Nie lubię dziewczyn. Lubię z nimi sypiać, lubię na nie patrzeć, czasem nawet porozmawiać, ale ogólnie odstraszają mnie. Z wielu powodów. Nie jestem w stanie wszystkich wymienić. Jest ich naprawdę dużo, cała masa okropnych kobiecych cech. Ta wrażliwość, to przesadne ciepło... aż przechodzą mnie ciarki, gdy o tym pomyślę. A na domiar złego nie lubią piłki nożnej, czystej wódki, siłowni i seksu bez zobowiązań.
Jednak najgorszą, najbardziej złoszczącą mnie przypadłością płci pięknej, jest zamiłowanie do prowokacji.
Zapytacie, skąd u mnie taki pogląd? Opowiem historie z mojego życia. Zdarzenie, które przedstawię, miało miejsce zanim rozpocząłem studia na znienawidzonym przeze mnie bibliotekoznawstwie. Było jednym z epizodów, który miał wpływ na moją decyzję, co do wyboru owego kierunku.
Był lipiec, może sierpień, na pewno lato. Pamiętam, że do godziny piętnastej można było oszaleć od upału. Ponad trzydzieści stopni. Cóż, efekt cieplarniany.
Miałem wtedy siedemnaście lat i były to moje ostatnie wakacje, jako ucznia technikum samochodowego. Niezwykle trudny okres. Mieszkałem na blokowisku z wielkiej płyty, w niedużym miasteczku. Może trzydzieści tysięcy mieszkańców, może trochę więcej. Wiecie, jak trudno jest w takim miejscu chłopakowi z technikum. Sami magistrowie wszelkich filologii, politologowie, filozofowie i socjologowie. Mój ojciec porządny robotnik, matka ekspedientka w sklepie spożywczym. Było ciężko. Ile to nocy nie przespałem, kiedy oni, piętro nad nami, robili te zjazdy literackie i zakrapiane imprezy intelektualne. Moja młodsza siostra bała się wyjść z psem na dwór, aby nie napotkać na klatce jakiegoś pijanego psychologa. Oni zawsze zaczepiają małe dziewczynki. Te okrutne psychoanalityczne żarty. I ci narąbani antropologowie analizujący nasze pochodzenie. Matka zamykała okno, nawet jak było gorąco.
Sąsiad z naszego piętra był doktorem politologii. Specjalizował się w polityce państw Ameryki Południowej. Wieczorami wychodził z żoną na balkon i prowadzili długie dyskusje. Matka nie mogła tego słuchać. Zatrzaskiwała okna i płakała. Ojciec się bał. Nigdy nie naraziłby się na przytyki tych recydywistów.
Jednak najgorszy był pewien profesor filozofii. Mieszkał dwa bloki dalej. I może nawet nie byłby taki straszny, gdyby nie jego syn. To Jan Radziwiłł był problemem. On i jego koledzy.
Banda inteligenckiej młodzieży.
Wracając do tematu, o którym wspomniałem na początku. Kobiety... Sandrę znałem od zawsze. Mieszkała na lepszym osiedlu. Jej ojciec był właścicielem mięsnego, matka nawet nie skończyła zawodówki. Wspaniała rodzina. Kiedy ją poznałem, było mi wstyd. Zwłaszcza rodziców. Oboje posiadali średnie wykształcenie. Wiedziałem, że ja, żyjąc w tym środowisku, będę zmuszony do powielenia ich błędu. Jednak ona była cudowna. Nie przejmowała się moimi wadami. Dzięki niej przestałem się bać chodzić w dresach, słuchać techno i zacząłem unikać biblioteki. Pomogła mi wyjść z tego bagna, w jakie wciągnęło mnie środowisko. Myślałem, że ją kocham.
Zaczęliśmy się spotykać. Pasowaliśmy do siebie. Aż przyszedł ten pamiętny dzień.
Po południu staliśmy przed klatką schodową. Moja klatka była w miarę bezpieczna. Większość mieszkańców miała małe dzieci albo dorosłe, które się wyprowadziły. Nie kręcił się tam żaden młodociany intelektualista.
