Władca Pierścieni [obyczaj, miniatura]

1
Ot takie sobie, napisane pod wpływem chwili. Stworzone głównie w celu wywołania miłego uśmiechu na twarzy, więc wybaczcie braku większych wartości odżywczych.

Bez zanudzania:



Władca Pierścieni



- Tato, opowiedz mi bajkę!

- Słucham?

- No, na dobranoc. Mama mi zawsze opowiada…

- Ale ja nie znam żadnych bajek, skarbie.

- Tato proszę! – jęknęła przeciągając samogłoski.

- No dobrze. – Usiadł obok niej. – A o czym ma być?

- Nie wiem – wyszczerzyła ząbki. Podciągnęła kołdrę pod sam nosek.

- No dobrze – westchnął. – Opowiem ci o Władcy Pierścieni.

- Ooo… - dziewczynka zadrżała przesadnie z podekscytowania.

- No więc tak: Dawno, dawno temu żyły sobie pewne stworzonka. Nie cechowały się ani walecznością, ani zbytnią inteligencją. Cieszyły się brakiem zainteresowania ze strony ludzi, a zwały się hobbitami.

- Czyyyym?

- Hobbitami, skarbie.

- Mhm… Dziwna nazwa…

- Byli malutcy – ciągnął. – Mężczyznę twojego wzrostu uważano za dorosłego.

Dziewczynka fuknęła

- Ja tez powinnam być uważana za dorosłą!

- A jesteś hobbitem?

- No, nie…

- Nie przerywaj więc z łaski swojej.

- Mhm… Co z tymi „hobbitami”?

- Otóż pośród nich był jeden, który miał pierścień…

- Cooo? Mama też ma pierścionki!

- Nie przerywaj, kochanie.

- Dobrze.

- No więc, jeden z nich miał pierścień, który był zaczarowany. Każdy, kto go założył stawał się niewidzialny i nieśmiertelny. Nie starzał się.

- Też bym taki chciała! – krzyknęła mała znad kołdry. Po dłuższym namyśle dodała: - Ale dopiero jak dorosnę…

- Każdy by chciał– odparł. – Dlatego właśnie Frodem zainteresowały się złe moce.

- Frodem?

- Tak miał na imię ten hobbit.

- Mhm…

- Władca zła, który stracił ciało w walce z królem ludzi bardzo pragnął odzyskać pierścień, bo był jego własnością. Dlatego wysłał swoje przebrzydłe sługi do Hobbitonu, by odebrały hobbitowi pierścień. Na szczęście Frodo w porę został ostrzeżony przez czarodzieja Gandalfa. Wraz z trójką przyjaciół udał się na wschód, na spotkanie z czarodziejem.

- Wschód to w lewo czy w prawo?

- W prawo, kochanie.

- Mhm… Doszli, czy złapały go te sługi?

- Spotkali ich, jednak udało im się uciec. Bezpiecznie dotarli do małej wioski na skraju kraju hobbitów.

- Hobbitonu!

- Nie skarbie. Kraj hobbitów nazywał się Shire. Hobbiton to było miasto, w którym mieszkał Frodo i przyjaciele.

- Mhm…

- No i wtedy, gdy doszli, okazało się, że czarodzieja nie ma. Zostawił im list w rękach zaufanego człowieka zwanego Obieżyświat. Prawdziwe jego imię brzmiało Aragorn, jednak hobbity tytułowały go tak, jak tamtejsi mieszkańcy.

- I gdzie poszli? – spytała mała.

- Poszli dalej na wschód, razem z Aragornem. On był Strażnikiem, bronił Shire przez złymi siłami. Znał bardzo dobrze teren i był obyty w zielarstwie. Gdy Frodo został ranny pomógł mu przeżyć.

- Został ranny? – otworzyła szerzej oczy.

- Tak. Posłańcy Saurona dopadli ich przy legendarnym wzgórzu. Obieżyświat, na szczęście, zdołał pokonać napastników. Od tego czasu musieli niemal biec do krainy elfów.

- Elfów! Były tam elfy, tato, były?

