Pater noster [opowiadanie]

1
Tworzony przy dźwiękach:







Polecam serdecznie :)



A sam czekam na słowa krytyki :)













Choćbym nawet szedł ciemną doliną zła się nie ulęknę,

boś Ty ze mną,

Laska twoja i kij twój mnie pocieszają.








I





-Pan jest wielki i wszechmogący... Jemu ofiaruję siebie, serce moje i miecz mój... Jemu przysięgam posłuszeństwo... - Mury katedry odbijały echem szeptane modlitwy rycerzy. Ostatnich sześciu sprawiedliwych, walczących w imię Pana. W witrażach złowieszczo migotały jęzory ognia, który trawił już wszystko na zewnątrz. Zza potężnych wrót prowadzących do wnętrza słyszeć się dało wrzaski gwałconych kobiet wymieszane z charczącymi jękami mężczyzn, którym Arabowie na rozkaz Saladyna podcinali gardła i rzucali bezwładne ciała na bok, pozwalając by czas uwieńczył ich dzieła. W rycerzach, ostatnim bastionie chrześcijaństwa na tym wydartym z rąk Allacha skrawku ziemi nie strach, lecz duma i odwaga były górą. Oni zdobyli Jerozolimę, im przypadł zaszczyt szerzenia wiary w Stwórcę i to na ich barkach aż po dziś dzień spoczywa obowiązek bronienia jej przed niewiernymi.

-Pomódlmy się- rzekł zakonnik, w którego głosie nie słychać było żadnego, nawet najmniejszego uczucia. Zapewne pogodził się już ze śmiercią. Oczekiwał jej. Całe swe życie poświęcił, aby w tej szczególnej chwili nie czuć lęku. Rycerze, wsparci na swych mieczach podnieśli przyłbice, aby po raz ostatni przyjąć Ciało Chrystusa. - Pomódlmy się...- powtórzył raz jeszcze klecha - In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen... - powietrze, gęste od dymu wdzierającego się zewsząd do wnętrza świątyni zadrgało, kiedy sześć, zgoła różnych głosów chórem krzyknęło ,,amen” - niech się stanie, jeśli taka jest wola Pana. Widok ten napełnił radością serce mnicha. Ciągnął zatem dalej. - Pater noster, qui es in caelis... - głos jego zadrżał, czy też powietrze po raz wtóry zagrało. Podniósł głowę, leniwie, z wyrzutem, że coś ośmieliło się przerwać jego skupienie. Recytował, wpatrując się bacznie we wrota. - ...sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum... - wrzawa na zewnątrz nabierała siły, toteż musiał podnieść głos - ... fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra... - grzmot, nieustępujący niczym piorunom zatrząsł wnętrzem katedry. Wrota ustąpiły taranowi. W tumanach kurzu do katedry niczym wezbrana rzeka wlał się krzyczący tłum niosąc na swych mieczach niechybne widmo śmierci. Rycerze, choć wcześniej zdawać by się mogło uśpieni, rzucili się do nierównej walki. ,,Królestwo Niebieskie jest bliskie!” wykrzykiwali raz po raz, maglując mieczami w powietrzu i siekąc nimi na oślep. Zakonnik stał w miejscu, z wypiętą piersią przyozdobioną ciężkim, mosiężnym krucyfiksem zawieszonym u szyi. Nie czuł lęku. Nic nie czuł. Co sił w płucach wykrzykiwał kolejne wersety modlitwy, patrząc jak jego dzielni towarzysze, obrońcy Jerozolimy padają pod naporem niewiernych. Chwycił krzyż oburącz i wyciągnął go w kierunku walczących. - ...Panem nostrum quotidianum da nobis hodie... - wrzeszczał jak opętany - ...et dimitte nobis debita nostra … - krew pulsowała mu w skroniach, oczy zaś pochłaniały każdy, nawet najdrobniejszy szczegół sceny, jaka od paru chwil, wydawać by się mogło trwających całą wieczność, działa się u wejścia do świątyni. - ...sicut et nos dimittimus... - wnętrze zapełniało się coraz szybciej, rycerze tracili siły, jednak posłyszawszy między krzykami arabów łacińskie frazesy modlitwy z jeszcze większym zacięciem rzucali się do boju, kładąc pokotem u swych stóp kolejne zastępy niewiernych. - ...debitoribus nostris... - padł pierwszy, od miecza wbitego pod przyłbicę - ...et ne nos inducas in tentationem...- za nim następni, podduszeni i zmęczeni ciężarem zbroi - ...sed libera nos a malo! - krzyki zwycięstwa rozbrzmiały w murach katedry. Mnich został sam. Ściskał krzyż ostatkiem sił. -Ameee...eght!ehrrr! - Świst. Oczy jego wypełniły się się łzami. Chciał dokończyć modlitwę, ale nie mógł. Gardło odmówiło posłuszeństwa. Odkaszlnął. Krew trysnęła mu na ręce, wypełniła usta i stróżkami poczęła sączyć się w kącikach ust. Klecha oszołomiony, resztką sił otarł łzy i mętnym wzrokiem podążył ponad głowami tłumu, ku wejściu. Tam, w blaskach płomieni stała postać, niewyraźna, zdawać się mogło odległa. Zakonnik uczynił znak krzyża. Postać dobyła kolejnej strzały, napięła cięciwę. Świst. Krew strumieniami wypływała z ust mnicha, wsiąkała w habit. ,,Amen, taka jest wola Pana” pomyślał i upadł. A z nim Jarozolima.
Si Deus pro nobis, quis contra nos?

2
Oj, oj, oj...




Zza potężnych wrót prowadzących do wnętrza słyszeć się dało wrzaski gwałconych kobiet wymieszane z charczącymi jękami mężczyzn, którym Arabowie na rozkaz Saladyna podcinali gardła i rzucali bezwładne ciała na bok, pozwalając by czas uwieńczył ich dzieła.


Wytłumacz mi, o co chodzi w fragmencie "pozwalając, by czas uwieńczył ich dzieła".


Całe swe życie poświęcił, aby w tej szczególnej chwili nie czuć lęku


Wywalić zaimek "swe" - wiadomo przecież, że to o jego życie chodzi. Poza tym nie bardzo rozumiem. Księżulo całe życie dążył do tego, by nie bać się ataku Arabów? Rozumiem, że żołnierz może mieć taki życiowy cel. Ale u katabasa jakoś mi to nie pasuje. Ale może się nazbyt czepiam.


Pomódlmy się...- powtórzył raz jeszcze klecha


Klecha... lubię to słowo. Kłopot w tym, że jest ono do bólu potoczne, a poza tym nacechowane pejoratywnie. Wobec tego nie pasuje do twojego tekstu, bo po pierwsze - reszta opisu jest dość patetyczna, a po drugie - narrator sprawia wrażenie bezstronnego czy nawet sprzyjającego chrześcijanom, a tu nagle wyskakuje ze słowem, które zadaje tej bezstronności kłam. Brak konsekwencji moim zdaniem.


głos jego zadrżał, czy też powietrze po raz wtóry zagrało


Rozumiem, że powietrze miało zadrżeć, a nie zagrać.


krew pulsowała mu w skroniach, oczy zaś pochłaniały każdy, nawet najdrobniejszy szczegół sceny, jaka od paru chwil, wydawać by się mogło trwających całą wieczność, działa się u wejścia do świątyni.


To zdanie jest reprezentatywne dla całego tekstu pod względem przegadania. Opisujesz wartką akcję, a do tego celu najlepiej się nadają zdania zwięzłe. Jeśli są długie, to czytelnik nie odczuwa wartkości akcji, więc nie może się wczuć w sytuację.




padł pierwszy, od miecza wbitego pod przyłbicę


To zdanie znajduje się przy końcu tekstu. Ale wcześniej napisałeś, co następuje: "(klecha) co sił w płucach wykrzykiwał kolejne wersety modlitwy, patrząc jak jego dzielni towarzysze, obrońcy Jerozolimy padają pod naporem niewiernych". Czyli rycerze padli już wcześniej. Wobec tego ten, co padł przy końcu tekstu, nie mógł być pierwszym.


stróżkami poczęła sączyć się w kącikach ust.


Często spotykane ortograf. Stróżka - pani stróż. Strużka - mała struga, na przykład krwi.







Gdybym się uparł, tobym wytknął jeszcze parę rzeczy, ale już bym nie był pewien swojej racji.



Domyślasz się, że tekst mi się nie spodobał. O fabule nie można się wypowiedzieć, bo jej tu zwyczajnie nie ma. A od strony formalnej, cóż, jest bardzo słabo. Ocena ogólna: dno.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

3
No, a ja się nie zgodzę z przedmówcą jeśli chodzi o fabułę. Oczywiście, że jest. Fragment jest krótki, ale wyraźnie obrazuje w jakiej sytuacji znajdują się rycerze i mnich. Wszystko jest tak opisane, że można sobie samemu wyobrazić, ba! nawet trzeba, bo tekst, jakoś sam w nas wywołuje potok myśli, który wręcz każe zobaczyć dlaczego postacie są w takiej sytuacji, jakie to czasy, co się mogło dziać, kim są, co chcieli osiągnąć, a czego im się nie udało. Tak krótka opowieść, a jednak można by na niej zbudować całą powieść. Mnie się nawet podobało. Styl przeciętny, błędów kilka, chociaż za dużo jak na tak krótki tekst.

Miałem nie oceniać teraz (i tak moderatorzy powinni zamknąć ten temat, gdyż nie wyczekałeś regulaminowego tygodnia przerwy pomiędzy zamieszczanymi tekstami) no ale jakoś mam wrażenie, że ocena powyżej jest mocno nieadekwatna. Nie przesadzajmy, było więcej tekstów, które zaliczyć by można do kategorii 'dna', bynajmniej nie to.

Pozdrawiam.
Piotr Sender

http://www.piotrsender.pl

4
broda kota pisze:"pozwalając, by czas uwieńczył ich dzieła"
zeby się wykrwawili?



jest jakiś problem z przecinkami, ale nie znam sie na tym zbyt dobrze, wiec ne bede dawal przykladow ;)


Iluminator pisze:frazesy modlitwy


frazy modlitw?



fajna koncowka
Iluminator pisze:upadł. A z nim Jarozolima.


fabuły nie ma, to raczej krótka scena.



nie podobało mi się to, że z jednej strony piszesz, ze kaplan to taki bez emocji kolo, a z drugiej, ze zyly na skroniach, itp. sprzeczne obrazy



to tak na szybkensa ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

5
Temat zablokowany. Zostanie uaktywniony, kiedy termin będzie odpowiedni (czyli regulaminowe 7 dni).
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Broda kota wypisał Ci większość błędów. Ja od siebie wskażę jeszcze kilka.
głos 1 jego zadrżał, 2 czy też powietrze po raz wtóry zagrało. 3 Podniósł głowę, leniwie, z wyrzutem, że coś ośmieliło się przerwać 1 jego skupienie.
1. Powtórzenia zaimków pogrubiłem. Pierwsze "jego" zamieniłbym na "mu". Z drugim sprawa ma się gorzej, bo przy tej konstrukcji zdania jest nieodzowne. Ale może pozostać. Najlepiej byłoby tak formułować zdania, aby liczba zaimków była znikoma.
2. Dziwnie to brzmi, bo to komentarz narracyjny do dialogu. Narrator powinien wiedzieć, albo stwierdzić, że niepewność dotyczy mnicha: [...] nie wiedział, czy to głos mu zadrżał, czy wibracje niosły się spoza murów katedry [...]
3. A to już absurd. Otoczeni przez wojska Salladyna, a tonsurowiec leniwie i z wyrzutem podnosi głowę. Zaraz niechybnie wyskoczy ze świątyni i wydrze się na psich synów, żeby mu przestali przeszkadzać w modlitwie. Nienaturalne to, jakbyś nie potrafił sobie zobrazować stanu ducha człowieka w takiej chwili.
wrzawa na zewnątrz nabierała siły

Lepiej zabrzmi: przybierała na sile. [ew. nabierała mocy, ale to już gorsze]
grzmot, nieustępujący niczym piorunom zatrząsł wnętrzem katedry
Niejednoznaczne z powodu szyku wyrazów (w niczym nieustępujący). Unikaj takich wyrażeń, konstrukcji. Ponadto błędna interpunkcja (brak przecinka) i źle użyty frazeologizm (niczym - w niczym) sprawiają, że zdanie może być odczytane jako pokraczne. Na dodatek użyłeś kolejnego słowa w złym znaczeniu:
piorun «potężne wyładowanie elektryczne pomiędzy dwiema chmurami albo pomiędzy chmurą a ziemią, któremu towarzyszy huk i błyskawica»
Zdanie nadaje się w całości do wyrzucenia i napisania od nowa.
Wrota ustąpiły taranowi.
Ustąpiły miejsca? Jak staruszce w tramwaju? Ustąpiły pod naporem tarana
wykrzykiwali raz po raz, maglując mieczami w powietrzu i siekąc nimi na oślep
maglować
1. «wałkować, wygładzać bieliznę w maglu»
2. pot. «usilnie kogoś wypytywać o coś»
3. pot. «uparcie powracać do tej samej sprawy, szczegółowo, do znudzenia omawiać coś»
krew pulsowała mu w skroniach, oczy zaś pochłaniały każdy, nawet najdrobniejszy szczegół sceny, jaka od paru chwil, wydawać by się mogło trwających całą wieczność, działa się u wejścia do świątyni.
toczyła się, rozgrywała.
Jakieś to zdanie niezdarne, brak w nim dynamiki. Rozumiem, że subiektywnie mnich czuje, że czas zwolnił, lecz "jaka od paru chwil" bym wyrzucił.

[...] krew pulsowała w skroniach. Wpatrywał się w scenę rozgrywającą się przy wejściu od paru, trwających wieczność, chwil. Chłonął każdy jej szczegół.
Szybciej się czyta, ale taka potrzeba chwili - tam dzieje się akcja!
Oczy jego wypełniły się się łzami.
Nikt już nie został przy życiu, więc to jasne, że jego oczy. Do kosza.
Krew trysnęła mu na ręce, wypełniła usta i 1 stróżkami poczęła sączyć się 2 w kącikach ust.
1. stróżka
1. daw. «kobieta stróż»
2. daw. «żona dozorcy domu»

2. nie "w". Z kącików ust.
Postać dobyła kolejnej strzały, napięła cięciwę.
Błędnie użyte słowo.
postać
1. «kształt jakiejś istoty, zwłaszcza sylwetka człowieka»
2. «człowiek ze względu na swoją osobowość»
3. «sylwetka człowieka stworzona przez pisarza, artystę, aktora itp.»
4. «zewnętrzna, postrzegalna zmysłowo forma czegoś»

Pełna patosu scena. To nie zarzut, trudno opisać to inaczej.

Natomiast sposób zapisu jest bardzo zły i nieczytelny. Tak się nie robi, chyba,że chcesz odstraszyć czytelnika.
...Panem nostrum quotidianum da nobis hodie...
Wrzeszczał jak opętany
...et dimitte nobis debita nostra …
Krew pulsowała mu w skroniach, oczy zaś pochłaniały każdy, nawet najdrobniejszy szczegół sceny, jaka od paru chwil, wydawać by się mogło trwających całą wieczność, działa się u wejścia do świątyni.
...sicut et nos dimittimus...
Wnętrze zapełniało się coraz szybciej, rycerze tracili siły, jednak posłyszawszy między krzykami arabów łacińskie frazesy modlitwy z jeszcze większym zacięciem rzucali się do boju, kładąc pokotem u swych stóp kolejne zastępy niewiernych.
...debitoribus nostris...
Nie lepiej? Oczywiście samo zastosowanie takiego rozwiązania nie wystarczy, trzeba jeszcze dostosować do niego tekst - w obecnej formie jest napisany pod dialog.

Ogólnie niezbyt mi się podobało z powodu zbyt dużego nagromadzenia błędów, a tekst przecież krótki. Ale wyczuwam świetną wyobraźnię i dobrą umiejętność budowania scen. Nie poddawaj się, pracuj i wierzę, że coś jeszcze dobrego od Ciebie przeczytam. Tylko oprócz stylu szlifuj interpunkcję. Z nią jest dosyć źle...
Trzymaj się.

7
Ponieważ kwestia techniczna została dość obszernie poruszona, ja skupię się na fabule. Przejmujący tekst wyszedł spod twojej ręki - tym bardziej przejmujący, bo każdy (wedle religii) znajdzie w nim własne zwycięstwo. Brakuje mi tutaj uściślenia dramaturgii walki tych rycerzy, którzy wszak musieli być wielcy - rozumiem, że w tak krótkim fragmencie nie ma miejsca na charaktery, postaci z krwi i kości, jednak ich męstwo, nie ważne jak na to nie spojrzeć, powinno zostać bardziej nakreślone. Pomysł jest ciekawy - wykonanie już nie. Podoba mi się, że poruszasz kwestię męstwa i zestawiasz to z religią: temat woda w moim odczuciu. Jeżeli chodzi o samą walkę, nie podobało mi się określenie "siekali na oślep", ponieważ nie tak wyobrażałem sobie zacnych, wybitnych rycerzy - sądziłem, że walczyli "z głową".
Ciężki tekst, jeżeli spojrzę na nierówna walkę, którą obrazujesz, ale pomysł podoba mi się.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”