Powrót.
- Wróciłem – stary nie poruszył się. W ręce trzymał wędkę i całą uwagę skupił na rozkołysanym lekką falą spławiku.
- Wróciłem – głos zniżył się prawie do szeptu.
- Zauważyłem – stary wpatrywał się w wodę – Czekałem na ciebie, długo kazałeś mi czekać. –
- Przychodzę prosto z dworca. –
- Bardzo długo czekałem, myślałem żeś zapomniał o mnie. –
- Wybacz, ale dopiero teraz wróciłem. –
-Dlaczego dopiero teraz, dlaczego wtedy uciekłeś? –
- Nie uciekłem – jego szept załamał się – przecież wiesz, że nie chciałem. –
- Wyjechałeś, zostawiłeś mnie. –
- Oni mnie zmusili, byłem tylko dzieckiem, musiałem ich słuchać. –
- Dzieckiem, dzieckiem – stary zgryźliwie przedrzeźniał – tłumaczysz się tak jak gdybyś był nim do tej pory. Mogłeś wrócić już dawno, zaraz, od razu i tak ich w końcu zostawiłeś. –
- Nie ja, to oni mnie zostawili. –
- Zostawiłeś. Tylko ty potrafisz zostawić, zapomnieć. –
- Zrozum, oni odeszli, na zawsze. –
- Jak dawno? –
- Minęło już parę lat. –
- Parę lat? Jesteś wolny od paru lat, a wracasz dopiero teraz? Zapomniałeś o obietnicy. Twoje przybycie jest dużo spóźnione, może nawet niepotrzebne. Zdążyłeś zapomnieć. Tam gdzie byłeś, istniałeś cudzym bytem. Trzeba było tam pozostać. Nie jesteś już sobą. Jednak wróciłeś, dlaczego, po co? –
- Nie wiem. Nie chciałem już wracać. Kiedyś tak. Bardzo cierpiałem. Tęskniłem za tobą. Marzyłem, że to tylko sen, że wystarczy tylko uszczypnąć się i zły sen minie, ocknę się tutaj, przy tobie. Chciałem się obudzić, lecz sen wciąż trwał. Na nic się zdało moje naiwne szczypanie. To trwało parę lat. Potem… coś się stało. Nie pytaj, co, sam nie wiem. Mój sen skończył się, przebudzony w pociągu, wysiadłem na tej stacji i odnalazłem ciebie. –
- To dobrze, mimo wszystko dobrze, że jednak wróciłeś. Nie ważne, dlaczego, po co, przypadkiem czy świadomie, dobrze, że jesteś. Jestem już zmęczony, stary, bardzo stary, ale ty wróciłeś. Teraz mogę odpocząć. Weź moją wędkę. Przez tyle lat siedziałem na tym brzegu i nic nie złowiłem. Spróbuj, może ci się uda. –
Stary podał mu wędzisko. Położył się na trawie, odpoczywał. Trwało to chwilę, parę minut, potem wstał, otrzepał ubranie.
- Na mnie już czas, żegnaj. –
- Żegnaj stary, dziękuję, że czekałeś. –
Wszedł do wody, raz jeszcze spojrzał w jego stronę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Krok za krokiem zanurzał w falach jeziora. Woda zabierała mu nogi, brzuch, ramiona, szyję a w końcu i głowę, zniknął, zatopił. Została tylko jego wędka. Prezent i ostatnie przesłanie, jakie mu pozostawił. Zakręcił kołowrotkiem, skręcił żyłkę. Na haczyku nie było przynęty. Z pudełka wyciągnął robaka. Zarzucił. Po chwili spławik zaczął nerwowo podskakiwać. Odczekał, aż zanurzy się pod wodę, poczym ostro podciął. To była duża ryba. Kiedy trzymał ją w dłoniach wypluła robaka, jej usta wykrzywiły się i zobaczył w nich ostatni uśmiech starego. Odrzucił ją jak najdalej w odmęty jeziora. Jeszcze raz, ale już bez przynęty zarzucił żyłkę z pustym haczykiem do wody.