- Tak, kochanie. Gandalf kazał im wyruszyć właśnie tam, do Rivendell, domu Elronda, jednego z najstarszych elfów. On znał receptury zdolne uleczyć Froda.

- Dotarli?

- Mieli dużo problemów, bo wysłannicy zła wciąż atakowali, jednak w ostatniej chwili uciekli.

- Mhm…

- W Rivendell Frodo znów spotkał Gandalfa. Później wydobrzał i zwołano naradę. Sauron zbierał wojska w krainie mroku i wszystko wskazywało na to, że zaatakuje. Pragnął jednak odzyskać pierścień. Ten, który był w posiadaniu Froda.

- Po co mu jakaś błyskotka? Przecież nie miał ciała…

- W pierścieniu zaklął całą swoją moc. Gdyby go odzyskał odzyskałby również ciało i dawną potęgę.

- Ooo…

- Dlatego Elrond zwołał naradę.

- Mhm…

- Zjechało mnóstwo ważnych osób z całego świata. Było tam dużo elfów, trochę krasnoludów i ludzi. Zdecydowano, że pierścień trzeba zanieść do siedziby zła, tam gdzie został wykuty i zniszczyć.

- Mhm…

- Kłócili się, ale w końcu zaakceptowali to i w grupie ruszyli do Mordoru, siedziby Saurona. Drużyna Pierścienia składała się z dziewięciu istot, troje ludzi, czterech hobbitów, elfa i krasnoluda.

Mała zaczęła liczyć na paluszkach.

- Troje… Dwoje… Masz rację!

- No i ruszyli. Przedzierali się przez zapomniane krainy, przez opuszczone dawno królestwa, jedli na skałach i spali pod gołym niebem. Wszystko było by dobrze, gdyby oczywiście czarne siły nie przeszkadzały. Zablokowały one drogę i Drużyna musiała przejść przez starą krasnoludzką kopalnię.

- Mhm…

- Nazywała się Moria. Weszli tam, jednak okazało się, że kopalnię zamieszkują gobliny i Balrog. Balrog był demonem poprzedniej epoki, który zapomniany drzemał w otchłaniach świata. Krasnoludy kopały głęboko w poszukiwaniu Mithrilu, jednak ich chciwość doprowadziła ich do zguby. Przebudzili potwora, który zniszczył ich królestwo. Drużyna Pierścienia również z nim walczyła i zdołała uciec, jednak czarodziej Gandalf spadł w przepaść.

- Mhm…

- Po wyjściu z kopalni Drużyna bardzo płakała, jednak musieli iść dalej. Smutni po stracie Gandalfa ruszyli do Lorien, najpiękniejszej krainy elfów. Aragorn przejął dowództwo i prowadził ich naprzód. W Lorien zaznali gościnności elfów i odzyskali siły po długiej wędrówce. Elfy dały im nawet podarunki. Wśród nich była magiczna woda, nowy łuk i lina. Krasnolud poprosił królową elfów o jeden jej włos. Dostał aż trzy. Wiele lat później okuł je w kryształ i pokazywał braciom, na znak przyjaźni pomiędzy elfami i krasnoludami. Piękno tej relikwii…

Jednak urwał w pół zdania, gdy zauważył, że malutka już słodko śpi. Uśmiechnął się lekko, podciągnął jej kołdrę pod szyję i zgasił lampkę nocną. Po cichu otworzył drzwi i wyślizgnął się na korytarz. Wychodząc zerknął raz jeszcze na jej twarz. W świetle księżyca, wpadającym przez okno, wydawała się jeszcze śliczniejsza.

Cicho zamknął drzwi. Zamek lekko szczęknął.

Następnego dnia córeczka wpadła do kuchni z rozczochranymi włosami, jeszcze w piżamce. Siadła tacie na kolanach i spojrzała na niego swoimi oczkami koloru głębokiego lazuru.

- Tato – zaczęła przeciągając ostatnią literę. – Co było dalej?
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

2
Nie widzę błędów- bynajmniej jak na moje niewyspanie. ^^ Ogółem dobre, aczkolwiek mam nadzieję, że wrzucisz tutaj coś dłuższego. : D

3
Cóś tam wypatrzyłem. Wybacz, jeśli na te "błędy" nie zwracałeś uwagi. Pewnie powstały z prostego powodu: opowieść dla dziecka, która nie wymaga trzymania się ścisłej fabuły powieści.


