Okno. Ciemne okno stoi niewzruszone. Okno na parterze, które rośnie – odkrywa swoje sekrety. Było śmiałe, tak całkiem nagie, bez firanki. żywiołowo migały w nim obrazy Pimpusia. Patrzył na nie człowiek z pilotem w spoconej dłoni. Zmarszczki człowieka marszczyły się bardziej. Twarz człowieka ułożona jakby w uśmiech, ale do śmiechu było mu daleko. Nie miał siły wyłączyć Pimpusia. Musiał Pimpusia wysłuchać. Potem weźmie tabletki.
- Ty Pimpusiu! Ty głupi, niedobry Pimpusiu! – krzyczał na całe gardło, na cały pokój.
Wreszcie Pimpusia zabrakło na ekranie. Człowiek myślał, że przepędził demona. Za dotknięciem niewidzialnej siły, odbierającej życie, upadł głęboko w czarny fotel. Twarz falowała mu teraz niczym spokojne morze. Miesiąc później zerwał się na równe nogi. Założył buty i pobiegł kupić nowy zegarek. Przeszedł ostrożnie na drugą stronę ulicy. Przeszedł brawurowo pomiędzy śmigającymi samochodami. Mieścił się tam sklep, w którym codziennie kupował głupie gazety. W środku zobaczył ufoluda. Ufolud przyglądał się mu uważnie swym nieziemskim wzrokiem. Ufolud zbudowany był tylko z dużych, czerwonych oczu. Na górnej półce stało włączone radio. Dźwięczną piosenkę, łatwo wpadającą w ucho, przerwał ochrypły, męski głos. Zakaszlał kilka razy, wydmuchał nos w chusteczkę i przemówił:
- Moi drodzy słuchacze! Słuchajcie! Jesteście przemądrzali? Brak wam piątej klepki?
Czujecie się wyalienowani? Lepiej trafić nie mogliście! Oferujemy wam amputację mózgu za jedyne dwa złote! Czyż można przegapić taką okazję? Moi drodzy słuchacze! Czekają was sukcesy zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Dziś mamy specjalną promocję – dwie amputacje w cenie jednej! Po co tracić czas na siłowni i miesiącami odchudzać mózg?...
Ufolud nadal znacząco patrzył na człowieka. Z coraz bardziej drgających oczu zaczął lecieć dym.
- Nigdy! – wrzasnął człowiek i wybiegł na ulicę.
Był już na chodniku. Szedł chodnikiem. Chodnik przewijał mu się przed oczami. Wszędzie tylko chodnik. Nagle popsuła wszystko gazeta, którą dostał w twarz. Na pierwszej stronie, wielkimi, tłustymi literami wypisane było „CZłOWIEK NA KSIężYCU”. Odrzucił tę gazetę w siną dal jak niechciane kalesony. Odeszła z wiatrem. Nie minęła jednak minuta, a następny tytuł przysłonił mu świat. Zmasowany atak gazet nastąpił dokładnie w południe. Człowiek rękami osłonił głowę nieporadnie. Gazety dziobały go swymi potężnymi tytułami. Musiał uciekać. Schował się w alejce, biegnącej między budynkami. Serce ciężko mu dyszało. Płuca biły spocone. Oparł się półprzytomny o kolana. W jednym z okien zauważył sekretarkę zrobioną z cukru. Obok niej siedział szef i wylizywał ją starannie długiem językiem. Najbardziej smakowała mu twarz.
- Za takie nogi należy się podwyżka – powtarzał.
Człowiekowi przypomniała się wróżka Emilia, która dała mu miłe wspomnienia i odeszła w zapomnienie. Bezpowrotnie stał w alejce. Sączył łzy przez ściśnięte gardło. Kiedyś dostał dużego, pluszowego misia. Teraz otaczała go banda ufoludów. Postanowił uciekać w kierunku leśnej polany. Goniły go głosy pogardy i zdziwienia. Zamilkły dopiero za miastem. Polana świergotała. Ubrana była w kwiaty. Za drzewem stała Ona w samej halce. Jedną dłonią trzymała niezapominajkę, a drugą wysyłała sms-a.
- Jesteś! – uradował się człowiek.
- Jestem! – potwierdziła Ona w samej halce.
Człowiek podszedł. Zatopił spojrzenie w jej oczach.
- Chcę zapytać ciebie o coś – powiedział pełen powagi.
- Słucham.
- Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę?
- Nie.
- Jak to nie?
- Pewnie nie była o niczym istotnym.
Zgasły oczy człowieka i wyrwał ją ze swego spojrzenia.
- Ja wszystko pamiętam! Wszystko! – wrzasnął chwiejnym głosem. – Bardzo się
zawiodłem.
- Dlaczego każdy chce być idiotą? – spytała Ona w samej halce. – Nie chcesz mnie znać?
- Nie chcę. Odejdź.
Ona odeszła. Odeszła w samej halce. Zabrała ze sobą kwiaty. Kiedy była już daleko. Tak bardzo, bardzo daleko. Tak daleko, że nie mogła go usłyszeć, krzyknął co sił w płucach na cały świat:
- KOCHAM CIę!!!
2
Kiepskie kilka pierwszych zdan, potem robi sie ciekawie. Srodek interesujacy, dochodzenie do puenty rowniez. Sama puenta: fatalna. Dlaczego on ja kocha? Co to zmienia w jego zyciu? Przez cale wczesniejsze opowiadanie nie ma mowy o zadnej milosci. Bohater jest wobcowany, wyranie inny i zupelnie samotny. Jak on moze pokochac kogos z tego "innego" swiata?! Bo moze ona jest taka sama jak on? Ale skoro jest taka sama , to dlaczego odchodzi?! Wiem ,ze zawsze trzeba zostawiac miejsce dla czytelnika, ale takie zeby zawsze mogl znalesc rozwiazanie. Tu tego nie ma.
"Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz
z moim bólem - jak boli
Ciebie Twój człowiek."
z moim bólem - jak boli
Ciebie Twój człowiek."
4
Przeczytałem jako czwarte.
Ciągle mi sie podoba. Bardzo mi sie podoba. Ale zaczynam chyba łapać, że nie jest dla wszystkich... Nawet bardzo nie dla wszystkich. Ale mówisz moim językiem, a ja to lubię.[/img]
Ciągle mi sie podoba. Bardzo mi sie podoba. Ale zaczynam chyba łapać, że nie jest dla wszystkich... Nawet bardzo nie dla wszystkich. Ale mówisz moim językiem, a ja to lubię.[/img]