"Psyyyt!"

1
Mówiliśmy na nią Malinowa Dziewczyna, bo miała uroczo różowe policzki. Kochaliśmy ją, ja i Rafi. Myślę, że ona też kochała nas, choć, kiedy ją o to pytaliśmy, tylko się śmiała.

Spotykaliśmy się zawsze po szkole, oprócz niedziel, bo wtedy wyjeżdżała do ojca i spędzała z nim popołudnie.

Najczęściej chodziliśmy do parku i piliśmy „żurawinówkę”, lub piwo, ale zdarzało się, że szliśmy o wiele dalej, aż za rzekę. Były tam łąki, na które nikt nie lubił chodzić, bo zawsze było tam mokro i wszędzie skakały żaby. Trzeba było jednak przejść je wzdłuż i wszerz, żeby znaleźć jedną suchą polanę, na której można było rozłożyć koc, pośmiać się i pomilczeć w spokoju.

Miała na imię Justyna i miała czternaście lat. Tak jak ja i Rafi.



Umówiliśmy się tamtego dnia przy ławce, pod moim blokiem. Była jak zwykle wesoła i przyniosła czereśnie. My kupiliśmy wielką torbę taniego piwa i paczkę papierosów.

- Dziś posiedźmy całą noc, zgoda? – zaproponowała i wypluła czerwoną pestkę.

- Fajnie.

- Ale na łąki. Dawno nie byliśmy – zastrzegła.

Spojrzeliśmy po sobie i ruszyliśmy za nią. Nie była taka sama, jak zawsze.

Szła bardzo szybko.

- Zaczekaj, króliku! – krzyknąłem, gdy nagle zaczęła biec.

- Gońcie mnie!

Śmialiśmy się z Rafim i pobiegliśmy.



„Psyt” – jednocześnie otworzyliśmy puszki z piwem.

- Psyyyt – powiedziała Malinowa Dziewczyna. – Słuchajcie. Pojutrze wyjeżdżam.

Patrzyliśmy na nią zdziwieni. Ona bawiła się zerwanym chabrem.

- Wyjeżdżam – powtórzyła.

- Wiemy – powiedział cicho Rafi. – Dokąd?

- Jadę z ojcem do Kopenhagi. Wrócili do siebie z mamą.

Piliśmy w milczeniu, aż zrobiło się ciemno.

- Na długo? – spytałem i ułożyłem się na wilgotnej trawie.

- Jeszcze nie wiem, ale sprzedaliśmy już mieszkanie, mama oddała samochód dla ciotki Baśki, a pies zniknął już przedwczoraj. Ponoć zwiał na spacerze.

Uśmiechnęła się smutno.

- Może zniknął, bo cieczka? – zaproponował Rafi.

- Fakt. Może pobiegł gdzieś za suką? – powiedziałem. – Wróci. Zawsze wracają po cieczce.

- Nie zawsze.

- Zapalimy? – zapytałem.

- Pewnie. Po całym – powiedziała.

- Po całym – zgodziliśmy się z Rafim.

Zaczęliśmy pić po trzecim piwie, zrobiliśmy zawody na „bekanie” i położyliśmy się obok siebie. Nie chciało nam się spać.

- Szkoda – wyszeptałem.

Poczułem, jak delikatnie chwyta moją dłoń i kładzie sobie na pierś. Kiedy ścisnąłem ją mocniej, westchnęła głęboko.

- Rafi? Ty też możesz, jeśli chcesz. Obaj możecie zrobić, co chcecie. Ja chcę.

Dotykaliśmy ją coraz śmielej. Nie tylko piersi. Dotykaliśmy jej szyi, brzucha i ud. Po chwili nasze dwie, chłopięce dłonie spotkały się pomiędzy jej nogami. Zachichotała.

- Po kolei – powiedziała, szybko rozpięła rozporek dżinsów i zsunęła je poniżej kolan tak, by móc lekko rozchylić nogi.

Cofnąłem dłoń i usłyszałem jak Rafi ją pieści. Słyszałem szelest ciała o ubranie i ich szybkie oddechy. Po chwili i ja to robiłem czując lepką wilgoć na palcach. Byliśmy razem bardzo podnieceni. Chwyciłem jej dłoń i położyłem na swoim udzie. Wiedziała doskonale, co robić. Jej dotyk powędrował ku góry i byłem pewien, że Rafi czuje to samo.

Spuściłem się w spodnie i gwałtownie usiałem. Położyła mi dłoń na ramieniu.

- Miło, prawda?

- Przepraszam… - wyszeptałem, a ona zachichotała. Rafi też zaczął się gwałtownie kręcić. Zaśmiała się głośniej.

- No i proszę. Niektóre dziewczyny uczą się takich rzeczy. Ja już umiem.

Zaraziliśmy się jej śmiechem i w ciszy podnieśliśmy się z koca.

- Zapalimy? – zapytał Rafi.

- Pewnie. Ale po całym – zaproponowała.

