[obyczaj z nutką fantastyki]
Witam, wklejam pierwszy fragment mojego opowiadana. Mimo sprawdzanie pewnie znajdziecie literówki, jest to moja pięta achillesowa z którą nie umiem sobie poradzić. Bardzo proszę o oceny za całokształt :-)
1.
Biegła po schodach, przeskakując po kilka na raz. Drogę na czwarte piętro, które czasem zdawało się być tak wysoko, dziś mogłaby pokonać wiele razy i pewnie w ogóle nie poczułaby zmęczenia. Złapała za klamkę lekko uchylonych drzwi.W małym, pomalowanym na zielono przedpokoju, stała niewysoka szczuła brunetka. Z wypiekami na twarzy i zupełnie pomiętą ścierką kuchenną, w dłoniach, przyglądała się rozpromienionej twarzy córki.
- I, co?- Zapytała, choć teraz, dobrze już wiedziała, jaka będzie odpowiedź.
- No jak to, co? – Ida pewnie spojrzała na mamę – Zdałam!
- Wiedziałam – wykrzyknęła, chwytając córkę w ramiona, –czyli matura już w kieszeni – dodała tylko odrobinę spokojniejszym tonem.
- Zaraz musisz mi wszystko opowiedzieć, jakie były pytania?. Wszyscy zdali? Agacie jak poszło?
Kwiatkowska jeszcze mocniej przytuliła córkę.
- Tak się cieszę, tak się cieszę – wołała raz po raz wciąż nie wypuszczając dziewczyny z obcięć
-Mamo, mamo spokojnie – Ida wydawała się być już nieco zirytowana tym wybuchem entuzjazmu u matki – jak na razie zdałam tylko ustne, wyniki z pisemnych dopiero za miesiąc, zapomniałaś?
Kwiatkowska zdawała się być nieco zdezorientowana Wyglądało na to, że w porywie emocji faktycznie zapomniała o zmianach, jakie w ostatnich latach wprowadzona w przebiegu egzaminów maturalnych.
- No tak – bezskutecznie próbowała teraz ukryć gafę, która właśnie popełniła - ale sama mówiłaś, że ta ustna historia jest dla ciebie najgorsza. Zresztą, kto to widział tyle czekać na wyniki. W nerwicę wszyscy przez to powpadacie.
Ida posłała mamie lekko kpiące spojrzenie. Cóż ona w nerwicę wpadać zamiaru nie miała. Dla niej nauka się skończyła i właśnie to powodowało u niej tak euforyczny nastrój. Zrobiła wszystko, co mogła, no może prawie wszystko,z uśmiechem przypomniała kilka niby sesji naukowych z Agatą, reszta nie zależała już od niej. Poza tym była dziwnie pewna, że i tym razem pełne optymizmu przeczucia ją nie zawiodą.
- Tak właściwie to wpadłam tylko na chwilę – przewidując reakcje mamy, postarał się, aby jej głos zabrzmiał jak najbardziej obojętnie.
- Jak to na chwilę –Kwiatkowska wyraźne spoważniał
- Zaraz przyjedzie po mnie Rafał, jedziemy na ognisko, musimy jakoś pożegnać się z naszą budą.
- Nie za wcześnie na oblewanie?
- Przecież przed chwilą sama gratulowałaś mi zdania matury – Ida umiejętnie wykorzystała drobne potkniecie mamy.
Mina którą doskonale znała, wyraźnie świadczyła o tym, że ten pomysł nie do końca się mamie podoba, ale zanim kobieta zdążyła głośno wyrazić swoje zdanie Ida wślizgnęła się do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi.
Przez chwilę przyglądała się niewielkiemu kawałkowi przestrzeni, którego byłą niepisaną właścicielką. Cztery ściany pokryte jasno żółtymi tapetami, łóżko z patchworkową kapą, duże biurko, szafa i kilka półek, na których włożone w kolorowe ramki zdjęcia bliskich jej osób, zajmowały honorowe miejsca.
Lubiła spędzać tu czas, lubiła zamknięte drzwi, które oddzielały ją do świata w chwilach, gdy najbardziej tego potrzebowała.
Teraz jednak wygląd pokoju nie zachęcał do dłuższego przebywanie w nim. Wszędzie rozłożone były książki i zaszyty podniszczone od intensywnego używania. Małe żółte karteczki porozklejanie były właściwie na każdym stojącym w pokoju meblu. Na wolnym kawałku biurka stała niedopita herbata i ledwo nadgryziony kawałek bułki.
Dziś rano nie była w stanie przełknąć więcej. Z niesmakiem przypomniała sobie poranne świdrowane w żołądku.
