Podła Wina Uczuć [obyczaj/psychologiczny/.]

1
Jedna z wielu miniaturek.







— No, tu będziesz stała! — powiedziała głośno Hanka, stawiając porcelanową figurkę na małym stoliku i wyszła, trzaskając drzwiami.

— Tu będę stała — pomyślała zielona, porcelanowa żaba i z zainteresowaniem rozejrzała się po pokoju.

ściany pokrywała zielono — złota tapeta i liczne obrazki, na które tak naprawdę nikt już nie zwracał szczególnej uwagi. Meble stały pod ścianami, na środku i w kątach. Było ich mnóstwo. Na półkach i licznych komódkach stały różnorodne bibeloty, począwszy od figurek, poprzez wazoniki, aż do pustych flakonów po perfumach. Wszystko to było suto przyozdobione grubą warstwą kurzu. Pachniało tu naftaliną i olejkiem różanym, którego pani domu używała od wielu lat.

— Cóż za szkaradztwo! — usłyszała żaba.

— Bardzo podobne do Hanki. — ozwał się drugi głos.

— Co ty wygadujesz! Przecież to nie jest rude! — wtrącił się kolejny głosik.

żaba była zdezorientowana. Rozglądała się po pokoju, ale nie mogła zlokalizować źródła tych dziwnych dźwięków.

— Zobacz, jak się gapi! Tu jesteśmy głuptasie! — piskliwy głosik począł wydawać coraz głośniejsze dźwięki.

Wyłupiaste, szklane oczy żaby błądziły wzrokiem po pokoju i zatrzymały się na ogromnym, zasuszonym bukiecie herbacianych róż, który wisiał nad łóżkiem.

— Ach! Miałaś rację. Tak samo brzydkie jak Hanka.

— Ha, ha, ha!

— Kim jest Hanka? – odważyła się zapytać żaba.

— Jej zdjęcie masz na tym samym stoliku, na którym stoisz.

żaba odwróciła głowę i skacząc przybliżyła się do fotografii. Ujrzała na niej krępą kobietę, o rudych włosach i ogromnych zębach, które szczerzyła w uśmiechu. Jej krótką, grubą szyję otaczała zielona chusteczka w białe grochy. Niebieskie ogrodniczki były w wielu miejscach połatane i poplamione. Całości dopełniały żółte kalosze powalane gliną.

Oczy żabki wypełniły się szklanymi łzami, które zaczęły spływać po policzkach. Po kilku chwilach róże chórkiem zapytały:

— A Ty czego ryczysz?

— Czy ja... Czy ja naprawdę jestem do niej... Do niej podobna? — żabka zapytała cicho, przełykając łzy i pociągając nosem.

— Trochę podobna jesteś, ale nie aż tak, żeby beczeć. Z resztą, Hanka kiedyś była nawet ładna —ciągnęły róże.

— Och! Nie może być! Kiedy to było?

— Kiedy była młodą dziewczyną, no i kiedy brała ślub. My jesteśmy pamiątką z tego dnia. Jej ślubnym bukietem. A było to tak:

Czterdzieści lat temu, kiedy byłyśmy młodymi i świeżymi kwiatami, do naszej kwiaciarni przyszła młoda para. On był wysokim, dwudziestoletnim młodzieńcem, ona dwudziestopięcioletnią kobietą. Byli szczęśliwi, uśmiechnięci. Skorzy do żartów. Opowiadali kwiaciarce, że jutro mają się pobrać i zamówili ślubny bukiet. Koniecznie z herbacianych róż, choć kwiaciarka nalegała, aby były białe. Następnego dnia przyszli po nas, po ich bukiet. ślub był skromny, bez wesela. Zaraz po ceremonii wyjechali zabierając ze sobą cały swój dobytek. Nas też. Szukali domu. Jedynego, własnego... Spodobał im się dworek, a raczej coś, co kiedyś nim było. Panna młoda miała dość znaczną ilość pieniędzy, więc mogli go kupić. Gruntowny remont był konieczny. Zatrudnili, więc majstrów, kupili materiały, lecz po pewnym czasie musieli przerwać roboty. Zabrakło pieniędzy. Tadeusz — mąż Hanki — postanowił, że sprowadzi brata, który w zamian za mieszkanie zrobi im remont. Niestety, Tadeusz był człowiekiem porywczym. Pokłócił się z bratem i wyrzucił go z domu. Tak samo było ze szwagrem i

kuzynem. Wszystko kończyło się awanturą, a dom nie był skończony.

Hanka była kobietą przedsiębiorczą. Postanowiła hodować pomidory. Tadeusz miał je rozwozić do okolicznych sklepów. Hanka bardzo się napracowała. Z Początku szło im dobrze, jednak z czasem pieniądze przestały docierać do ich wspólnego portfela. Tadeusz sprzedawał towar, a gdy miał pieniądze, wyjeżdżał bez słowa, by po kilku dniach powrócić zupełnie spłukanym. Hanka przez kilka dni była obrażona, ale po pewnym czasie wszystko wracało do normy. I znowu był spokój, przez jakiś okres czasu. I tak w kółko. Po kilku takich sytuacjach Hanka się zbuntowała. Pokłóciła się z Tadeuszem, co skończyła się tym, że musiała uciekać przed nim wokół dworu, bo ganiał ją z szablą swojego dziadka. Kiedy się zmęczył, wracał do mieszkania, a ona stała przed całą noc pod jednym z wielu drzew. Bała się wrócić. Rano, kiedy jeszcze spał, wkradała się do domu. I znowu było normalnie. Z pozoru. Hanka nieustannie się bała. Była czujna. Po kilku scysjach spakowała się i wyjechała do matki. Tadeusz nawiedzał ją kilka razy. Kiedyś spotkała go na ulicy. Lało jak z cebra. Biegła do domu i wróciła przemoczona do suchej nitki. A później z lękiem wpatrywała się w okno. Znowu się bała. Deszcz, który nieustannie padał pasował do stanu jej ducha. Po roku przyszedł. Z bukietem róż. Też herbacianych, a Hanka go przyjęła. I znów zaczął się koszmar, który miał trwać trzy lata. Uciekła, bo znowu zaczęły się awantury i ganianie – tym razem z siekierą i nie po parku, ale po kamienicy. Hanka była wyczerpana. Psychicznie. żyła w ciągłym strachu. Zapisała się na wizyty u psychologa, zaczęła palić papierosy. Powoli dochodziła do siebie. Bardzo powoli.

Hanka nigdy nie miała dzieci, więc zaczęła opiekować się zwierzętami, kupowała różnorodne bibeloty, jakie możesz oglądać w tym pokoju. Oprócz nich nie ma nikogo. Teraz sprawia wrażenie wesołej, rezolutnej kobiety, ale tak naprawdę małżeństwo z Tadeuszem odcisnęło w jej pamięci ślad, którego nie da się zatrzeć.

— Cicho, idzie! – Zakrzyknęła jedna z róż.

Do pokoju, zamaszystym krokiem wkroczyła Hanka. Trzymała w ręce porcelanową figurkę. Kurczaka.

— Tu będziesz stał kurczaczku!

I wyszła. Trzaskając drzwiami.

2
Witam!


Meble stały pod ścianami, na środku i w kątach. Było ich mnóstwo. Na półkach i licznych komódkach stały różnorodne bibeloty
Powtórzenie



Reszta całkiem nieźle.

Co do samego pomysłu na plus jest to, że historię opowiadają ożywione przez Ciebie przedmioty. Stanowi to urozmaicenie i dzięki temu nie jest jak sto innych miniaturek.

Na minus - mało oryginalna historia o biednej żonie i bardzo złym mężu. Może jakbyś dodała więcej szczegółów, sprawiła, że historia byłaby na swój sposób wyjątkowa byłoby lepiej. Bo takie opowiadania to w każdej gazecie typu "Fakt" czy inny "Super Express" można przeczytać. Powinnaś tam dodać coś swojego, niespotkanego we wszystkich innych historiach.



