Karol poczuł potężny, otępiający ból. Przenikający wszystkie zmysły, dobiegający z każdego nerwu ciała, okropny ból. Starał się poruszyć ręką, później nogą, ale niestety próby nie przyniosły żadnego efektu. Zrozumiał, że jest unieruchomiony. Powoli, jego słuch zaczął odbierać pierwsze sygnały z otoczenia. Najpierw, usłyszał cichutkie pikanie jakiegoś urządzenia: pik…pik…pik. Później z szumu, wyłaniały się inne dźwięki, wśród których rozpoznał mowę. Dopiero po chwili wsłuchując się intensywnie, jak zza mgły, zrozumiał wymawianie wyrazy.
- Siostro, proszę częściej zaglądać do pacjenta. Martwi mnie jego ciśnienie.
Domyślił się, że jest w szpitalu. Spróbował otworzyć oczy, ale miał wrażenie, jakby były sklejone. Wraz z odzyskiwaniem świadomości, przez głowę przelatywały obrazy tego, co się wydarzyło.
Wracali do domu samochodem. Po raz pierwszy, pozwolił Pawełkowi usiąść z przodu. Zresztą stwierdził, że mając 10 lat, w zasadzie już może tam siadać. Co prawda, Judyta trochę na początku protestowała, że niby, jak gdzieś po drodze złapie ich policyjna kontrola, to zapłacą mandat. Nie miał jeszcze odpowiedniego wzrostu, by siedzieć na przednim siedzeniu, ale w końcu usiadła z tyłu, razem z psem Tanatosem. Syn był strasznie podniecony zakupami, a właściwie jednym zakupem, po który specjalnie się wybrali. Samodzielnie składał komputer. Jak na swoje 9 lat, miał olbrzymią wiedzę informatyczną. Komputery były jego pasją i od kiedy znalazł w piwnicy części, ze starego komputera Karola, jeszcze z czasów studiów, postanowił, że złoży je w całość i uruchomi. Brakowało mu tylko procesora. Starego, „przedpotopowego” Intela. Po googlowych poszukiwaniach znaleźli tylko jeden komis, gdzie mógłby znajdować się tego typu sprzęt. Sklep jednak był tak stary, że nawet nie posiadał internetowego kiosku, w którym można było dokonać zakupu w sieci, wraz z dostawą do domu. Musieli jechać tam osobiście.
Judyta, kiedy dowiedziała się o wyjeździe, stwierdziła, że przy okazji, też zrobi jakieś zakupy, a jak już jedzie cała rodzina, to żal było zostawiać samego Tonatosa. Dla pewności wzięli płytę główną, aby na miejscu dopasować do niej, szukanego czipa. Kiedy go oglądali, okazało się, że procesorowi brakuje kilku pinów. Sprzedawca, jak to sprzedawca, zapewnił ich, że akurat te piny, nie mają znaczenia i kiedy uruchomią komputer, wszystko będzie w porządku. Karol stwierdził, że w takim razie dziękują i poszukają gdzie indziej, ale Pawełek strasznie chciał. No to, dał się namówić. W końcu kosztowało to go grosze, a i chłopak będzie miał nauczkę, że nie warto kupować na piękne słowa sprzedawcy.
Syn nie pozwolił, by płytę razem z założonym procesorem wrzucić do bagażnika. Musiał mieć ją przy sobie. W drodze najpierw zajęty na zmianę, a to wyjmowaniem, a to wkładaniem scalaka do slotu, w końcu położył płytę, na półkę samochodu, przed sobą, cały czas paplając, co zrobi, kiedy w końcu uruchomi komputer. Trochę zwolnił. Temperatura spadła poniżej zera, a nie miał zimowych opon. Był zły na siebie, że nie chciało mu się stać w serwisie ogumienia, w kolejce. Stwierdził, że prognoza pogody, pewnie jak zwykle będzie nietrafiona i spokojnie dokona wymiany następnego dnia. Jak na złość, pogodynka sprawdziła się. Kiedy wyjeżdżał z szeregu ostrych zakrętów na drodze, wiodącej do domu, przyspieszył. Wydawało mu się, że jest już w miarę bezpiecznie, gdy zarzuciło kołami. Czując, że jest w poślizgu, zaczął korygować kierownicą położenie tak, by odbić koła w przeciwnym kierunku do jazdy. Nic to nie dało. Ześlizgując się z drogi na strome pobocze, dostrzegł przed sobą drzewo. Widząc, że nie ominie go, spojrzał na prawo. Jak na zwolnionym filmie, widział głowę syna, opadającą do przodu, na przednią półkę samochodu, tam gdzie leżała pełna, różnych ostrych układów scalonych i innej elektroniki, płyta główna, ze świeżo zakupionym procesorem. W takich momentach człowiek dostrzega, jak czas potrafi być niesprawiedliwie względny. Z jednej strony wszystkie wykonywane ruchy spowolniły, z drugiej wyobraźnia zaczęła poruszać się z prędkością światła. Głowa Pawełka wbita w część komputera. Gdy usłyszał huk wbijanego w drzewo samochodu, wiedział, że nic nie będzie mógł zrobić.
Przez moment, kątem oka, ujrzał wypadającą przez okno, zakrwawioną Judytę. Widząc to, instynktownie zdał sobie sprawę, że z pewnością już nie żyje. Nikt, kto tego typu chwil nie przeżył, nie potrafi zrozumieć, jakie w takich momentach, mogą przyjść do głowy głupie myśli. A on pomyślał, że dobrze, iż z synem odchodzi Judyta. Będą tam razem. Po chwili stracił przytomność.
Pik…pik…pik, to cholerne urządzenie waliło tym pikaniem do granic wytrzymałości. Karol chciał zasnąć. Chciał spać, nie budząc się. Zdawał sobie sprawę, że każda myśl na jawie, będzie myślą o wypadku. O jego ukochanym synku. O jego ukochanej żonie. Próbował zasnąć. Pikanie powoli stawało się coraz słabsze.
***
Obudziło go lizanie Tonatosa. Jego pies okazywał radość, merdając ogonem na wszystkie strony. Przytulił go i pogłaskał, tak jak lubił, za uszami, niespecjalnie ciesząc się z nowego dnia. Nie pamiętał zbyt wiele z wypadku. Ze szpitala tylko mały fragment. Później była już tylko pustka, dopóki nie znalazł się w domu. Teraz siedział w swoim gabinecie, próbując zrozumieć, dlaczego to nie on. Dałby wszystko, żeby jego najbliżsi ocaleli. To on powinien być na ich miejscu, tym bardziej, że wypadek był ewidentnie jego winą.
Dlaczego nie wymienił tych nieszczęsnych opon na zimówki?
Długo trwało, zanim stwierdził, że musi się ocknąć z bezwładnego marazmu, który go ogarnął. Doszedł do wniosku, że dokończy składanie komputera. Ten nieszczęsny komputer, to była jedyna nitka łącząca go z synem. Mimo, że zawsze był twardzielem w okazywaniu uczuć, to jednak nie mógł powstrzymać łez, kiedy wycierał płytę główną z zakrzepłej krwi. Jeszcze raz obejrzał procesor, pozbawiony tych kilku pinów.
- Panie Boże, spraw by zadziałał – Składając urządzenie modlił się. Uruchomienie go, to była ostatnia rzecz, na której zależało synowi. Wsadził płytę do obudowy, która leżała tak, jak ją zostawili, kiedy wyjeżdżali do komisu. Przyłączył kablem monitor, taki stary kineskopowy, z tych, których od wielu lat, już się nie używa. Nie miał więcej niż 15 cali, a ważył chyba z dziesięć kilo. Pewnie jeszcze, pamiętał czasy gier w rodzaju pacmana. Nie wiedzieć czemu, dzisiaj takie gry są zabronione. że niby jedzenie jednych wirtualnych stworków, przez inne jest propagandą agresywnych zachowań.
Jakiś czas temu EKZW, czyli Europejska Komisja Zdrowego Wychowania zakazała udostępniania i dystrybuowania przez wszystkie media, filmów i gier, w których dochodzi do unieszkodliwiania, zabijania i agresji wymierzonej w dowolny obiekt żywy lub wirtualny. Tym sposobem wyeliminowano z rynku 70% gier i niewiele mniej filmów.
Kiedy Karol w końcu wszystko podłączył, uruchomił komputer. Najpierw dosyć głośno zabuczał wentylator w zasilaczu, chwilę potem zapaliła się zielona dioda. W momencie, gdy na czarnym tle monitora ukazały się szybko zmieniające cyfry testowanej pamięci, stwierdził, że może jednak, nowy „stary” procesor zadziała. Tak! Ukazał się napis o wykryciu Intela. Po raz pierwszy, na jedną małą chwilę, przestał myśleć o wypadku, a wręcz ucieszył się.
- No to Pawełek będzie dumny – Powiedział do Tonatosa, który rozłożył się obok niego, przyglądając się temu, co robi.
„Nie! Jednak już nie będzie dumny” - Uświadomił sobie po chwili poważniejąc, jak gdyby miał żal do siebie, że pozwolił sobie na uśmiech. Zapaliła się czerwona dioda, sygnalizująca pracę dysku. Czekał. Te stare komputery ładowały się strasznie długo. W końcu pojawił się napis – „Ready”, a pod nim zachęta w postaci znaku większości. – Toż to jeszcze stary, poczciwy „DOS” – Zdziwił się, przypominając sobie, że w czasach jego młodości, graficzne systemy okienkowe, dopiero raczkowały.
- No i co teraz ? – Opierając się na fotelu, zamknął oczy, stwierdzając, że to, co robił było zupełnie, ale to zupełnie pozbawienie sensu. Zakładając ręce za głowę, wyciągnął się i zamykając swój umysł, przed jakimkolwiek myślami, zapadł w stan przypominający letarg. Nagle, przerywając ciszę, dobiegło do niego szczekanie psa. Z Tonatosem działo się coś dziwnego. Merdając cały czas ogonem, jednocześnie a to kładł się na przednie łapy, a to z nich podnosił, cały czas skamląc w kierunku komputera. Kiedy spojrzał na ekran monitora, zauważył że na czarnym tle, zaczęły pojawiać się, pojedynczo, jakby wystukiwane przez kogoś niewidzialnego litery.
- Co jest grane? – Pierwsze, co Karolowi przyszło na myśl, to że ten procesor, chyba jednak jest wadliwy. Kiedy zamierzał wyłączyć komputer, by jeszcze raz zajrzeć do środka, w nowej linii, ukazał się napis:
„> potrzebuje cię”.
Nie, to nie był zbiór przypadkowych znaków, wyświetlany przez zepsutą maszynę. Kiedy zdumiony, zastanawiając się, czy to nie jest jakiś głupi dowcip, przysuwał do siebie klawiaturę, pojawił się nowy wiersz:
„>odezwij się, proszę”.
Jeszcze raz spojrzał, czy przypadkiem w jakiś sposób, nie podłączył komputera do sieci, ale nie. Z tyłu obudowy wisiały tylko kable do monitora i klawiatury. Ktoś wyraźnie chciał się z nim skomunikować, wykorzystując komputer jako medium.
„ >Kim jesteś” – Karol napisał na klawiaturze, nie do końca będąc przekonany, czy przypadkiem nie śni.
„>To ja, Paweł” – Zobaczył w odpowiedzi na ekranie.
Gorąco rozpełzło po jego całym ciele. Z wrażenia wyprężył się jak struna, do bólu zaciskając pięści.
- Pawełek !? To ty – Wypowiedział w momencie, w którym Tonatos przeszedł z kwilenia na głośne szczekanie, tak jakby się z kimś witał.
„>Czy to ty Tato” – Kolejny wiersz, wywołał jeszcze większą fale ciepła.
– Tak, to musi być On – Jego pierwsze wrażenie nabrało pewności. Szybko zaczął wystukiwać na klawiaturze:
„>Pawełku, gdzie jesteś? ”
„>Tato, jestem po drugiej stronie. Tak bardzo wierzyłem, że odezwiesz się”- Odpowiedź pozbawiła Karola resztek wątpliwości. To na pewno był Pawełek. Jakimś cudem skomunikował się z nim przez komputer. Niemalże w tej samej chwili, zdał sobie sprawę, że już wcześniej, jakaś dziwna siła, wpływała na jego decyzję. Przecież cały czas instynktownie, całkowicie wbrew logice, myślał o złożeniu tego komputera. Przy olbrzymiej radości kontaktu z synem, nie mógł się oprzeć ciekawości, jak tam „po drugiej stronie”, jak to określił, jest.
„>Czy wszystko u ciebie w porządku?” – Kończąc pisać, zastanawiał się, czy jest to właściwe pytanie, do zmarłego syna.
„>Smutno mi bez ciebie” – Niemal natychmiast ujrzał odpowiedź.
„>Czy jesteś z mamą?” – wystukał drżącymi rękoma.
„>Tak” – Kiedy przeczytał odpowiedź, odetchnął z ulgą. W momencie, kiedy zastanawiał się nad następnym pytaniem, nagle zamigotał monitor, po czym na ekranie ukazał się napis: „memory error”.
- Nie, błagam nie! – zaczął wręcz krzyczeć, waląc w klawiaturę. Szybko odkręcił obudowę, wyciągając pamięć RAM. Czuć było swąd spalenizny. Niestety nie wytrzymała. Po tylu latach nie używania, właśnie teraz musiała uszkodzić się. Szybko pobiegł do półki, gdzie przechowywał różne akcesoria komputerowe. Zdjął pudło i stawiając je przy komputerze, zaczął nerwowo rozgrzebywać wszystko, w poszukiwaniu zapasowej kości pamięci. Nie znajdując, zrozpaczony wstał z kolan i chodząc od ściany do ściany, zastanawiał się, co ma zrobić.
Jeżeli to był tylko jednorazowy kontakt, który już się nie powtórzy? Z wściekłości wymieszanej z żalem, kopnął stojącą na ziemi maszynę, aż się przewróciła.
– A jeżeli nie. Jeżeli, kiedy zdobędę, tę cholerną pamięć, znowu skontaktują się ze mną?
Karol szybko podniósł komputer w strachu sprawdzając, czy nie doznał jakiegoś uszczerbku przy upadku. Kiedy stwierdził, że jest w porządku, całe dotychczasowe napięcie puściło. Poczuł łzy lejące się z oczu. Z kolan, na których klęczał, rzucił się na podłogę, zwijając się w kłębek. Szlochał, by po chwili, zanieść się, głośnym, wręcz spazmatycznym płaczem. Powoli, wraz z upływem czasu, czując się coraz bardziej zmęczony, w końcu zasnął.
***
Usłyszawszy szczekanie, obudził się. Pies znowu był strasznie podniecony. Machał ogonem i biegał między nim a obudową urządzenia, jakby chciał na nią zwrócić uwagę Karola.
- Tak, wiem. Tam jest Pawełek z Judytą. Ale musimy najpierw kupić zepsutą pamięć.
Kiedy energicznie wstał, zastanawiając się, gdzie najszybciej dostanie potrzebną mu część, włączył komputer, kierując się jakąś dziwną, wewnętrzną siłą, podpowiadającą mu, że może jednak nie będzie musiał nigdzie wychodzić.
- Niemożliwe? – Zdziwił się, kiedy sprzęt uruchomił się bez najmniejszych problemów.
- śniłem wtedy, czy teraz? – Patrząc na Tonatosa, zadał pytanie, nic nie rozumiejąc.
Widząc samoistnie wyświetlane litery, układające się w zdanie, błyskawicznie rzucił się do klawiatury.
„>Tato, czy jesteś tam?” –
„>Tak” – Natychmiast wystukał, wręcz podskakując z radości.
„>Pawełku, w jaki sposób porozumiewasz się ze mną” – Karol musiał zadać to pytanie. Na odpowiedź, jednak chwilę czekał. Kiedy zniecierpliwiony, bał się, że nie przyjdzie, w końcu ujrzał napis na ekranie.
„>Tato. Ja złożyłem ten komputer, do którego kupiliśmy procesor. Mama chciała go wyrzucić, ale ja się uparłem. Napisz proszę, jak tam jest?” – Odpowiedź syna zupełnie go zaskoczyła. „Złożył komputer? Jak tam jest?” Opuściwszy ręce, zupełnie zbity z tropu zaczął się zastanawiać, o co chodzi?
„>Złożyłeś komputer?” - Powtórzył synowi pytanie, które sobie zadał przed chwilą.
„>Tak. Ale kiedy nawiązałem z Tobą kontakt, to uszkodziła się pamięć. Musiałem zamówić taką samą na ebayu, ale musiałem czekać na nią aż dwa dni” –
- Tonatos, o co tu chodzi - Spytał psa, który warował przy jego nogach. To, co przeczytał, tłumaczyłoby, że najpierw pamięć się zepsuła, a później sama się naprawiła.
„>Czy ty żyjesz?” – Powoli, wystukał pytanie na klawiaturze.
„>Tak. Mama po wypadku, ledwo doszła do siebie, ale teraz jest już wszystko w porządku. Bardzo brakuje nam ciebie. Ciebie i Tonatosa” – Karol czytał to, coraz bardziej zdumiony. Przeczytał to zdanie jeszcze raz, i znowu jeszcze raz. Czuł coraz większą pustkę w głowie.
„>Co się stało ze mną?” – Wypisał to pytanie, po dłuższej chwili, instynktownie czując, że zna odpowiedź.
„>W czasie wypadku, osłoniłeś mnie, ale przez to miałeś bardzo rozbitą głowę. Kiedy byłeś w szpitalu, po operacji, leżałeś miesiąc nieprzytomny, a później ” – Ujrzał niedokończone zdanie.
„> Później umarłem? Tak?” - Dokończył za Pawełka.
„>Tak” – Karol dopiero teraz uświadomił sobie, że bardzo selektywnie kojarzy momenty, które pamięta od czasu wypadku. Są to tylko chwile, takie jak skręcanie części komputera, czy też, momenty wspomnień o najbliższych. Zaczął uważnie przyglądać się swojemu otoczeniu. Był w gabinecie ich podmiejskiego domku. To samo biurko, ten sam fotel, i pastelowo kolorowe, zasłonięte żaluzje w oknach.
- No właśnie, przecież od wypadku, nigdy nie wychodziłem! – Stwierdzając, wstał i ruszył w kierunku drzwi. Drżącymi rękoma otworzył drzwi. To, co zobaczył, nawet specjalnie go nie zdziwiło. Podświadomie oczekiwał czegoś takiego. Ciemny korytarz, na końcu, którego znajdowała się piękna, o jasnożółtej barwie, i grzejąca miłym, przyjemnym ciepłem światłość, na którą patrzył w zachwycie.
- A więc to prawda? – To, co przed chwilą zaczął sobie uświadamiać, stało się pewnikiem. Nie należał już do świata żywych.
Wrócił do komputera, na ekranie, którego pojawił się napis.
„>Tato, muszę kończyć. Czy porozmawiasz ze mną jeszcze?”
„>Tak. Będę czekać” – zaraz po wyświetleniu napisu, komputer się wyłączył.
- I co teraz? – Spytał swojego przyjaciela. Czując, że opada z sił, ponownie poszedł ku drzwiom. Kiedy zobaczył podbiegającego do niego psa, zauważył, że spuścił głowę i skulił uszy. Otwierając ponownie drzwi, stwierdził, że ciemny korytarz zrobił się dłuższy, a zapraszająca go do siebie światłość, promieniała jakby słabiej, coraz bardziej oddalając się. Patrzeli z psem dłuższą chwilę, nie mogąc oderwać wzroku, kiedy walcząc ze sobą, z trudem zatrzasnął drzwi. Nawet długo nie zastanawiał się nad podjęciem decyzji.
- Będziemy tu czekać, na sygnał od niego – Objął Tonatosa. Przytulając się z całych sił do swojego przyjaciela, czując jak coraz bardziej opada z sił, zamknął powieki.
***
- Mamo, proszę cię, nie wyłączaj. Ja naprawdę rozmawiam z Tatą – Paweł błagalnie patrzył na Judytę.
- Wskakuj do łóżka, rano idziesz do szkoły – Judyta z trudem, hamując się od płaczu, wyłączyła komputer, po czym przykryła syna kołdrą.
- Pa, dobranoc – Pocałowała go, gasząc światło. Kiedy wyszła z dziecinnego pokoju, oparła się o ścianę, przykrywając dłońmi twarz. Była przerażona zachowaniem syna. Podeszła do telefonu i zadzwoniła do psychologa, który opiekował się nimi, po śmierci męża.
- Panie doktorze, znowu to samo. Ponownie ma urojenia – Strasznie się bała. To właśnie dzięki synowi, wyszła z depresji po wypadku, a teraz on sam nie wytrzymuje psychicznie.
- Czy na pewno będzie to najlepsze wyjście? Jest tak do niego przywiązany – Nie do końca była przekonana do zaleceń. Kiedy w skupieniu, słuchała lekarza, łzy ciekły jej po policzkach.
- Dobrze, tak zrobię – Odłożyła słuchawkę.
Kiedy zorientowała się, że syn już usnął, po cichu wysunęła komputer z pod biurka. Z trudem taszcząc go, wyszła przed dom, wyrzucając sprzęt do śmietnika.
- Tak będzie dla niego najlepiej – Mówiła to, jakby chciała przekonać resztki swojej niepewności.
2009-01-18
Dodane po 7 minutach:
Sory, ale dokunując ostatnich poprawek przed wysłaniem popełniłem błąd z wiekiem dziecka.
Weryfikatorzy, musicie coś wymyśleć, by mozna było poprawiać tekst, przynajmniej przez kilka dni, po opublikowaniu.
W wydawnictwach, jak mniemam tę rolę pelnią korektorzy, tu nie ma żadnej mozliwości skorygowania tekstu.
2
Dziwna interpunkcja. Po co ten przecinek po "szumie"? I... wsłuchiwał się intensywnie jak zza mgły? Mgła nie przeszkadza w odbiorze dźwięków. Obrazów tak.Później z szumu, wyłaniały się inne dźwięki, wśród których rozpoznał mowę. Dopiero po chwili wsłuchując się intensywnie, jak zza mgły, zrozumiał wymawianie wyrazy.
To brzmi idiotycznie, Autorze

Przecinki. (?)udyta, kiedy dowiedziała się o wyjeździe, stwierdziła, że przy okazji, też zrobi jakieś zakupy, a jak już jedzie cała rodzina, to żal było zostawiać samego Tonatosa.
I złe zestawienie czasów. ->Jak już jedzie cała rodzina, to żal zostawić samego Tonatosa. <- Bądź konsekwentny.
Cholera. Zła odmiana. Dopasować do niej czip, a nie czipa. I po cholerę ten przecinek po "niej"?Dla pewności wzięli płytę główną, aby na miejscu dopasować do niej, szukanego czipa.
Ten dzieciak z procesorkiem i płytką główną trochę zwolnił, tak? Zazębienie podmiotów!W drodze najpierw zajęty na zmianę, a to wyjmowaniem, a to wkładaniem scalaka do slotu, w końcu położył płytę, na półkę samochodu, przed sobą, cały czas paplając, co zrobi, kiedy w końcu uruchomi komputer. Trochę zwolnił. Temperatura spadła poniżej zera, a nie miał zimowych opon.
Ekhm...Obudziło go lizanie Tonatosa.
<wali głową w blat biurka>Przyłączył kablem monitor, taki stary kineskopowy, z tych, których od wielu lat, już się nie używa.
Tymi powtórzeniami "komputer, komputer, komputer" i dziwnymi przecinkami mnie po prostu zabijesz. Zwrot "taki stary kineskop" brzmi jakby narrator nagle relacjonował wszystko słowami roześmianej dziewczynki. - Pyta pan czytelnik, co to bylo? Ano... ten... teges... taki... taki stary kineskop. Taki o! - Macha rączkami.
Czyż nie można tak:
I dalej przecinki-killerzy.Sky pisze:Podłączył do blaszaka monitor kineskopowy. Jeden z tych, których już od dawna się nie używa.
Musisz sobie poćwiczyć interpunkcjęPewnie jeszcze, pamiętał czasy gier w rodzaju pacmana.

To ma być ironia, żart? Okazyjna groteska, czy co? W czasach, w których możesz zabijać w grach na zlecenie, zostać członkiem gangu i co z tym idzie - palić, gwałcić, kraść samochody i obijać przypadkowo napotkane twarzyczki... no cóż. Oczywiste jest, że Pac-man to pocieszny stworek. I wiem, że i Ty zdajesz sobie z tego sprawę. Więc nie wiem, po co ten kawałek o niemoralnym zjadaniu wirtualnych potworków... em. I czy on nie jadł wyłącznie kropek?Nie wiedzieć czemu, dzisiaj takie gry są zabronione. że niby jedzenie jednych wirtualnych stworków, przez inne jest propagandą agresywnych zachowań.

Zwracam honor. W świecie, w którym osadziłeś akcję, kompletni idioci zabrali się za rynek elektroniczny. Ale... może poinformuj o tym trochę wcześniej?Jakiś czas temu EKZW, czyli Europejska Komisja Zdrowego Wychowania zakazała udostępniania i dystrybuowania przez wszystkie media, filmów i gier, w których dochodzi do unieszkodliwiania, zabijania i agresji wymierzonej w dowolny obiekt żywy lub wirtualny. Tym sposobem wyeliminowano z rynku 70% gier i niewiele mniej filmów.
Niezwykle obrazowy opis.Z kolan, na których klęczał, rzucił się na podłogę, zwijając się w kłębek.
Usłyszawszy szczekanie, obudził się. Pies znowu był strasznie podniecony.


Pies biegał między własnym ogonem a obudową urządzenia?Machał ogonem i biegał między nim a obudową urządzenia, jakby chciał na nią zwrócić uwagę Karola.
Później dałem już sobie spokój z interpunkcją i spróbowałem skupić się na treści. Powiem tylko tyle - gdzieś w połowie pomyślałem: "chyba to on nie żyje i gada z synem, który uratował się". Styl niezwykle toporny, co tyczy się nie tylko interpunkcji, ale i budowy zdań.
Jako cierpiący ojciec ten gość jest jakiś mało wiarygodny. Nie poczułem, że razem z nim żałuję sprawy z oponami. że tęsknię za dzieckiem i żoną. Po prostu nie poczułem

Pomysłu się nie czepiam, ale wykonanie daje wiele do życzenia.
Ta-dam! Ta-dam!boreasz pisze: Sory, ale dokunując ostatnich poprawek przed wysłaniem popełniłem błąd z wiekiem dziecka.
Weryfikatorzy, musicie coś wymyśleć, by mozna było poprawiać tekst, przynajmniej przez kilka dni, po opublikowaniu.
W wydawnictwach, jak mniemam tę rolę pelnią korektorzy, tu nie ma żadnej mozliwości skorygowania tekstu.
<leci serpentyna>
Ogłaszam wszem i wobec, że mianuję Cię korektorem Twoich własnych tekstów!
Och, nie bądź taki skromny. Zasłużyłeś sobie na taką funkcję. Jak Boga kocham.
<uścisk dłoni>

A tak na serio... tekst jest Twój. I Ty decydujesz, kiedy się tu pojawi. Nikt Cię nie pogania. Zanim nie dopieścisz, nie sprawdzisz wszystkiego - nie wysyłaj. To proste

Edycja nieźle by namotała - zaraz jakieś Kalafiory poprawiałby wytknięte błędy i potem udawały głupich:
- Ja? Ja tego nie napisałem, kolego. Coś Ci się przewidziało.
Pozdrawiam serdecznie!