- Jutro posprzątam – obiecała sobie w duchu, wyciągając z szafy dżinsy i czerwony podkoszulek. Zanim zdążyła ściągnąć z siebie maturalną kreację, jak nazywała z ironią biała bluzkę z milionem małych srebrnych guziczków, i sięgającą nieco przed kolana czarną spódniczkę, zza drzwi dobiegł ją piskliwy dźwięk dzwonka.
Spojrzała na zegarek, było dwadzieścia po czwartej.
-To tata, wraca- pomyślała.
Kto, jak kto ale on na pewno nie wątpił, że jego córeczka poradzi sobie jakoś z tam historią. Taki właśnie był, zawsze pewny jej sukcesów, czasem nawet bardziej niż ona sama. Tworzyli dobrze współpracujący ze sobą duet, doskonale wiedziała, co myśli i jakie ma w stosunku do niej oczekiwania. I choć czasem ta niezachwiana wiara w jej możliwości zdawała się niesłychanie ciążyć, jedynie on potrafi zachęcić ją do działania i podwyższania sobie poprzeczki. Z natury leniwa, chyba tylko dla niego pokonywała czasem progi, które wydawały się nie do przejścia. Częste wybuchy gniewu i złość, do których miedzy nimi dochodziło, były tylko potwierdzeniem silnej więzi, która łączyła ich chyba od zawsze.
- A może jednak zostać, przydałoby się troszkę odpocząć, no i rodzicom byłoby miło.
Stanęła przed małym lusterkiem zawieszonym na ścianie. Przez chwilę przyglądała się piegom, które majowe słońce zdążyło już namalować na jej nosie i policzkach. W sumie zupełnie jej nie przeszkadzały, a nawet całkiem dobrze komponowały się z kasztanowym kolorem włosów, których kosmyki wymknęły się tu i ówdzie z grzecznie upiętej fryzury.
- Odwaliłaś kawał dobrej roboty dziewczyno – Ida uśmiechnęła się do swojego odbicie – Należy ci się ta impreza, odpocząć jeszcze zdarzysz.
*
Godzinę później z przymkniętymi oczyma i wyciągnięta przez uchyloną szybę ręką czekała w wygodnym wnętrzu czarnego Mitsubishi aż Agata w końcu skończy poprawiać swoją urodę i zachce zejść do czekających pod jej blokiem przyjaciół. Przed samochodem stał Rafał. Oparty o drzwi palił papierosa, co chwilę narzekając na spóźniającą się koleżankę.
- Mieliśmy tam być już 15 min temu, czy ona zawsze musi się tak grzebać. Piwo się w bagażniku grzeje.
Marudzenie chłopaka nie było w stanie zakłócić uczucia błogości, jakie właśnie wypełniało Idę. Czułą się lekka i wolna, i nic zupełnie nic nie brakowało jej teraz do pełni szczęścia.
- No w końcu – dobiegł do niej wyraźnie zniechęcony głos. Leniwie otworzyła oczy, spojrzała w stronę, z której miała nadejść jej przyjaciółka. Agata, która właśnie wyłoniła się zza rogu budynku szła w ich stronę pewnym, sprężystym krokiem lekko kołysząc się w biodrach. Spodnie i T-shirt, który miała na sobie, mimo że wydawać się mogły zwyczajne i mało efektowne doskonale podkreślały jej figurę. Ida wiedziała, że jej przyjaciółka, co najmniej 20 minut spędziła wybierając odpowiedniego strój. Zresztą równie długo zajęło jej zrobienie fryzury i makijażu, którego widać właściwie nie było a jednak twarz dziewczyny jak zwykle wyglądała idealnie.
To właśnie byłą Agata. Zawsze odpowiednio ubrana, zawsze wypoczęta i promienna, przy-ciągała spojrzenia gdziekolwiek się pojawiała. Idzie czasem wydawało, że każdy gest jej przyjaciółki, każda jej mina jest przez nią dokładnie wyreżyserowane. Agata wiedziała, jakie robi wrażenie i umiała odpowiednio to wykorzystać.
-Oj nie przesadzaj – odpowiedziała, wsuwając się na tylne siedzenie wozu - Nie mów, że tak ci się przykrzyło czekając tu na mnie w jej towarzystwie
Odnajdując w lusterku karcące spojrzenie Idy, mrugnęła do niej porozumiewawczo.
- No ruszaj, ruszaj - z nutą ironii w głosie pogoniła Rafała, który właśnie niedbale rzucił na chodnik niedopałek papierosa - Tomek dzwonił, że wszyscy już są.Inka
Opowiadanie dla młodzieży Ćmia część I [obyczaj z nutką...]
1
Ostatnio zmieniony wt 26 maja 2009, 09:53 przez Inka29, łącznie zmieniany 1 raz.