Świat poszedł na przód (Science Fantasy)

1
To mój następny tekst, mam nadzieje że lepszy od 'Dość ciemnej nocy'. Czekam na opinie i krytykę. Jak widać nie zamierzam się poddać i będę pisał. Ciąg dalszy raczej nastąpi ponieważ podoba mi się ta historia i ten temat.



________________________________________________________





Świat poszedł na przód…

Żyje w innym świecie. Świecie zmienionym przez wojnę jądrową, potocznie ostateczną wojną. Jestem więźniem-gladiatorem. Z naszych walk żyją władzy upadłego miasta Arrezo.

Niektóre walki są gorsze niż te 3000 lat temu słyszałem o nich z opowieści i legend. My używamy innej broni radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami. Wynalazków przeszłości, tak nie dawnej przeszłości, lecz odległej jakby w czasie istniała dziura. Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów. Nasz budynek tworzy 6 równoległych pawilonów. Jeden jest przeznaczony całkowicie na ćwiczenia.. Inne tworzą na dole nasze wspólne sypialnie, a na piętrach sale, w których pracujemy, ćwiczymy, odpoczywamy. Nie mamy wstępu do pawilonów E i F. W pawilonie E są bronie, amunicja. A w pawilonie F są kwatery strażników. Miedzy blokami B C jest mała arena. Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.



*



Lochy były prawie nieoświetlone. Światło wpadało jedynie z małych podłużnych okienek. Atmosfera tu panująca mówiła sama za siebie. Walki. Pył i piasek wzburzał się na arenie i w lochach. Nazywanymi przez walczących „Lochami przejściowymi” lub mniej optymistycznie „Poczekalnią Śmierci”. W lochach znajdowały się filary wspierające dach. Drzwi otworzyły się wszedł do nas wygrany, a za nim czterech strażników, silnie uzbrojonych. Teraz było słychać okrzyki widzów. Siedziałem na środku oparty o jeden z filarów. Strażnicy złapali trzy osoby. Jedną z nich był mój przyjaciel, Arkus. Oczywiście nie dał się zabrać na arenę. Mówił mi to, wielokrotnie, że jak go wezmą poznają jego pięści. Uderzył strażnika pięścią w twarz, na co pozostali przewrócili go i zaczęli kopać. Nie użyli broni, nie mogli. Nawet tu, nawet po wojnie istnieje kodeks, jakieś prawa. Wokoło nich wzbił się piasek tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje. Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu.

W momencie, kiedy przestali go kopać, mimo iż wiedziałem, że już nie żyje albo właśnie umiera, chciałem już do niego wstawać, lecz poczułem na ramieniu dłoń.

