
Nie wiem nawet kiedy to się stało, ale prawdopodobnie się w Emilii zakochałem już wtedy, w lesie. Nosiłem ją przez rzeczkę, a ona normalnie owinęła sobie ramiona wokół mojej szyi. Czułem... zapach. Zapach świeżych ziół. Ona zawsze tym pachnie - chyba przez te godziny, które spędza w domu warząc różne leki. Tak... to na pewno od tego sie zaczęło. Od tego zapachu napełniło mnie niesamowite uczucie, jakbym był wszechmocny i wszechpotężny. Gdy ja odstawiłem na drugi brzeg - ja zmoknięty prawie do pasa, Emilia oczywiście bez nawet jednej kropli wody (ona się panicznie boi wody) - tak mnie mocno i gorąco uścisnęła, że nawet teraz sie dziwię, że się nie rozkleiłem z radości.
Niestety, taka miłośc to nie dla mnie - przynajmniej tak myślałem na początku. Emilia jest znaną alchemiczką - leczy ludzi za małe pieniądze, czasami nawet za byle grosze - ja natomiast mam mniej bezpieczną, mniej lubianą pracę. Otóż... jestem jednym ze Skrytych. "Skryci" - nazwa brzmi interesująco, może nawet dla niektórych "romantycznie" - ale tak naprawdę to niżej zejść od nas się prawie nie da. Nasza praca obejmuje najbrudniejsze zawody - zabójcy, przemytnicy, złodzieje, szpiedzy - rozumiecie. Ja mam jedną ze średnio-wyższych pozycji wśród Skrytych, mimo że jestem jednym z młodszych członków, mając "zaledwie" 17 lat. Mówią na mnie "Pajączek". Nie jest to zwyczajne przezwisko, nadane dla zabawy. Musiałem latami żmudnej pracy zasłużyć na tę ksywę. W sumie to rzeczywiście znam się na wspinaczce i akrobatyce, na różnych wezłach i na wielu przydatnych zastosowaniach najzwyczajniejszej linii. Tak jak wielu innych Skrytych, mam umieć dojść do określonego miejsca, wykonać zaddanie i wyjść niezauważonym, niezależnie od celu.
Skąd ja się znalazłem tam, w lesie, z Emilią? Cóż... pewien kolega poprosił mnie, abym załatwił dla niego jak najtańszy lek na zatwardzenie (cytuję: "Maciek nie robił juz od dwóch tygodni - trza by mu coś tam, k***a, załatwić"), najlepiej darmowy (znów cytuję: "Tjaa... weź se 'pięciopalcowy rabat' [kradzież] jak ci kasy nie starczy"). Dlatego poszedłem do Emilii, mówiąc że to niby mój brat ma wyżej wymieniony problem. Ona poprosiła mnie, abym w zamian pomógł jej uzbierać potrzebne zioła. Właśnie wtedy sobie uświadomiłem, że ona jest rzeczywiście całkiem ładna. Ma długie, faliste, jasnobrązowe włosy; wielkie fiołkowe oczy, które zdawaja się być migającymi gwiazdami gdy ona się uśmiecha... jeśli dodać do tego ciało filigranowe, acz godne podziwu, to chyba będzie całkiem zrozumiałe właśnie jak ona oddziaływuje na mnie - ba, na wszystkich facetach.
Problemy się jednak zaczęły dopiero po około tygodniu od tego zdarzenia w lesie. Zaczynałem wykorzystywać każdą możliwą okazję, by się z nią zobaczyć. Zdarzało mi sie dekoncentrowac na "zleceniach". Raz straże miejskie mnie o mały włos nie złapały, ale Karaak stworzył małe, hmm... zamieszanie, abym mógł ujść niezauważony.
Teraz już nie wiem, co robię. Co ona o mnie myśli? Czy ona wie, kim tak naprawdę jestem? Muszę się z nią znów zobaczyć. Może się wyznam - wtedy będzie mi przynajmniej trochę lżej (miejmy nadzieję). Juz jest wpół do pierwszej... za godzinę mam kolejną robotę. Potem - wyspać się dobrze, po obudzenie zjeść, umyć się, a wtedy - do Emilii. Muszę lecieć!
Pajączek