Poprawiałam to kilka razy i mam nadzieję, że nie ma w tekście wiele błędów.
Miłego czytania!
Motyle
Forone osiadł na ziemi, co nieczęsto mu się zdarzało. Rozejrzał się dookoła.
Od dłuższego czasu można było wyczuć pewne napięcie w okolicy jego terytorium. Także inne miejsca były nawiedzane przez intrygujące anomalie grawitacyjne. Mogłoby się to wydawać niepokojące, gdyby tylko działo się na jakiejś Płaszczyźnie, ale Plany rządziły się innymi prawami.
Plan Eteralny składał się z eteru naśladującego inne żywioły. Na samym początku jego istnienia przyłączyło się do niego pięć innych, mniejszych Planów, co ujemnie wpłynęło na jego stabilność. Plan Eteralny zaczęły nawiedzać różne dziwne zjawiska nagłego, gwałtownego nasilenia grawitacji, burze ogniowe i wodne, a także kilka innych rzadziej występujących zjawisk. Dopiero po pewnym czasie chaos ustąpił pola względnemu porządkowi.
Także granice między ciałem stałym, płynem i gazem uległy zatarciu. Woda często przypominała bardzo gęsty i niemal płynny gaz. Na szczęście podłoże i roślinność zachowywały się stabilniej, ale niekiedy można było się natknąć na intrygujące wyjątki.
Forone szaleńczo starał się udowodnić, że tutejsze nasilenie grawitacji to przedsmak Dzikiego Wybuchu pojawiającego się od Czasu Niestabilności dość sporadycznie. Niewielu wierzyło, że Dziki Wybuch ma nastąpić w najbliższym czasie. Spotkał się nawet z opinią, że te dziwne zjawiska to zapewne skutek nacisku Pięciu Planów.
Postanowił, że dość już nadużył gościnności Nifara. Stary Płomiennoskrzydły potrzebował prywatności i ciężko znosił obecność kogokolwiek. Gdy wracał na swe terytorium przy jednym z ciemniejszych drzew lasu i zastawał intruza zdarzało mu się atakować nawet większe istoty.
Po długim locie Forone wydostał się z lasu na otwartą przestrzeń i w zasięgu jego wzroku pojawił się łagodny strumień. Otuliło go światło Księżyca.
Księżyc zbierał w sobie esencje eteru i wykorzystywał ją do produkowania światła. Poruszał się po ruchomej orbicie dookoła jedynej planety tego Planu. Jasność ujawniała przyblakłe kolory wszystkiego, co się na planecie znajdowało zaś ciemność je ukrywała. Oczywiście nigdy nie było tak do końca ciemno, gdyż na samej planecie znajdowały się różne źródła światła.
Forone wylądował na kamieniu i ostrożnie zbliżył się do wody. Nie pił nic już od dłuższego czasu. Mimo swojej ognistej natury musiał się kiedyś napić. Zawsze wiązało się to z ryzykiem utopienia się, ale cóż innego mu pozostało?
Przesuwał się do przodu bardzo ostrożnie. Rozwinął trąbkę i zaczął ostrożnie pić. Jego oczy uważnie śledziły spokojny nurt. Zaspokoił pragnienie, odsunął się i wzleciał w powietrze. Jego terytorium było już blisko.
I wreszcie je dostrzegł: małe, samotne drzewo rosnące na łagodnym wzniesieniu, skąpane w świetle Księżyca. Z trudem wywalczył sobie ten atrakcyjny skrawek terenu. Nagroda za trudy? Mógł osiąść na listkach drzew i wylegiwać się w świetle Księżyca niczym jego mało inteligentni pobratymcy, mieszkańcy Płaszczyzn, w promieniach letniego słońca. Mógł zdobyć atrakcyjniejsze partnerki i obserwować okolicę ze wzniesienia bez konieczności uniesienia się w powietrze.
Forone dostrzegł swoją ukochaną Ramali. Wysłał do niej swoje myśli.
- Przybyłem!
