Opis wschodu słońca

1
to moje ćwiczenie. Chciałam się sprawdzić w opisie. Ale nie wiem, czy czytelnikowi dobrze by się to czytało. (przepraszam za powtórzenie). Oddaję do wglądu.







Przed i po…



Między 6 a 7, 11.09.08r.



Nad górami, na granicy horyzontu wznosi się jasna łuna, niczym nimb świętości świata. Słońce jeszcze nie wzeszło. Choć mikroskopijny blask tam z oddali przepowiada rychłe przyjście tego Rycerza Dnia. Póki co, tylko chmury nieśmiało przesuwają się po nieboskłonie. A może próbują zepchnąć w nicość nocne gwiazdy? Walka. Niestety na ratunek gwiazdom przychodzi blady Księżyc. Wojna. Bogu winne chmury spychane są wprost na górskie olbrzymy. Raz po raz okrywają szczyty lekkim i niebiańsko miękkim puchem. Pozwalają zasnąć. Odpocząć. Choć na chwilę. I wtedy On nadchodzi. świetlistym swym promieniem strząsa zimną rosę z łąk. Budzi uśpione doliny. Tchnieniem swoim mąci nocne koszmary. I nie ma już nocy. Ani pięknych i tajemniczych gwiazd. Ani walecznego Księżyca. Tylko dzień. światło. życie. Tylko ptaki nieśmiało zaczynające swe trele. Niebo powoli zmienia kolor. Z groźnego granatu przechodzi w łagodny, spokojny błękit. A Słońce – ‘odyniec samotny’ ukazuje się w całym majestacie. Oślepia swym blaskiem…zupełnie jak barokowe ołtarze. Nic dziwnego, że kiedyś czczono Go jak Boga. Promienie oplatają myśli każdego, kto nań spojrzy. Jestem zniewolona. Ale mój ranny bóg ucieka. Kryje się za drzewami. Drzewa, jak gdyby pod groźbą – ukrywają Go. To na nic. Majestatu i wielkości nie da się ukryć. Słońce. Prześwituje przez liście. Zdaje się, że cały las płonie. Zdaje się, że zaraz spłonę i ja. żywcem. Duch już pławi się w ogniu. Tracę czucie. Oddech ucieka. I zlitował się Helios. Skrył swe oblicze za górski szczyt. A ja, nie będąc już człowiekiem – tylko feniksem, odrodziłam się z popiołów poranka. Taka śmierć ma sens. Niewątpliwie.

2
Przeczytałem przed chwilą, Dosłownie.



Nie wiem czemu, ale nie podobało mi się za bardzo.

Fragment nie jest rytmiczny, opowiadasz o przyjemnym widoku jakim jest wschód słońca, a ja się czuję jakbym czytał instrukcję obsługi tostera. Wybacz mi te słowa.

Walka, wojna - powodują zbędne przystanki.


Kod: Zaznacz cały

Kryje się za drzewami. Drzewa, jak gdyby pod groźbą – ukrywają Go. To na nic. Majestatu i wielkości nie da się ukryć.
Kryje, kryje, kryje. Później masz spala, spala, spala.

Zbędne powtórzenia.


Kod: Zaznacz cały

Zdaje się, że zaraz spłonę i ja. żywcem. 
żywcem podobnie jak walka i wojna, chybione.



Krótki tekścik. Taki sobie. Można napisać go lepiej. Jak zawsze zresztą.



Poćwicz jeszcze trochę. Poczytaj jak to robią inni.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

3
A moim zdaniem opis ten jest całkiem niezły...
A może próbują zepchnąć w nicość nocne gwiazdy? Walka. Niestety na ratunek gwiazdom przychodzi blady Księżyc. Wojna. Bogu winne chmury spychane są wprost na górskie olbrzymy.


Najlepszy fragment, z całego tekstu, moim zdaniem. Bardzo w moim stylu :wink: ładnie rozwinięte zdania, przeplatane jednosłownymi równoważnikami... To mi się podoba!


Taka śmierć ma sens. Niewątpliwie.


To "niewątpliwie" nie pasuje mi tu za bardzo. Rozumiem, co chciałaś osiągnąć. Chciałaś wzmocnić to stwierdzenie. Pomimo tego, wyszło to trochę kiczowato (może mam błędne odczucia)...


Oślepia swym blaskiem…zupełnie jak barokowe ołtarze.


I cały naturalny czar prysł. Pomimo tego, że porównanie jest z pozoru trafne, to człowiek, który wyobraża sobie blask słońca, nagle zastąpi ten obraz widokiem ołtarza barokowego... Może zmienić zupełnie wyobrażenie. Ja bym wolał słońce porównać raczej do ognia, lub pochodni... Wtedy wszystko trzyma się kupy.

Re: Opis wschodu słońca

4
Rumpentalka pisze:


Nic dziwnego, że kiedyś czczono Go jak Boga.


Myślę, że "je".

Słońce - rodzaj nijaki. To, nie ten.



Masło maślane. Wybacz, ale w połowie zaczęłam ziewać. Po kilku zdaniach nie wiedziałam już, o czym czytam. Zdecydowanie zbyt wiele ozdobników, przenośni i tym podobnych.

Starałaś się, to widać, ale czasami się 'przedobrzy'. I według mnie to właśnie taki przypadek.
"Bawisz się słowami. Upajasz się nimi. Słowami chcesz zastąpić normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma."

______________________

Non. Je ne regrette rien.

5
Właściwie mógłbym powtórzyć komentarz Wiki, gdyby nie tytuł uznałbym, że czytam jakiś tekst fantasy, w którym chochlik powycinał mnóstwo zdań. Stąd wrażenie braku rytmu, przerostu formy nad treścią. Popracuj nad jasnością przekazu, nad dopasowaniem środków wyrazu do treści. Czytaj mistrzów.



Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron