To mój następny tekst, mam nadzieje że lepszy od 'Dość ciemnej nocy'. Czekam na opinie i krytykę. Jak widać nie zamierzam się poddać i będę pisał. Ciąg dalszy raczej nastąpi ponieważ podoba mi się ta historia i ten temat.
________________________________________________________
Świat poszedł na przód…
Żyje w innym świecie. Świecie zmienionym przez wojnę jądrową, potocznie ostateczną wojną. Jestem więźniem-gladiatorem. Z naszych walk żyją władzy upadłego miasta Arrezo.
Niektóre walki są gorsze niż te 3000 lat temu słyszałem o nich z opowieści i legend. My używamy innej broni radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami. Wynalazków przeszłości, tak nie dawnej przeszłości, lecz odległej jakby w czasie istniała dziura. Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów. Nasz budynek tworzy 6 równoległych pawilonów. Jeden jest przeznaczony całkowicie na ćwiczenia.. Inne tworzą na dole nasze wspólne sypialnie, a na piętrach sale, w których pracujemy, ćwiczymy, odpoczywamy. Nie mamy wstępu do pawilonów E i F. W pawilonie E są bronie, amunicja. A w pawilonie F są kwatery strażników. Miedzy blokami B C jest mała arena. Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
*
Lochy były prawie nieoświetlone. Światło wpadało jedynie z małych podłużnych okienek. Atmosfera tu panująca mówiła sama za siebie. Walki. Pył i piasek wzburzał się na arenie i w lochach. Nazywanymi przez walczących „Lochami przejściowymi” lub mniej optymistycznie „Poczekalnią Śmierci”. W lochach znajdowały się filary wspierające dach. Drzwi otworzyły się wszedł do nas wygrany, a za nim czterech strażników, silnie uzbrojonych. Teraz było słychać okrzyki widzów. Siedziałem na środku oparty o jeden z filarów. Strażnicy złapali trzy osoby. Jedną z nich był mój przyjaciel, Arkus. Oczywiście nie dał się zabrać na arenę. Mówił mi to, wielokrotnie, że jak go wezmą poznają jego pięści. Uderzył strażnika pięścią w twarz, na co pozostali przewrócili go i zaczęli kopać. Nie użyli broni, nie mogli. Nawet tu, nawet po wojnie istnieje kodeks, jakieś prawa. Wokoło nich wzbił się piasek tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje. Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu.
W momencie, kiedy przestali go kopać, mimo iż wiedziałem, że już nie żyje albo właśnie umiera, chciałem już do niego wstawać, lecz poczułem na ramieniu dłoń.
-Nie kończ jak on- wyszeptał w moją stronę dziadek
Sadze, iż on jest jedną z ważniejszych tu osób. Potrafi załatwić wszystko, co jest potrzebne nam w więzieniu. Od skrętów z herbaty po dziwki i broń. Parę razy załatwiałem z nim interesy, lecz mi chodziło głownie o jedzenie albo czystą wodę z dobrego źródła. Bo to, co tu dostawaliśmy jest okropną mętną wodą, czasami z piaskiem czasami bez. Strażnicy wyszli z dwoma pozostałymi do walki. Zamykając za sobą drzwi z donośnym trzaśnięciem. Wstałem i poszedłem w stronę drzwi, czułem okropny ból w lewym kolanie. Klęknąłem przed drzwiami na prawym kolanie, co trochę osłabiło ból. Przez dziurę w drzwiach widziałem arenę. Po bokach i z przodu była widownia. Około pól stadionu. Chmury były ciemno niebieskie zapowiadającą ulewę i lepszą wodę do picia. Walczących po naszej stronie uzbroili w kuszę z dwoma strzałami myślo-aktywnymi a drugiego w miecz radioaktywny. Przeciwników tworzyli dwaj ludzie dość wysocy około dwóch metrów wzrostu. Obaj uzbrojeni w krótkie miecze i pawęż. Mieli długie włosy sięgające ramion. Strażnicy weszli za metalowe schrony z szybkami do obserwowania walki. Rozległ się dźwięk klaksonu hydraulicznego. Walka się zaczęła. Kusza wypaliła i strzała leciała w kierunku „wysokich”. „Wysocy” przylegli do Siebie plecami zasłaniając się pawężami. Sterującą strzałą chciał zatoczyć łuk wokół nich, lecz nie był najlepszym strzelcem strzała wbiła się w ziemie. „Wysocy” zaczęli biec w stronę naszych więźniów. Jeden z nich zamachnął się mieczem i uderzył człowieka z kuszą prosto w głowę. Przed uderzeniem ta zrobiła się czerwona od promieni jonizujących alfa wychodząca z miecza. Kolejna strzała wypaliła, lecz wbiła się w pawęż. Strażnicy wyszli zza osłon i ruszyli w stronę trzech pozostałych. Kolejny z wysokich wbił swój miecz w brzuch wojownika. Krew trysnęła i zastygła po paru sekundach od promieniowania. Walka skończona, ponownie rozległ się dźwięk klaksonu. Zająłem swoje miejsce, i czekaliśmy na strażników aż wyprowadzą następnych. Dyscyplina panowała w naszym więzieniu, za najmniejszy błąd lub nie przestrzeganie jej były różne kary. Które najczęściej prowadziły do śmierci. Właz tunelu otworzył się, grupa strażników kazała ustawić się nam „gęsiego” i ruszyliśmy w całkowitej ciszy do pawilonu. Weszliśmy na drugie piętro i rozsiedliśmy się do kolacji.
-Ciekawe, co podadzą- stwierdził Jador.
-Może kasze z jakimś sosem, albo jakiś sos z jakąś kaszą- odparłem
Dostaliśmy kasze z sosem, co było do przewidzenia i ku naszemu zdziwieniu na jednego przypadło dzisiaj pół marchewki, która była twarda i sucha. Oczywiście każdy zjadł wszystko z swojej porcji. Ruszyliśmy do prowizorycznych sypialni. Strażnicy pozamykali wszystkie cele. Zająłem swoje miejsce najbliżej okna. Miedzy celami były dziury przy oknach wielkości pięści. Dziadek wyjął osiem skrętów, dwa krótkie noże i małą maczetę. Podał mi maczetę i powiedział –Za niedługo Ci się przyda- Nie odpowiedziałem mu tylko schowałem ją pod swój koc. Nagle przebiegła mi przez głowę myśl, co by się stało gdyby strażnikom zachciało się zrobić rewizje cel. Odpowiedz była by prosta zabiliby mnie, lecz kto nie wziąłby takiego cennego tu prezentu. Położyłem się na boku i powoli odprężałem się. Dziadek załatwiał swoje interesy kolega naprzeciwko mnie palił skręta. Teraz mogłem jedynie rozpaczać dzisiaj zginął mój najlepszy przyjaciel, Arkus. Zasnąłem…
2
adrian_00 pisze:My używamy innej broni radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami.
Powinno być : "My używamy innej broni : radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami." Błąd interpunkcyjny.
adrian_00 pisze:-Nie kończ jak on- wyszeptał w moją stronę dziadek.
Interpunkcyjny błąd. Nie wiem, czy ten cały "dziadek" był z głównym bohaterem krwią powiązany, czy też był to jakiś pseudonim, bądź określenie. Gdybyś uznał to, za jego pseudonim musiałbyś napisać dziadek z wielkiej litery.
Interpunkcyjnyadrian_00 pisze:Przeciwników tworzyli dwaj ludzie dość wysocy, około dwóch metrów wzrostu.
Zmieniłbym szyk zdania na : "W naszym więzieniu panowała dyscyplina, za najmniejszy błąd lub nie przestrzeganie jej były różne kary."adrian_00 pisze:Dyscyplina panowała w naszym więzieniu, za najmniejszy błąd lub nie przestrzeganie jej były różne kary.
Interpunkcyjnyadrian_00 pisze:-Może kasze z jakimś sosem, albo jakiś sos z jakąś kaszą- odparłem.
adrian_00 pisze:Teraz mogłem jedynie rozpaczać-dzisiaj zginął mój najlepszy przyjaciel, Arkus
Lepiej byłoby, gdybyś wstawił myślnik lub "gdyż".