Ramali wzniosła się na sam szczyt korony i usiadła na jego ulubionym liściu. Jako jego pierwsza samica otrzymała specjalne pozwolenie na przebywaniu w wyższych partiach drzewa. Reszta samic bądź inne osobniki miały do dyspozycji pień i jego okolice, ale Forone przeganiał każdego, kto chciałby usiąść na liściach.
- Jak minęła podróż? - spytała Ramali, gdy usiadł na liściu.
- Niezbyt owocnie - przyznał Forone z goryczą. - Niewielu chciało mnie wysłuchać.
- Czy znowu chodzi o ten Wybuch? Daj sobie spokój. Tylko tracisz czas. Lepiej zostań i broń terytorium.
- Uważam, że perspektywa zrodzenia nowego motyla esencji ognia jest ważniejsze niż terytorium. Czyż to nie byłoby wspaniałe? Pomyśl, Ramali! Nowy motyl!
Zamachał skrzydłami, ale Ramali nie podzielała jego ekscytacji. Stała nieruchomo.
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony.
Jej skrzydła były złożone i nie poruszały się, a to oznaczało, że była zdenerwowana.
- O niczym innym nie umiesz mówić? - wybuchła Ramali, aż cofnął się pod siłą tego mentalnego krzyku. - Wciąż wybierasz się na wyprawy starając się zabrać każdego ze sobą w samo serce Dzikiego Wybuchu. To nie gwarantuje zrodzenia nowego motyla! Pamiętasz ile wieków motyle z esencji wody czekały na Zmiennoskrzydłego? I nagle: puf! Kropla i Wodospad wpadły w wir Wybuchu zupełnie przypadkiem. Twoje poświęcenie może się okazać zupełnie daremne&...
- Tak, tak - odparł Forone. - Wiem, jestem tylko Iskrą, najmniejszym motylem na tym Planie, ale mimo to jestem bardzo potężny. Mam terytorium, ciebie i inne samice, mam przyjaciół nawet wśród innych stworzeń nie będących motylami, nawet wśród czarnoksiężników na ludzkiej Płaszczyźnie!
- Czarnoksiężnicy - parsknęła jego partnerka. - Nasłuchałeś się opowieści Iferisa o jego kontaktach wśród tych niebezpiecznych istot i od razu musiałeś pójść w jego ślady!
Forone z frustracji machnął skrzydłami.
- Był tak uprzejmy, że zapoznał mnie z Klerdem - warknął. - To uczeń ucznia pierwszego czarnoksiężnika! Przetrwał tak wiele lat. Jest starszy niż najstarsi z nas i posiada wielką mądrość. Gdybyś tylko chciała, mógłbym dla ciebie wytargować od niego jakiś specyfik na te twoje wyblakłe skrzydła!
Wyczuł, że to było złe posunięcie. Ramali od zawsze miała blade skrzydła. Fakt faktem: na Planie Eteralnym biel dominowała wszędzie i przenikała przez kolory czyniąc je mniej intensywnymi, ale skrzydła Ramali były prawie białe.
- Nic by nie poradził – sprzeciwiła się Ramali. - Ja wolałabym znów oblecieć nasz Plan dookoła niż tułać się po jakiejś Płaszczyźnie. Opuśćmy to terytorium i wybierzmy się w podróż. Może po drodze znajdziemy inne, ciekawsze miejsce?
- Już raz oblecieliśmy Plan Eteralny.
- Byliśmy tylko w niektórych miejscach.
- Wolę poczekać tu na Dziki Wybuch.
- I znowu ten twój Wybuch!
- Wiesz, Ramali, kontakty z czarnoksiężnikami nauczyły mnie czegoś nowego: czasami trzeba się poświęcić. Musimy wybrać sobie jakiś cel. Jesteśmy istotami posiadającymi inteligencję i mądrość, obdarzonymi długim życiem. Zróbmy coś z tym, wykorzystajmy możliwości! Ciągłe walki o terytorium zaczynają mnie już nużyć. Tylko latam dookoła drzewa i wypatruję zagrożenia…
- Więc leć ze mną do Strumieni Lawy - zaproponowała Ramali. - Odwiedźmy przyjaciół!