-Nie kończ jak on- wyszeptał w moją stronę dziadek

Sadze, iż on jest jedną z ważniejszych tu osób. Potrafi załatwić wszystko, co jest potrzebne nam w więzieniu. Od skrętów z herbaty po dziwki i broń. Parę razy załatwiałem z nim interesy, lecz mi chodziło głownie o jedzenie albo czystą wodę z dobrego źródła. Bo to, co tu dostawaliśmy jest okropną mętną wodą, czasami z piaskiem czasami bez. Strażnicy wyszli z dwoma pozostałymi do walki. Zamykając za sobą drzwi z donośnym trzaśnięciem. Wstałem i poszedłem w stronę drzwi, czułem okropny ból w lewym kolanie. Klęknąłem przed drzwiami na prawym kolanie, co trochę osłabiło ból. Przez dziurę w drzwiach widziałem arenę. Po bokach i z przodu była widownia. Około pól stadionu. Chmury były ciemno niebieskie zapowiadającą ulewę i lepszą wodę do picia. Walczących po naszej stronie uzbroili w kuszę z dwoma strzałami myślo-aktywnymi a drugiego w miecz radioaktywny. Przeciwników tworzyli dwaj ludzie dość wysocy około dwóch metrów wzrostu. Obaj uzbrojeni w krótkie miecze i pawęż. Mieli długie włosy sięgające ramion. Strażnicy weszli za metalowe schrony z szybkami do obserwowania walki. Rozległ się dźwięk klaksonu hydraulicznego. Walka się zaczęła. Kusza wypaliła i strzała leciała w kierunku „wysokich”. „Wysocy” przylegli do Siebie plecami zasłaniając się pawężami. Sterującą strzałą chciał zatoczyć łuk wokół nich, lecz nie był najlepszym strzelcem strzała wbiła się w ziemie. „Wysocy” zaczęli biec w stronę naszych więźniów. Jeden z nich zamachnął się mieczem i uderzył człowieka z kuszą prosto w głowę. Przed uderzeniem ta zrobiła się czerwona od promieni jonizujących alfa wychodząca z miecza. Kolejna strzała wypaliła, lecz wbiła się w pawęż. Strażnicy wyszli zza osłon i ruszyli w stronę trzech pozostałych. Kolejny z wysokich wbił swój miecz w brzuch wojownika. Krew trysnęła i zastygła po paru sekundach od promieniowania. Walka skończona, ponownie rozległ się dźwięk klaksonu. Zająłem swoje miejsce, i czekaliśmy na strażników aż wyprowadzą następnych. Dyscyplina panowała w naszym więzieniu, za najmniejszy błąd lub nie przestrzeganie jej były różne kary. Które najczęściej prowadziły do śmierci. Właz tunelu otworzył się, grupa strażników kazała ustawić się nam „gęsiego” i ruszyliśmy w całkowitej ciszy do pawilonu. Weszliśmy na drugie piętro i rozsiedliśmy się do kolacji.

-Ciekawe, co podadzą- stwierdził Jador.

-Może kasze z jakimś sosem, albo jakiś sos z jakąś kaszą- odparłem

Dostaliśmy kasze z sosem, co było do przewidzenia i ku naszemu zdziwieniu na jednego przypadło dzisiaj pół marchewki, która była twarda i sucha. Oczywiście każdy zjadł wszystko z swojej porcji. Ruszyliśmy do prowizorycznych sypialni. Strażnicy pozamykali wszystkie cele. Zająłem swoje miejsce najbliżej okna. Miedzy celami były dziury przy oknach wielkości pięści. Dziadek wyjął osiem skrętów, dwa krótkie noże i małą maczetę. Podał mi maczetę i powiedział –Za niedługo Ci się przyda- Nie odpowiedziałem mu tylko schowałem ją pod swój koc. Nagle przebiegła mi przez głowę myśl, co by się stało gdyby strażnikom zachciało się zrobić rewizje cel. Odpowiedz była by prosta zabiliby mnie, lecz kto nie wziąłby takiego cennego tu prezentu. Położyłem się na boku i powoli odprężałem się. Dziadek załatwiał swoje interesy kolega naprzeciwko mnie palił skręta. Teraz mogłem jedynie rozpaczać dzisiaj zginął mój najlepszy przyjaciel, Arkus. Zasnąłem…

2
adrian_00 pisze:My używamy innej broni radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami.


Powinno być : "My używamy innej broni : radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami." Błąd interpunkcyjny.


adrian_00 pisze:-Nie kończ jak on- wyszeptał w moją stronę dziadek.


