Ot takie sobie, napisane pod wpływem chwili. Stworzone głównie w celu wywołania miłego uśmiechu na twarzy, więc wybaczcie braku większych wartości odżywczych.
Bez zanudzania:
Władca Pierścieni
- Tato, opowiedz mi bajkę!
- Słucham?
- No, na dobranoc. Mama mi zawsze opowiada…
- Ale ja nie znam żadnych bajek, skarbie.
- Tato proszę! – jęknęła przeciągając samogłoski.
- No dobrze. – Usiadł obok niej. – A o czym ma być?
- Nie wiem – wyszczerzyła ząbki. Podciągnęła kołdrę pod sam nosek.
- No dobrze – westchnął. – Opowiem ci o Władcy Pierścieni.
- Ooo… - dziewczynka zadrżała przesadnie z podekscytowania.
- No więc tak: Dawno, dawno temu żyły sobie pewne stworzonka. Nie cechowały się ani walecznością, ani zbytnią inteligencją. Cieszyły się brakiem zainteresowania ze strony ludzi, a zwały się hobbitami.
- Czyyyym?
- Hobbitami, skarbie.
- Mhm… Dziwna nazwa…
- Byli malutcy – ciągnął. – Mężczyznę twojego wzrostu uważano za dorosłego.
Dziewczynka fuknęła
- Ja tez powinnam być uważana za dorosłą!
- A jesteś hobbitem?
- No, nie…
- Nie przerywaj więc z łaski swojej.
- Mhm… Co z tymi „hobbitami”?
- Otóż pośród nich był jeden, który miał pierścień…
- Cooo? Mama też ma pierścionki!
- Nie przerywaj, kochanie.
- Dobrze.
- No więc, jeden z nich miał pierścień, który był zaczarowany. Każdy, kto go założył stawał się niewidzialny i nieśmiertelny. Nie starzał się.
- Też bym taki chciała! – krzyknęła mała znad kołdry. Po dłuższym namyśle dodała: - Ale dopiero jak dorosnę…
- Każdy by chciał– odparł. – Dlatego właśnie Frodem zainteresowały się złe moce.
- Frodem?
- Tak miał na imię ten hobbit.
- Mhm…
- Władca zła, który stracił ciało w walce z królem ludzi bardzo pragnął odzyskać pierścień, bo był jego własnością. Dlatego wysłał swoje przebrzydłe sługi do Hobbitonu, by odebrały hobbitowi pierścień. Na szczęście Frodo w porę został ostrzeżony przez czarodzieja Gandalfa. Wraz z trójką przyjaciół udał się na wschód, na spotkanie z czarodziejem.
- Wschód to w lewo czy w prawo?
- W prawo, kochanie.
- Mhm… Doszli, czy złapały go te sługi?
- Spotkali ich, jednak udało im się uciec. Bezpiecznie dotarli do małej wioski na skraju kraju hobbitów.
- Hobbitonu!
- Nie skarbie. Kraj hobbitów nazywał się Shire. Hobbiton to było miasto, w którym mieszkał Frodo i przyjaciele.
- Mhm…
- No i wtedy, gdy doszli, okazało się, że czarodzieja nie ma. Zostawił im list w rękach zaufanego człowieka zwanego Obieżyświat. Prawdziwe jego imię brzmiało Aragorn, jednak hobbity tytułowały go tak, jak tamtejsi mieszkańcy.
- I gdzie poszli? – spytała mała.
- Poszli dalej na wschód, razem z Aragornem. On był Strażnikiem, bronił Shire przez złymi siłami. Znał bardzo dobrze teren i był obyty w zielarstwie. Gdy Frodo został ranny pomógł mu przeżyć.
- Został ranny? – otworzyła szerzej oczy.
- Tak. Posłańcy Saurona dopadli ich przy legendarnym wzgórzu. Obieżyświat, na szczęście, zdołał pokonać napastników. Od tego czasu musieli niemal biec do krainy elfów.
- Elfów! Były tam elfy, tato, były?
- Tak, kochanie. Gandalf kazał im wyruszyć właśnie tam, do Rivendell, domu Elronda, jednego z najstarszych elfów. On znał receptury zdolne uleczyć Froda.
- Dotarli?
- Mieli dużo problemów, bo wysłannicy zła wciąż atakowali, jednak w ostatniej chwili uciekli.
- Mhm…
- W Rivendell Frodo znów spotkał Gandalfa. Później wydobrzał i zwołano naradę. Sauron zbierał wojska w krainie mroku i wszystko wskazywało na to, że zaatakuje. Pragnął jednak odzyskać pierścień. Ten, który był w posiadaniu Froda.
- Po co mu jakaś błyskotka? Przecież nie miał ciała…
- W pierścieniu zaklął całą swoją moc. Gdyby go odzyskał odzyskałby również ciało i dawną potęgę.
- Ooo…
- Dlatego Elrond zwołał naradę.
- Mhm…
- Zjechało mnóstwo ważnych osób z całego świata. Było tam dużo elfów, trochę krasnoludów i ludzi. Zdecydowano, że pierścień trzeba zanieść do siedziby zła, tam gdzie został wykuty i zniszczyć.
- Mhm…
- Kłócili się, ale w końcu zaakceptowali to i w grupie ruszyli do Mordoru, siedziby Saurona. Drużyna Pierścienia składała się z dziewięciu istot, troje ludzi, czterech hobbitów, elfa i krasnoluda.
Mała zaczęła liczyć na paluszkach.
- Troje… Dwoje… Masz rację!
- No i ruszyli. Przedzierali się przez zapomniane krainy, przez opuszczone dawno królestwa, jedli na skałach i spali pod gołym niebem. Wszystko było by dobrze, gdyby oczywiście czarne siły nie przeszkadzały. Zablokowały one drogę i Drużyna musiała przejść przez starą krasnoludzką kopalnię.
- Mhm…
- Nazywała się Moria. Weszli tam, jednak okazało się, że kopalnię zamieszkują gobliny i Balrog. Balrog był demonem poprzedniej epoki, który zapomniany drzemał w otchłaniach świata. Krasnoludy kopały głęboko w poszukiwaniu Mithrilu, jednak ich chciwość doprowadziła ich do zguby. Przebudzili potwora, który zniszczył ich królestwo. Drużyna Pierścienia również z nim walczyła i zdołała uciec, jednak czarodziej Gandalf spadł w przepaść.
- Mhm…
- Po wyjściu z kopalni Drużyna bardzo płakała, jednak musieli iść dalej. Smutni po stracie Gandalfa ruszyli do Lorien, najpiękniejszej krainy elfów. Aragorn przejął dowództwo i prowadził ich naprzód. W Lorien zaznali gościnności elfów i odzyskali siły po długiej wędrówce. Elfy dały im nawet podarunki. Wśród nich była magiczna woda, nowy łuk i lina. Krasnolud poprosił królową elfów o jeden jej włos. Dostał aż trzy. Wiele lat później okuł je w kryształ i pokazywał braciom, na znak przyjaźni pomiędzy elfami i krasnoludami. Piękno tej relikwii…
Jednak urwał w pół zdania, gdy zauważył, że malutka już słodko śpi. Uśmiechnął się lekko, podciągnął jej kołdrę pod szyję i zgasił lampkę nocną. Po cichu otworzył drzwi i wyślizgnął się na korytarz. Wychodząc zerknął raz jeszcze na jej twarz. W świetle księżyca, wpadającym przez okno, wydawała się jeszcze śliczniejsza.
Cicho zamknął drzwi. Zamek lekko szczęknął.
Następnego dnia córeczka wpadła do kuchni z rozczochranymi włosami, jeszcze w piżamce. Siadła tacie na kolanach i spojrzała na niego swoimi oczkami koloru głębokiego lazuru.
- Tato – zaczęła przeciągając ostatnią literę. – Co było dalej?
Władca Pierścieni [obyczaj, miniatura]
1"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons