Straż Cmentarna

1
Takie tam opowiadanko :P Myślę, że trochę przekombinowane, ale ciekawi mnie co sądzicie również o samym pomyśle?



Straż Cmentarna



Stary cmentarz gdzieś na uboczu niewielkiego miasteczka. Taki, który z reguły jest wykorzystywany do straszenia czytelnika w tych wszystkich podrzędnych opowiadaniach. Jak się ma cmentarz nie potrzeba wiele więcej. One zawsze budzą grozę, ot tak same z siebie... Nic konkretnego się nie musi dziać. No, dodajmy jeszcze trochę mgły dla efektu. Teraz zejdźmy kilka metrów w dół... Pod ziemię... Poznajcie Straż Cmentarną. Małe żyjątka (jeśli można tak określić byty astralne) zamieszkujące podziemia cmentarzy i pilnujące by ci, którzy odeszli mogli spoczywać w spokoju. Są małe i szare. Ludzie nie mogą ich zobaczyć, ale gdyby mogli, to oglądane z daleka sprawiają wrażenie sporych rozmiarów pyłków kurzu. Gdy przyjrzymy im się z bliska ujrzymy ich groteskowe twarze - jakby wykrzywione i do tego szare oczy, puste i bez wyrazu a jednocześnie zawierające w sobie ciekawość i wiedzę, której my śmiertelni nie moglibyśmy pojąć. Wiedzę, której istnienia byśmy nawet nie wyśnili.





Wróćmy jednak na powierzchnie. Tuż za osłoną mgły trzy niewyraźne kształty przekroczyły bramę cmentarza. Wszyscy byli ubrani na czarno, a jeden z nich trzymał coś w dłoni. Był to mały worek.

- Ba-barrrdzo fazowe miejsce - Stwierdził jeden z nich - Wprost idealne by przywołać pa-pana nasz... hip, przepraszam... ego Belzebuba co imię jego święcon będzie po wsze wieki brudu i terenów spustoszonych ogniem pogardy, zarazy i zgryzoty lud niewierny.

- Co on bredzi? - Spytała Nieczysta, satanistka z zamiłowania, brunetka od urodzenia.

- A skąd mam wiedzieć? Zabierz mu te cholerną butelkę! - Czarny jest liderem. świadczy o tym determinacja i różne wzory wymalowane na jego twarzy. A także specjalny sztylet służący do składania ofiar. Ponoć został on poświęcony krwią dziewicy przez jakiegoś kapłana kilka pokoleń wstecz. Przy takiej wersji przynajmniej upiera się Czarny, ale Nieczysta wie, że to tylko pamiątka przywieziona przez ojca Czarnego z jakiejś egzotycznej wycieczki.

- Kumajcie to miejsce - Podekscytowany i zadowolony z siebie Plugawy wskazał na niewielki skrawek ziemi znajdujący się pomiędzy dwoma starymi i lekko zniszczonymi przez czas i niedbalstwo krewnych nagrobkami - To tutaj nasz pan objawi nam dziś swoją postać! - dokończył drżącym głosem.

- Nim rozpocznie się nasza ceremonia przywołania - Zaintonował grobowym głosem Czarny - Miejsce to musi być przygotowane. Siostro Nieczysta sporządź, ja ciebie proszę, symbol Pentagramu na tej oto ziemi. Bracie Plugawy. Odłóż te butelkę! I Podaj mi Xięge!





Podziemna Straż Cmentarna oczywiście dobrze wiedziała co ją dzisiaj czeka. Niedzielni sataniści są zmorą większości cmentarzy. To, co ich charakteryzuje, oprócz braku wyobraźni i IQ nie przekraczającego swym rozmiarem procentowej zawartości inteligencji kamienia, to zadziwiający sposób reagowania na różne dziwne rzeczy, które mogą im się przydarzyć w takim miejscu jak to. Nagle mija chęć na bratanie się z siłami zła. Nagle pojawia się to uczucie... Niezwykle silne i przenikliwe, sprawiające, ze myślisz szybciej niż ci się wydaje i działasz szybciej niż mógłbyś o to posądzić swoje własne fizyczne możliwości. Tym uczuciem jest PANIKA. Straż Cmentarna, tym razem reprezentowana przez młodego i ambitnego Grzwała Papoza, zafunduje naszym bohaterom taką właśnie sympatyczną przejażdżkę na rollercoasterze ich emocji.





W tym momencie należałoby przedstawić na jakich zasadach opiera się działanie Straży. Jako byty astralne, Strażnicy mogą przenikać przez równoległe rzeczywistości i wchodzić w umysł swojej ofiary. Najpierw zadomawiają się w umyśle nieszczęśnika i zaczynają widzieć jego oczami. Jednakże prawdziwa zabawa zaczyna się w momencie przejęcia kontroli nad wyobraźnią takiego delikwenta. Poziom zaawansowania wizji jakie Strażnik może zaaplikować jest zależny od stopnia wtajemniczenia i oczywiście od umysłowych możliwości "opętanego". Jeśli Grzwał by przesadził konsekwencje jakie poniósłby Czarny są raczej trudne do opisania w tradycyjnym języku (czy ktoś operuje językiem abstrakcji przynajmniej na podstawowym poziomie?). Papoz jest jednak na tyle doświadczonym Strażnikiem, że jedyne o co się postara, to prosta iluzja. Wie, że to wystarczy.





Tymczasem Czarny, Nieczysta i Plugawy byli już w pełni przygotowani na spotkanie ze swym Panem. Podczas odczytywania skomplikowanej formułki Przywołania atmosfera zaczęła robić się coraz bardziej napięta. Czarny trzymał Xięge w jednej ręce i butelkę z, nazwijmy to, niechlubną zawartością (do połowy opróżnioną przez Plugawego) w drugiej. Kolejne wersy wypowiadane drżącym głosem wypełniały rzeczywistość grozą.

-Przyda się trochę podkręcić atmosferę - pomyślał Grzwał. - Efekt "Szepczącego Wiatru" na początek.

- Co? Kto... - Czarny rozglądał się przerażony dookoła. Spoglądał na przemian na kształty majaczące gdzieś w oddali i na twarze towarzyszy, które wyrażały teraz zdziwienie połączone z rosnącym przerażeniem - Chyba tylko mi się zdawało. Hmmm. Bracie Plugawy - Czarny powoli odzyskiwał rezon - Czy przygotowałeś ofiarę, którą złożymy tu ku chwale naszego Pana?

- Noo, taaak, tak. Oczywiście. Mam ofiarę. - Plugawy wyraźnie się zmieszał - Tutaj w worku - To mówiąc pokazał reszcie niewielkich rozmiarów worek w którym coś wyraźnie się ruszało.

-Hmm. Zaprawdę powiadam ci... Przygotuj więc nasz podarek - Grzwał odkąd zagnieździł się w umyśle Czarnego miał świetny widok na całą sytuację i sam był bardzo ciekaw co też wydarzy się za chwilę. Plugawy sięgnął do worka...

- Ooo, jaki śliczny! - ucieszyła się Nieczysta

- Bracie Plugawy...

- No... Tylko to... Mogłem zabrać. Ale musiałem długo czekać aż będę mógł go wyciągnąć z klatki mojej siostry!

- Czy to konieczne? Znaczy się, on jest taki słodki - Nieczysta wyraźnie posmutniała. Twarz Czarnego wyrażała zdumienie, które przerodziło się w minę w stylu "kim SA ci ludzie i czego chcą ode mnie".

- Ehh, no musimy. Co poradzić - powiedział w końcu - Taka jest wola Pana naszego by oddać mu szacunek w... jakiejkolwiek formie. Mhm, proszę położyć ofiarę w środku pentagramu... I przytrzymać! Noo, ale się wyrywa!

- Ale amatorzy - Pomyślał Grzwał Papoz powoli przejmując kontrolę nad sferą wyobraźni Czarnego - Zaraz zacznie się prawdziwy pokaz.

Mały, biały puszysty króliczek. Jeden z tych, na które można patrzeć i patrzeć i które chce się tulić i tulić... Teraz zdezorientowany i przerażony leżał na ziemi nie do końca świadom tego, co za chwilę miało go spotkać. Jednakże teraz Czarny nie myślał o rozcinaniu puszystego brzuszka. To, co teraz w pełni zajmowało jego uwagę poruszało się między nagrobkami gdzieś na drugim końcu cmentarza. Wysoka, ciemna postać zbliżała się do nich powoli. Czarny co rusz otwierał i zamykał usta nie mogąc wydusić słowa.

- Co... Co ci jest? - Zapytał coraz bardziej przerażony Plugawy - Co widzisz?

- Tam - Wskazał palcem na odległe miejsce - śmierć tu jest i idzie po mnie! - Krzyknął i już chciał się rzucić do ucieczki gdy zorientował się, że nie może ruszać nogami. Przewrócił się na ziemię.

- Ale tam nic nie ma! Przestań żartować! - Siostra Nieczysta miała juz dość tego miejsca i miała tez dość wyznawania jakiejkolwiek wiary, która wiązała się z mrokiem, składaniem ofiar i chodzeniem na cmentarz po północy. I to na dobre kilka miesięcy.

- No no no. I co my tu mamy?

Czarny patrzył na króliczka, który bardzo spokojnie podchodził do niego. Nie kicał jak to mają w zwyczaju króliki, tylko zadziwiająco spokojnie i pewnie zbliżał się do niego na tylnich łapkach.

- Czy ty... Czy ty jesteś posłannikiem z piekieł?

- Taaak. Można tak powiedzieć. I wiesz co? Mam dla ciebie wiadomość prosto od samego Lucyfera. Czekamy tu na ciebie, wiesz? - Zaczął pocierać przykrótkimi łapkami - Nie bój się chodź ze mną - Czerwone oczka królika płonęły teraz żądzą krwi. Podszedł do niego, pochylił główkę i szepnął - To nie będzie bolało… No, może troszeczkę AHAHahaHahAHHaaHAHAHahaHAhAHHhaAHAHhAHHa! - Maniakalny śmiech wypełnił umysł Czarnego i niczym zimny płomień ogarnął całe jego ciało.





Siostra Nieczysta i Brat Plugawy stali teraz nieruchomo i w milczeniu obserwowali Czarnego uciekającego z przeraźliwym wrzaskiem z cmentarza. Grzwał lewitował sobie spokojnie kilka metrów od nich. Po dłuższej chwili ciszy spojrzeli na siebie porozumiewawczo i zrobili to, co uznali za najbardziej odpowiednie w tej chwili. Uciekli. Zdezorientowany króliczek został sam i spokojnie pokicał w sobie tylko znanym kierunku… Wreszcie spokój, pomyślał Strażnik. Tacy jak oni z reguły nie sprawiają większego zagrożenia. Ot, poskaczą sobie po nagrobkach czy powywołują to i owo. Ale to nic porównaniu z pojedynkami z innymi bytami astralnymi. Różnego rodzaju niematerialne stworzenia z równoległych wymiarów toczą boje ze Strażnikami. Cmentarz, jako miejsce w którym kumuluje się specyficzny rodzaj energii, zarówno dobrej jak i złej, staje się miejscem różnych niecodziennych zdarzeń. Zbyt banalnym byłoby określenie tych starć pojedynkami dobra ze złem, gdyż obie strony nie pojmują tych pojęć w ten sposób… No, przynajmniej nie do końca. Nikt nie wie skąd bierze się ta energia. Czy jest to spowodowane tym, że w miejscach takich jak to, w których żegnani są zmarli, pozostawiono różne emocje - ból, strach, uczucie pustki, żal spowodowany niemożnością wyjaśnienia dawnych waśni, a przede wszystkim samotność. Nikt chyba nie wątpi w to, że cmentarze żyją swoim własnym, specyficznym "życiem"?



Powrót do podziemi. Tutaj Strażnicy ładują w siebie swoją życiową energię, gdyż na powierzchni mogą przetrwać tylko określony czas. Tak przynajmniej głosi teoria. Nikt jeszcze nie odważył się opuścić terenu cmentarza przebywając w czyjejś głowie. W podziemiu egzystencja naszych bohaterów toczy się własnym torem. Ze sposobu funkcjonowania przypomina w pewnym stopniu zasady na podstawie których działa ludzkie społeczeństwo - Strażnicy rodzą się... A właściwie zostają utworzeni. Potem dojrzewają i kształcą się. Budowa tego świata nie jest szczególnie skomplikowana. Zresztą, wcale nie musi skoro i tak istnieje w równoległym wymiarze i istnieje tylko w określonym celu...

2
bliska ujrzymy ich groteskowe twarze - jakby wykrzywione i do tego szare oczy, puste i bez wyrazu


Na razie odpuscilam calosc. W tym zdaniu zabraklo mi jakiegos ladnego wykonczenia, np: ... zmeczone obcowaniem ze zmarlymi; czy SLT.