Niestety Jan Radziwiłł uważał, że całe osiedle jest jego własnością. Zobaczyłem ich z daleka. Sześciu przyszłych doktorów. Glany, trampki, żadnych jaskrawych kolorów. Wyśmiewali się z ludzi w dresach. To było przykre. Poprosiłem Sandrę, aby się nie bała i zachowała spokój. Zmierzyła mnie wzrokiem. To była zła wróżba. Skąd mogłem wiedzieć? To była moja pierwsza dziewczyna. Zbliżyli się.
Słyszałem, jak głośno rozmawiają. Debatowali nad filozofią osiemnastowiecznej Europy. Starałem się nie słuchać. Zauważyli nas. Jan uśmiechnął się i podszedł.
- Masz jakąś książkę? - zapytał prowokująco.
- Sory, nie czytam - odpowiedziałem najbardziej ulegle jak potrafiłem. Zerknąłem kątem oka na dziewczynę, drżała.
- To się naucz - parsknęli śmiechem.
"Hołota", pomyślałem. Mieli już odejść, zadowoleni z poniżenia słabszego, kiedy stało się coś nieoczekiwanego.
- Goń się cioto - zawołała Sandra.
Zamarłem. Odwrócili się.
- Pozwolisz sobie na taką potwarz? Janie, to troglodyci, zniszcz ich - judził jeden z chłopaków.
- Sory nie chcieliśmy. Dajcie nam spokój - starałem się załagodzić sytuację. Wiedziałem jednak, że jest za późno.
- Zapłacicie za ten brak szacunku dla istot przewyższających was intelektualnie o lata świetlne. - Stracił nad sobą panowanie.
Sandra wyzwała go jeszcze kilka razy. Niestety było już po wszystkim. Cała banda wpadła w szał. Zaczęli przytaczać najstraszliwsze metafory.
Wśród nich był początkujący poeta, dość powiedzieć, że obecnie znany już w całej Polsce i traktowany jak gwiazda. On był najgorszy. Zresztą wszyscy byli bezlitośni. Zasypywali nas cytatami z prozy, poezji i traktatów filozoficznych. Dzięki Bogu, nie przeszli do wnioskowania logicznego.
Sandra zdołała uciec. Biegnąc, płakała i krzyczała, że jestem tchórzem. Nie przejmowałem się tym. Teraz dbałem tylko o swój umysł. Klęczałem zasłaniając uszy. Nie wiem, ile to trwało. Zemdlałem. Kiedy się ocknąłem, było już ciemno. Strasznie bolała mnie głowa. Wstałem i otrzepałem się z kurzu.
Już nic nie było takie, jak przedtem. Co się zmieniło? Złamali mnie. Nigdy więcej nie założyłem dresu, ani adidasów. Wpadłem w złe towarzystwo. Zacząłem czytać. Nie tylko beletrystkę, ale też poezję, a w końcu także filozofię. Rodzice musieli się z tym pogodzić. Wreszcie skończyłem filologię polską. Robię teraz doktorat i kończę bibliotekoznawstwo. Pewnie zostanę na uczelni.
*
Sandry nie widziałem od wieków. Mam do niej ogromny żal. Kto wie, jak by się potoczyło moje życie, gdyby nie ten incydent. Teraz pozostało już tylko gdybanie. Jestem stracony.
2
dziś przeczytałam ten tekst jako polecony w innym miejscu. Jest bardzo dobry. Humor mi poprawił wielce.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
4
Staraj się, warto.
Jeszcze raz powiem: bardzo dobry tekst.