- Nie chcę nikogo odwiedzać - warknął Forone. - Wrócimy, zdobędę nowe terytorium i znowu będę go bronił, aż do końca życia. To nie ma sensu. Mam większe ambicje: chcę dać początek nowemu motylowi esencji ognia i uda mi się to dzięki Dzikiemu Wybuchowi.
- Od lat nie było żadnego Wybuchu!
- Dlatego też nadszedł czas, aby nastąpił!
Forone wzbił się w powietrze i odleciał bez pożegnania.
* * *
Dni były dla niego ciężkie. Starał się przebywać tam, gdzie anomalie grawitacji pojawiały się najczęściej. życie w tych miejscach było trochę uciążliwe, ale nie rezygnował. Był pewny, że uda mu się doczekać do Dzikiego Wybuchu.
Pewnego razu odwiedził go Iferis. Był to Iskra ogólnie znany i bardzo potężny. Jego małe skrzydła błyszczały czerwienią.
Zatoczył krąg i osiadł na ziemi obok Forone.
- Witaj, Forone! Co robisz tak daleko od swojego terytorium?
- Czekam na Wybuch.
- Wybuch? - zdumiał się Iferis. - Nie przesadzaj!
- Nie przesadzam - burknął Forone. - Wybuch nastąpi Jestem tego pewien tak, jak tego, że jestem Iskrą!
Iferis z zakłopotania poruszył czułkami.
- Cóż, Dziki Wybuch kiedyś musi nastąpić, ale nie w najbliższym czasie - rzekł. - Lepiej wracaj na swoje terytorium.
- Nie.
Przez dłuższą chwilę nie poruszali się.
- W takim razie życzę ci cierpliwości.
Forone nie odpowiedział. Obserwował lot Iferisa tak długo, że prawie przestał zwracać uwagę na otoczenie.
W końcu Iferis zniknął. Forone przeszedł pod jakiś kamień i złożył skrzydła.
Był pewien, że mu się uda. Przepełniała go esencja ognia. Czuł gorąco wewnątrz skrzydeł. Od dłuższego czasu zbierał w sobie coraz więcej energii. Wiedział, że musi ją wyzwolić, a skoro może dzięki temu dać początek nowej rasie motyli z pewnością jego poświęcenie będzie owocne.
Wiedział, że nie może czekać zbyt długo.
* * *
Coś wyrwało go z medytacji. Poczuł, że jest ciężki.
Wybuch!
Forone był pewny, że Dziki Wybuch się zbliża. Jeszcze nigdy nie czuł takiego nasilenia grawitacji, tego dziwnego napięcia. Kto wie, może będzie świadkiem zakrzywienia przestrzeni lub innego, spektakularnego widowiska?
Bał się wzbić w powietrze, więc zaczął powoli podążać w kierunku źródła tego dziwnego napięcia. Wyczuwał coś naprawdę niezwykłego. Wyostrzył wzrok, ale Księżyc już dawno się schował. Wszystko było pogrążone w mroku, wszystkie kolory były ciemne, nierozpoznawalne.
Bał się, że się spóźni, że nie dotrze do centrum Dzikiego Wybuchu. Mógł on nastąpić w każdej chwili, a on musiał iść.
- Co ty wyprawiasz, Forone!?
Nie zatrzymał się. Wiedział, że to jego samica. Pewnie Iferis powiedział jej, że tu jest i teraz przyleciała do niego, aby go zabrać.
Ale on się nie da! Ramali była jeszcze dość daleko i niedługo nasilona grawitacja zmusi ją do lądowania. Dotrze do centrum choćby miał tam iść cały dzień!
Powietrze zafalowało.
Nagle wszystko się zmieniło. Grawitacja oszalała, a przestrzeń przed Forone zafalowała i rozszczepiła się ukazując straszliwą czerń.