Interpunkcyjny błąd. Nie wiem, czy ten cały "dziadek" był z głównym bohaterem krwią powiązany, czy też był to jakiś pseudonim, bądź określenie. Gdybyś uznał to, za jego pseudonim musiałbyś napisać dziadek z wielkiej litery.


adrian_00 pisze:Przeciwników tworzyli dwaj ludzie dość wysocy, około dwóch metrów wzrostu.
Interpunkcyjny


adrian_00 pisze:Dyscyplina panowała w naszym więzieniu, za najmniejszy błąd lub nie przestrzeganie jej były różne kary.
Zmieniłbym szyk zdania na : "W naszym więzieniu panowała dyscyplina, za najmniejszy błąd lub nie przestrzeganie jej były różne kary."


adrian_00 pisze:-Może kasze z jakimś sosem, albo jakiś sos z jakąś kaszą- odparłem.
Interpunkcyjny


adrian_00 pisze:Teraz mogłem jedynie rozpaczać-dzisiaj zginął mój najlepszy przyjaciel, Arkus


Lepiej byłoby, gdybyś wstawił myślnik lub "gdyż".



Dobra, dosyć. W końcu to nie ja jestem od weryfikowania tekstów :)

Początek drugiego akapitu był do zniesienia (zachęcał do czytania). Masz problem z prawidłowym zapisem dialogów. Koniec był makabryczny. Możliwe, że to tylko moje własne odczucie. Trochę błędów było (wszystkich nie wymieniłem). Bez tych błędów dałoby się czytać (jakieś jajo się pojawia:)) Popacuj nad tym. Bywaj !
wyje za mną ciemny, wielki czas

3
Słówko ode mnie. ;>
adrian_00 pisze:Świat poszedł na przód
A mnie się wszystko cofa. Autorze, tu powinno być naprzód. Chyba że świat zrobił całkiem realny krok do przodu i stanął przed czymś.


Świat poszedł na przód…

Żyje w innym świecie.
Kto żyje w innym świecie? Świat, co poszedł do przodu? Czy to po prostu zjedzony ogonek przy „e”?


Świecie zmienionym przez wojnę jądrową, potocznie ostateczną wojną.
Podkr. – lekki bezsens. Zgubiłeś chyba jakieś słowo - potocznie zwaną/nazywaną ostateczną wojną.


Z naszych walk żyją władzy upadłego miasta Arrezo.
I znów coś nie tak. Któż to ci „władzy”? Albo władze, albo władcy, albo co tam chcesz. xP

Mógłbyś też określić, w jakim sensie upadłego miasta, ale może za dużo wymagam. ;>


Niektóre walki są gorsze niż te 3000 lat temu słyszałem o nich z opowieści i legend.
Kolejne ewidentne niechlujstwo. Nie mów, że nie wiesz, jak skonstruować proste zdanie. Lepiej powiedz, co to miało być.


My używamy innej broni: radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami.
Boldem dwukropek, jak Ollars sugeruje. :]


Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów.
Coś mi tu nie pasuje. Jeśli chcesz zachować to Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów proponowałabym lekką ironię i przeróbkę na Dziura na grę w „Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów” albo Dziura na grę w jak najszybsze rozszczepianie atomów. Mam nadzieję, że nie przekombinowałam. :P


Wynalazków przeszłości, tak nie dawnej przeszłości, lecz odległej jakby w czasie istniała dziura. Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów.
Spójrz jeszcze raz na te zdania. Tym razem podkreśliłam powtórzenia. Tak, wiem, są celowe, jednak jeśli odpowiednio przeredagujesz wypowiedź, połączysz zdania, to sens się nie zmieni, a czytelnik nie będzie się potykał.


Nasz budynek tworzy 6 równoległych pawilonów.
Jeżeli tekst ma być mimo wszystko z powtórzeniami, od tego zdania radziłabym zacząć nowy akapit. Poza tym w tekście literackim liczby piszemy słownie – wyjątkiem są daty.


Inne tworzą na dole nasze wspólne sypialnie, a na piętrach sale, w których pracujemy, ćwiczymy, odpoczywamy.
Co jest większe – pawilony czy sale/sypialnie? Bo z tego i wcześniejszego zdania wynika, że pawilony tworzą w/w pomieszczenia. Dziwne.


W pawilonie E są bronie, amunicja.
Podkr. – wolałabym, żeby to było jest broń i amunicja. Niechże będzie jedna liczba.


W pawilonie E bronie, amunicja. A w pawilonie F kwatery strażników. Miedzy blokami B i C jest mała arena.
Trzy zdania i trzy razy czasownik „być”, tylko w różnych formach. A gdyby tak zmieniać nieco budowę zdań, co, autorze? I pawilonów też by wypadało nie powielać.

Poza tym zgubiłeś i.


Miedzy blokami B C jest mała arena. Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
Podkr. – znów bez związku z całym zdaniem. Brak kropki i wielkiej litery czy co? Najlepiej całość do przeróbki, np. Między blokami B i C znajduje się mała arena, natomiast dużą wybudowano poza budynkiem. Ze względów bezpieczeństwa przestrzeń dzielącą nas od niej pokonywaliśmy lochami…


Światło wpadało jedynie z małych podłużnych okienek.
Światło wpadało jedynie przez małe, podłużna okienka.



Tyle na dziś, bo obowiązki na mnie czekają, ale jutro będzie reszta. Na razie mogę powiedzieć, że, niestety, dalej jest gorzej.



Pozdrawiam.
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.

4
Obiecałam, że napiszę, więc piszę, choć czasu mało.

Na czym ja… Aha. Oto ciąg dalszy uwag.


Atmosfera tu panująca mówiła sama za siebie. Walki.
No tak. To zdanie z cyklu: „czytelniku, domyśl się sam”. Jakby było takich więcej, to autorem stałby się czytelnik. xP Warto by dopisać parę słów, jak to paskudnie w tych lochach było, bo ja (w chwili olśnienia xP) doznałam wizji mrocznego miejsca przepełnionego atmosferą podniecenia, gorączkowego oczekiwania, a gdy z areny wracali gladiatorzy to zapewne zdarzała się też radość, entuzjazm, może trochę goryczy ze strony pokonanego. Widzisz, jak różnie można odebrać Twój komunikat, autorze, kiedy się dopiero zapoznaje ze światem przez Ciebie stworzonym?


Pył i piasek wzburzał się na arenie i w lochach.
Masz dwa elementy, a czasownik jak dla jednej osoby. Niedobrze. Poza tym lochy były już w pierwszym zdaniu akapitu i dalej też się pojawiają – zbędne powtórzenia. Nadto – jak jest piasek, to pył zwykle też. Najlepiej zdanie wywal w kosmos, a informację o zapiaszczeniu i zapyleniu przemyć gdzieś indziej.


Pył i piasek wzburzał się na arenie i w lochach. Nazywanymi przez walczących „Lochami przejściowymi” lub mniej optymistycznie „Poczekalnią Śmierci”.
Podkr. – hę? Deklinacja poległa. w lochach. Nazywanych… i tak dalej. Ale i tak konstrukcja powiązania pomiędzy tymi zdaniami jest do kitu. Do gruntowniej przeróbki.


W lochach znajdowały się filary wspierające dach. Drzwi otworzyły się wszedł do nas wygrany, a za nim czterech strażników, silnie uzbrojonych.
Najpierw coś tu o filarach, lochach (znów!), a potem znienacka atakujesz, autorze, otwierającymi się drzwiami, o których istnieniu nawet nie wspominałeś. Robi się chaos, którego bardzo, bardzo nie lubię.

Podkr. – wygrany? Przez kogo/co? Jeżeli jednak to on wygrał (co też obstawiam ;]), to będzie zwycięzcą.


Teraz było słychać okrzyki widzów. Siedziałem na środku oparty o jeden z filarów.
No i patrz, tu jest miejsce akurat na wtrącenie słówka o filarach, żeby wcześniej nie męczyć odbiorcy: Siedziałem na środku, oparty o jeden z filarów podtrzymujących dach, słuchając okrzyków widzów. czy coś podobnego.