Dobra, dosyć. W końcu to nie ja jestem od weryfikowania tekstów

Początek drugiego akapitu był do zniesienia (zachęcał do czytania). Masz problem z prawidłowym zapisem dialogów. Koniec był makabryczny. Możliwe, że to tylko moje własne odczucie. Trochę błędów było (wszystkich nie wymieniłem). Bez tych błędów dałoby się czytać (jakieś jajo się pojawia:)) Popacuj nad tym. Bywaj !
wyje za mną ciemny, wielki czas
3
Słówko ode mnie. ;>
Mógłbyś też określić, w jakim sensie upadłego miasta, ale może za dużo wymagam. ;>
Poza tym zgubiłeś i.
Tyle na dziś, bo obowiązki na mnie czekają, ale jutro będzie reszta. Na razie mogę powiedzieć, że, niestety, dalej jest gorzej.
Pozdrawiam.
A mnie się wszystko cofa. Autorze, tu powinno być naprzód. Chyba że świat zrobił całkiem realny krok do przodu i stanął przed czymś.adrian_00 pisze:Świat poszedł na przód…
Kto żyje w innym świecie? Świat, co poszedł do przodu? Czy to po prostu zjedzony ogonek przy „e”?Świat poszedł na przód…
Żyje w innym świecie.
Podkr. – lekki bezsens. Zgubiłeś chyba jakieś słowo - potocznie zwaną/nazywaną ostateczną wojną.Świecie zmienionym przez wojnę jądrową, potocznie ostateczną wojną.
I znów coś nie tak. Któż to ci „władzy”? Albo władze, albo władcy, albo co tam chcesz. xPZ naszych walk żyją władzy upadłego miasta Arrezo.
Mógłbyś też określić, w jakim sensie upadłego miasta, ale może za dużo wymagam. ;>
Kolejne ewidentne niechlujstwo. Nie mów, że nie wiesz, jak skonstruować proste zdanie. Lepiej powiedz, co to miało być.Niektóre walki są gorsze niż te 3000 lat temu słyszałem o nich z opowieści i legend.
Boldem dwukropek, jak Ollars sugeruje. :]My używamy innej broni: radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami.
Coś mi tu nie pasuje. Jeśli chcesz zachować to Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów proponowałabym lekką ironię i przeróbkę na Dziura na grę w „Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów” albo Dziura na grę w jak najszybsze rozszczepianie atomów. Mam nadzieję, że nie przekombinowałam. :PDziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów.
Spójrz jeszcze raz na te zdania. Tym razem podkreśliłam powtórzenia. Tak, wiem, są celowe, jednak jeśli odpowiednio przeredagujesz wypowiedź, połączysz zdania, to sens się nie zmieni, a czytelnik nie będzie się potykał.Wynalazków przeszłości, tak nie dawnej przeszłości, lecz odległej jakby w czasie istniała dziura. Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów.
Jeżeli tekst ma być mimo wszystko z powtórzeniami, od tego zdania radziłabym zacząć nowy akapit. Poza tym w tekście literackim liczby piszemy słownie – wyjątkiem są daty.Nasz budynek tworzy 6 równoległych pawilonów.
Co jest większe – pawilony czy sale/sypialnie? Bo z tego i wcześniejszego zdania wynika, że pawilony tworzą w/w pomieszczenia. Dziwne.Inne tworzą na dole nasze wspólne sypialnie, a na piętrach sale, w których pracujemy, ćwiczymy, odpoczywamy.
Podkr. – wolałabym, żeby to było jest broń i amunicja. Niechże będzie jedna liczba.W pawilonie E są bronie, amunicja.
Trzy zdania i trzy razy czasownik „być”, tylko w różnych formach. A gdyby tak zmieniać nieco budowę zdań, co, autorze? I pawilonów też by wypadało nie powielać.W pawilonie E są bronie, amunicja. A w pawilonie F są kwatery strażników. Miedzy blokami B i C jest mała arena.
Poza tym zgubiłeś i.
Podkr. – znów bez związku z całym zdaniem. Brak kropki i wielkiej litery czy co? Najlepiej całość do przeróbki, np. Między blokami B i C znajduje się mała arena, natomiast dużą wybudowano poza budynkiem. Ze względów bezpieczeństwa przestrzeń dzielącą nas od niej pokonywaliśmy lochami…Miedzy blokami B C jest mała arena. Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
Światło wpadało jedynie przez małe, podłużna okienka.Światło wpadało jedynie z małych podłużnych okienek.
Tyle na dziś, bo obowiązki na mnie czekają, ale jutro będzie reszta. Na razie mogę powiedzieć, że, niestety, dalej jest gorzej.
Pozdrawiam.
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.
4
Obiecałam, że napiszę, więc piszę, choć czasu mało.
Na czym ja… Aha. Oto ciąg dalszy uwag.
Podkr. – wygrany? Przez kogo/co? Jeżeli jednak to on wygrał (co też obstawiam ;]), to będzie zwycięzcą.
Na razie pozwolę sobie to pominąć, a zająć się językiem.
Podkr. – skoro czasem z piaskiem, to nie zawsze, czyli czasami bez pisaku, czyli łopatologia zaawansowana, czyli drugi człon zbędny.
Boldem dodałam kilka przecinków w strategicznych miejscach.
Jutro ciąg dalszy, bo nadal jest źle.
Pozdrawiam raz jeszcze. :)
Jakby ktoś chciał, to mógłby posty skleić. :P
Na czym ja… Aha. Oto ciąg dalszy uwag.
No tak. To zdanie z cyklu: „czytelniku, domyśl się sam”. Jakby było takich więcej, to autorem stałby się czytelnik. xP Warto by dopisać parę słów, jak to paskudnie w tych lochach było, bo ja (w chwili olśnienia xP) doznałam wizji mrocznego miejsca przepełnionego atmosferą podniecenia, gorączkowego oczekiwania, a gdy z areny wracali gladiatorzy to zapewne zdarzała się też radość, entuzjazm, może trochę goryczy ze strony pokonanego. Widzisz, jak różnie można odebrać Twój komunikat, autorze, kiedy się dopiero zapoznaje ze światem przez Ciebie stworzonym?Atmosfera tu panująca mówiła sama za siebie. Walki.
Masz dwa elementy, a czasownik jak dla jednej osoby. Niedobrze. Poza tym lochy były już w pierwszym zdaniu akapitu i dalej też się pojawiają – zbędne powtórzenia. Nadto – jak jest piasek, to pył zwykle też. Najlepiej zdanie wywal w kosmos, a informację o zapiaszczeniu i zapyleniu przemyć gdzieś indziej.Pył i piasek wzburzał się na arenie i w lochach.
Podkr. – hę? Deklinacja poległa. w lochach. Nazywanych… i tak dalej. Ale i tak konstrukcja powiązania pomiędzy tymi zdaniami jest do kitu. Do gruntowniej przeróbki.Pył i piasek wzburzał się na arenie i w lochach. Nazywanymi przez walczących „Lochami przejściowymi” lub mniej optymistycznie „Poczekalnią Śmierci”.
Najpierw coś tu o filarach, lochach (znów!), a potem znienacka atakujesz, autorze, otwierającymi się drzwiami, o których istnieniu nawet nie wspominałeś. Robi się chaos, którego bardzo, bardzo nie lubię.W lochach znajdowały się filary wspierające dach. Drzwi otworzyły się wszedł do nas wygrany, a za nim czterech strażników, silnie uzbrojonych.
Podkr. – wygrany? Przez kogo/co? Jeżeli jednak to on wygrał (co też obstawiam ;]), to będzie zwycięzcą.
No i patrz, tu jest miejsce akurat na wtrącenie słówka o filarach, żeby wcześniej nie męczyć odbiorcy: Siedziałem na środku, oparty o jeden z filarów podtrzymujących dach, słuchając okrzyków widzów. czy coś podobnego.Teraz było słychać okrzyki widzów. Siedziałem na środku oparty o jeden z filarów.
A od tego miejsca czytelniczka Soi zgłupiała. Kiedy przyjaciel bohatera został złapany – w chwili, gdy narrator to mówi, czy wcześniej, a zostaje to tylko wspomniane?Strażnicy złapali trzy osoby.
Na razie pozwolę sobie to pominąć, a zająć się językiem.
Podkr. – powtórzenia, którego dało się spokojnie uniknąć.Mówił mi to, wielokrotnie, że jak go wezmą poznają jego pięści. Uderzył strażnika pięścią w twarz, na co pozostali przewrócili go i zaczęli kopać.
O, a tu mamy dobre miejsce na info o zakurzeniu. ;] Takie rzeczy trzeba wykorzystywać. Bez skrupułów. xPWokoło nich wzbił się piasek tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje.
Nikt nie wstał, by mu pomóc – to nie miałoby sensu. – widzisz różnicę?Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu.
Pozbądź się tego powtórzonego wstawania, przeredagowując zdanie – da się.W momencie, kiedy przestali go kopać, mimo iż wiedziałem, że już nie żyje albo właśnie umiera, chciałem już do niego wstawać, lecz poczułem na ramieniu dłoń.
Spacje po i przed myślnikami. I nie dziadek – w tym przypadku nie pasuje, chyba że to dziadek gł. bohatera (w co wątpię). Zamień na starzec, staruszek, stary mężczyzna albo na coś lepszego. :]-Nie kończ jak on- wyszeptał w moją stronę dziadek.
Autorze, nie dbasz o słowo pisane. W podkreślonym wyrazie zgubiłeś wszystkie możliwe ogonki i wyszedł inny wyraz. Nie szanujesz czytelnika, ot co.Sadze, iż on jest jedną z ważniejszych tu osób.
Staraj się pisać nieco dłuższe zdania, nie dziel ich na siłę, bo to nie pomaga w stworzeniu melodyjności. Zacytowane wypowiedzenia można połączyć w jedno myślnikiem lub dwukropkiem (do wyboru).Potrafi załatwić wszystko, co jest potrzebne nam w więzieniu. Od skrętów z herbaty po dziwki i broń.
Kursywa – pomieszałeś czasy; z tego wynika, że dostawali wodę, już nie dostają, ale nadal ją mają. Sądzę, że nie o to Ci, autorze, chodziło.Bo to, co tu dostawaliśmy, jest okropną, mętną wodą, czasami z piaskiem, czasami bez.
Podkr. – skoro czasem z piaskiem, to nie zawsze, czyli czasami bez pisaku, czyli łopatologia zaawansowana, czyli drugi człon zbędny.
Boldem dodałam kilka przecinków w strategicznych miejscach.
Jutro ciąg dalszy, bo nadal jest źle.
Pozdrawiam raz jeszcze. :)
Jakby ktoś chciał, to mógłby posty skleić. :P
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.
5
Wybaczcie, jeśli powtarzam wymienione błędy.
Spójrz:
Chyba, że to miały być myśli sterowane strzałami... choć nie sądzę
Rozpisuję się na temat jednego zdania? No cóż, mogę tak od deski do deski. Jak Boga kocham. Boli mnie kark, chce im się spać, ale i tak zrobię swoje.
Potem... "Wokoło nich wzbił się piasek tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje. Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu." Przeczytaj powoli: piasek wzbił się wokoło nich. Stworzył zasłonę. I nie widzieliśmy, co się z nim dzieje (nieco inaczej rozrzuciłem zdanie)" czyli... co się dzieje z tym piaskiem? Dochodzi tutaj do tzw. zazębienia podmiotów. Paskudna sprawa, bo niszczy rytm i sens zestawu zdań. Zmień to.
Dalej już niczego nie wypiszę, tylko powiem:
Ty nie opowiadasz. Ty wymieniasz kolejność jakich czynności, dodając czasem czasowniki i przysłówki, żeby całokształt dawał jakiś obraz.
Ile czytasz? Bo sądzę, że zdecydowanie za mało. Przyjrzyj się opisom i dialogom.
Cztanie jest bardzo ważne w procesie wyrabiania stylu. Gdy czytasz, wchodzisz do świata opowiadania z pewnym zestawem narzędzi. Kiepsko ci siedzą w dłoniach, ale przynajmniej zdajesz sobie sprawę z ich istnienia...
- Opisy.
- Interpunkcja.
- Budowa zdań miejscami kuleje.
- Zero klimatu.
- Masa powtórzeń.
- Tekst jest krótki, a STRASZNIE MĘCZY - to mówi samo za siebie
Zajrzyj do "Jak pisać", poprzeglądaj tematy traktujące o najbardziej podstawowych rzeczach.
Tyle Ci mogę dzisiaj powiedzieć.
SERWUS!
Czegoś tu brakuje?Żyje w innym świecie. Świecie zmienionym przez wojnę jądrową, potocznie (?Czeg) ostateczną wojną.
Żyją "władzy"? Źle odmienione słowo.Z naszych walk żyją władzy upadłego miasta Arrezo.
Zero interpunkcji? Przecinek by się nadał, albo kropka. Nie można pisać takim potokiem słów.Niektóre walki są gorsze niż te 3000 lat temu słyszałem o nich z opowieści i legend.
Czyżbyś miał kłopoty na poziomie budowy zdania i odmiany wyrazów? Sam nie wiem.My używamy innej broni radioaktywnych mieczy, strzał sterowanymi myślami.
Spójrz:
Czy to boli? Nie
My używamy innej broni: radioaktywnych mieczy i strzał sterowanych myślami."

Chyba, że to miały być myśli sterowane strzałami... choć nie sądzę

Zdanie potwór. Co chcesz tutaj zaznaczyć? [Niedawnej] przyszłości wynalazki? Jest niedawna, ale jednocześnie odległa (jakby w czasie istniała dziura)? To jest zupełny brak logiki. To tak, jakbyś napisał, że promień światła jest cieniem. Bzdura. Jeżeli jest odległa z osobistych powodów opowiadającego (a w ogólnie przyjętej rzeczywistości - czasy te są niedawne) to określ, na czym to polega. Ale w konkretny sposób. Dziura w czasie mało tu załatwia.Wynalazków przeszłości, tak nie dawnej przeszłości, lecz odległej jakby w czasie istniała dziura.
Rozpisuję się na temat jednego zdania? No cóż, mogę tak od deski do deski. Jak Boga kocham. Boli mnie kark, chce im się spać, ale i tak zrobię swoje.
Po pierwsze, o budynku powinieneś prawić od nowego akapitu. Po drugie:pierwsze zdanie znów jest zapisane bardziej jak rebus.Dziura na wojnę, Kto-Szybciej-Rozszczepi-Więcej-Atomów. Nasz budynek tworzy 6 równoległych pawilonów.
Prawdziwy opis nie ma nic wspólnego z wymienianiem. Oczywiście, są sytuacje, w której podaje się coś w kolejności... ale tutaj to nie jest wyjątkiem, lecz regułą. A to źle. Bardzo źle. Opowiadanie... Jezu, opowiadanie ma o czymś opowiadać.Jeden jest przeznaczony całkowicie na ćwiczenia.. Inne tworzą na dole nasze wspólne sypialnie, a na piętrach sale, w których pracujemy, ćwiczymy, odpoczywamy. Nie mamy wstępu do pawilonów E i F. W pawilonie E są bronie, amunicja. A w pawilonie F są kwatery strażników. Miedzy blokami B C jest mała arena. Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
I tak dalej, tak dalej... to bardzo przejaskrawiony przykład, ale o to chodzi. Język cały czas musi być żywy, ruchliwy, podtrzymywany przy życiu, bo jak pozwolisz sobie na takie suche wstawki... kaput. Żegnaj, czytelniku.SkySlayer pisze:Sypialnie są na dole. Ja i Frank zawsze śmiejemy się, że prędzej czy później człowiek i tak upodabnia się do kreta.
- Albo innych robali - zaśmiał się któregoś razu Frank, gdy szliśmy do pawilonu F, w którym mieszczą się kwatery strażników. Tępi z nich brutale, ma się rozumieć, idioci wpakowani w uniformy. No i noszą naładowaną broń, do której mamy ograniczony dostęp. W razie buntu, rebelii dałoby się je ukraść jedynie z pawilonu E, ale dostęp jest niezwykle ograniczony... para wrót otwieranych hasłem, lasery, czujniki ruchu. Nie, tylko kompletny kretyn próbowałby się tam dostać.
I znów: dwa zrośnięte zdania. Potok słów. Rozdzielaj je. Tutaj tak samo:Duża arena znajduje się poza pawilonami przechodzimy tam lochami z względów bezpieczeństwa.
Drzwi otworzyły się wszedł do nas wygrany, a za nim czterech strażników, silnie uzbrojonych.