ęOpowiem historie
poszedłeś więc do szkoły dwa lata wcześniej niż normalni...Miałem wtedy siedemnaście lat i były to moje ostatnie wakacje, jako ucznia technikum samochodowego.
przydałaby się interpunkcja tutajMój ojciec porządny robotnik, matka ekspedientka w sklepie
i tutajI ci narąbani antropologowie analizujący nasze pochodzenie
i tutaj też :-)nawet jak było gorąco
powinno być dwa r, ale może chciałeś jednoSory, nie czytam
Jeszcze raz powiem: bardzo dobry tekst.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
5
Gra, co do tej interpunkcji nie masz racji, jest całkowicie poprawnie. jeśli po "nawet" są takie słowa jak "kiedy", "jak" właśnie, przecinek jest niepotrzebny. w każdym razie, nie poprawiaj na źle. ;p
jest jeszcze kilka innych błędów, nawet całkiem sporo... mam nadzieję, że autor dojdzie do nich sam, nie będę się czepiać. najprawdopodobniej tekst był pisany w pośpiechu albo nie został przeczytany porządnie przed wklejeniem tutaj, ale nie będę się już więcej nad tym niedopatrzeniem rozwodzić. chociaż "zdarzenie, które przedstawię" wkurza.
zupełnie mi się nie podoba. pomysł hakiś tam jest, ale liczne błędy (głownie interpunkcyjne) odstraszają. poćwicz stronę techniczną, bo naprawdę warto. widzę tu jakiś bardzo głęboko ukryty talent, ale coś mi mówi, że książek to Ty za wiele nie czytasz...
jest jeszcze kilka innych błędów, nawet całkiem sporo... mam nadzieję, że autor dojdzie do nich sam, nie będę się czepiać. najprawdopodobniej tekst był pisany w pośpiechu albo nie został przeczytany porządnie przed wklejeniem tutaj, ale nie będę się już więcej nad tym niedopatrzeniem rozwodzić. chociaż "zdarzenie, które przedstawię" wkurza.
zupełnie mi się nie podoba. pomysł hakiś tam jest, ale liczne błędy (głownie interpunkcyjne) odstraszają. poćwicz stronę techniczną, bo naprawdę warto. widzę tu jakiś bardzo głęboko ukryty talent, ale coś mi mówi, że książek to Ty za wiele nie czytasz...
zwięzłość jest siostrą talentu.
6
na obronę mogę przytopczyć tą opinię.
co do poprawy było czytane wielokrotnie, przez wielu ludzi. Widać. Tu jest większa krytyka niż gdzie kolwiek. Nie twierdzę, że tekst jest dobry. tylko tak napisałem.Andrzej Pilipiuk dnia styczeń 13 2009 11:48:28
"Nigdy więcej nie ubrałem dresu, ani adidasów". Paskudny małopolski kolokwializm.
a opowiadanko niezłe, z jajem. Wyślij gdzieś.
7
Gra pisze:i tutajI ci narąbani antropologowie analizujący nasze pochodzenie
Bzdura. Przecinek jest tu rzeczą totalnie opcjonalną. Jest dobrze, gdy jest i jest dobrze, gdy go nie ma. Nie zmienia tez w żaden sposób sensu zdania.
Gra, powielasz szkolną regułkę, która nie jest żadnym dogmatem.
Tekst jest ok. I tyle.
To znaczy:
a) że nie jest to literatura, którą lubię
b) ani poczucie humoru, które uważam za swoje (choć pomysł odwrócenia całkiem niezły)
c) ale jednocześnie jestem w stanie stwierdzić, że trzyma całkiem niezły poziom i dość banalną historię opowiada w sposób zachęcający i ciekawy.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
8
Gra napisała:
czyli dokładnie to, co potem łaskaw byłeś ująć innymi słowami, używając zwrotu "opcjonalnie". TAK, tu może, ale nie musi stać przecinek. Przydałby się, nie znaczy to samo, co powinien być. TadkuM, weź się lepiej za pisanie, a nie pisanie postów i nieparlamentarnych pw. Z góry dziękuję.przydałaby się interpunkcja
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
10
Gra: Zajrzy do słownika -> hasło "przydatny". Nie wspomnę, że bronisz własnej pomyłki, czepiając się słówek. jeśli przecinek nie jest potrzebny, to po co wytykasz jego brak?
I będę wdzięczny, jeśli darujesz sobie osobiste wycieczki względem mojej osoby. Zarówno tu jak i w innych tematach.