- Jest jeszcze piwo – powiedziałem i w ciemności wymacałem plastikową torbę z puszkami alkoholu.

Na drugi dzień nie poszliśmy już z Rafim do szkoły. Nigdy też tego ostatniego spotkania z Justyną nie komentowaliśmy.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2
Trzeba było jednak przejść je wzdłuż i wszerz, żeby znaleźć jedną suchą polanę, na której można było rozłożyć koc, pośmiać się i pomilczeć w spokoju.
bez "jednak"


Nie była taka sama, jak zawsze.
nieładnie.



Kan to nie jest obyczaj :P to jest...
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3
To jest ... psyyyt!, Arri :]



Po prostu psyyt!



Ostatnie zdanie jest brzydkie.
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

5
Była jak zwykle wesoła i przyniosła czereśnie.
Z logiki zdania wynika, że jak zwykle przyniosła czereśnie.
Była jak zwykle wesoła, przyniosła też czereśnie.
Jeszcze nie wiem, ale sprzedaliśmy już mieszkanie, mama oddała samochód dla ciotki Baśki, a pies zniknął już przedwczoraj. Ponoć zwiał na spacerze.

Oddała (komu?) ciotce. W dialogu przejdzie, ale jest to regionalizm (kojarzy mi się z Warmią i Pomorzem. W literackiej polszczyźnie to błąd.
Zaczęliśmy pić po trzecim piwie, zrobiliśmy zawody na „bekanie” i położyliśmy się obok siebie. Nie chciało nam się spać.
Zawody odbywają się w czymś, a nie na czymś.
Byliśmy razem bardzo podnieceni.
Osobno nie? Bardziej będzie pasowało wszyscy.
Jej dotyk powędrował ku góry i byłem pewien, że Rafi czuje to samo.
Wędrujący dotyk. Nie pasuje. Myślę, że będziesz musiał kombinować jak tu uniknąć powtórzenia słowa dłoń.


Podobało mi się. Króciutkie, lecz bardzo treściwe. Opowiastka przyjemna do czytania, zwięzła. Ciekawa historia i dobrze napisana.

6
Były tam łąki, na które nikt nie lubił chodzić, bo zawsze było tam mokro i wszędzie skakały żaby. Trzeba było jednak przejść je wzdłuż i wszerz, żeby znaleźć jedną suchą polanę, na której można było rozłożyć koc, pośmiać się i pomilczeć w spokoju
gwałtownie usiałem
Hm... inna sprawa, że usiał gacie, ale to chyba literóweczka :P

No faktycznie, to jest porno, ale jakie! I jeszcze alkohol! I papierosy! Powinni tego zabronić
Sądzę, że postawiłeś sobie zadanie i je wykonałeś. Piątka!

Trzymaj się!

7
Napisałem kiedyś, oceniając Twojego "Adalberta":
Dobre zakończenie nie jest w stanie nadrobić za słaby styl, a w Twoim wypadku, nawet trochę wstyd,że pozwoliłeś sobie na publikacje czegoś tak bardzo odstającego od poprzednich opowiadań.
Miałem wtedy na myśli (najbardziej) właśnie to opowiadanie - minimalistyczne, zwięzłe, doskonale napisane. Tu widać, że masz świetną wyobraźnię, że jesteś "ciekawym opowiadaczem". "Psyyyt!" nie jest arcydziełem, ale gdyby nie fakt, że zostało napisane w maju, bez wahania zgłosiłbym opowiadanko do "Tekstu miesiąca". Za pomysł, za gładki styl. Więcej takich tekstów proszę.

10
kanadyjczyk pisze:- Ale na łąki. Dawno nie byliśmy – zastrzegła.
Zdanie jest pozbawione jakichkolwiek emocji. Pasowałoby ubarwić :D
kanadyjczyk pisze:- Jeszcze nie wiem, ale sprzedaliśmy już mieszkanie, mama oddała samochód dla ciotki Baśki, a pies zniknął j przedwczoraj. Ponoć zwiał na spacerze.

Nie muszę wyjaśniać.
kanadyjczyk pisze:- Jest jeszcze piwo – powiedziałem i w ciemności wymacałem plastikową torbę z puszkami alkoholu.
Eee. No właśnie - plastikową torbę. Nie widzę tego. Torbą można określić walizeczkę, ale wtedy słowo "plastikową" pasuje wykreślić. Sama "plastikowa torba" nie ma racji bytu.

Historyjka jak z nietypowego polskiego podwórka młodszego pokolenia dresów. Przyjemnie było przeczytać. Natomiast wizja czternastolatków (nie wiem ile liczą sobie chłopcy) bawiących się "w dotykanie" jest przerażająca. I mało atrakcyjna.

