Wzburzone morze muskało, a silnik się zepsuł [miniaturka]

1
Na początek, jako taką rozgrzewkę, wrzucę coś bardzo krótkiego. Miniaturka. Życzę miłej lektury, ahoj!

Wzburzone morze muskało czubek skalnego występu, na którym stał dom. W oknach delikatnie tańczyła świetlna łuna. Był późny wieczór i zaczął padać deszcz, gdy przybysz zapukał do drzwi.
Lokaj Stephenson otworzył drzwi i zapytał grzecznie, o co chodzi.
Gość odparł, że zgubił się w okolicy i ma kłopoty z silnikiem swojego volkswagena.
Pan domu, sir John, przyjął przybysza pod dach; użyczył mu pokoju i posiłku.
- Oto pańskie ręczniki; nasza najlepsza łazienka znajduje się na drugim piętrze, pierwsze drzwi po prawej – oznajmił Stephenson gościowi, podając ręczniki. Gość czym prędzej udał się na drugie piętro, gdzie zażył kąpieli. Podziwiał marmurowe posadzki, bogate zdobienia i cudowne aromaty unoszące się w powietrzu.
Lokaj zostawił na półeczce obok wanny butelkę najlepszej szkockiej whisky. Alfred Vanecko nalał sobie szklankę i oddał się relaksacji, zanurzając się po szyję w spienionej, pachnącej wodzie (oparł tylko rękę z whisky, by móc od czasu do czasu pociągać łyczek).
Jak to dobrze, że człowieka czasem złapie deszcz na pustkowiu, i na dodatek zepsuje mu się silnik w volkswagenie, pomyślał Alfred.

2
Na podstawie tak krótkiego tekstu (to już całość?) trudno cokolwiek powiedzieć. Puenta się rozmywa, o ile w ogóle istnieje.
Niepotrzebnie używasz średników tam, gdzie sprawdziłyby się zwykłe przecinki.

3
użyczył mu pokoju i posiłku.

Tutaj jest brak zwięzłości wypowiedzi. Użyczyć posiłku? Dodałbym tam "uraczył posiłkiem".
Alfred Vanecko nalał sobie szklankę
Tutaj jest z kolei rozbicie podmiotu. Owa whiskey występuje w zdaniu poprzedzającym, wobec czego, wycięcie jej z kolejnego zdania brzmi jak mowa potoczna, taka bardzo prosta narracja. Poza tym, szklanek się nie nalewa. Gdybyś zachował podmiot po przekształceniu, było by:
... Venecko nalał sobie alkohol do szklanki...

Co do samej miniatury... nie rozpatruję tego, jako miniaturę, bo zakończenie (o ile dobrze je rozumiem), tylko nieco wywraca tekst. Nie jest ani odkrywcze dla mnie, ani pobudzające. Poza tym, to jest za krótkie... Poczekam na coś dłuższego od ciebie.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Strasznie się spieszę. Wybacz mojej roztargnienie.
Był późny wieczór i zaczął padać deszcz, gdy przybysz zapukał do drzwi.
Lokaj Stephenson otworzył drzwi i zapytał grzecznie, o co chodzi.
Tu masz powtórzenie. Wystarczyłoby zastąpić prostym "je".
Lokaj Stephenson otworzył drzwi i zapytał grzecznie, o co chodzi.
Gość odparł, że zgubił się w okolicy i ma kłopoty z silnikiem swojego volkswagena.
Pan domu, sir John, przyjął przybysza pod dach; użyczył mu pokoju i posiłku.

- Oto pańskie ręczniki; nasza najlepsza łazienka znajduje się na drugim piętrze, pierwsze drzwi po prawej – oznajmił Stephenson gościowi, podając ręczniki. Gość czym prędzej udał się na drugie piętro, gdzie zażył kąpieli. Podziwiał marmurowe posadzki, bogate zdobienia i cudowne aromaty unoszące się w powietrzu.
Początkowe zdanie wyglądają na najzwyczajniejszą dziennikarską relację. Zero smaku, suche fakty. Najlepszy pokój dla pierwszego lepszego gościa? Poddaję to w wątpliwość. Realizm też na bakier, przynajmniej tutaj. A za wiele tego nie jest. Nie masz się czym obronić. Dlatego następnym razem wrzucaj teksty bardziej rozległe.
Jak to dobrze, że człowieka czasem złapie deszcz na pustkowiu(...)
Aa, dobrze dobrze. W pełni się zgadzam. Gorzej jak świadomość podsuwa Ci obraz kubka gorącej czekolady, trzymanego przez półnagą żonę...

