Zgubiony tekst [obyczaj]

1
Zgubiony Tekst


Krótkie opowiadanie






Ciepło, późne popołudnie, a on zamiast spędzać czas ze znajomymi wolał pisać. Siedział ze słuchawkami na uszach i długopisem w ręce na ławeczce, na mało uczęszczanej drodze. Przypadkowi przechodnie na Jego widok zadawali sobie pytanie „Co on tu do cholery robi?! Zamiast się bawić, on woli siedzieć nad kartką!”. Ale naszemu pisarzowi to odpowiadało, przynajmniej nie zanudzali go nudnymi rozmowami. Cieszył się jedynie na widok przybiegającego od czasu do czasu psa z tutejszego gospodarstwa. Przypominał mu Jego starego, czworonożnego przyjaciela. Zawsze czuł, że zwierzęta go doskonale rozumieją, nawet jeśli nie mówią. A ludzie? Niektórzy go uwielbiali za poczucie humoru, inni nienawidzili. Ale on zawsze czuł się niezrozumiany i samotny. Tylko muzyka i pisanie sprawiały, że widział sens w tym zwariowanym życiu.

Po paru chwilach i kilku napisanych zdaniach, zaczęło padać. Lekki deszcz nigdy mu nie przeszkadzał, ale znając swojego pecha wiedział, że te parę kropel zamieni się zaraz w niesprzyjającą pisaniu ulewę.

Pogłaskał znajomego psa i ruszył do domu. Deszcz padał coraz mocniej, więc schował kartki do kieszeni i przyspieszył kroku gdyż do domu było jeszcze parę kilometrów. Zaczął biec gdy do deszczu postanowił dołączyć silny wiatr. Tak jak zwykle bywa w takich historiach, po przebyciu paruset metrów potknął się. Z lewej strony ścieżki był mały rów, w który nasz bohater oczywiście wpadł. Uderzył się w głowę, zemdlał a kartki nad którymi spędził dzisiaj parę godzin wyleciały mu z kieszeni.

Ocknął się po paru minutach i z ledwością wstał zapominając o swoich owocach dzisiejszej pracy.

Powoli ruszył dalej, myśląc już tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Szedł opierając się o drzewa, płotki i ściany mieszkań. Miał już dosyć, nogi miał jak z kamienia i ból głowy jak na kacu.

Po paruset krokach znalazł się w końcu na klatce. Ledwo trzymając się poręczy dotarł na trzecie, ostatnie piętro i niepewnie nacisnął dzwonek. Nareszcie znalazł się w domu. Zmartwiona matka prawie dostała zawału na Jego widok.

Pare godzin później.





Po porządnej kąpieli i długim śnie, nasz pechowy pisarz postanowił dokończyć swoje opowiadanie.

W mokrych spodniach wiszących na lince w łazience nie mógł znaleźć swojego dzieła nad którym tyle siedział. Zaczął się rozglądać po mieszkaniu, czy może matka nie wyciągnęła przemoczonych kartek.

Nigdzie nie mógł jej znaleźć. Po chwili zdał sobie sprawę, że ich nie znajdzie.

- Tylko ja mogłem to zgubić- powiedział do siebie- trudno, napisze to jeszcze raz.

Zrobił sobie herbaty, wyciągnął kartkę, długopis i usiadł przy stole. Rozsiadł się wygodnie i… dopiero teraz to do niego dotarło. Nie pamiętał o czym było to opowiadanie! W głowie miał całkowitą pustkę spowodowaną uderzeniem w głowę podczas biegu. Zapanowała przerażająca cisza przerywana od czasu do czasu nerwowymi uderzeniami długopisu o stół.

2
Brakuje tu tylko jednej ważnej rzeczy.

Informacji, że napisał coś niezwykle wartościowego, nowelkę, w której wyjaśnia sens Wszechświata...

Wtedy strata byłaby dojmująca i znacząca dla puenty.



Miniaturka całkiem sympatyczna, chociaż trochę... pusta treściowo.

Brak zaskoczenia, brak jakiejś struny, która drga jeszcze po tym, jak skończysz czytać tą miniaturkę.



Ale... ogólnie nieźle.

:)

Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

3
Rażą trochę zwroty "nasz bohater", mały rów "oczywiście" wpadł, "nasz pisarz" itp

Patrząc na objawy jakie "nasz pisarz" miał, to po uderzeniu najprawdopodobniej doznał wstrząsu mózgu (co prawda brak nudności) - bardziej by wtedy pasowało nogi jak z waty nie kamienia.


Alc pisze:o swoich owocach dzisiejszej pracy.
bez "swoich"



Nie rozumiem też dlaczego w stosunku do Pisarza używasz dużej litery w wyrazie Jego. dwukrotnie bodajże
"W człowieku, który uważa, ze wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia".

