
Wyobraźcie sobie, że wchodzimy do autobusu, który zatrzymuje się na przystanku przez tylko parę chwil. Drzwi się zamykają, pojazd rusza. Jest godzinna poranna; uczniowie spieszą się do szkół, studenci na wykłady, a cała reszta do pracy. Panuje tłok. Stajemy tuż przy drzwiach, rozglądamy się i…tak! Jest jedno wolne miejsce, koło okna, z przodu. Niestety, obok siedzi kobieta przy kości, ubrana w białą kurtkę. Wokół niej stoją ludzie, ale siedząca nie przesunie się. Niby po co miałaby to robić? Przecież za osiem przystanków wysiada! żeby ktoś usiadł na wolnym miejscu? A co mi do tego? Ja pierwsza tu usiadłam i nie obchodzi mnie, że ludzie nie mogę siąść. Nie ruszę się stąd aż do ósmego, o przepraszam, już siódmego przystanku, nie ma mowy!
Kobieta w rzeczywistości nie powiedziała ani słowa ale jej zacięta mina i wzrok jakim patrzy na otaczających ją ludzi, świadczą o tym, że nie ma zamiaru ruszyć się z miejsca. Lepiej jej nie prosić o przesunięcie. Cóż, od stania w autobusie jeszcze nikt nie umarł. Chyba…
Dobrze, skupmy się teraz na innych pasażerach. Spójrzmy może na dziewczynę po lewej. Szczęśliwie zajęła miejsce siedzące. Może weszła do autobusu na pierwszym przystanku? Jest uczennicą, co można poznać po plecaku, który trzyma na kolanach i po otwartym zeszycie, chyba z niemieckiego, sądząc po wyrazach takich jak „K?