Strażnicy złapali trzy osoby.
A od tego miejsca czytelniczka Soi zgłupiała. Kiedy przyjaciel bohatera został złapany – w chwili, gdy narrator to mówi, czy wcześniej, a zostaje to tylko wspomniane?

Na razie pozwolę sobie to pominąć, a zająć się językiem.


Mówił mi to, wielokrotnie, że jak go wezmą poznają jego pięści. Uderzył strażnika pięścią w twarz, na co pozostali przewrócili go i zaczęli kopać.
Podkr. – powtórzenia, którego dało się spokojnie uniknąć.


Wokoło nich wzbił się piasek tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje.
O, a tu mamy dobre miejsce na info o zakurzeniu. ;] Takie rzeczy trzeba wykorzystywać. Bez skrupułów. xP


Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu.
Nikt nie wstał, by mu pomóc – to nie miałoby sensu. – widzisz różnicę?


W momencie, kiedy przestali go kopać, mimo iż wiedziałem, że już nie żyje albo właśnie umiera, chciałem już do niego wstawać, lecz poczułem na ramieniu dłoń.
Pozbądź się tego powtórzonego wstawania, przeredagowując zdanie – da się.


-Nie kończ jak on- wyszeptał w moją stronę dziadek.
Spacje po i przed myślnikami. I nie dziadek – w tym przypadku nie pasuje, chyba że to dziadek gł. bohatera (w co wątpię). Zamień na starzec, staruszek, stary mężczyzna albo na coś lepszego. :]


Sadze, iż on jest jedną z ważniejszych tu osób.
Autorze, nie dbasz o słowo pisane. W podkreślonym wyrazie zgubiłeś wszystkie możliwe ogonki i wyszedł inny wyraz. Nie szanujesz czytelnika, ot co.


Potrafi załatwić wszystko, co jest potrzebne nam w więzieniu. Od skrętów z herbaty po dziwki i broń.
Staraj się pisać nieco dłuższe zdania, nie dziel ich na siłę, bo to nie pomaga w stworzeniu melodyjności. Zacytowane wypowiedzenia można połączyć w jedno myślnikiem lub dwukropkiem (do wyboru).


Bo to, co tu dostawaliśmy, jest okropną, mętną wodą, czasami z piaskiem, czasami bez.
Kursywa – pomieszałeś czasy; z tego wynika, że dostawali wodę, już nie dostają, ale nadal ją mają. Sądzę, że nie o to Ci, autorze, chodziło.

Podkr. – skoro czasem z piaskiem, to nie zawsze, czyli czasami bez pisaku, czyli łopatologia zaawansowana, czyli drugi człon zbędny.

Boldem dodałam kilka przecinków w strategicznych miejscach.



Jutro ciąg dalszy, bo nadal jest źle.



Pozdrawiam raz jeszcze. :)





Jakby ktoś chciał, to mógłby posty skleić. :P
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.

5
Wybaczcie, jeśli powtarzam wymienione błędy.
Żyje w innym świecie. Świecie zmienionym przez wojnę jądrową, potocznie (?Czeg) ostateczną wojną.
Czegoś tu brakuje?
Z naszych walk żyją władzy upadłego miasta Arrezo.
Żyją "władzy"? Źle odmienione słowo.
Niektóre walki są gorsze niż te 3000 lat temu słyszałem o nich z opowieści i legend.
Zero interpunkcji? Przecinek by się nadał, albo kropka. Nie można pisać takim potokiem słów.
My używamy innej broni radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami.
Czyżbyś miał kłopoty na poziomie budowy zdania i odmiany wyrazów? Sam nie wiem.

