"Avatar"

1
Anna siedziała jak zwykle z podkulonymi pod siebie nogami. Aż dziw, że się mieściła na tym małym, kuchennym krzesełku, przy swojej puszystej sylwetce. Dwa numery za duży sweter i luźne jeansy nie poprawiały. Ale tak czuła się swobodniej.

Wyrzucane z gniewem słowa Iwony, przerywane jedynie po to by zwilżyć usta łykiem vermouthu z wódką kwitowała przytaknięciami.

W rzeczywistości już dawno zgubiła wątek rozmowy. Ale nie miało to większego znaczenia. Iwona jak zwykle mówiła o tym samym. Rozwód, inna kobieta, samotność, gniew.

I tak w każdy piątek od przeszło półtora roku.

Już dawno zaprzestała prób zwrócenia uwagi na swoje własne bolączki. Kiwała tylko głową, czasem dorzucając coś od siebie. Podobnie jak Lilka, która swoje wyrzucanie żali miała już za sobą i teraz starała się udawać, że jest mniej wstawiona niż pozostałe.

Anna swojego drinka piła powoli. Lekko mrużąc oczy przyglądała się twarzom koleżanek. Wychwyciła pierwsze zmarszczki, przebarwienia skóry, źle zamaskowane odrosty.

Trzy kobiety. Trzydziestokilkuletni bagaż doświadczeń i żal do losu. O złudne początki i złe zakończenia. Zmarnowane szanse i niedostrzeżone nadzieje.

- Same powiedzcie, jak on mógł zostawić mnie i dziecko? I to dla kogo? Dla jakiejś kelenereczki bez wykształcenia! – Zakończyła Iwona, odstawiając pustą szklankę.

- Faceci to świnie! – Wybełkotała Lilka.

- Yhym… - Anna zsunęła się z krzesła i dorobiła dla każdej drinki.

Powoli zaczynała mieć dość. Narastająca od miesięcy irytacja osiągała apogeum.

- Ty źle nie trafiłaś, Adam płaci regularnie i zabiera syna na weekendy. – Zaatakowała ją Iwona.

- Nooo… - Przytaknęła Lilka

- Twoim jedynym zmartwieniem jest jak szybko schudnąć…

- Iwona… Nie mówimy teraz o mnie tylko o tobie. – Odciął się coraz bardziej zirytowana.

- Bo ty nie masz żadnych problemów. Może za mało zarabiasz ale masz stałą pracę w „budżetówce”, własne mieszkanie i faceta, który nie zostawił cię dla innej. – W ustach Iwony zabrzmiało to jak oskarżenie o zbrodnię.

- Tak… Żyję w krainie szczęśliwości. – Mruknęła.

Potencjalną sprzeczkę zażegnała Lilka, która nagle stwierdziła, że życie jest do niczego i do tego brak odpowiednich facetów. Temat natychmiast podchwyciła Iwona i do późna narzekały obie.

Grubo po północy, kiedy wyszły, Anna nareszcie pozbierała myśli.

Przyjrzała się odbiciu w lustrze. Jak zawsze było bezlitosne. Wciągnęła brzuch ale efekt nie poprawił jej nastroju. Kolejna dieta cud okazała się mitem.

- Pieprzę to! – Warknęła w stronę odbicia. Coś w niej pękło. Zapragnęła znaleźć się daleko od tego miejsca, od tych ludzi, pracy, której nienawidziła, rodziców, którzy wiecznie coś wypominali, portfela, w którym zawsze było za mało.

- Yyyyhhhh… Żeby tak znaleźć w sobie dość odwagi i pieprznąć tym wszystkim i zacząć od nowa! Przestać się dusić! – Wyrzuciła sobie.

Zamiast tego usiadła przed monitorem komputera i wystukała adres swego bloga.

Właśnie tu przez krótkie chwile mogła być kimś innym. Albo raczej właśnie tu mogła być w pełni sobą. Ukryta za maską obrazka, odzwierciedlającego duszę. Imienia, które zawsze chciała nosić. Anonimowa w tłumie tysięcy użytkowników sieci, a jednak zauważalna poprzez słowa przelewane na elektroniczną powierzchnię. Wskazywała na to liczba rosnących z dnia na dzień komentarzy i wpisów odwiedzających, równie anonimowych obcych, ukrytych za własnymi obrazkami.

Nie szukała tu niczego poza wyrzucaniem słów, których nie odważyłaby się wypowiedzieć, a które chciały się wydostać na zewnątrz. Więc mówiła poprzez wiersz, cytat, grafikę, którą wklejała.