* * *
Ramali z przerażeniem zawróciła i usiadła na pobliskim drzewie. Na małej polance gdzie czatował Forone pojawiło się czarne pęknięcie, z którego wypadła jakaś istota. Ramali, po krótkiej analizie emanacji zrozumiała, że to musi być człowiek. Jego ciało i ciemne szaty miały wyraźne kolory i nie poddały się rozmytej atmosferze Planu. Odcinał się wyraźnie na tle wyblakłych pni drzew.
Mężczyzna zaklął. Jego brama zafalowała niebezpiecznie i przestrzeń zaczęła się scalać. Wskoczył w nią ratując się przed utknięciem na obcym Planie, chociaż jego mina wskazywała na to, że nie jest pewien słuszności swojego postępowania. Chwilę później przestrzeń pożarła czarną pustkę i zapadła cisza.
- Forone!
Ramali kilka razy wysyłała to mentalne wołanie, ale motyl nie odpowiadał. Obawiała się, że człowiek wróci, ale nic się nie działo. Nawet grawitacja wróciła do normy. Wcześniejsze napięcie znikło. Najwyraźniej to nagłe wydarzenie przywróciło spokój w otoczeniu.
- Głupi człowiek! - wrzasnęły myśli Ramali, gdy dostrzegła coś czerwonego na ziemi, między źdźbłami trawy.
Poleciała w tamtym kierunku.
Forone musiała uderzyć jakaś fala energii ze źle stworzonego przejścia między wymiarami. Jego prawe skrzydła, oderwane wraz z kawałkiem ciała, leżały w pobliżu. Odnóża spoczywały bezwładnie na ziemi, a czułki i oczy były poparzone i zniekształcone.
- Głupi człowiek!
Ramali wysyłała swoje myśli coraz dalej i dalej, aby wszyscy w lesie ją usłyszeli.
W końcu ktoś zwrócił na nią uwagę. Kolonia motyli z esencji eteru przybyła w wyćwiczonej formacji ofensywnej. Przybyły okoliczne motyle z esencji ziemi. Na jej krzyki zwróciły także uwagę inne samice Iskry i kilku dorodnych samców o wyraźnie czerwonych skrzydełkach.
- Co się stało? - pytał przywódca formacji motyli eteru.
- Głupi człowiek! - powtórzyła swoje wołanie Ramali. - Pojawił się nagle i zabił Forone!
- Człowiek? - odezwał się jeden z motyli z esencji ziemi poruszając swoimi dużymi skrzydłami. - Tak po prostu się tu zjawił?
- Wyłonił się z jakiejś czarnej dziury - zawołała rozpaczliwie Ramali.
- Przejście między wymiarami - powiedział spokojnie jedyny z obecnych tu Liści, motyl o dość małych skrzydłach jak na swoje standardy. - Typowe. Pewnie stracił kontrolę podczas przeprawiania się na tę stronę. Zdarza się. Nie lamentuj. Leć do swoich.
To powiedziawszy wzniósł się w powietrze i odleciał. Pozostałe motyle z esencji ziemi również opuściły polanę.
- Wołaj o pomoc dopiero wtedy, gdy jest zagrożenie - odezwał się przywódca motyli eteru. - Pomożemy, ale nie będziemy łączyć się z tobą w bólu z powodu śmierci jednego samca Iskry.
On i jego pobratymcy odlecieli w luźnym szyku.
Do wściekłej i skonsternowanej Ramali podleciał samiec Iskry.
- Leć ze mną - zaproponował. - Mogę ci ofiarować schronienie na moim terytorium.
- Leć ze mną - odparł na to inny motyl. - Szukam dla siebie odpowiedniej samicy. Na moim terytorium będziesz mieć więcej niż u tego młodzika z krótkimi czułkami.
Młodszy motyl wystrzelił w kierunku oponenta starając się uszkodzić mu skrzydło. Spotkali się w powietrzu.