Spójrz:

My używamy innej broni: radioaktywnych mieczy i strzał sterowanych myślami."
Czy to boli? Nie ;)

Chyba, że to miały być myśli sterowane strzałami... choć nie sądzę ;)
Wynalazków przeszłości, tak nie dawnej przeszłości, lecz odległej jakby w czasie istniała dziura.
Zdanie potwór. Co chcesz tutaj zaznaczyć? [Niedawnej] przyszłości wynalazki? Jest niedawna, ale jednocześnie odległa (jakby w czasie istniała dziura)? To jest zupełny brak logiki. To tak, jakbyś napisał, że promień światła jest cieniem. Bzdura. Jeżeli jest odległa z osobistych powodów opowiadającego (a w ogólnie przyjętej rzeczywistości - czasy te są niedawne) to określ, na czym to polega. Ale w konkretny sposób. Dziura w czasie mało tu załatwia.

Rozpisuję się na temat jednego zdania? No cóż, mogę tak od deski do deski. Jak Boga kocham. Boli mnie kark, chce im się spać, ale i tak zrobię swoje.
Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów. Nasz budynek tworzy 6 równoległych pawilonów.
Po pierwsze, o budynku powinieneś prawić od nowego akapitu. Po drugie:pierwsze zdanie znów jest zapisane bardziej jak rebus.
Jeden jest przeznaczony całkowicie na ćwiczenia.. Inne tworzą na dole nasze wspólne sypialnie, a na piętrach sale, w których pracujemy, ćwiczymy, odpoczywamy. Nie mamy wstępu do pawilonów E i F. W pawilonie E są bronie, amunicja. A w pawilonie F są kwatery strażników. Miedzy blokami B C jest mała arena. Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
Prawdziwy opis nie ma nic wspólnego z wymienianiem. Oczywiście, są sytuacje, w której podaje się coś w kolejności... ale tutaj to nie jest wyjątkiem, lecz regułą. A to źle. Bardzo źle. Opowiadanie... Jezu, opowiadanie ma o czymś opowiadać.
SkySlayer pisze:Sypialnie są na dole. Ja i Frank zawsze śmiejemy się, że prędzej czy później człowiek i tak upodabnia się do kreta.

- Albo innych robali - zaśmiał się któregoś razu Frank, gdy szliśmy do pawilonu F, w którym mieszczą się kwatery strażników. Tępi z nich brutale, ma się rozumieć, idioci wpakowani w uniformy. No i noszą naładowaną broń, do której mamy ograniczony dostęp. W razie buntu, rebelii dałoby się je ukraść jedynie z pawilonu E, ale dostęp jest niezwykle ograniczony... para wrót otwieranych hasłem, lasery, czujniki ruchu. Nie, tylko kompletny kretyn próbowałby się tam dostać.
I tak dalej, tak dalej... to bardzo przejaskrawiony przykład, ale o to chodzi. Język cały czas musi być żywy, ruchliwy, podtrzymywany przy życiu, bo jak pozwolisz sobie na takie suche wstawki... kaput. Żegnaj, czytelniku.
Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
I znów: dwa zrośnięte zdania. Potok słów. Rozdzielaj je. Tutaj tak samo:
Drzwi otworzyły się wszedł do nas wygrany, a za nim czterech strażników, silnie uzbrojonych.
Mówił mi to, wielokrotnie, że jak go wezmą[,] poznają jego pięści. Uderzył strażnika pięścią w twarz, na co pozostali przewrócili go i zaczęli kopać. Nie użyli broni, nie mogli. Nawet tu, nawet po wojnie istnieje kodeks, jakieś prawa. Wokoło nich wzbił się piasek[,] tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje. Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu (złączone zdania - dop. Sky).