11
A MI SIĘ NIE PODOBAŁO.
Ha! Zaskoczeni?

Cóż, może i jest dobrze napisane, może i treść co najmniej wstrząsająca ale... No właśnie. W gruncie rzeczy każdy mógłby coś takiego napisać z podobnym efektem. Oj, Kan, Kan. Po tym, co tu o tobie piszą spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. Styl masz ciekawy i niespotykany na codzień, ale wykorzystałeś go w sposób haniebny. Lubie czytać o rzeczach zwykłych napisanych w sposób niezwykły, ale tym razem lekko przesadziłeś. Nie lubię czytać czegoś, co już z samej koncepcji jest "wstrząsające".

Głowę daje sobie uciąć, że gdybym wrzucił ten tekst tutaj ja, albo inny "random", pewnie nie pozostała by na nim sucha nitka. A wrzucił to ten kanadyjczyk i nagle wszystkim zaczęło się podobać. To samo było z "tajemnica leży w cycach", czy jakoś tak. Jedno zdanie, które winno zostać uznane za typowy spam, a ludzie nagle doszukują się irracjonalnej głębi. Eee...

Nie mam nic do ciebie osobiście, ale naprawdę widzę w tobie potencjał, który powoli zaczynasz marnować. Postaraj się bardziej. Żadne teksty o aborcji, realiach blokowisk i głodujących dzieciach. Proszę. Stać cię na więcej.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

12
Trudno mnie odpowiedzieć na taki post... Odpowiem tak:
nie jestem pisarzem i mam zamiar bawić się dalej w pisanie. Może kilkoma tekstami postawiłem sobie i Wam wysoką poprzeczkę, ale czy ma to być dla mnie priorytetem. Nie cofam się, rozwijam - tak uważam. A że na drodze tego rozwoju zdarzają się różne potknięcia... Cóż. Staram się, by każden mój tekst był inny. Lubię tę miniaturę. Moze się nie podobać, bo zawiera pewne treści dla dorosłych (których nie zaznaczyłem, ale to zwykłe zaniedbanie z mojej strony, wybaczcie), ale jeśli komuś się podoba nie musi to od razu oznaczać, ze tylko dlatego, że napisałem to ja. To trochę krzywdząca opinia, BMF. Zawsze pisałem intuicyjnie i zawsze pisałem po swojemu. A że czasami pozwalam sobie na żart (jak te wspomniane "cyce"), nie znaczy, że osiadłem na laurach i zaczynam się cofać.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

13
BMF pisze:A MI SIĘ NIE PODOBAŁO.
Ha! Zaskoczeni?
Nie, w żadnym wypadku :D Zaskoczyłem Cie? Cha cha, podobać się może, ale niesmaczne to ja nie wiem co. W każdym razie... Kan idzie z duchem czasu! Wizjoner jakiś. Ja olewam - jak tak ma wyglądać przyszłość, to pozostanę niezależnym i bezdzietnym artystą. Zapuszczę brodę i zaszyję się w jakiejś chatce w lesie.
BMF pisze:Nie mam nic do ciebie osobiście, ale naprawdę widzę w tobie potencjał, który powoli zaczynasz marnować. Postaraj się bardziej.
Kan, jak będziesz pisał przez dwie godziny dziennie przez najbliższy rok, to stawiam Ci dobry... dobry kartonik :D Zacznij od dziś - dwie strony przez najbliższy miesiąc!

Aborcja nie jest dla Ciebie, Kan. A reszta? Reszta stoi otworem. Najbliższe opowiadanie możesz napisać o... o górskim artyście! :D

14
kanadyjczyk pisze:To trochę krzywdząca opinia, BMF.
Przepraszam, nie miałem zamiru cie urazić. Trrochę źle ubrałem myśli w słowa co wyjaśniam niżej.
kanadyjczyk pisze:A że czasami pozwalam sobie na żart (jak te wspomniane "cyce"), nie znaczy, że osiadłem na laurach i zaczynam się cofać.
W porządku, rozumiem. Nie mam absolutnie nic co do takich wyluzowanych żartów, wręcz przeciwnie, ale zdziwiło mnie natychmiastowe rozbijanie tego i szukanie nawiązań religijnych (oczywiście, przesadziłem, ale chyba każdy rozumie o co mi chodzi). I nie spodobało mi się to. A jak widzę to się zaczyna zdarzać częściej. I kieruję ten pseudo-zarzut nie do ciebie, acz do ludzi którzy cię komentują ;).

Wybacz jeszcze raz.

Górski artysto, podaj mi numer swojego dilera ;).
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

15
Chłopaki, tylko bez bitki :D

Kan wie, że ma pracować na sobą, nad swoją twórczością i nad wszystkim innym, jeśli odczuwa taką potrzebę. Ten tekst należy do dobrych, ale nie najlepszych - przyznaję to bez żadnych ceregieli.

Kan wie, że ma od teraz pisać znacznie lepiej, bo inaczej nie będzie kartonika i drewnianej, przemoczonej ławeczki :D

Dość, bo się gadanina o głupotach robi. A z tego to autor wyniesie tyle, co ze sobotniej imprezy. Czyli tak naprawdę jego wyniosą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”