Sky
Ostatnio zmieniony pn 26 sty 2009, 11:29 przez SkySlayer, łącznie zmieniany 1 raz.
Do SkySlayer
3Do SkySlayer:
Piszesz:
Dziwna interpunkcja. Po co ten przecinek po "szumie"?
Nie znając zasad interpunkcji, staram sie stawiać przecinki, tam gdzie w normalnej rozmowie wstzrymuje się oddech, lub chce się coś zaznaczyć.
Bardzo chetnie bym usłyszał co ma na to, do powiedzenia polonista, ale jak widzę Ty Polonistą nie jesteś, więc daj sobie spokój z pouczaniem innych, zasad interpunkcji.
Piszesz:
I... wsłuchiwał się intensywnie jak zza mgły? Mgła nie przeszkadza w odbiorze dźwięków. Obrazów tak.
To brzmi idiotycznie, Autorze
Czyżbyś nigdy nie wychodził w czasie mgły i nie
rozmawiał z innymi ludzmi?
Może pora, już zacząć spotykać sie z innymi, bo inaczej marnie cię widzę. Coraz częściej się słyszy o niespotykających się z nikim psycholach atukjących szkoły i przedszkola.
Twój Cytat:
Cholera. Zła odmiana. Dopasować do niej czip, a nie czipa. I po cholerę ten przecinek po "niej"?
Rozumiem, że słowo komputer, również nie odmieniasz, w końcu to samo co czip.
Sky napisał:
Podłączył do blaszaka monitor kineskopowy. Jeden z tych, których już od dawna się nie używa.
BLASZAK ??? Chodzi ci o garaż, bo na pewno nie o komputer
Sky napisał:
Musisz sobie poćwiczyć interpunkcję
Jak wyżej, przecinkami, to Ty kolego się nie zajmuj, bo jak widzę nie znasz się na tym.
Tak na serio serdeczne pozdrowienia !
Piszesz:
Dziwna interpunkcja. Po co ten przecinek po "szumie"?
Nie znając zasad interpunkcji, staram sie stawiać przecinki, tam gdzie w normalnej rozmowie wstzrymuje się oddech, lub chce się coś zaznaczyć.
Bardzo chetnie bym usłyszał co ma na to, do powiedzenia polonista, ale jak widzę Ty Polonistą nie jesteś, więc daj sobie spokój z pouczaniem innych, zasad interpunkcji.
Piszesz:
I... wsłuchiwał się intensywnie jak zza mgły? Mgła nie przeszkadza w odbiorze dźwięków. Obrazów tak.
To brzmi idiotycznie, Autorze
Czyżbyś nigdy nie wychodził w czasie mgły i nie
rozmawiał z innymi ludzmi?
Może pora, już zacząć spotykać sie z innymi, bo inaczej marnie cię widzę. Coraz częściej się słyszy o niespotykających się z nikim psycholach atukjących szkoły i przedszkola.
Twój Cytat:
Cholera. Zła odmiana. Dopasować do niej czip, a nie czipa. I po cholerę ten przecinek po "niej"?
Rozumiem, że słowo komputer, również nie odmieniasz, w końcu to samo co czip.
Sky napisał:
Podłączył do blaszaka monitor kineskopowy. Jeden z tych, których już od dawna się nie używa.
BLASZAK ??? Chodzi ci o garaż, bo na pewno nie o komputer
Sky napisał:
Musisz sobie poćwiczyć interpunkcję
Jak wyżej, przecinkami, to Ty kolego się nie zajmuj, bo jak widzę nie znasz się na tym.
Tak na serio serdeczne pozdrowienia !
Boreasz
4

Kochany mój.
Nie jest potrzebny Ci polonista. Wystarczy zajrzeć do literatury traktującej o języku polskim. W każdym słowniku poprawnej polszczyzny natkniesz się wboreasz pisze:Nie znając zasad interpunkcji, staram sie stawiać przecinki, tam gdzie w normalnej rozmowie wstzrymuje się oddech, lub chce się coś zaznaczyć.
Bardzo chetnie bym usłyszał co ma na to, do powiedzenia polonista, ale jak widzę Ty Polonistą nie jesteś, więc daj sobie spokój z pouczaniem innych, zasad interpunkcji.
dziale interpunkcji na wzmianki o tym, że funkcjonuje w zdaniu coś takiego, jak odruchowy "wdech", domyślna przerwa między krótszymi i dłuższymi częściami. To uwarunkowane w procesie czytania. I pisania też.
Fakt, polonistą nie jestem, ale z takim podejściem negujesz pracę co najmniej kilku innych weryfikatorów, którzy też nie mają takiego tytułu.
Tak więc to kwestia przemyślenia, samozaparcia i zauważenia, że to forum, na którym masz
1) osobę, która daje tekst do oceny
2) osobę, która jest na tyle miła, że chce poświęcić czas i podzielić się swoim doświadczeniem.
Zauważ, że nie zachodzi tu żaden antagonizm. Po jednej i po drugiej stronie powinien być szacunek. I próba zrozumienia, a dopiero potem otwieranie paszczy

Nie jestem psycholem, nie martw sięboreasz pisze:Może pora, już zacząć spotykać sie z innymi, bo inaczej marnie cię widzę. Coraz częściej się słyszy o niespotykających się z nikim psycholach atukjących szkoły i przedszkola.

W swojej wersji umieściłem jakikolwiek inny podmiennik, żeby zasugerować próbę uniknięcia nachalnych powtórzeń...boreasz pisze:Sky napisał:
Podłączył do blaszaka monitor kineskopowy. Jeden z tych, których już od dawna się nie używa.
BLASZAK ??? Chodzi ci o garaż, bo na pewno nie o komputer


A to już jest sprzeczne logicznie - skoro sam nie masz pojęcia o istocie czegoś, nie możesz stwierdzić braku danej rzeczy. Sokrates pierwszy doszedł do takiego wnioskuboreasz pisze:Sky napisał:
Musisz sobie poćwiczyć interpunkcję
Jak wyżej, przecinkami, to Ty kolego się nie zajmuj, bo jak widzę nie znasz się na tym.

A teraz jeszcze na koniec mały wywód o podejściu i postawie wobec tego, co się robi.
Już nie będę lansował do znudzenia hasła "Razem raźniej! Kulturalnie, miło i rodzinnie.". Spodziewam się zresztą, że od razu spróbowałbyś znaleźć u mnie coś, co mu zaprzecza (przecie sprowadziłem Cię do rangi przedszkolaka. Ale przynajmniej mam uzasadnienie - takie zachowanie to świetny sposób na naśladowanie przedszkolaka. Tak więc możesz ubliżyć wyłącznie sobie i to nie tylko w moich oczach. Przemyśl to. Nie chcę Ci dogryźć. Chcę Ci tylko coś pokazać). Informuję Cię, że świat pisarzy jest brutalny. Jeden recenzent objedzie Ci dupę, drugi powie coś w telewizji, trzeci zaśmieje się w radiu, że tamten gość produkuje gówno na patyku, a nie coś fajnego i tak dalej. I nikt nie będzie się cackał, szanował, próbował pomóc. Jeden po prostu zeżre drugiego.
Tutaj różnica jest taka, że w miejscu takim jak Weryfikatorium nikomu nie zależy na tym, żeby zaszufladkować Cię w kolejce po jakąś nagrodę i na dokładkę ośmieszyć (w sensie niepraktycznym) i zgnoić. Sam fakt pokazywania błędów i dawania komuś rad to przejaw pozytywnego nastawienia. A ironia w moich (i nie tylko moich) wypowiedziach - nie wiesz, jaką ma funkcję?
Nie chcę powiedzieć Ci "jesteś głupkiem". Wręcz przeciwnie - inteligentna z Ciebie osoba, na dodatek fajna, bo próbuje coś stworzyć. A ja to sobie cholernie cenię i już jesteś kim naprawdę ekstra w moich oczach.
Ironia.
Podbija znaczenie tego, co mówię, nieco kąsa kogoś, żeby zwrócił na daną rzecz większą uwagę. Zapewne bardziej błogosławieni są Ci, którzy z lekkim wstydem (ale i uśmiechem na twarzy) skreślą to, przepiszą tamto, zmienią tamto. Wszelki bunt, rebelia i nerwy to tylko przejaw tego, że jeszcze nie dojrzałeś do dyskusji, wspólnej polemiki.
I kulturalnego zachowania, które nie sprowadza się jedynie do czytania regulaminu i mówienia "siema!" w "Tu się witamy"

Poloniści też popełniają błędy. Wszyscy pieprzą błędy i to niezmienna zasada - jedna z niewielu stałych rzeczy w tym świecie. Jeśli na podstawie tego, że i mi się coś czasem nie uda, wywnioskowałeś, że nadaję się, aby zwracać komuś uwagę... no cóż. Na pewno nie jestem na etapie wstawiania przecinków "na czuja", tam gdzie umysł napotyka na przerwę i chce w nią coś upchać. Przeczytałem trochę literatury na ten temat i mam pewne pojęcie. Ale niepotrzebnie Ci to mówię. Bo masz prawo wszystko zakwestionować.
Na serio. Możesz. Ale jeśli już, to jak dorosły człowiek (a jeśli nim nie jesteś, to jak dojrzały nastolatek). Moje braki na pewno są mniejsze niż Twoje. To widać na pierwszy rzut oka. I znów działa zasada uzupełniania się nawzajem: widzę coś, coś mi nie gra - mówię o tym. W cholerę - mogę się nawet mylić, wszystko da się razem sprawdzić. Jedna osoba zajrzy tam, druga czegoś poszuka.
Wydzieranie papy i szukanie sposobu na to, by się odgryźć - prowadzi dokładnie do niczego. A Ty nie zmierzasz do pustki przecież, racja? Racja. Chcesz zrobić coś fajnego.
To pozwól sobie na to, bo w ten sposób jedynie się ograniczasz. Nie tylko twórczo i intelektualnie, ale i publicznie.
I moje pozdrowienia zawsze są na serio, cokolwiek przeczytam i ocenię.

Sky
Ostatnio zmieniony pn 26 sty 2009, 13:23 przez SkySlayer, łącznie zmieniany 1 raz.
5
Drogi Sky!
Może i faktycznie wczoraj się za bardzo unisłem,za co przepraszam, ale szlag mnie trafił, bo mimo Twoich słów powyżej, uważam że jednak swoim komentarzem obraziłeś mnie.
Nie tyle jeżeli chodzi o komentarze do zasad pisowni, z których przynajmniek dwa były nietrafine. Bez problemu bym przełknął dużo więcej.
Problem w tym, że nawet jednym zdaniem, jednym słowem nie odniosłeś się do treści.
Szanuję to, że poświęcasz swój czas czytając innych, ale jeżeli skupiasz się tylko na przecinkach i odmianie rzeczownika, to przynajmnie użyj jakiegoś przymiotnika dotyczącego tekstu, (kiepski, słaby, gniot, nie da się czytać).
Komuś zaczynającemu dopiero pisać i zastanawiającemu się czy to ma sens, najbardziej potrzebne są (nic nie ujmując zasadom pisowni) jakiekolwiek wrażenia z tekstu, a nie udowadnianie mu, że się niezna na gramatyce.
Wymagasz od innych hasła: "Razem raźniej! Kulturalnie, miło i rodzinnie".
OK. Ale i Ty się do tego stosuj wobec innych, wykazując im minimum szacunku swoją recenzją.
I również jak zawsze serdecznie pozdrawiam.
Może i faktycznie wczoraj się za bardzo unisłem,za co przepraszam, ale szlag mnie trafił, bo mimo Twoich słów powyżej, uważam że jednak swoim komentarzem obraziłeś mnie.
Nie tyle jeżeli chodzi o komentarze do zasad pisowni, z których przynajmniek dwa były nietrafine. Bez problemu bym przełknął dużo więcej.
Problem w tym, że nawet jednym zdaniem, jednym słowem nie odniosłeś się do treści.
Szanuję to, że poświęcasz swój czas czytając innych, ale jeżeli skupiasz się tylko na przecinkach i odmianie rzeczownika, to przynajmnie użyj jakiegoś przymiotnika dotyczącego tekstu, (kiepski, słaby, gniot, nie da się czytać).
Komuś zaczynającemu dopiero pisać i zastanawiającemu się czy to ma sens, najbardziej potrzebne są (nic nie ujmując zasadom pisowni) jakiekolwiek wrażenia z tekstu, a nie udowadnianie mu, że się niezna na gramatyce.
Wymagasz od innych hasła: "Razem raźniej! Kulturalnie, miło i rodzinnie".
OK. Ale i Ty się do tego stosuj wobec innych, wykazując im minimum szacunku swoją recenzją.
I również jak zawsze serdecznie pozdrawiam.
Boreasz
6
Zacytuję samego siebie.boreasz pisze:Problem w tym, że nawet jednym zdaniem, jednym słowem nie odniosłeś się do treści.
Zaznaczyłem, że zakończenie trochę zbyt przewidywalne i że bohater cierpi nie na tyle wiarygodnie, że cierpiałbym razem z nim, przez co - przeżywałbym tekst. To już daje wiele do myślenia i odwołuje się do treści, chyba przyznasz. Podsumowałem, że styl toporny. Musiałem. Pomysłu się nie czepiam - bo nie jest zły. Podobne historie już powstawały, ale to nie problem. Wykonanie daje wiele do życzenia - czyli sama treść traci na wartości.Trzeba podrasować i na pewno będzie lepiej. Mocniej.
Później dałem już sobie spokój z interpunkcją i spróbowałem skupić się na treści. Powiem tylko tyle - gdzieś w połowie pomyślałem: "chyba to on nie żyje i gada z synem, który uratował się". Styl niezwykle toporny, co tyczy się nie tylko interpunkcji, ale i budowy zdań.
Jako cierpiący ojciec ten gość jest jakiś mało wiarygodny. Nie poczułem, że razem z nim żałuję sprawy z oponami. że tęsknię za dzieckiem i żoną. Po prostu nie poczułem Wink
Pomysłu się nie czepiam, ale wykonanie daje wiele do życzenia.
Jak już mówiłem kilka razy - przez toporny styl wrażenia są stłumione. To cenna informacja. Dla mnie byłaby cenna.boreasz pisze:Komuś zaczynającemu dopiero pisać i zastanawiającemu się czy to ma sens, najbardziej potrzebne są (nic nie ujmując zasadom pisowni) jakiekolwiek wrażenia z tekstu, a nie udowadnianie mu, że się niezna na gramatyce.
Ok. Jestem człowiekiem. Pokaż, w którym dokładnie miejscu w komentarzu do tekstu Cię obraziłem i przeproszę. Bo chyba nie obraziłem Cię tym, że "Problem w tym, że nawet jednym zdaniem, jednym słowem nie odniosłeś się do treści."? Bo przed chwilą dałem znak, że powiedziałem kilka mocnych zdań, o tym, jaki los czeka fabułę na tym szkielecie, o który ją wsparłeś. A nawet jeżeli napisałbym wypowiedź, w której nic nie powiedziałbym o treści, a czepiał się tylko stylu... no cóż, nawet w takim wypadku nie ma mowy o obrażaniu kogokolwiek.boreasz pisze: (...) bo mimo Twoich słów powyżej, uważam że jednak swoim komentarzem obraziłeś mnie.
Więc?
7
Ech, wszyscy się obrażają. Nic to, napiszę więc skromny komentarz żeby nie dolewać oliwy do ognia.

Waliło pikaniem? Ciekawe, bardzo ciekawe.
Hm, przeczytałem teraz do końca komentarze Skya, odpowiedzi autora i dochodzę do wniosku, że wszystko zostało już powiedziane. Zgadzam się z praktycznie wszystkimi słowami Skya, które tyczą się tekstu.
Ja nie mam nic do dodanie, prócz tego, że tekst jest słaby pod względem wykonania. I nie chodzi mi o interpunkcję, powtórzenia czy literówki. Po prostu nosi znamiona nieprzemyślanego ciągu znaków. Można się doczepić do prawie każdego zdania, co nie działą na plus.
Może inny tekst będzie lepszy.
Pozdrawiam.
Pika, tutaj też się wkradłaś?Pik…pik…pik, to cholerne urządzenie waliło tym pikaniem

Waliło pikaniem? Ciekawe, bardzo ciekawe.
Hm, przeczytałem teraz do końca komentarze Skya, odpowiedzi autora i dochodzę do wniosku, że wszystko zostało już powiedziane. Zgadzam się z praktycznie wszystkimi słowami Skya, które tyczą się tekstu.
Ja nie mam nic do dodanie, prócz tego, że tekst jest słaby pod względem wykonania. I nie chodzi mi o interpunkcję, powtórzenia czy literówki. Po prostu nosi znamiona nieprzemyślanego ciągu znaków. Można się doczepić do prawie każdego zdania, co nie działą na plus.
Może inny tekst będzie lepszy.
Pozdrawiam.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.