Powtórzenia. Drugą pięść możesz śmiało usunąć. Drugie kopanie zastąpić np. "Gdy w końcu dali mu spokój". Uważaj na zaimki, jeśli ich dużo - to oznacza, że właśnie pieprzysz robotę. Na początku ma "Mówił mi to, wielokrotnie, że jak" - tak się nie pisze. Możesz napisać "Mówił mi to", gdy "to" odnosi się do czegoś, o czym już nas poinformowałeś. W tym wypadku do informacji dochodzi potem, więc robisz słowny śmietnikMówił mi to, wielokrotnie, że jak go wezmą[,] poznają jego pięści. Uderzył strażnika pięścią w twarz, na co pozostali przewrócili go i zaczęli kopać. Nie użyli broni, nie mogli. Nawet tu, nawet po wojnie istnieje kodeks, jakieś prawa. Wokoło nich wzbił się piasek[,] tworząc zasłonę, przez którą nie widzieliśmy, co się z nim dzieje. Nikt nie wstał mu pomóc to nie miałoby sensu (złączone zdania - dop. Sky).
W momencie, kiedy przestali go kopać, mimo iż wiedziałem, że już nie żyje albo właśnie umiera, chciałem już do niego wstawać, lecz poczułem na ramieniu dłoń.

A to? Co to jest? Tak też się nie pisze. Poinformuj mnie w tamtym zdaniu, co oni robili, jednocześnie "zamykając za sobą drzwi". Oczywiście można tak sugestywnie rozrzucać słowa... ale to w tej chwili nie dla Ciebie. Ok?Strażnicy wyszli z dwoma pozostałymi do walki. Zamykając za sobą drzwi z donośnym trzaśnięciem.
Nie powtarzaj słów. Nie z taką częstotliwością!Wstałem i poszedłem w stronę drzwi, czułem okropny ból w lewym kolanie. Klęknąłem przed drzwiami na prawym kolanie, co trochę osłabiło ból.
Jedna pawęż na dwóch chłopa?Obaj uzbrojeni w krótkie miecze i pawęż.
Dalej już niczego nie wypiszę, tylko powiem:
Ty nie opowiadasz. Ty wymieniasz kolejność jakich czynności, dodając czasem czasowniki i przysłówki, żeby całokształt dawał jakiś obraz.
Ile czytasz? Bo sądzę, że zdecydowanie za mało. Przyjrzyj się opisom i dialogom.
Cztanie jest bardzo ważne w procesie wyrabiania stylu. Gdy czytasz, wchodzisz do świata opowiadania z pewnym zestawem narzędzi. Kiepsko ci siedzą w dłoniach, ale przynajmniej zdajesz sobie sprawę z ich istnienia...
- Opisy.
- Interpunkcja.
- Budowa zdań miejscami kuleje.
- Zero klimatu.
- Masa powtórzeń.
- Tekst jest krótki, a STRASZNIE MĘCZY - to mówi samo za siebie

Zajrzyj do "Jak pisać", poprzeglądaj tematy traktujące o najbardziej podstawowych rzeczach.
Tyle Ci mogę dzisiaj powiedzieć.
SERWUS!

7
No to przykro mi, ale tego w ogóle nie widać po tekście. Dałbym głowę, że przeczytałeś dwie trzy pozycje z kanonu albo zobaczyłeś jakiś film i zabrałeś się za pisanieKsiążek czytam dużo.

Dokładnie analizuj akapity, patrz na zdania. Na to, jak ułożone są według długości. Zwróć uwagę, co może sugerować konkretna stylizacja, patrz na atrybuty dialogowe... Jezu, na wszystko trzeba bardzo dokładnie patrzeć.
Czytanie dla przyjemności - oczywiście, ale musi być równeż w nim zmysł warsztatowca.
Dla mnie to przyjemne, więc mam już takie rozkładanie na czynniki pierwsze we krwi...
8
Więc stracił byś głowę. Czytam dużo, nie będę wymieniał tytułów ani autorów.
Edit by Zuzanna: takie dyskusje mogą być, ale nie w tym temacie. Hyde park, jak pisać, wreszcie: na priv. Autora ma bronić tekst a nie oświadczenia, czy czyta, ile i czego.
Edit by Zuzanna: takie dyskusje mogą być, ale nie w tym temacie. Hyde park, jak pisać, wreszcie: na priv. Autora ma bronić tekst a nie oświadczenia, czy czyta, ile i czego.
Ostatnio zmieniony ndz 05 kwie 2009, 14:24 przez adrian_00, łącznie zmieniany 1 raz.