Reszte doczytam jutro. Poczatek nijaki z przewaga na fajny. Chciales ujac to inaczej, dodac ironii, ogolnie wyszlo lekko sztucznie - ale nie jest zle. Mi sie podoba tak na 3+ wiec wedlug mnie jest calkiem przyzwoicie (zaznaczam - sam poczatek).



PS: Skoro jakies tam zyjatka, to chyba raczej maja pyski a nie twarze, poza tym dlaczego groteskowe? Bo wykrzywione? Powinny byc wykrzywione w czyms (np. w usmiechu) i wtedy polaczyc to w kontrast - o tak, wtedy mozna by powiedziec, ze groteskowe.



I ostatnie dwa zdania, jakies takies ... Jak z filmu klasy B.



PS2: Proponuje sprawdzic, jak w jezyku PL powinno sie pisac dialogi - bo na pewno nie tak, jak Ty to zrobiles.



Pozdrawiam

3
Interpunkcja!


Jak się ma cmentarz nie potrzeba wiele więcej. One zawsze budzą grozę, ot tak same z siebie


ma cmentarz przecinek

ot tak przecinek


puste i bez wyrazu a jednocześnie zawierające w sobie ciekawość


bez wyrazu przecinek


wiedzę, której my śmiertelni nie moglibyśmy pojąć


której my przecinek śmiertelni przecinek


- Ba-barrrdzo fazowe miejsce - Stwierdził jeden z nich


jeden z nich kropka


Belzebuba co imię jego święcon


Belzebuba przecinek


Siostro Nieczysta sporządź


Nieczysta przecinek


Podczas odczytywania skomplikowanej formułki Przywołania atmosfera zaczęła robić się


Przywoływania przecinek


teraz zdziwienie połączone z rosnącym przerażeniem - Chyba tylko mi się zdawało


przerażeniem kropka


sam był bardzo ciekaw co też wydarzy się za chwilę


ciekaw przecinek


Co poradzić - powiedział w końcu


w końcu kropka


Taka jest wola Pana naszego by oddać mu szacunek


naszego przecinek


powoli przejmując kontrolę nad sferą wyobraźni Czarnego - Zaraz zacznie


Czarnego kropka


Mały, biały puszysty króliczek


biały przecinek


To, co teraz w pełni zajmowało jego uwagę poruszało się między nagrobkami


uwagę przecinek


- Tam - Wskazał palcem na odległe miejsce


miejsce kropka


chodź ze mną - Czerwone oczka królika


Ze mną kropka


dobrze wiedziała co ją dzisiaj czeka


wiedziała przecinek


- Kumajcie to miejsce - Podekscytowany


miejsce kropka

Poza tym 'kumajcie' jakoś nie bardzo pasuje do tekstu literackiego.


I Podaj mi Xięge


Lepiej zamień na Księgę, trzymajmy się języka polskiego.


wypełniały rzeczywistość grozą


Słowo 'rzeczywistość' nie bardzo mi pasuje.


nie do końca świadom tego, co za chwilę miało go spotkać.


'co za chwilę ma go spotkać' bardziej pasuje.


ujrzymy ich groteskowe twarze - jakby wykrzywione i do tego szare oczy


Może zmień to na

'ujrzymy ich groteskowe, wykrzywione twarze i do tego szare oczy (...)'



Ogólnie tekst napisany fajnie, ciekawy, poprawy, oprócz tej interpuncji. Nie przepadam za takimi cmentarnymi klimatami, ale jesli ktoś lubi, to opowiadanie jest super.
Wierzyłem, że miłość wzniesie mnie ponad ka, tak jak skrzydła wznosza ptaka ponad wszystko, co może go zabić i zjeść.

S. King

4
Powiedziałabym raczej, że tekst jest przeciętny. Pomysł natomiast całkiem ciekawy, choć opis satanistów jest bezbarwny i nieprzekonujący.

Braki przecinków - wytknięte przez Elster_swgp i brak wykończenia tekstu (chodzi mi o takie wyszlifowanie zdań).

Początek jest interesujący, ale niektóre zdania są niezręcznie napisane.

Myślę, że po drobnej korekcie może to być coś całkiem dobrego.



Pozdrawiam 8)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron