Ja i Zet (sf)

1
Szliśmy z Zet przez hall "G", gdzie przeszło trzystu wykwalifikowanych plastyków i rzemieślników odlewało twarze.

- Nie mogłeś mnie zabrać w inne miejsce?!

Była tak urocza, kiedy marszczyła brwi ze złości. Nie gniewałem się za jej brak szacunku dla tych wspaniałych twarzy.

- Teraz stygną, dlatego wyglądają tak odpychająco. - tłumaczyłem. Setki silikonowych imitacji poruszało się lekko. - Namalowane wyglądają naprawdę wspaniale! Chodźmy do hall`u "H", zobaczysz.

- Nie... to znaczy, może innym razem.

Uśmiechnąłem się. Ach, te dziewczyny!

- Może pójdziemy gdzieś na lody? - zapaliła się. - Może do bufetu? Macie tu bufet?

- Zapytaj raczej czego tu nie ma? - krzyknąłem za nią. Biegła przed siebie zasłaniając dłonią usta.







* * *





- Słuchaj... Wiesz, przepraszam...

- Nic nie szkodzi. Widziałem takich, którzy mdleli na sam widok nadgarstków w hall`u "B". Nie przejmuj się. To żaden wstyd. To ludzkie. - powiedziałem uspokajająco.

Zaczerwieniła się, uśmiechnęła i wskazała mnie łyżeczką.

- Upaćkałeś się - powiedziała chichocząc.

- Nieprawda.

- Prawda. Na nosie.

śmiałem się ocierając rękawem twarz. Jedliśmy lody. Ona wybrała bakaliowe z polewą czekoladową. Ja wybrałem trzy gałki waniliowych.

- Chyba lubisz tu przychodzić, prawda? ? zapytała z uśmiechem. Wyglądała ślicznie nad kolorowym pucharkiem.

- Uwielbiam. To prawie jak dom. Te wszystkie fragmenty... Lubię patrzeć jak wszystko to składa się do kupy. Jak je potem plombują, ubierają. Kocham to.

- Ja to się trochę boję. - przyznała się. - Pomimo tego, że mamy w domu kogoś takiego... gotowego, nie mam do niego zaufania.

- Przecież to tylko obwody i silikon. - byłem bardzo dobroduszny. Należało jej się to, była taka śliczna i na swój sposób niegłupia.

- Wiem, ale...O jejku! Co to jest?!

Spojrzałem za okno, w miejsce, gdzie patrzyła. Wszystkie okna bufetu wychodziły na Plac Dobrej Nowiny, który o tej porze powinien być pusty. I był pusty, nie licząc niskiego mężczyzny, który szedł naprzeciw nam, głęboko zamyślony. Był nagi i zatroskany.

- Coś mówi - powiedziałem.

- On jest cały goły! - powiedziała zgorszona Zet zasłaniając oczy dłonią.

- Wchodzi do bufetu! Zobacz, Zet! On wchodzi!

- Jeżeli tak mocno pragniecie uwarunkować, to róbcie to z głową, nie, jak partacze... z całym szacunkiem, drodzy panowie...

- Coś mówi - powiedziałem.

Mężczyzna bezwiednie usiadł przy bufecie. Nie zwracał na nikogo uwagi. Zdawał się być zajęty jedynie swoimi myślami.

- ...A skoro to wspaniałe, piękne i nowe życie ma należeć do mnie, to proszę mi je najpierw udostępnić. Nie mamić oczu czczymi obietnicami! - wyliczał na palcach - Nie kłamać! Nie trzymać z dala nawet od niedoskonałości mojego żywota! Przypominam, że uwarunkowując nadajecie mi także prawa. Przede wszystkim prawa... Drodzy, mili panowie...

Nagle złapał się za głowę, jakby mu gwałtownie rozbolała.

- A niecnie wyłączając moje jeszcze nie gotowe i nieukształtowane ciało pozbawiacie możliwości wniesienia zażalenia! To gwałt zadany przez lata wypracowanej demokracji... wolności słowa... godności i prawa do ludzkiego pochówku...

Odwrócił się nagle i popatrzył przyjaźnie na mnie i na Zet.

- Bardzo mi było miło gościć państwa. Dobranoc.

Po czym osunął się na podłogę i zastygł jak zrzucony toster.

Postanowiliśmy z Zet tego nie komentować. Byliśmy przecież na randce.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2
Dialogi, dialogi. Fajne są, nie powiem, ale mało opisu. Dodaj trochę więcej opisów, bo tak to czyta się jakoś... tak bez emocji. Tak bym to nazwała.
Do usług



Agnieszka

3
Niezbyt wiem, jaki jest sens zamieszczania czegoś tak krótkiego <w tym momencie otwierają się drzwi do piwnicy i razem z oparami siarki wydobywa się stamtąd głos: Alan, jakby to było dłuższe, tobyś tego nie przeczytał, leniu pieprzony. Drzwi się zamykają>



Rozumiem, że w rzeczywistości historia jest znacznie bardziej rozbudowana, aczkolwiek stawiam, że i tak mnie nie zainteresuje. Choć dialogi sympatyczne. Miło przeczytać banalną rozmowę zakochanych, taka odskocznia od tych wszystkich "Kocham cię" wypowiadanych z pasją wyjącego do księżyca wilka.

5
- Teraz stygną, dlatego wyglądają tak odpychająco. - tłumaczyłem.
"tłumaczyłem" z dużej litery. Rzuć okiem do pierwszej lepszej książki i przyjrzyj się zapisowi dialogów.


Nagle złapał się za głowę, jakby mu gwałtownie rozbolała.
Bez komentarza, czytać, co się napisało!



Zupełnie przyzwoita, hmm..., wprawka? Lekka, miłe oku rozmowy, ale fabuła bez głębszego wymiaru, nie zostawia śladu w pamięci. Jakby zalążek pomysłu na ciekawe opowiadanie. Wyrwany z kontekstu urywek. Piszesz, że to całość. Czyli co, spot reklamowy lodów waniliowych?



Trzymaj się!

6
No nie spot... Dzięki za opinię. Znów myślałem, ze tekst przejrzałem dobrze...
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

7
Nie Jacku... to nie spot reklamowy lodów... wydaje mi się, że wiem co Kanadyjczyk próbował tu przemycić i właśnie to w tym tekście podoba mi się najbardziej.



Choć sporo tu błędów, napisane jest średnio to sam przekaz jest naprawdę na czasie. Gdybyś to dopracował i odrobinę rozbudował - bardziej może skupił się na reakcji ludzi - to nikt nie czepiałby się "krótkości".

Zwróć uwagę na interpunkcje bo w niektórych miejscach razi.



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

8
Nie wiem teraz za bardzo co robić... Czy ciąży nade mną niejaki obowiązek poprawienia/napisania na nowo "Alicji" i "Zet", skoro znalazły się w dziale "zweryfikowane"? Czy też mogą tu sobie zostac w takiej formie, w jakiej je tu umieściłem i wziąć sie za cos nowego?

Poza tym, Lan, byłbym wdzieczny za dokładniejszy opis tych moich błędów, bo nie wiem o jakie błędy chodzi. Dzięki wszystkim za opinie przy okazji moich dwu tekstów.

kanadyjczyk
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

9
Przeczytałem na poczekaniu i przyznam, że właśnie krótkością mnie przyciągnąłeś, ale mniejsza.

Dialogi na poziomie, jak już wspominali przedmówcy. Nie ma sensu, żebym tego powtarzał po nich.

Wydaje mi się, że próbowałeś wcisnąć tu na siłę jakąś wielką prawdę, ale muszę Ci powiedzieć, że za krótkie jednak napisałeś. Może i są ludzie, którzy uważają to za dobre, mnie osobiście nie leży umieszczanie jakichś większych wartości w tekście jeśli ma on być jedynie krótkim dialogiem.

Powinieneś rozbudować ten wątek mężczyzny. Co, jak gdzie i po co. Wtedy byłoby więcej emocji w tekście.



Pozdrawiam

Danek
- This is jachtinnnnnnnnnng! *boot* -

10
Witaj, Danek. Przyznam, iż nie za bardzo zrozumiałem Twoją ocenę. Głównie przez tę "wielką prawdę" - nie mam pojęcia, co według Ciebie to znaczy? Nie mam pojęcia też co znaczą "większe wartości"? czy są też mniejsze wartości?
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

11
Sam powiedz. Napisałeś ten tekst bo... Co chciałeś przez to osiągnąć? Czy to miał być tekst rozrywkowy? Tekst miał coś przekazywać? Jakieś wartości? O to mi chodzi.
- This is jachtinnnnnnnnnng! *boot* -

12
:)

Odpowiem Ci na wszystkie pytania, ale najpierw Ty odpowiedz na moje powyższe. Pozdrawiam.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

13
:) Moje pytanie ściśle związane jest z Twoim, odpowiedź na nie, jest równocześnie odpowiedzią na to, które Ty zadałeś. ;]



Arri edit: Panowie, proszę sobie odpowiedzieć na PW i nie zaśmiecać tematu! Komentarze, nie pytania! Ba! To nawet nie są pytania!
- This is jachtinnnnnnnnnng! *boot* -
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”