Każdy, kto go założył stawał się niewidzialny i nieśmiertelny.


Cóż, nieprawda. Byli i tacy, którym ów pierścień niewidzialności nie przysparzał (był taki).


Zostawił im list w rękach zaufanego człowieka zwanegoObieżyświat.


Kolejna nieprawda.


Były tam elfy, tato, były?


Elfowie, tak brzmi prawidłowa forma Quendi. Aczkolwiek... trochę się czepiam. Ale nie.. tak być powinno.


Wśród nich była magiczna woda


Nie dobijaj mnie. Wiem, że jest to opowieść przeznaczona dla małego dziecka, ale tutaj...hmmm.. Nie ryzykowałbym.
wyje za mną ciemny, wielki czas

4
Ollars pisze:Cóż, nieprawda. Byli i tacy, którym ów pierścień niewidzialności nie przysparzał (był taki).


Celowo o nim nie wspominałem.


Ollars pisze:Kolejna nieprawda.


Fakt. Nasz "randomowy" ojciec o tym najwyraźniej zapomniał ;)


Ollars pisze:Elfowie, tak brzmi prawidłowa forma Quendi. Aczkolwiek... trochę się czepiam. Ale nie.. tak być powinno.


Tak wiem, elven, not elfs. Teraz wyobraź sobie minę małej dziewczynki, która usłyszała słowo "Quendi" ;)


Ollars pisze:trochę się czepiam


To zrozumiałe.


Ollars pisze:Nie dobijaj mnie. Wiem, że jest to opowieść przeznaczona dla małego dziecka, ale tutaj...hmmm.. Nie ryzykowałbym.


Jak teraz o tym pomyśle... Fakt, może trochę przeholowałem. Ale ta opowieść nie miała być przecież streszczeniem WP ;).



Dzięki za fatygę.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

5
Lekko się czyta i można nie oglądać "Władcy Pierścieni", a po Twoim tekście dowiedzieć się o czym to było :)

Lekkość Twojego pisania sprawia, że chce sie poczytać coś więcej, coś innego. Coś poważniejszego może?
Optymista uważa, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że to może być prawda.

6
Wybaczcie, ale odniosę się teraz do jednego z tutejszych recenzentów. Melody, czy znasz określenie wyrazu "bynajmniej", bo... cóż... to zmienia sens twojej wypowiedzi. Zauważ, że często ostatnimi czasy "bynajmniej" mylą z "przynajmniej". Chociaż... może to twoje niewyspanie wpłynęło na owe stwierdzenie.
wyje za mną ciemny, wielki czas

9
Hmm... Mógłbym się posprzeczać, ale to nie ma sensu. Tak, to wredne czepialstwo. Sorry.
wyje za mną ciemny, wielki czas

10
BMF pisze:Po co mu jakaś błyskotka


Dziecko raczej nie użyłoby słowa "błyskotka".


BMF pisze:Przedzierali się przez zapomniane krainy, przez opuszczone dawno królestwa, jedli na skałach i spali pod gołym niebem.


Coś jest nie tak z tym jedzeniem na skałach - brzmi jakby jedli kamienie albo kosodrzewinę.

Tu powinno być coś dłuższego np. "sypiali pod gołym niebem, a na posiłki zatrzymywali się pośród skalistych bezdroży"

11
Coś jest nie tak z tym jedzeniem na skałach - brzmi jakby jedli kamienie albo kosodrzewinę.

Tu powinno być coś dłuższego np. "sypiali pod gołym niebem, a na posiłki zatrzymywali się pośród skalistych bezdroży"


Uważam, że autor celowo tak postąpił. W każdym bądź razie nie sądzę by powiedział w ten sposób swojemu małemu dziecku, droga Thano.
wyje za mną ciemny, wielki czas

12
Ollars pisze:W każdym bądź razie nie sądzę by powiedział w ten sposób swojemu małemu dziecku, droga Thano.


Nie wiem, czy komentowanie komentarza jest zgodne z regulaminem (chyba nie), ale odpowiem, bo jest to kwestia istotna ze względu na analizę zamieszczonego utworu.:)



Dlaczego narrator nie miałby się zwrócić w ten sposób do dziecka?

To już nie jest maluch, który zna trzy słowa na krzyż. To bystra, inteligentna dziewczynka, o czym świadczą zadawane pytania.

Takie pytania może zadawać 5-6-latka. W "Muminkach" są zdania, które mają po trzy wersy i dzieciom takim, jak ta dziewczynka, wcale to nie przeszkadza. Nie ma powodu, żebyśmy je upupiali na siłę. Dzieci to nie półgłówki.



Nie wiemy, bo z tekstu to nie wynika, czy jest to fragment utworu dla dorosłych, którego elementem jest rozmowa ojca z dzieckiem, czy jest to literatura przeznaczona dla dzieci. Jeżeli to drugie, to Autor tym bardziej powinien zadbać o poprawność językową i precyzję. To, że mówimy do dzieci, nie oznacza, że mamy taryfę ulgową, wręcz przeciwnie.



Pozdrawiam

13
Gwoli ścisłości - nie jest to ani fragment utworu dla dorosłych, ani nic skierowanego specjalnie do dzieci. Zrealizowałem to mini-opowiadanie głównie w celu zaspokojenia pomysłu, który wpadł mi do głowy w jednej chwili. Wybrałem prosty sposób mówienia, bez zbędnych upiększeń, bo nie chciałem specjalnie eksponować tego, że ojciec zwraca się do niej nieco używając bogatego słownictwa - wpajając jej poprawne używanie słów od małego.



Dzięki za komentarze ;)
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

14
Hmm... jak dla mnie, jest to opowiedziana historia, a nie bajka. stało się to i to, a potem to i to. dzieci lubią, kiedy buduje się napięcie, tutaj go brakuje. niektóre rzeczy (np co to jest mithril) powinny tez być wytłumaczone, dziewczynka raczej by o to spytała. Zgadzam się, że nie wolno nadmiernie infantylizować języka i tutaj to akurat jest ok. Przeszkadzają mi natomiast ciągłe wstawki "mhm". zamiast nich można by opisać w jakiś sposób reakcję dziecka na rozwój opowieści.





@Ollars - to nie jest wredne czepianie, tylko troska o jakość języka. i kończąc temat przyczepię się jeszcze do Twojego "w każdym bądź razie"





Pozdrawiam,

Ol
...Wolny czas przez palce, mrówka na zapałce...

15
Cieszyły się brakiem zainteresowania ze strony ludzi


Trochę kwadratowo brzmi. Ja bym napisał po prostu: "ludzie się nimi nie interesowali".




był obyty w zielarstwie.


Tu też trochę kwadratem wali. Nie lepiej: "znał się na zielarstwie"?




Drużyna Pierścienia składała się z dziewięciu istot, troje ludzi, czterech hobbitów, elfa i krasnoluda.


TROJGA ludzi.




Wszystko było by dobrze


Tryb przypuszczający - byłoby.


siadła tacie na kolanach i spojrzała na niego swoimi oczkami koloru głębokiego lazuru.




Serio swoimi? Nie może być.









Jest w miarę poprawnie, ale co z tego? Streszczanie historyjek jest dobre jako praca domowa z polskiego, młody grafoman powinien się bardziej postarać. Sam coś wymyślić, pokazać, że wyobraźnię ma bogatą. Poza tym na podstawie takiego tekstu trudno stwierdzić, czy autor umie pisać, czy nie. Bo co trudnego w suchym zrelacjonowaniu par faktów? Nic. Trudne jest na przykład utrzymanie czytelnika w napięciu, kiedy trzeba, rozśmieszenie, kiedy trzeba, zaskoczenie, kiedy trzeba. A takie rzeczy robi się w normalnych opowiadaniach, a nie w takim czymś.



Może i masz potencjał, ale wrzucając takie teksty nie pozwalasz nam tego stwierdzić.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”