Cegła - [miniatura, ćwiczenie opisowe]

1
Poniższy tekst jest ćwiczeniem opisowym. Temat: cegła. Postanowiłem ową cegłę wpleść w opowiadanie.





Cegła



Wychodzę z autobusu i zmęczonym krokiem podążam do domu. Tak bardzo pragnę odpocząć, że liczę betonowe płytki przesuwające się pod moimi stopami. Jeszcze kilkadziesiąt kroków i ułożę głowę na wygodnej poduszce, zamknę oczy i zasnę, pozostawiając zgiełk i stres daleko za sobą. Mijam ludzi, lecz nie patrzę na nich, nie spoglądam na ich zatroskane twarze – nie odrywam wzroku od ziemi. Odliczam. Szare płytki chodnika wirują coraz szybciej, a wśród nich stopy mijanych przechodniów. Dochodzę do osiedlowego parkingu, i coraz szybszym krokiem zbliżam do upragnionego celu. Jednak coś sprawiło, że zatrzymałem się. Moje stopy nie przelatywały już nad betonową szarością, ale zastygły w miejscu, obok innych, tak samo dziwnie zatrzymanych. Lekko uniosłem wzrok. Naprzeciwko widzę czyjeś nogi, ale wyżej już nie spoglądam. Między moimi stopami, a tamtymi leży cegła. Zwykła, budowlana cegła - obdrapana i popękana. Jej pomarańczowy kolor kontrastuje w słońcu, na tle betonowej płyty parkingu. Jest jakaś dziwna, nietypowa, jakby pokruszona od spodu. Wyraźnie widzę szeroką szczelinę, przecinającą pod skosem tą nietypową dla tego miejsca, bryłę. Przechylam głowę, aby dostrzec ukryty przed moim wzrokiem bok. Jest pomalowany... jakby na czerwono. Farba jest chyba świeża, bo lśni w blasku słońca. Przez chwile zdaje mi się, że czuję nawet jej ostry zapach. Co tutaj robi ta cegła? Czy spadła z jakiejś ciężarówki? Coś mi w niej jednak nie odpowiada... może to ta farba? Ta czerwona plama? Jestem tak zmęczony, że nie potrafię podnieść oczu, a powieki niczym kurtyny, dostarczają do moich źrenic coraz mniej światła. Widzę jak dookoła cegły zbierają się kolejne stopy, układające w nieskładny krąg. Słyszę stłumione, niewyraźne głosy, jakby majaki ze snu, których sensu nie da się pojąć nawet po przebudzeniu. Cegła w dziwny sposób gromadzi dookoła siebie widzów. Unoszę dłoń i kładę ją na moim karku. Wszystko jest takie wolne i niecodzienne, takie... odległe. Pod dłonią poczułem dziwne ciepło, zalewające palce i pewną lepkość między nimi. Przesunąłem dłoń przed twarz i zobaczyłem, że farba pokrywa palce w każdym miejscu. Taka świeża, taka soczysta, taka intensywna i czerwona... taka krwista. Obraz zawirował w szalonym tempie i upadłem, z głową ułożoną koło cegłówki. Resztką sił spojrzałem na stojących nade mną ludzi, później na leżący przed moją twarzą pomarańczowy prostokąt. Zapanowała ciemność. Już zrozumiałem.

Jeszcze docierał do mnie szum rozmów, ale to przestało być ważne. Zanim serce wykonało ostatnie uderzenie, pomyślałem, czy to cegła mnie zabiła, czy ten, który nią rzucił...?
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

2
Witaj!



Tyle osób zagląda, a nikt nie skomentuje? :)


Mijam ludzi, lecz nie patrzę na nich, nie spoglądam na ich zatroskane twarze – nie odrywam wzroku od ziemi.
Nie każdy przechodzień ma zatroskaną twarz. Ja tam często idąc ulicą uśmiecham się (najczęściej do swoich myśli, ale to przecież nie ma znaczenia).


Naprzeciwko widzę czyjeś nogi, ale wyżej już nie spoglądam. Między moimi stopami, a tamtymi leży cegła.
Przez ten fragment myślałam, że to ta druga osoba, której stopy widział przed sobą została uderzona cegłą. Dlatego zaskoczyło mnie zakończenie. Fajnie. :)


Jej pomarańczowy kolor kontrastuje w słońcu, na tle betonowej płyty parkingu.
Nie lepiej by brzmiało: Jej pomarańczowy kolor kontrastuje z tłem betonowej płyty parkingu?


a powieki niczym kurtyny, dostarczają do moich źrenic coraz mniej światła.
Powieki nie dostarczają światła. Mogą je ograniczać.



Ogólnie mi się podoba. Taka nieświadoma śmierć. ładnie pokazane oszołomienie bohatera, które daje się odczuć.

Jestem na tak. :D



Pozdrawiam serdecznie!
Allouette, gentile allouette,

Allouette, je te plumerais.

Je te plumerais la tete... et la tete...

3
Heh urzekłeś mnie :P

Wychodzę z autobusu i zmęczonym krokiem podążam do domu. Tak bardzo pragnę odpocząć, że liczę betonowe płytki przesuwające się pod moimi stopami. Jeszcze kilkadziesiąt kroków i ułożę głowę na wygodnej poduszce, zamknę oczy i zasnę, pozostawiając zgiełk i stres daleko za sobą. Mijam ludzi, lecz nie patrzę na nich, nie spoglądam na ich zatroskane twarze – nie odrywam wzroku od ziemi. Odliczam. Szare płytki chodnika wirują coraz szybciej, a wśród nich stopy mijanych przechodniów.


Normalnie mam Dejavu... Z godzinę temu miałem tak samo :P



No a teraz czepialstwo... zmęczonym krokiem - Wiadomo o co chodzi ale to niestety nie możliwe. Krok możne być wolny, żwawy, ale nie zmęczony. Mi nie pasuje.



Stanowczo za dużo zaimków. Podkreślonych można się śmiało pozbyć, wystarczy trochę przekształcić zdania. No ażeby nie było że rzucam słowa na wiatr to proponuje tak:

Np. Mijam ludzi, lecz nie patrzę na nich, zatroskane twarze nic dla mnie nie znaczą... albo darować sobie całkiem bo wydaje się logiczne (patrzenie na twarze rzecz jasna).

A dalej np. Stopy mijanych ludzi migają nad wirującymi płytkami chodnika.



Jej pomarańczowy kolor kontrastuje w słońcu


Hej jakie słońce! że co? Przecież on patrzy w ziemię skąd tam słońce :shock:

Uważaj bo takie rzeczy zmylają i niepotrzebnie stopują czytanie a to przeszkadza.


Unoszę dłoń i kładę ją na moim karku.


Zbędny zaimek.

Unoszę dłoń i kładę ją na moim karku. Wszystko jest takie wolne i niecodzienne, takie... odległe. Pod dłonią poczułem dziwne


A tutaj coś się czas nie zgadza. Najpierw unoszę a potem czuję albo najpierw uniosłem a potem poczułem...



Poza mieszaniem czasów i zaimko-mnogoscią jest nieźle. Ale te bugi psują cały efekt. Zakończenie bardzo przyjemne... No albo nie przyjemne... Zależy jak patrzeć. W każdym razie to miniaturką pełną gębą. Bez rozbudowanej fabuły, ale z ciekawym konceptem. Mi się podoba, choć za samą formą i 1 osobą lp. nie przepadam.



Pozdrawiam.
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

4
Jej pomarańczowy kolor kontrastuje w słońcu,
to faktycznie jakoś dziwnie.




przecinającą pod skosem tą nietypową dla tego miejsca, bryłę
ten pod skos mnie trochę nie bałdzo, ale nie wiem sama...



Poprzednicy zresztą chyba wszystko wymienili. Fajny kawałek nawet. Nie wiem czy da się coś więcej powiedzieć.

No, fajny jest :)

Klimat trochę senny... opowiedziane tak enigmatycznie ale to pasuje do tego tekstu, więc wszystko gra.

Coś tam z czasami migasz. Raz taki, raz taki. Mnie to przejście jakoś nie poraziło <ale też jestem trochę zmęczona>. Tylko mam pytanie: to zamierzone jest?



Pozdrawiam serdecznie :)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

5
Ciężko mi skomentować coś, w czym prawdę mówiąc doświadczenia nie posiadam. Nie wiem w jakiej konwencji powinny zostać utrzymane, takie miniaturki. Obiecałam jednak ocenić, więc wróćmy do punku wyjścia ;)



Ze strony mojej, jako dla czytelnika, brakowało spójności tekstu. Miałeś pomysł na początek i końcówkę, ale w połowie tekstu wyraźnie widać niedociągnięcia.

Myślę, że powinieneś pisać takich fragmentów dużo więcej, tylko jeszcze w większym zakresie. Ocierając się o różne tematy, gdyż tutaj jakby zabrakło Tobie słownictwa i stworzyłeś z tej miniaturki, takie błędne koło.



Pomysł ciekawy, życiowy i refleksyjny. Dobrze to przedstawiłeś, za to plus.

Następnym razem, poproszę o coś dłuższego ;)



Pozdrawiam, R.
"Nawet najdalsza podróż, zaczyna się od pierwszego kroku."

6
Cóż... Wiele nowego od siebie nie dodam. Wyjąwszy zaimkozę, zwracam też Twoją uwagę na przecinki oraz "tą nietypową bryłę". Powinno być "tę".



To jednak są sprawy drugorzędne. Jeśli chodzi o koncept, to zawsze podchodziłam do miniatur dość sceptycznie. Bo często opis albo nierozwinięty, albo ucięty, nie bardzo wiadomo, o co chodzi, a zakończenie nie wynagradza męczenia się z całością. Twoje opowiadanko okazało się inne. Chwała Ci za to. Zakończenie naprawdę mi się spodobało, klimat stworzyłeś. A jeśli chodzi o te opisy - przecież można je wyszlifować w dłuższej formie, czyż nie?



Trzymaj się.
"Tymczasem zaś trzymajcie się ciepło i bądźcie dla siebie dobrzy".

Przedmowa - list do Czytelnika z "Zielonej mili" Stephena Kinga.



"Zawsze wiedziałem, że jestem cholernie wyjątkowy".

Damon Albarn

7
Dziękuję za poczytanie. To było ćwiczenie, a to oznacza, że próbowałem formy, której się uczę.


tą nietypową
Sądziłem, że jest tak: ta cegła, tą cegłę, ale byłem w błędzie... tak samo z bryłą, jak to jest "ta konkretna bryła".


Sabriel pisze:Nie każdy przechodzień ma zatroskaną twarz.
To wiem doskonale, natomiast ww. to przypuszczenia opowiadającego. on tak myśl. Chyba coś źle nakreśliłem...



Jak zawsze pokazaliście parę rzeczy, które nie sposób samemu wyłapać. Jakoś tak to już jest...



Cieszę się, że przypadło Wam do gustu.



Następny tekst to już długi kryminał/political fiction.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

8
chcialam przeczytac cos Twojego.

poniewaz jednak nie jestem kompetentna osoba do oceniania, pozostane przy swoich refleksjach nie dzielac sie nimi publicznie.



Arri edit: skoro się nie dzielisz publicznie, to po co w ogóle posta pisać? O_O <Arri się dziwi> To już chyba małe zaśmiecanie jest :P
"czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bolu"

9
nie, nie jest to zasmiecanie.

zagladam, czytam i chcialam tylko zaznaczyc, ze sie pojawiam, interesuje ale narazie wylacznie wnikam w komentarze innych.

moze sie czegos dowiem, naucze i z czasem inaczej spojrze na to, co pisza inni, a moze i dodam cos od siebie.

krytykowac nie sztuka, sztuka jest skomentowac cos madrze. choc laikiem pozostane po wsze czasy i tak.

nie chce strzelic gafy, nie chce tu tez spamowac.

to tylko moja odp na czerwone uwagi :?

jeszcze raz przepraszam.

bede zagladala juz w "pisemnej ciszy" :)
"czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bolu"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”