Opowiadanie napisane sprawnie, czyta się bez bólu.



Spodobała mi się scena kiedy róże mówią żabie, że jest podobna do Hanki. Wzruszyły mnie te szklane łzy. :)



Pozdrawiam!
Allouette, gentile allouette,

Allouette, je te plumerais.

Je te plumerais la tete... et la tete...

3
  Cześć Wika



  Przebrnąłem jakoś przez Twój tekst. Dlaczego tak mówię. Wcale nie dlatego, że jest trudny, bo tak wcale nie jest. Nie dlatego, że źle napisany - to także. Naczelnym powodem jest to ... jaki on jest. Nuda od niego bije niestety. Mam wrażenie, że kiedyś już to słyszałem, o ile sam nie przeżyłem. Wiesz o co mi chodzi i do czego chce doprowadzić przedstawiając Ci moją ocenę, prawda?



  Oświadczam Ci, że jestem w pełni gotów na następną przygodę z utworami, które napisałaś lub masz ochotę napisać. Wiesz dlaczego? Bo czuję, że drzemie w Tobie takie coś, co powoli wydostaje się na zewnątrz i staje dostępne dla świata w którym żyjemy...



  Jesteś młodą osobą, a czas tylko gra na Twoją korzyść; jest sprzymierzeńcem. Polecam Ci - zaprzyjaźń się z Nim.
Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill

4
Podobał mi się pomysł z ożywionymi przedmiotami. Historia trochę typowa, niewiele wnosząca. Ale jeśli wpadniesz na lepszy pomysł i go rozwiniesz, może być ciekawie. Spróbuj.

Dodane po 5 minutach:

Aha. Chciałam zauważyć, że napisać ciekawy, pasjonujący obyczaj to sztuka. Napisać fantasy, kryminał, horror jest łatwiej, ponieważ mamy akcję, niespodziewane zdarzenia, elementy zaskoczenia - co nie oznacza, że mamy na pęczki dobrych fantasy, kryminałów itd. Dlatego nie zniechęcaj się komentarzami typu: nudne. Próbuj dalej.

5
Wszystko to było suto przyozdobione grubą warstwą kurzu.
jeżeli piszesz, że było suto przyozdobione, to wiadomo, że warstwa była gruba.


przez jakiś okres czasu.
przez jakiś czas lub przez jakiś okres



Zgadzam się z Richardem - tekst jest nudny, ale potwierdzam słowa icy_joanne: nie zniechęcaj się. Obyczaje są koszmarnie trudne, bo o czym tu napisać, aby było interesująco.

Jeśli chodzi o twój tekst: jest napisany całkiem dobrze, czyta się łatwo, ale jest za nudno. Nie chodzi mi tu nawet o akcje. Powinnaś postarać się doprowadzić aby emocje, które opisujesz przesiąkły przez "papier" i dotarły do czytelnika. Potrafię sobie wyobrazić historię, którą opisałaś w naprawdę wciągający sposób - trzeba to tylko odpowiednio przedstawić - kwestia czysto językowo-warsztatowa.



życzę powodzenia :)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

6
Bardzo dziękuję za opinie.
"Bawisz się słowami. Upajasz się nimi. Słowami chcesz zastąpić normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma."

______________________

Non. Je ne regrette rien.

7
Sabriel pisze: Wzruszyły mnie te szklane łzy.
To najfajniejszy moment opka.



Bardzo mi się podobało, do momentu, gdy zaczynasz opowiadać historię Hanki. Nagle delikatna, bajkowa konwencja zamienia się w dość banalną wyliczankę jej życiowych porażek. I czar prysł, zniknęło to nieokreślone odczucie, że gdy wchodzę do pokoju, przedmioty milkną wpół słowa...



Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron