Nie jadłem nic cały dzień, ale nie czuję głodu. Mój żołądek wypełnia strach. Boję się, że te notatki są ostatnimi, jakie piszę w życiu. On tu gdzieś jest. Ukrywa się między grobami i patrzy na mnie, nawet teraz. Wczoraj zdawało mi się, że słyszę kogoś w rozkopanym dole. To był stłumiony okrzyk strachu. Straszliwego strachu pomieszanego z bólem. Ten człowiek był chyba przysypany ziemią. Później biegłem, tak, biegłem przez długi czas. Nie wiem już, w której części cmentarza jestem. Zgubiłem się. Zgubiłem nadzieję.
Znalazłem wysoki mur. Nie wiem, czy po drugiej stronie jest wolność. Być może to ściana jakiegoś budynku. Jest czarna i lepi się, nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie to niepokoi. Ściemnia się coraz bardziej.
Słyszałem kogoś. Ten ktoś przebiegał między grobami. Jest już tak ciemno, że nie widziałem nawet jego sylwetki. Nie wiem czy to moja wyobraźnia wariuje, czy postać szczekała. Nie, to nie był pies, z całą pewnością. Wydawał dziwne odgłosy, ale po tym, co przeżyłem wczoraj boję się odzywać. Nie mówię nawet do siebie. Jeśli przestanę pisać, zwariuję.
Znicze. Wszędzie znicze. Słyszałem, jak rozmawiają między sobą. Czasami czuję jakiś odór i ciepło bijące z ciemności przede mną. Wtedy wszystkie ogniki przygasają. Słyszę szmer i odgłosy bębnów. Słyszę je pod ziemią. Robi się coraz bardziej duszno. Chyba zbliża się północ.
Jakieś sto metrów przede mną rozbłysło światło. Ktoś rozpalił ognisko. Podejdę bliżej.
Gdy się zbliżyłem zauważyłem, że światło pulsuje i ma odcień fioletowy. Widzę czyjeś cienie. Jakiś brodaty człowiek porusza się bezszelestnie wokół światła i przenosi jakieś przedmioty. Podczołgam się bliżej.
Jeśli ktokolwiek znajdzie moje ciało, bezpośrednią przyczyną mojej śmierci będzie brodaty mężczyzna w podeszłym wieku. Nie jestem w stanie opisać go dokładniej. Musiałbym podejść bliżej, a wtedy zobaczyłby mnie. Zamierzam to zrobić.
Minęło ponad dziesięć minut. Nadal boję się wstać. Czuję, że coś zbliża się do mnie od tyłu. Płomyki za moimi plecami to przygasają, to znów zapalają się. Im bardziej to coś się zbliża, tym odór stęchlizny jest bardziej nie do wytrzymania. Teraz wstanę i podejdę do staruszka. Jeśli moje zapiski skończą się na tej notat
2
Wbrew zaleceniom lekarskim postaram się coś dzisiaj zweryfikować.
Zacznę od tego tekstu, bo jest króciutki.
Kilka potknięć wyłapię, nie za wiele. Muszę się ograniczać.
Aha, jeszcze jedno. Strasznie dużo tego "strachu" na początku. Popracowałbym na twoim miejscu ze słownikiem synonimów.
Jeden facet, wiele cieni. Ciekawe.
Podszedł do niego żeby go zobaczył (sick!) czy wciąż leży tam gdzie leżał?
Ogólnie nie mam za wiele do powiedzenia o tym tekście.
Nie ma gatunku, to na pewno. Zapomniałeś dodać choćby w samym poście, bo jak mniemam nie zmieścił się w tytule.
Dalej, stylowo jest słabo. Wiele potknięć jak na tak krótki tekst.
Trochę nieprzemyślany. Można się doczepić do logiczności wielu działań i stwierdzeń.
Powtórzenia.
Brak według mnie klimatu. Nie zbudowałeś uczucia osaczenia, które czuje bohater. Nie odczuwałem jego strachu. Nic, żadnych emocji.
Za dużo niejasności, choćby z tym brodatym facetem - mnie się teraz wydaje, że to jest dozorca cmentarza (czy jak to tam nazwać) lub grabarz, a sam bohater naćpanym nastolatkiem, który ma niezłą fazę. Końcówka nieco zbyt prosta. Ot urwane słówko wskazujące, że został zabity przez tajemniczą postać zbliżającą się do niego od tyłu, której nie widział, ale zdołał spostrzec, że znicze za nim gasną i się zapalają. Zwłaszcza, że przed sobą miał ognisko przez, którego światło nie mógł zauważyć czy znicze za nim przygasają. Bo jak skoro przed sobą miał światło, a nie ma informacji, że się ogląda za siebie?
Ogólnie raczej na minus. Niestety.
Zacznę od tego tekstu, bo jest króciutki.

Kilka potknięć wyłapię, nie za wiele. Muszę się ograniczać.
Jeden dzień głodówki? Po jednym niekoniecznie się czuje choćby lekkie ssanie w żołądku. Ja dopiero zacząłem czuć głód po trzech dniach. Poza tym jeden dzień nie ma w sobie dramatyzmu. Pierwsze co pomyślałem jak przeczytałem to zdanie to: "Phi, tylko jeden".Nie jadłem nic cały dzień, ale nie czuję głodu.
To znaczy kto? Do końca tekstu nie jest sprecyzowane, a nawet "on" zmienia się w nijakiego "kogoś".On tu gdzieś jest.
Ja widzę tutaj dwie niezbyt logiczne kwestie. Pierwsza jest taka, że ciężko się krzyczy będąc przysypanym ziemią. Spróbuj, a się przekonasz. Druga to skoro dół jest rozkopany to jak ktoś w nim może być przysypany?Wczoraj zdawało mi się, że słyszę kogoś w rozkopanym dole. To był stłumiony okrzyk strachu. Straszliwego strachu pomieszanego z bólem. Ten człowiek był chyba przysypany ziemią.
Aha, jeszcze jedno. Strasznie dużo tego "strachu" na początku. Popracowałbym na twoim miejscu ze słownikiem synonimów.
Niepotrzebnie się powtarzasz. Wiem, że celowe, ale można to zrobić bardziej estetycznie. Zapewniam.Zgubiłem się. Zgubiłem nadzieję.
Powiedz mi jedno: Kto rozpala te znicze? Tajemniczy Poruszyciel?Znicze. Wszędzie znicze.
Widzę czyjeś cienie. Jakiś brodaty człowiek porusza się bezszelestnie wokół światła i przenosi jakieś przedmioty.
Jeden facet, wiele cieni. Ciekawe.
Musiałbym podejść bliżej, a wtedy zobaczyłby mnie. Zamierzam to zrobić.
Minęło ponad dziesięć minut.
Podszedł do niego żeby go zobaczył (sick!) czy wciąż leży tam gdzie leżał?
Ogólnie nie mam za wiele do powiedzenia o tym tekście.
Nie ma gatunku, to na pewno. Zapomniałeś dodać choćby w samym poście, bo jak mniemam nie zmieścił się w tytule.
Dalej, stylowo jest słabo. Wiele potknięć jak na tak krótki tekst.
Trochę nieprzemyślany. Można się doczepić do logiczności wielu działań i stwierdzeń.
Powtórzenia.
Brak według mnie klimatu. Nie zbudowałeś uczucia osaczenia, które czuje bohater. Nie odczuwałem jego strachu. Nic, żadnych emocji.
Za dużo niejasności, choćby z tym brodatym facetem - mnie się teraz wydaje, że to jest dozorca cmentarza (czy jak to tam nazwać) lub grabarz, a sam bohater naćpanym nastolatkiem, który ma niezłą fazę. Końcówka nieco zbyt prosta. Ot urwane słówko wskazujące, że został zabity przez tajemniczą postać zbliżającą się do niego od tyłu, której nie widział, ale zdołał spostrzec, że znicze za nim gasną i się zapalają. Zwłaszcza, że przed sobą miał ognisko przez, którego światło nie mógł zauważyć czy znicze za nim przygasają. Bo jak skoro przed sobą miał światło, a nie ma informacji, że się ogląda za siebie?
Ogólnie raczej na minus. Niestety.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
3
Ale o czym to jest?
To jest naprawdę zasadnicze pytanie. O czym chciałeś napisać?
Jedna moja główna i zasadnicza uwaga: nie wystarczy zmieszać pogoni, cmentarza, zniczy i tajemniczej postaci, która szczeka, chociaż nie jest psem, żeby powstał tekst grozy.
Więcej treści ma tytuł niż sam tekst. Tekst bez tego tytułu to jest jakiś kadłubek bez rąk, nóg i głowy. Czyli bez sensu. A najbardziej bez sensu jest to, co wyprawia bohater jednocześnie pisząc (!) i biegając po cmentarzu w zapadających ciemnościach.
Rozumiem krótkie teksty, ale napisanie kilku akapitów więcej, z jakimś wprowadzeniem, z jakimś rozwinięciem, z jakąś puentą na pewno by nie zaszkodziło. Może nawet powstałoby całkiem zgrabne opowiadanie.
Zuzanna
To jest naprawdę zasadnicze pytanie. O czym chciałeś napisać?
Jedna moja główna i zasadnicza uwaga: nie wystarczy zmieszać pogoni, cmentarza, zniczy i tajemniczej postaci, która szczeka, chociaż nie jest psem, żeby powstał tekst grozy.
Więcej treści ma tytuł niż sam tekst. Tekst bez tego tytułu to jest jakiś kadłubek bez rąk, nóg i głowy. Czyli bez sensu. A najbardziej bez sensu jest to, co wyprawia bohater jednocześnie pisząc (!) i biegając po cmentarzu w zapadających ciemnościach.
Rozumiem krótkie teksty, ale napisanie kilku akapitów więcej, z jakimś wprowadzeniem, z jakimś rozwinięciem, z jakąś puentą na pewno by nie zaszkodziło. Może nawet powstałoby całkiem zgrabne opowiadanie.
Zuzanna
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
4
Nie zgadzam sie. Uważam po 1. żeeeeee........ Weber, nie mozesz tak czesto poprawiac tego kolesia, w wiekszosci Twoich uwag, nie widzialam konkretnego sensu. Minanowicie, przytoczę choćby jedną....Stwierdziłeś, że odczuwasz głód po dopiero kilku dniach, a widzisz...człowiek zazwyczaj odczuwa głód po jednym dniu bez jedzenia. To czysta fizjologia, no wiesz chyba, że ktoś jest przyzwyczajony do takiego trubu życia. Reszty komentować może nie będę.
Po 2. ponieważżżżż..... Ten fragment miał być tajemniczy, wiec nie można odrazu się dowiedzieć z czym lub kim mamy doczynienia. Chodzi o wyobraźnię. Możesz się domyślać, ale nie koniecznie musisz poznać tajemniczą postać. Element grozy, zaskoczenia, zaciekawienia co dalej...
Co do kwestii biagania po cmentarzu i pisania w tym samym czasie tej historii , może być też trudna do przyjęcia, ale jeśli osoba, która to czyta choć troche potrafi pofantazjować, nie będzie miala problemu z odtworzeniem tego zjawiska:P
Pozdrawiam Robaczki
Po 2. ponieważżżżż..... Ten fragment miał być tajemniczy, wiec nie można odrazu się dowiedzieć z czym lub kim mamy doczynienia. Chodzi o wyobraźnię. Możesz się domyślać, ale nie koniecznie musisz poznać tajemniczą postać. Element grozy, zaskoczenia, zaciekawienia co dalej...
Co do kwestii biagania po cmentarzu i pisania w tym samym czasie tej historii , może być też trudna do przyjęcia, ale jeśli osoba, która to czyta choć troche potrafi pofantazjować, nie będzie miala problemu z odtworzeniem tego zjawiska:P
Pozdrawiam Robaczki