R Kapuściński "Podróże z Herodotem"

7
Widzę spory brak konsekwencji w działaniu w tym tekście. Skoro zapisujesz "jego" z dużej to "on" też powinno wystąpić z taką literą. Tak mi się wydaje.



W tekście roi się od powtórzeń. Za dużo ich żeby pomyślał, że są użyte celowo. Usunięcie ich wymaga lekkiej przebudowy zdań.



Brakuje mi czegoś w tym tekście. Nie wiem do końca czego. Jakiegoś zdania mówiącego, że ten tekst jest ważny. Bo samo napisanie czegoś w napływie szalonej weny nic nie znaczy.

Nie ma jasno zarysowanego zakończenia.



Szybko się przeleciało przez tekst, ale nie wiele to znaczy gdyż treściowo nie było rewelacji. Jest pomysł, ale brak jakiegoś porywającego wykonania. Wróć kiedyś do tego tekstu i go popraw. Może będzie lepiej.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

8
Alc pisze:Ciepło, późne popołudnie, a on zamiast spędzać czas ze znajomymi wolał pisać


"Ciepłe". I chyba "zamiast spędzać czaś ze znajomymi" powinno być między przecinkami, ale pewna nie jestem.


Alc pisze:Siedział ze słuchawkami na uszach i długopisem w ręce na ławeczce, na mało uczęszczanej drodze. Przypadkowi przechodnie na Jego widok


Cztery "na" w dwóch kolejnych zdaniach to przesada, nie sądzisz? ;) Już drugie "na" zgrzyta.

I dlaczego "Jego", a nie "jego". Drugie pytanie: dlaczego piszesz ten wyraz z wielkiej, a np. "go" z małej, co też odnosi sie do bohatera? Niekonsekwencja się wkradła.


Alc pisze: Zawsze czuł, że zwierzęta go doskonale rozumieją, nawet jeśli nie mówią.


Brzmi, jakby którekolwiek zwierzę mówiło ludzkim głosem (no papuga mówi, ale ona powtarza, więc się nie liczy). To znaczy że go rozumieją nawet wtedy, gdy nie mówią. :D Zamień końcówkę na coś w rodzaju: "chociaż nie mówią". A najlepiej wywal.


Alc pisze:Z lewej strony ścieżki był mały rów, w który nasz bohater oczywiście wpadł. U


Ja nie wiem, czy to takie oczywiste. Użycie tego słowa sprawia też, że zdanie jest zbyt proste. Jak z opowiadania z podręcznika dla podstawówki.

"w który" zamień na "do którego", tak będzie poprawnie (chyba).


Alc pisze:Ocknął się po paru minutach i z ledwością wstał zapominając o swoich owocach dzisiejszej pracy.

Powoli ruszył dalej, myśląc już tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu. Szedł opierając się o drzewa, płotki i ściany mieszkań. Miał już dosyć, nogi miał jak z kamienia i ból głowy jak na kacu.

Po paruset krokach znalazł się w końcu na klatce. Ledwo trzymając się poręczy dotarł na trzecie, ostatnie piętro i niepewnie nacisnął dzwonek. Nareszcie znalazł się w domu. Zmartwiona matka prawie dostała zawału na Jego widok.


Po pierwsze - imiesłowy. Jak mądrze się mówi: co za dużo, to nie zdrowo, więc... ;)

Po drugie - unikaj wszelakich "swoich". Z pierwszego zdania można spokojnie usunąć, nic zdanie nie straci.

Po trzecie - to, co pogrubiłam, stoi zbyt blisko siebie. Nie da się zapomnieć o pierwszym, by sobie o nim nie przypomnieć przy drugim. Tym bardziej to razi, że z pewnością da się to zapisać na inny sposób, np. zwykłe: "Nareszcie był w domu."

Po czwarte - powtórzenia, "miał", "jak" i inne.


Alc pisze:Pare godzin później


Jeden Enter nie wystarczy, to musi być widoczna przerwa, że resztę wydarzeń dzieli od pozostałych kilka godzin.


Alc pisze:Nigdzie nie mógł jej znaleźć. Po chwili zdał sobie sprawę, że ich nie znajdzie


Kolejne powtórzenie. W tak krótkim wieku widać je bardziej niż w innych.



Interpunkcja też sporo wariuje. Warto się nad nią zastanowić przy pisaniu następnego tekstu.

Styl prosty, dla mnie aż za prosty. Nie czuję tekstu. Ot, wyrazy złożone w zdania, które z kolei zbudowały akapity, a te cały tekst. Pomysł nijaki, a raczej niewykorzystany pod względem formy. Zakończenie nie wzbudza emocji.



Pozdrawiam

Patka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”