Ale tej nocy zapragnęła czegoś innego. Stworzenia siebie innej.

Jakież to było proste. Kilka kliknięć, nowe logowanie i już jest tym, kim zechce być. A tej nocy zapragnęła być kobietą nie z tego świata. Mroczną i potężną. Jak jej dusza… Wystukała na klawiaturze imię, znalazła nowy obrazek i pojawiła się nowa postać. Prosto ze świata nocy i cienia.

W kilku słowach zbudowała nastrój grozy. Stylem pełnym patosu poprzednich stuleci stworzyła Łowczynię. Zmysłową i kuszącą, a jednak niebezpieczną.

Przyjęło się. Nie minęło kilka chwil, a na nowym blogu pojawiły się komentarze. Niektóre wpisy witały „Siostrę nocy” w swoim gronie. Nie tylko ona chciała być kimś wyjątkowym. Dla niej jednak była to fikcja i zabawa, ucieczka od szarości codziennych dni. Mimo to następnej nocy znów na chwile stała się mroczną istotą z sennych koszmarów. Jeszcze jeden wpis, jeszcze jedna grafika. I znów kilka komentarzy, wpisów i wiadomości przesłanych od nieznajomych. Przeczytała je z uśmiechem ale nie odpisała na żaden. Były banalne, jak zawsze.

- „Cześć. Pogadamy?”

- „Hello, Mroczna Siostro… Zapolujemy razem?”

- „Skąd jesteś?”

- „Szukam swojej drugiej połowy…”

Jednak jedna wiadomość zaciekawiła ją.

- „Nie przejmuj się dziewczyno… Ja jestem demonem, i co z tego? Jakoś trzeba z tym żyć”

Wystukała numer komunikatora w wyszukiwarce. Nieznajomy prowadził bloga. Kilka wpisów z własnymi przemyśleniami, ciekawie skonstruowane zdania, zwyczajne zdjęcia zwykłych ludzi. Nic demonicznego, nic związanego z tematyką grozy. Dziwaczny obrazek, przedstawiający jakieś hipnotyczne kręgi. Zamiast nicka numer identyczny z numerem komunikatora.

- „Zapewne nie jest ci łatwo…” – Odpowiedziała chcąc potrzymać rozmowę.

- „Kwestia przyzwyczajenia”

- „Szukasz teraz ofiary?” – Zagadnęła, posyłając też uśmiechniętą buźkę.

- „A ty nie?”

- „Nie… To blog, zabawa.”

- „Dla Ciebie zabawa, dla mnie praca”

- „Praca?”

- „Mówiłem. Jestem demonem…”

Trochę się zirytowała. Ale skoro facet chciał dalej grać komedię to i ona dostroiła się do roli.

- „I szukasz ofiar przez Internet?”

- „Duch czasu…”

- „Wytypowałeś mnie na kolejną ofiarę do opętania?”

- „Zaciekawiłaś mnie swoimi wpisami… I podobają mi się twoje wiersze.”

Zmrozilo ją. Nowy blog w żadnym miejscu nie odnosił się do poprzedniego. Inny numer, inny mail, inne hasła… Jakby w odpowiedzi na jej niepokój nieznajomy napisał:

- „Zdumiona?”

- „Nie wiesz?” – odcięła się.

- „Pytałem dla podtrzymania rozmowy.”

- „Mam dla Ciebie złe wieści, Demonie. Mnie się nie da opętać” – Podjęła grę. Chciała się dowiedzieć o tym kimś czegoś więcej.

- „Chcesz ryzykować?”

- „Nie boję się” – Odpowiedziała hardo.

- „To, że nie wierzysz nie ma znaczenia”

- „Nie powiedziałam, że nie wierzę. Po prostu nie daję się opętać.”

- „A odważysz się zatańczyć patrząc w moje oczy?”

- „Tak…” – Powiedziała po chwili wahania.

- „Dużo ryzykujesz…”

- „Ty także, mogę się okazać twoją porażką”

- „Dobranoc piękna czarownico…” – Zakończył rozmowę. Nie odpisała. Czuła wewnętrzny niepokój. Ale też nieznajomy zaintrygował ją.

- Mam w sobie dość wiedzy i odwagi aby zatańczyć… - Powiedziała cicho. Zaraz potem zaśmiała się sama z siebie i zganiła w myślach, że dała się wciągnąć w tę idiotyczną rozmowę.



Zasypiając Anna myślała o dziwnym nieznajomym i jego niepokojących słowach. W okresie studiów interesowała się ezoteryką w szerokim tego słowa znaczeniu. Przez pewien okres należała nawet do Ruchu Wicca. Wtedy myślała o sobie jako o Wiedźmie i bawiło ją to, choć na tyle otarła się o ten inny świat by wiedzieć, że pewne rzeczy nie są jedynie zabawą. I już dawno nauczyła się by nie dotykać spraw, których dotykać nie należało. Teraz nie zajmowała się tym zupełnie, a wiele wspomnień z młodości i studiów traktowała z przymrużeniem oka. Ze znajomymi raczej nie poruszała takich tematów. Nawet na swoich dwóch blogach nie starała się być tamtą Wiedźmą sprzed lat. Na jednym zamieszczała swe wiersze, na drugim stała się mroczną istotą wysysającą nocami krew. Złowrogą, choć piękną łowczynią.

A jednak nieznajomy nazwał ją „Czarownicą”. A ona złamała wszystkie swoje zasady. Odpowiedziała na wiadomość, a co gorsza rzuciła wyzwanie.

Sen pojawił się dość szybko, lecz był nietypowy. Doskonale zdawała sobie sprawę, z faktu, że śpi, że to gdzie jest nie należy do znanej rzeczywistości. Znajdowała się na małej leśnej polanie. Tak jak lubiła. Las, pod stopami miękki mech, księżyc w pełnej krasie i spokojna muzyka płynąca znikąd.

- Ukaż mi się… - Powiedziała cicho.

- Czy jesteś tego pewna? Wiele ryzykujesz… - Miał niski, męski głos, który przeszywał dreszczem, jak żaden inny.

- Podejmę ryzyko. – Nigdy nie lubiła się wycofywać.

- Zatańcz, więc dla mnie moja śliczna czarownico… - Wyszedł z cienia. Wysoki, ubrany w czarną tunikę i takiż płaszcz spięty na ramieniu srebrną broszą. Długie ciemne włosy opadały mu nieco na twarz i ramiona, ale prawie tego nie dostrzegała. Wpatrywała się jedynie w oczy. Szaro stalowe, jak niebo przed burzą, a jednak zdawały się mienić tysiącami kolorów. Duże, otoczone długimi rzęsami wpatrywały się w nią z hipnotyczną siłą.

Nie wiedzieć kiedy zaczęła tańczyć, lekko i z gracją, jak zawsze kiedy nikt jej nie widział. Nie czuła teraz swej wagi wykraczającej poza normę obecnych czasów. Ciało zdawało się jej piękne pomimo krągłości piersi i bioder. Dłonie kreśliły w powietrzu płynne elipsy, stopy lekko dotykały mchu, kolana i biodra gięły się kreśląc zmysłowe łuki. Cała jej postać stała się tańcem i tylko oczy pozostały niezmiennie wpatrzone w dwa jarzące się punkty w mroku.

Kiedy ucichła muzyka wciąż wpatrywała się w oczy demona.

- Podobał ci się mój taniec? – Spytała uśmiechając się nieco figlarnie i lekko przechylając głowę .

- To był piękny taniec… Taniec, który prowadził na stos…

- Nie te czasy… - Zaśmiała się.

- Jesteś inna… - Powiedział po chwili.

- Mówiłam ci…

- Zatańcz raz jeszcze… - W jego oczach znów zapłonął niebezpieczny ogień. Nie poddała mu się.

- Nie tej nocy… Znajdź inną ofiarę, jeśli musisz…

Ukłonił się nisko i zaraz zniknął.

Rano Anna wspominała swój sen. Uśmiechnęła się do siebie. Pijąc poranną kawę jak zwykle włączyła komputer. Powitała ją wiadomość.

- „To był piękny taniec… Taniec, który prowadził na stos…”.

2
Blokuję do czasu aż koleżanka nie przeczyta regulaminki...
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3
Eeeeee... ani złe, ani dobre, takie nijakie, jak bohaterka - szare, nudne, przede wszystkim nudne! Ot, kolejna kobieta wieku średniego zawiedziona swym losem, w której życiu zdarza się coś zaskakującego. Pomysł kiepski :/ Ale i tutaj należy znaleźć plus. Genialne pomysły trzeba trzymać zaszufladkowane, gdzieś głęboko w umyśle, a kiedy styl będzie conajmniej z górnej półki wyciagnąć go i opisać! (to moje zdanie tylko).

Całe to opowiadanie zakrawa mi na motyw romansu z wampirem/demonem (gdzieś już to było ;) ) czyli u mnie na dłuższą metę skreślone, Pani Meyer mówię stanowcze "Nie!". Zauważyłem jednak u siebie lekkie zaciekawienie, kiedy Anna zaczęła prowadzić dialog z obcym i chociaż później szlag wszystko trafił - przewidywalnie się stało - to jednak nawet teraz, kiedy piszę komentarz, w głowie ciągle czuję lekkie poruszenie "Co się stanie z bohaterką po tej rozmowie?"... pójdzie spać i zatańczy z demonem, ot co!

Co do błędów, to na pewno zapis dialogów, parę literówek. Nie będę tych miejsc wskazywał, bo to sama możesz wyłapać. No i masz sztywne opisy akcji, pozbawione emocji, coś w stylu "Dotknął filiżanki. Była gorąca. Puścił ją i chwycił ścierkę... ", jakbyś drzewo rąbała. Nie wyczuwam tu żadnych emocji, nie mogę poczuć, że ta bohaterka cierpi szarość dnia codziennego!

Jeśli to jest Twój początek, to dobrze, bo to znaczy, że dopiero się uczysz, a jak na pierwsze kroki, to jest pozytywnie. Nie piszę tego, żebyś się uśmiechnęła, bo mógłbym opowiadanie zjechać, ale po co, skoro nie ma potrzeby? Natomiast jeśli nie jest to Twoim początkiem, to... chyba muszę sięgnąć po coś jeszcze Twojego, by zbadać język, jakim władasz, na podstawie jednej pracy nie chcę Cię oceniać zbyt dosadnie ;]

Pozdrrrrr!
"Ludzie się pożenili albo się pożenią i pozamężnią, pooświadczali się... a ja na razie jestem na etapie robienia sobie kawy...jakkolwiek można to odnieść do życia" - Hipolit

4
Bardzo dziękuję za słowa krytyki. Jak do tej pory piszę tylko do szuflady. W zasadzie tego co pisz nikt nie czytał, nie oceniał, nie poprawiał. Dzięki temu co napisałeś mam nadzieję poprawić warsztat pisarski.

A przy okazji, nie znoszę książek w stylu Pani Meyer, a opowiadanie może i powtarza jakiś schemat, coś co już było, ale opisuje też pewną rzeczywistość. Można by rzec, że to na faktach autentycznych, tyle, że odrobinę upiększonych.

Raz jeszcze bardzo dziękuję za krytykę.

5
Tytuł - nie wiem czemu, ale skojarzyło mi sie z science-fiction



I chyba by się gatunek przydał, co? (tak, wiem Weryfikatorem nie jest, nie powinnam o tym pisać)


Agnieszka Cupak pisze:Aż dziw, że się mieściła na tym małym, kuchennym krzesełku, przy swojej puszystej sylwetce.


pierwszy zgrzyt. Dla mnie "mieścić się" oznacza "być w czymś".

Inna rzecz, że zbędne jest "tym". Zdanie przez to brzmi, jakby wcześniej autorka mówiła o jakimś krzesełku, a przecież nie mówiła. W ogóle nadmierne podkreślanie czegoś do dobrych rzeczy raczej nie prowadzi.


Agnieszka Cupak pisze:Dwa numery za duży sweter i luźne jeansy nie poprawiały


szczerze? Nie rozumiem po co to zdanie? Wydaje mi się niedokończone, takie złe niedopowiedzenie. Bo czego nie poprawiały?


Agnieszka Cupak pisze:Iwona jak zwykle mówiła o tym samym. Rozwód, inna kobieta, samotność, gniew.

I tak w każdy piątek od przeszło półtora roku.

Już dawno zaprzestała prób zwrócenia uwagi na swoje własne bolączki. Kiwała tylko głową, czasem dorzucając coś od siebie.


błąd podmiotu czy jak to się tam zwie. Pierwsze zdanie - podmiotem jest "Iwona". Następne dwa to równoważniki z różnymi podmiotami. Ale czwarte - widać wyraźnie, że nie chodzi ci o Iwonę, tylko o Annę. Ale wszyscy moga się skapnąć, a każdy poczuje się zdezorientowany.

Mówiąc prosto - powinnas napisać: "Anna już dawno..." czy cuś w tym stylu, inaczej można sie pogubić.



"swoje własne" - masło maślane. Wywal jedno.


Agnieszka Cupak pisze:Już dawno zaprzestała prób zwrócenia uwagi na swoje własne bolączki. Kiwała tylko głową, czasem dorzucając coś od siebie. Podobnie jak Lilka, która swoje wyrzucanie żali miała już za sobą i teraz starała się udawać, że jest mniej wstawiona niż pozostałe.

Anna swojego drinka piła powoli


przesada, nie sądzisz? Tym bardziej, że nie jest tu mile widziane słowo w literaturze.


Agnieszka Cupak pisze:Lekko mrużąc oczy przyglądała się twarzom koleżanek


musze przyznać, że jak pierwszą postać - Annę - wprowadziłaś dosyć dobrze, Iwonę też, to już wprowadzenie Lilki wygląda, jakby było tylko wspomnieniem o niej. Za słabo się wybija i ja po przeczytaniu powyższego zdania zrobiłam wytrzeszcz oczu. Że jakie koleżanki? Widziałam tylko Iwonę? :P



A, i przecineczek po "oczy"


Agnieszka Cupak pisze: Lekko mrużąc oczy przyglądała się twarzom koleżanek. Wychwyciła pierwsze zmarszczki, przebarwienia skóry, źle zamaskowane odrosty.


nagle im zaczęły powstawac zmarszczki, przebarwienia skóry i tak dalej? No jak? Jeżeli chciałaś drugim zdaniem powiedzieć coś, co kiedyś było, to nie wyszło, gdyż brzmi, jak napisałam, w ogóle całe zdanie jest od czapy też ze względu na brak rozwinięcia.


Agnieszka Cupak pisze:O złudne początki i złe zakończenia


mimo wszystko przydałby się wykrzyknik na końcu, "O" to sie kojarzy z wykrzyknieniem.


Agnieszka Cupak pisze: Same powiedzcie, jak on mógł zostawić mnie i dziecko? I to dla kogo? Dla jakiejś kelenereczki bez wykształcenia! – Zakończyła Iwona, odstawiając pustą szklankę.

- Faceci to świnie! – Wybełkotała Lilka.

- Yhym… - Anna zsunęła się z krzesła i dorobiła dla każdej drinki.

Powoli zaczynała mieć dość. Narastająca od miesięcy irytacja osiągała apogeum.

- Ty źle nie trafiłaś, Adam płaci regularnie i zabiera syna na weekendy. – Zaatakowała ją Iwona.

- Nooo… - Przytaknęła Lilka

- Twoim jedynym zmartwieniem jest jak szybko schudnąć…

- Iwona… Nie mówimy teraz o mnie tylko o tobie. – Odciął się coraz bardziej zirytowana.

- Bo ty nie masz żadnych problemów. Może za mało zarabiasz ale masz stałą pracę w „budżetówce”, własne mieszkanie i faceta, który nie zostawił cię dla innej. – W ustach Iwony zabrzmiało to jak oskarżenie o zbrodnię.

- Tak… Żyję w krainie szczęśliwości. – Mruknęła.


błędny zapis dialogów. Krótko: wyrazy np.: "powiedział", "zaatakował", "mruknął", ogólnie wyrażające odezwanie się, piszemy w wstawkach narratorskich z małej litery. Przed nimi nie ma kropki, ale może być ! ? ?! !? !!! ??? ... itp.

Zupełnie nie rozumiem ataku Iwony na Anne. Nie, nie chodzi o to, że nie wiem, o co chodzi w treści. Chodzi sposób napisania tego. Zdanie: "Narastająca od miesięcy irytacja osiągała apogeum." nie mówi, że Anna się odezwała/zrobiła coś, co wkurzyło Iwonę, sugeruje jedynie, że bohaterka była zirytowana. Dlatego atak Iwony wygląda na sztuczny. Nienaturalny odruch.



"odciął się" - "odcięła się" - rodzaj żeński :P



Po następne - znów gubisz sie w pomiotach, a konkretnie w tym fragmencie:


- Nooo… - Przytaknęła Lilka

- Twoim jedynym zmartwieniem jest jak szybko schudnąć…

- Iwona… Nie mówimy teraz o mnie tylko o tobie. – Odciął się coraz bardziej zirytowana.


jakby rozmawiały dwie osoby - Lilka i Iwona - to by problemu nie było. Ale rozwiają trzy i każda w powyższym fragmencie coś mówi, najpierw Lilka, piszesz to, ok, później Iwona, nie piszesz wprost, ale łatwo sie domyślić, trzecia - Anna. I tu błąd, bo jak nie ma napisanego, że to ona, to wychodzi na to, że Lilka - była ostatnio wspomniana.



Ja nie wiem, jak to dobrze wytłumaczyć, bym była zrozumiała. Trza mieć wyczucie. Taki przykładzik:



- Przyszedł? - zapytał tata.

- Tak.

- Już jestem! - krzyknął.



Czy to logicznie wygląda? Mama, która wcześniej pytała się, czy przyszedł, teraz krzyczy: "już jestem"? Trza napisać, że to był kolega albo Obcy.


Agnieszka Cupak pisze:że życie jest do niczego i do tego brak odpowiednich facetów.


zgrzyt. Zamień "brak" na "brakuje" i będzie po nim.


Agnieszka Cupak pisze: Zatańcz, więc dla mnie moja śliczna czarownico… - Wyszedł z cienia. Wysoki, ubrany w czarną tunikę i takiż płaszcz spięty na ramieniu srebrną broszą. Długie ciemne włosy opadały mu nieco na twarz i ramiona, ale prawie tego nie dostrzegała. Wpatrywała się jedynie w oczy. Szaro stalowe, jak niebo przed burzą, a jednak zdawały się mienić tysiącami kolorów. Duże, otoczone długimi rzęsami wpatrywały się w nią z hipnotyczną siłą.


stanowczo po "czarownico" powinien być Enter. Przyklejanie nawet tak krótkiego fragmentu do wypowiedzi bohatera nie jest ani dobre, ani dobrze nie wygląda.





Przeczytałam całość i tytuł przestaje mi się kojarzyc z tym, co napisałam na początku. Jest dla mnie bardziej zrozumiały, choć moim zdaniem wykorzystanie tu własnie avataru jest z lekka dziwne, gdyż mało o nim mówisz. Już lepszy byłby zwykły tytuł; "Taniec" (no i może coś jeszcze, ale nie chce mi się wymyśleć).



Więc tak... Nie będę owijała w bawełnę, bo nie lubie - tekst mi się nie spodobał. Myślę, że to przez, że nie do końca porządnie potraktowałaś pomysł. Takie ot, napisanie! A raczej - napisałaś ostatnie słowo w Wordzie, to znaczy, że tekst już jest skończony. Błąd, bo przecież musi być jeszcze powtórne czytanie, poprawianie błędów, zastanawianie się, czy przypadkiem nie wypaliło się w jakimś zdaniu głupoty. Twoj tekst wygląda właśnie na taki niedopracowany. Mogło być dobrze, niestety, z pewnych powodów nie jest.

Początek jest bardzo toporny. Niby często stawiasz Enter - co, tak na marginesie, nie zawsze mnie przekonuje - ale co zdanie, to czuję zgrzyt, choć nie zawsze wiem, dlaczego. Budujesz dziwne zdania, z niedopowiedzeniami, które niczym dobrym nie są, nagle wyskakujesz z czymś, co nie pasuje do sytuacji, jak np. zdanie, że widziała ich pierwsze zmarszczki i tak dalej. Jakby w tym momencie zaczynał pisać ktoś inny. Jest chaotycznie. Główną bohaterką jest Anna, wprowadzasz ją do tekstu w kilku zdaniach, powinno być ok, nie jest, bo później na pewien czas gubi się wśród reszty. Nie widać, żeby była tu najważniejszą postacią. Brakuje mi większej ilości przemyśleń, oczywiście bez przesady, żeby nie zajmowały one 2/3 tekstu. Jednak Anna początkowo jest za mało wyraźna.

Tak naprawdę to nie wiem, po co fragment z rozmową kobiet. Opowiadanie mogłoby się obejść bez niego. Byś napisała, że była pulchna Anna, miała bloga, postanowiła zrobić drugiego, mrocznego, poznała jakiegoś gościa i tak dalej. Po co Lilka i Iwona? By pokreślić, że Anna nie czuła się szczęściarą, jak one myślą? Można to napisać na inny sposób, krótszy. W ogóle zdanie:


Agnieszka Cupak pisze:Trzy kobiety. Trzydziestokilkuletni bagaż doświadczeń i żal do losu. O złudne początki i złe zakończenia. Zmarnowane szanse i niedostrzeżone nadzieje.


po przeczytaniu całości - jak dla mnie - nie ma racji bytu, gdyż później opisujesz dokładnie tylko Annę. Więc po co?



Anna na początku jest nijaka, później jest troszke lepiej. Ale to pewnie ze względu na brak już jej koleżanek. Sama i dobrze - tamte były niepotrzebnym dodatkiem. Nie wiem, czemu, ale jak widze jej imię w tekście, to nie mogę sobie wyobrazić jej jako pulchnej osoby. A wyobraźnię mam dobrą :P A może to dobrze? (że nie potrafię sobie wyobrazić, bo że bujna wyobraźnia jest dobra to ja od dawna wiem). Chociaż... Z drugiej strony nie pozwala mi to odpowiednio spojrzeć na bohaterkę i czuję, że piękna kobieta, która wszyscy podziwiają, kochają i/lub szanują, ma wszystko, ze wszystkiego jest zadowolona chce poprawić swoje życie. Nie wygląda dziwnie? Wygląda. Zatem z tego tez powodu - że nie potrafię sobie odpowiednio wyobrazić bohaterki - kolejny minus za bohaterkę. Tak naprawdę to tylko imię w niej mi się podoba - uwielbiam, gdy polska pisarczyni wstawia polskie imiona do tekstu, a nie jakieś angielskie, niemieckie i inne obcojęzyczne. Trzeci minus - że robisz z niej mroczną osobę. No ok, chce być taka, ale moim zdaniem trochę przesadzasz w opisie:


Agnieszka Cupak pisze:Jakież to było proste. Kilka kliknięć, nowe logowanie i już jest tym, kim zechce być. A tej nocy zapragnęła być kobietą nie z tego świata. Mroczną i potężną. Jak jej dusza… Wystukała na klawiaturze imię, znalazła nowy obrazek i pojawiła się nowa postać. Prosto ze świata nocy i cienia.

W kilku słowach zbudowała nastrój grozy. Stylem pełnym patosu poprzednich stuleci stworzyła Łowczynię. Zmysłową i kuszącą, a jednak niebezpieczną.


mrok wylatuje z tego fragmentu ze wszystkich stron. Tak miało być - mrocznie - ale przesada. Bardziej to wygląda na robienie mrocznego blogu przez nastolatkę niż dojrzałą kobietę, która chce stworzyć siebie nowej, innej. W ogóle mrok dla mnie zawsze oznaczał coś, co mi się nie podoba i nigdy nie przekonuje. Jak ktoś napisze tekst, w którym mrok mi przypadnie do gustu, bo będzie inaczej ujęty, to będę go wielbiła do końca życia :P

Dziwne dosyć, że po paru chwilach od założenia bloga dostała pierwsze komenty. No ale może się czepiam. Fajne jednak wprowadzenie tego tajemniczego gościa. Rozmowa Anny z nim nawet naturalnie wypada. Tylko - on mówi, że jest demonem, ona myśli, że żartuje. Mamy iść z bohaterką, nie wierzyć mu, by było zaskoczenie. Jednak od początku wiadomo, że to na pewno demon. Błędem to nie jest, ale...

Akapit po rozmowie Anny z demonem jest pierwszym tak obszernym fragmenten tekstu bez używania Enteru, heh :P Ale to dobrze, więcej się dowiadujemy o Annie i to rzeczy, które moga uzasadniać po części, skąd blog, a raczej demon zjawił się w życiu Anny. Co do końcówki - widzę w tańcu chudą, piękną, bez kompleksów kobietę. Jeżeli o to ci chodziło, to ci sie udało odpowiednio napisać końcówkę. Przed tym opis demona wydał mi się bardzo mało oryginalny, czarne, długie włosy, wysoki, czarny płaszcz, nic ciekawego. Ostatnie zdanie do przewidzenia, ale nawet jeżeli nie, to oryginalnościa znów sie nie popisujesz, wiele jest tekstów - i pewnie będzie więcej - w którym jest niby sen, ale okazuje sie być on prawdą albo chociaż działaś na rzeczywistość (jak u ciebie).

Z warsztatu, to razi przede wszystkim błędny zapis dialogów, warto poprawić, szczegolnie gdy dialogów w tekście ma być dużo. Staraj sie też unikać "swój" i jego odmian, budować tak zdania, by nie było potrzebne.

Jak już mówiłam - pomysł niewykorzystany do końca.



Pozdrawiam

Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

6
Bardzo Ci dziękuję za tak dogłębną analizę.

Prawdą jest, że popełniam wiele błędów i dzięki za ich korektę. Zwykle pisuję do szuflady, a zapis to jakaś historia, którą wrzucam do worda. Potem staram się ją poprawiać, wyrzucać zbędne słowa czy fragmenty. No ale jak widać nie zawsze wychodzi to dobrze.

Teraz będę się już bardziej pilnowała. Z tymi zaimkami też miewam kłopoty.

Rozmowę tych trzech kobiet wprowadziłam, gdyż uznałam, że ta scena uzasadni krok Anny do stworzenia tego mrocznego bloga i ucieczkę w inny wirtualny świat.

Ja sama lubię mroczne historie i uznałam, że pomysł na takiego bloga byłby jak znalazł do wprowadzenia postaci demona. Co więcej taki mroczny blog by go przyciągnął.

Kolejna rzecz może mało istotna ale np na Mojej Generacji jak zakładasz bloga to już po chwili spora ilość osób zagląda do Ciebie i wpisuje komentarze..

Warsztat na pewno muszę poprawić i dopracować. Zwykle dialogi i tak wychodzą mi lepiej niż opisy choć wskazałaś mi sporo błędów. Dzięki temu mam nadzieję poprawić warsztat i teksty, bo znajomi zwykle z uprzejmości powiedzą mi, że jest dobrze ;)

Teraz nareszcie wiem co jest źle i tekst wymaga gruntownej poprawy i pzreróbki.

Tytuł też zmienię.

Raz jeszcze serdeczne dzięki i pozdrawiam.

7
A ja się w ogóle nie zgodzę z poprzednikami. Co więcej, zarzucę im nieuważne czytanie!



Tekst jest genialny! Masz fantastyczny sposób narracji, który buduje klimat. Przy tym wszystkim piszesz bardzo poprawnie, starannie. W twoich opisach jest odpowiednia dawka informacji, należyta kolejność i umiar. Dialogi i charakterystyka postaci są naturalne - bez trudu siedziałem obok twoich trzech bohaterek. Chęć tworzenia innej postaci, swojego alter-ego uznałem za sztampę, ale jakże się pomyliłem, czytając "sen"! Zakończenie bardzo głębokie, ciekawe - jak ja lubię takie twisty! Aż ciarki przechodzą! I przyznam, że bardzo mi to się podobało. Nie tylko ze względu na styl, ale przede wszystkim za pomysł i za jego realizację. Tak, bardzo mi się podobało!



Ad tekst: jest kilka braków w zdaniach, parę literówek i ogólne błędy, ale nic to - bo nikną przy ładunku, jaki tekst niesie.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

8
To, co mi się w tekście podobało, to to, że masz plastyczny styl. Łatwo sobie wyobrazić to, co opisujesz i - przede wszystkim - umysł się nie męczy, bo używasz akurat tylu słów, ile trzeba. Najczęściej nie za dużo, nie za mało. Dzięki temu czyta się płynnie i bezproblemowo. To niewątpliwie duży plus.



Inna sprawa to, że to, co sobie wyobrażamy, niekoniecznie porywa. Skłaniam się do tego, o czym mówił Mazer - trochę za dużo samych faktów, rzeczy, które przedstawiają świat, akcję itp., a za mało takich, które mogłyby stworzyć naprawdę gęstą atmosferę należącą się takiemu opowiadaniu.



Choćby ta rozmowa z Demonem przez net - rozumiem, że takie były założenia, ale jednak gdyby te wszystkie fakty zostały przedstawione wolniej, gdyby Ania na niektóre odpowiedzi musiała trochę czekać... myślę, że stworzyłoby to pole do nakreślenia gęstej, niepokojącej atmosfery, jakiej według mnie tutaj brakuje.



Sam pomysł... dosyć interesujący, szkoda tylko, że relacja między Anią a Demonem wygląda tak a nie inaczej. Rzeczywiście jest trochę zbyt sztampowo. Samo zakończenie dobre, odpowiednie ostatnie zdanie (chociaż sądzę, że zwykłe kropki zamiast trzykropków mogłyby robić lepsze wrażenie ;) ).



Jeszcze uwaga odnośnie początkowego dialogu. Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się trochę zbyt... przerysowany? Bardziej jak jakaś teatralizacja (nie wiem, czy to odpowiednie słowo, ale mam nadzieję, że domyślasz się, co mam na myśli ;) ), niż realistyczny zapis rozmowy styranych życiem kobiet.



To chyba tyle. Opowiadanie jest obiecujące, sądzę jednak, że jeszcze czegoś mu brakuje.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”