Gdybyś to pociągnął dalej, w dobrym kierunku, ubogacając Alfreda w doborowe towarzystwo, które zmusi go do opuszczenia wanny - kto wie, może i poczułbym się zaskoczony.

Przyjemnie było. Uciekam.

Trzymaj się,
mountain_artist

5
mountain_artist pisze:Gorzej jak świadomość podsuwa Ci obraz kubka gorącej czekolady, trzymanego przez półnagą żonę...
A wiesz, że dokładnie miałem ten sam obraz przed oczami? I pomyśleć, że więcej akcji jest w cytowanym przeze mnie zdaniu, niż w miniaturze :)
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Widzisz Marti, przynajmniej Edyward wiedział czym wkupić się w nasze łaski :D.

Tylko pomyśleć... Co ta dzisiejsza młodzież podświadomie myśli, pisząc miniaturki. Jednak muszę przyznać - dobrze przeczytać przed spotkaniem z dziewczyną takie rozweselające myśli, kilka zdań.

8
Chyba nie wiem o co tu chodzi, krótkie, malutkie i, jak ktoś już wspominał, realizm momentami kuleje. Poza tym puenty nie widzę :P Jest koleś, psuje mu się samochód podczas deszczu, zatrzymuje się w domu, gdzie dają mu ręczniki i najlepszą łazienkę, potem, ba, najlepszą whisky i się ów człowiek cieszy.

Rozumiem, że chodzi o domysły, tylko, że nie bardzo potrafię odczytać wolę autora :|

9
Edyward, właśnie myślałem nad tą miniaturką. Nadaje się na reklamę, albo trunku albo jakiejś firmy ubezpieczeniowej. Gdyby dłużej popracować nad treścią, okroić z poniektórych zdań i wkomponować jedną, dwie krótkie i zwięzłe sceny, to kto wie...

10
Jak na drabblowaty tworek, to puenta była zbyta słaba. Przy tak krótkiej formie, przydałoby się przyłożyć mocno.

Ponadto zbyt wiele błędów stylistycznych jak na parę linijek tekstu.
Wzburzone morze muskało czubek skalnego występu, na którym stał dom.

Brak konsekwencji. Wzburzone morze powinno walić, uderzać etc.

musnąć — muskać
1. «dotknąć kogoś lub coś szybko, lekko, delikatnie»
2. «zalśnić na czymś, oświetlić coś delikatnie»
3. «owiać delikatnie»
4. «spojrzeć na kogoś przelotnie»
W oknach delikatnie tańczyła świetlna łuna.
łuna «odblask pożaru lub silnego światła widoczny na horyzoncie»

Po pierwsze: jest to antylogia, po drugie niewłaściwie użyłeś słowa (błąd znaczenia).

Napisałeś dwa zdania "poetyckie", a następnie przeszedłeś do "zwyczajnych". Brak konsekwencji.
Gość odparł, że zgubił się w okolicy i ma kłopoty z silnikiem swojego volkswagena.

Na jedną rzecz w tym zdaniu już zwrócono uwagę.
Teraz kolejna. Jak to sobie wyobrażasz, zabrzmiałoby gdybyś odszedł od mowy zależnej?
- Zgubiłem się w okolicy - odparł gość - i mam problemy z silnikiem mojego volkswagena.
Samochodu. Rzadko kiedy mówi się o aucie jego marką (chyba,że chce się zaszpanować).
Poza tym wyrzuciłbym "swojego".
Gość odparł, że zgubił się w okolicy i ma kłopoty z silnikiem samochodu.

"oddał się relaksacji,"
relaksowi

Oprócz nadużywania średników, nadużywasz też nawiasów.

Podsumowanie.
Nie spodobało mi się. Za dużo błędów, za mało treści i praktycznie brak puenty. To krótki tekst. Wyślij coś dłuższego, bo po czymś tak niewielkim trudno ocenić Twoje umiejętności.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”