To zaniża poziom dyskusji i jest na naprawdę niskim poziomie. Zwłaszcza jak na weryfikatora.
I będę wdzięczny, jeśli darujesz sobie osobiste wycieczki względem mojej osoby. Zarówno tu jak i w innych tematach.
To zaniża poziom dyskusji i jest na naprawdę niskim poziomie. Zwłaszcza jak na weryfikatora.
Seks i przemoc.
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com
11
Całkiem ciekawy tekst. A dokładnie humor i sposób, w jaki został w nim zawarty. Z rzadka się zdarza, że cały tekst jest dedykowany w jakimś stopniu intelektualizmowi, że jest jedną wielką metaforą albo ultra dociśniętą prześmiewką i w tym wypadku jednak, tak właśnie się stało. Fajny tekst 

A to przypadkiem nie rozchodzi się o zawodówkę blacharską?:) Rocznikowo by się zgadzało. 18 rok i wyjazd ze szkoły.Miałem wtedy siedemnaście lat i były to moje ostatnie wakacje, jako ucznia technikum samochodowego.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
12
Przeczytałam wczoraj i coś mi to przypomniało. Aż do dzisiaj głowiłam się, cóż to może być, aż w końcu, mój wyczerpany egzaminem z eststyki mózg wygrzebał z podświadomości - ten tekst mi się kojarzy z "Ferdydurke"! Tam było jakieś gwałcenie przez uszy o ile dobrze pamiętam 
Sam pomysł świetny i muszę przyznać, że czytałam z uśmiechem na ustach.
Pozdrawiam!

Sam pomysł świetny i muszę przyznać, że czytałam z uśmiechem na ustach.
Pozdrawiam!
Allouette, gentile allouette,
Allouette, je te plumerais.
Je te plumerais la tete... et la tete...
Allouette, je te plumerais.
Je te plumerais la tete... et la tete...
13
Niezłe.
Dobry pomysł. Nie śmiałem się podczas lektury, choć wypowiedzi młodych wykształciuchów mnie rozbawiły.
Jedna rzecz mi zgrzytnęła. Dresik powiedział w którymś momencie, że jego klatka schodowa jest bezpieczna. A przecież w tym samym bloku mieszkały jajogłowe hulaki. Więc na czym polegało to bezpieczeństwo?
Dobry pomysł. Nie śmiałem się podczas lektury, choć wypowiedzi młodych wykształciuchów mnie rozbawiły.
Jedna rzecz mi zgrzytnęła. Dresik powiedział w którymś momencie, że jego klatka schodowa jest bezpieczna. A przecież w tym samym bloku mieszkały jajogłowe hulaki. Więc na czym polegało to bezpieczeństwo?
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.
Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.
A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?
Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.
A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?
15
Tekst solidnie napisany. Te wytknięte przecinki nie sa tutaj absolutnie potrzebne, ale to i tak pozostaje w decyzji autora.
Jednak do czegoś się przyczepię. Zbyt to krótkie na przekazanie czegoś literackiego, bardziej twórczego. Momentami przypomina Mrożka, a czasami wspomnianej powieści Ferdydurke. Myślę, że granie na wysłużonej mandolinie brzmi fałszywie. Tak się składa, ze znam inne teksty autora i oceniając na bazie całości twórczych dokonań jestem zadowolony z czytania.
Jakoś nie ciągnie mnie do wyłapywania potknięć. Wolę delektować się sacrum, niż węszyć za profanum.
Jednak do czegoś się przyczepię. Zbyt to krótkie na przekazanie czegoś literackiego, bardziej twórczego. Momentami przypomina Mrożka, a czasami wspomnianej powieści Ferdydurke. Myślę, że granie na wysłużonej mandolinie brzmi fałszywie. Tak się składa, ze znam inne teksty autora i oceniając na bazie całości twórczych dokonań jestem zadowolony z czytania.
Jakoś nie ciągnie mnie do wyłapywania potknięć. Wolę delektować się sacrum, niż węszyć za profanum.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...
- A co?
- Nic. Cała podłoga we krwi...