W momencie, kiedy przestali go kopać, mimo iż wiedziałem, że już nie żyje albo właśnie umiera, chciałem już do niego wstawać, lecz poczułem na ramieniu dłoń.
Powtórzenia. Drugą pięść możesz śmiało usunąć. Drugie kopanie zastąpić np. "Gdy w końcu dali mu spokój". Uważaj na zaimki, jeśli ich dużo - to oznacza, że właśnie pieprzysz robotę. Na początku ma "Mówił mi to, wielokrotnie, że jak" - tak się nie pisze. Możesz napisać "Mówił mi to", gdy "to" odnosi się do czegoś, o czym już nas poinformowałeś. W tym wypadku do informacji dochodzi potem, więc robisz słowny śmietnik ;) Potem... "Wokoło nich wzbił się piasek tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje. Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu." Przeczytaj powoli: piasek wzbił się wokoło nich. Stworzył zasłonę. I nie widzieliśmy, co się z nim dzieje (nieco inaczej rozrzuciłem zdanie)" czyli... co się dzieje z tym piaskiem? Dochodzi tutaj do tzw. zazębienia podmiotów. Paskudna sprawa, bo niszczy rytm i sens zestawu zdań. Zmień to.
Strażnicy wyszli z dwoma pozostałymi do walki. Zamykając za sobą drzwi z donośnym trzaśnięciem.
A to? Co to jest? Tak też się nie pisze. Poinformuj mnie w tamtym zdaniu, co oni robili, jednocześnie "zamykając za sobą drzwi". Oczywiście można tak sugestywnie rozrzucać słowa... ale to w tej chwili nie dla Ciebie. Ok?
Wstałem i poszedłem w stronę drzwi, czułem okropny ból w lewym kolanie. Klęknąłem przed drzwiami na prawym kolanie, co trochę osłabiło ból.
Nie powtarzaj słów. Nie z taką częstotliwością!
Obaj uzbrojeni w krótkie miecze i pawęż.
Jedna pawęż na dwóch chłopa?

Dalej już niczego nie wypiszę, tylko powiem:

Ty nie opowiadasz. Ty wymieniasz kolejność jakich czynności, dodając czasem czasowniki i przysłówki, żeby całokształt dawał jakiś obraz.

Ile czytasz? Bo sądzę, że zdecydowanie za mało. Przyjrzyj się opisom i dialogom.

Cztanie jest bardzo ważne w procesie wyrabiania stylu. Gdy czytasz, wchodzisz do świata opowiadania z pewnym zestawem narzędzi. Kiepsko ci siedzą w dłoniach, ale przynajmniej zdajesz sobie sprawę z ich istnienia...

- Opisy.

- Interpunkcja.

- Budowa zdań miejscami kuleje.

- Zero klimatu.

- Masa powtórzeń.

- Tekst jest krótki, a STRASZNIE MĘCZY - to mówi samo za siebie ;)

Zajrzyj do "Jak pisać", poprzeglądaj tematy traktujące o najbardziej podstawowych rzeczach.

Tyle Ci mogę dzisiaj powiedzieć.

SERWUS! ;)

6
Dzięki za pomoc. Książek czytam dużo. Miałem nadzieje że ten tekst będzie nawet dobry ale cóż. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko ćwiczyć, pisać, czytać.

7
Książek czytam dużo.
No to przykro mi, ale tego w ogóle nie widać po tekście. Dałbym głowę, że przeczytałeś dwie trzy pozycje z kanonu albo zobaczyłeś jakiś film i zabrałeś się za pisanie ;)

Dokładnie analizuj akapity, patrz na zdania. Na to, jak ułożone są według długości. Zwróć uwagę, co może sugerować konkretna stylizacja, patrz na atrybuty dialogowe... Jezu, na wszystko trzeba bardzo dokładnie patrzeć.

Czytanie dla przyjemności - oczywiście, ale musi być równeż w nim zmysł warsztatowca.

Dla mnie to przyjemne, więc mam już takie rozkładanie na czynniki pierwsze we krwi...

8
Więc stracił byś głowę. Czytam dużo, nie będę wymieniał tytułów ani autorów.



Edit by Zuzanna: takie dyskusje mogą być, ale nie w tym temacie. Hyde park, jak pisać, wreszcie: na priv. Autora ma bronić tekst a nie oświadczenia, czy czyta, ile i czego.
Ostatnio zmieniony ndz 05 kwie 2009, 14:24 przez adrian_00, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”