przeczytajcie, oceńcie, napiszcie czy chcecie więc

1
Centrum…





Klucze, portfel, zapalniczka, papierosy, mp3 na uszach z ulubioną muzyką, buty i nic więcej, bo ciepło na dworze. Otwieram drzwi, wyjmuje klucze z kieszeni bezsensownie schowane do niej przed wyjściem. Górny zamek, dolny zamek, szybko pokonuje dwa piętra schodami w dół, otwieram drzwi od klatki i wita mnie ładny słoneczny dzień przepełniony świeżością wczesnej jesieni, ciepły, ale z zapowiedzią chłodnego wieczoru. Zaczyna się podróż na miasto, po prostu zwykłe na nie wyjście. Już w słuchawkach zaczyna przygrywać Marley ze swoimi szlagierami, wpędzając mnie w spokojny nastrój porannej Jamajki.

Idę tempem dosyć szybkim, w głowie od wielu lat mam zakodowaną tę jedną drogę, która mnie doprowadzi do centrum, pełnego spalin, chaosu i wiecznego larma, które zagłuszają spokojne rytmy Marleya. Pytanie no i po co walić na oślep do tego ośrodka zamieszania? No i idę dalej, przejście pod wiaduktem zawsze śmierdzące urynami wszelkiego rodzaju, nawet ja tutaj kiedyś lałem inni mogą to ja też, święty przecież nie jestem. To przejście podziemne, ten tunel to jest granica ciszy ze zgiełkiem rozwścieczonego od harmidru centrum miasta.

Wreszcie wypuszczam wstrzymywany oddech, gdy wychodzę z tunelu i zaczyna się centrum. Na razie spokojnie, bo jeszcze nie musze chodzić slalomem po głównej ulicy omijając statystów jak pachołki, ale już nastrajam się do tego psychicznie.

Przechodzę na drugą stronę za wiaduktem i czuje, że nabieram tempa, bo zmuszają mnie do tego ludzie idący z tyłu i z przodu, wpływam jakby i rozpuszczam się w dynamice centrum, w jego rytmie i biciu serca, które codziennie z taką szybkością i rutyną wali na zawał, by z mijaniem dnia zwalniać tempa i wyciszyć się przed następnym hucznym dniem. Masa ludzi nie idzie tylko biegnie gdzieś na zabój. W koło twarze smutne, rozbawione, zamyślone i agresywne. Każdy gdzieś gna przed siebie nie zwracając uwagi na drugiego.

I już jestem. Pośrodku głównej ulicy mojego miasta. Nie jest to jakaś wielka metropolia, ale tłok porównywalny do Tokio w godzinach szczytu, chodź nigdy w Tokio nie byłem. Zachodzę z przyzwyczajenia do mojej ulubionej księgarni, gdzie zawsze poszukuje pozycji, która mnie zaciekawi i zafascynuje. Księgarnia ta jest duża, dwupiętrowa, sprzedają w niej dwie sympatyczne panie, które zawsze dobrze mi poradzą i pomogą wybrać odpowiednią książkę.

Stoję przy regale z książkami historycznymi i fantazy. Dwie tak odległe od siebie dziedziny, dwa mózgi autorów, które z jednej strony opisują nasze dzieje i plączą wszystko w jedną całość, a z drugiej głowa fantastyka, która odbiega od świata rzeczywistego przenosi nas w krainę wyobraźni. Coś jednak łączy te dwie bardzo różniące się od siebie półki z książkami, a mianowicie autorzy fantazy często piszą swoje dzieła na podstawie historii, to ona jest motorem napędowym, bo na przykład wielkie bitwy różnorodnych ras można porównać z wielkimi starożytnymi wojnami tak samo się tam wybijali w pień…

Stojąc tak i gapiąc się dziwnie w te dwie półki i rozmyślając nad połączeniem tych dwóch gatunków nie zauważyłem, że stoi koło mnie jedna z tych miłych ekspedientek, nagle odezwała się i mówi-pan szuka czegoś konkretnego?- Lekko przestraszony tym niespodziewanym do mnie zagadaniem odpowiedziałem spokojnie, że sam nie wiem i że szukam czegoś fascynującego. Kobieta popatrzyła się na mnie badawczo i powiedział- chodź, pokaże ci coś fascynującego- z ochotą przyjąłem jej dziwne zaproszenie nie zwracając już nawet uwagi na spoufalające „ty” skierowane w moją stronę.

Weszliśmy razem na drugie piętro księgarni, było ono puste, kobieta odwróciła się do mnie i powiedziała tonem bardziej poważnym- podejdź do półki z przecenionymi książkami i zaczekaj chwilę- poczym pośpiesznie otworzyła drzwi od zaplecza i rozpłynęła się w jego ciemności…

2
tekst nie zachwyca, nie porywa, nie zwraca nawet uwagi.

ot, zwykły kawałek pisaniny, na dodatek potrzebujący korekty.

niewiele mogę ci poradzić, przede wszystkim skróć zdania:


Coś jednak łączy te dwie bardzo różniące się od siebie półki z książkami, a mianowicie autorzy fantazy często piszą swoje dzieła na podstawie historii, to ona jest motorem napędowym, bo na przykład wielkie bitwy różnorodnych ras można porównać z wielkimi starożytnymi wojnami tak samo się tam wybijali w pień…


to drobna przesada. czytelnik też człowiek, nie można się nad nim znęcać... :P



proponuję, abyś wstawił coś innego, bardziej dopracowanego i przemyślanego...



pozdrawiam 8)



P.S. zapraszam do działu "tu się przedstawiamy"
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”