Siedział z wędką przez wiele dni, wpatrywał się w jezioro. Nie miał jednak cierpliwości i wytrwałości starego. Poddał się, zrezygnował. Odrzucił wędkę, podniósł się i wszedł do wody.
- Czekaj stary, idę do ciebie.-
2
Pialiście, że w moich tekstach brakuje dialogów, co powoduje, iż są zbyt cięzkie w czytaniu (te teksty). Napisałem więc ten dialog, dla samego dialogu. Obawiam się jednak, że również on nie ułatwi Wam czytania.
Co za cholera. Akapity wciąż mi uciekają. W Wordzie były, po wklejeni znikły. Ręcznie, przed wysłaniem zrobiłem odstępy, ale kiedy otworzyłem napisany temat, znikły.
Co za cholera. Akapity wciąż mi uciekają. W Wordzie były, po wklejeni znikły. Ręcznie, przed wysłaniem zrobiłem odstępy, ale kiedy otworzyłem napisany temat, znikły.
3
Rzeczywiście tutaj praktycznie jest tylko dialog. Warto jednak byś poczytał o zasadach tworzenia dialogów. Po zauważyłam powinna być kropka, a "stary" z dużej litery. Nie potrzebny też ten myślnik na końcu.sabukan pisze:- Zauważyłem – stary wpatrywał się w wodę – Czekałem na ciebie, długo kazałeś mi czekać. –
Taka konstrukcja jest prawidłowa, kiedy po wypowiedzi występuje określenie czynności mówienia (powiedział, rzekł, stwierdził itd.), jeśli natomiast po wypowiedzi kolejne słowa odnoszą się do czegoś niebezpośrednio związanego z czynnością mowy, to wtedy stanowią nowe zdanie.
Co do akapitów, to poczytaj sobie przyklejony temat o tworzeniu akapitów, nie jest to tak trudne jak się w pierwszej chwili wydaje.
Natomiast co do samego tekstu, to nie jestem zbyt dobra w ocenianiu krótkich form. Najczęściej kończą się, zanim zdążę się wczytać. Napisane dość płynnie, ale nie porwało mnie aż tak, bym sama chciała zanurzyć się z nimi w odmęty jeziora.
Tyle ode mnie, pozdrawiam.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.
4
Po pierwsze w regulaminie dość wyraźnie jest napisane, że jeden tekst na tydzień wstawiamy. Poza tym, nie podałeś gatunku, co również jest naruszeniem regulaminu (to odnosi się do obu twoich tekstów). Podaj na pw któremuś z modów gatunki obu opowiadań. Natomiast to będzie zablokowane aż do upłynięcia siedmiu dni.
pozdrawiam
Lan
odblokowałam, ale nadal nie ma gatunku!!!
pozdrawiam
Lan
odblokowałam, ale nadal nie ma gatunku!!!
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
5
Czy te „wróciłem” mówi ten sam bohater? Z zapisu wynika, że dwóch.- Wróciłem – stary nie poruszył się. W ręce trzymał wędkę i całą uwagę skupił na rozkołysanym lekką falą spławiku.
- Wróciłem – głos zniżył się prawie do szeptu.
A w jakim celu umieszczasz te myślniki na końcu wypowiedzi?Zauważyłem – stary wpatrywał się w wodę – Czekałem na ciebie, długo kazałeś mi czekać. –
- Przychodzę prosto z dworca. –
- Bardzo długo czekałem, myślałem żeś zapomniał o mnie. –
- Wybacz, ale dopiero teraz wróciłem. –
-Dlaczego dopiero teraz, dlaczego wtedy uciekłeś? –
- Nie uciekłem – jego szept załamał się – przecież wiesz, że nie chciałem. –
- Wyjechałeś, zostawiłeś mnie. –
- Oni mnie zmusili, byłem tylko dzieckiem, musiałem ich słuchać. –
- Dzieckiem, dzieckiem – stary zgryźliwie przedrzeźniał – tłumaczysz się tak jak gdybyś był nim do tej pory. Mogłeś wrócić już dawno, zaraz, od razu i tak ich w końcu zostawiłeś. –
- Nie ja, to oni mnie zostawili. –
- Zostawiłeś. Tylko ty potrafisz zostawić, zapomnieć. –
- Zrozum, oni odeszli, na zawsze. –
- Jak dawno? –
- Minęło już parę lat. –
A konstrukcji dialogów było już sporo, więc nie będę powtarzał

Czyli ten tekst dałeś tak na zasadzie: „Chcieliście? To macie i wypchajcie się!”Pialiście, że w moich tekstach brakuje dialogów, co powoduje, iż są zbyt cięzkie w czytaniu (te teksty). Napisałem więc ten dialog, dla samego dialogu. Obawiam się jednak, że również on nie ułatwi Wam czytania.

A! No właśnie, co z gatunkiem, szanowny autorze?!
6
Jeżeli postawiłeś sobie za zadanie stworzenie dialogu, to wykonałeś je na piątkę. Dialog jest. Teraz kwestia tego, jaki on jest: a jest sztywny, nienaturalny - coś a'la "Na wspólnej", dialog, dla dialogu, a to co jest mówione stało się nie istotne. Dziwne to trochę, bo w sumie przywołując w pamięci byle jaką rozmowę, mamy pewną podwalinę do tego, jak ludzie mówią - a jak wiemy, mówią inaczej niż piszą. Poza tą kwestią, zostało już zauważone, że źle zapisujesz formy dialogowe.
Tyle w tym temacie.
Tyle w tym temacie.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
7
Oj, miło nie będzie!
Już nie mówię o zbędnych myślnikach czy złym zapisie dialogów. Choć rzeczywiście niezbyt dobrze to wygląda, szczególnie to drugie, jeżeli chcesz napisać tylko dialog. A zasady ich budowania nie są aż tak bardzo trudne.
Muszę przyznać, że do "Minęło już parę lat" tekst mnie irytował. Wypowiedzi są bardzo sztuczne, nie czyta się ich gładko. A przecież dialog to zapis prawdziwej rozmowy - czy gdy słyszysz jakąś rozmowę, to ci ona zgrzyta? (rzecz jasna, pomijamy temat, nie każdy lubi słuchać np. o gejach). Oczywiście, że nie, bo słowa wychodzą same z rozmówcy. U ciebie tymczasem wyglądają na wciskane na siłę. Dalej lepiej się prezetnują, ale uznaję, że to z powodu mojego przyzwyczajenia. Wiem, okrutna jestem. Sam pomysł to zalatuje banalnością. Choć końcówka - nie powiem - spodobała mi się, ostatnia wypowiedź ma... hm... moc, o tak, ma. Ale to nie wystarczy, by mi się podobało.
Pozdrawiam
Patka
Już nie mówię o zbędnych myślnikach czy złym zapisie dialogów. Choć rzeczywiście niezbyt dobrze to wygląda, szczególnie to drugie, jeżeli chcesz napisać tylko dialog. A zasady ich budowania nie są aż tak bardzo trudne.
Muszę przyznać, że do "Minęło już parę lat" tekst mnie irytował. Wypowiedzi są bardzo sztuczne, nie czyta się ich gładko. A przecież dialog to zapis prawdziwej rozmowy - czy gdy słyszysz jakąś rozmowę, to ci ona zgrzyta? (rzecz jasna, pomijamy temat, nie każdy lubi słuchać np. o gejach). Oczywiście, że nie, bo słowa wychodzą same z rozmówcy. U ciebie tymczasem wyglądają na wciskane na siłę. Dalej lepiej się prezetnują, ale uznaję, że to z powodu mojego przyzwyczajenia. Wiem, okrutna jestem. Sam pomysł to zalatuje banalnością. Choć końcówka - nie powiem - spodobała mi się, ostatnia wypowiedź ma... hm... moc, o tak, ma. Ale to nie wystarczy, by mi się podobało.
Pozdrawiam
Patka