Pozostałe motyle odleciały najwyraźniej niezbyt zainteresowane. W pobliżu pozostał tylko jeden. Przez chwilę obserwował potyczkę. Spłynął w dół i osiadł obok Ramali.
- Jeśli chcesz mogę zabrać cię do siebie - powiedział. - Mam skromne terytorium ulokowane obok źródła jednego ze spokojniejszych strumieni. Nie mam żadnej samicy, wszystkie unikają mnie ze względu na bliskość wody. Trochę mi ciasno, bo obok jest mała kolonia Zmiennoskrzydłych. Chętnie dam ci schronienie i będziesz mogła pomyśleć nad przyszłością.
Wciąż trochę zdenerwowana Ramali podeszła do niego odrobinę. Zamachała czułkami tuż obok jego rozłożonych skrzydeł.
- Dobrze - zgodziła się trochę niechętnie i bez entuzjazmu.
Była wściekła i smutna jednocześnie. Forone zginął starając się dać życie nowemu motylowi. Wierzył w swój sukces tak mocno, że nie zważał na nic, lecz jego poświęcenie poszło na marne. Wiedziała, iż nikt nie może go powstrzymać, jednakże tliła się w niej nadzieja, że mu się powiedzie.
Wiele motyli ginęło podobnie, a ich śmierć pozostawała niezauważona lub nieważna.
Unieśli się w powietrze. Samiec prowadził pokazując jej drogę.
Na polance dwa motyle wciąż ścierały się w powietrznej walce, ale zwracał na nie uwagę jedynie sprytny, mały drapieżnik czający się w pobliżu.
2
Pomysł: 5
świetny. Już dawno nie czytałem na forum, czegoś co by mi się tak podobało. Co prawda tekstów z perspektyywy zwierząt/roślin jest sporo, ale Twoje Motyle były naprawdę przekonujące i dobre. Bardzo ciekawie pokazałaś ich podział na grupy, życie, problemy, Plan Eteralny. Zakończenie historii Forone na +, chociaż jak na mój gust, mogłoby być jakieś... Wyraźniejsze? Bardziej zaakcentowane? Zakończenie historii Ramali też niezłe. Idealnie pokazuje ulotność życia i uczuć.
Styl: 4+
Czytało się bardzo przyjemnie. Widać, że nie urwałaś się z gałęzi (tudzież Dzikiego Wybuchu), że już trochę siedzisz w tej pokręconej Krainie Pisarstwa, gdzie czynsz płaci się za zdrowy rozsądek. Dialogi zawierały w sobie życie, opisy ani nie za długie, ani nie za krótkie, jak najbardziej obrazowe. Nieźle nakreślone charaktery postaci. Odpowiednio rozwijana akcja. Nie mam się do czego przyczepić! ;( [idzie walić się po głowie gumowym kurczakiem]
Schematyczność: 5
że co?
Błędy: 3+
Trochę interpunkcji. Nie będę wypisywał konkretnych przykładów, wystarczy, że podam w czym tkwi problem i sama będziesz mogła to poprawić:
"Imiesłów zakończony na -ąc, -łszy, -wszy — bez względu na to, jak interpretujemy jego funkcję w zdaniu — w zasadzie oddziela się przecinkiem wraz z ewentualnymi jego określeniami od poprzedzającej go lub następującej po nim reszty zdania lub wydziela się go przecinkami, jeśli jest wtrącony w zdanie"
Czyli ogólnie zdania z imiesłowami w roli głównej. Oprócz tego:
Przyznam jednak, że przy pierwszym czytaniu w ogóle nie zwróciłem uwagi na te błędy, zbyt pochłonęła mnie lektura.
Ocena ogólna: 4+
Przede wszystkim tekst ma w sobie to magiczne, nieokiełznane coś, co niektórzy zwykli nazywać "jajami" (np. ja). Ma jaja, ma duszę, widać, że się wczułaś. Fabuła razem ze stylem współgra idealnie, błędów trochę było, ale one są do poprawienia. Może inni dostrzegą jakieś mankamenty, mi jednak bardzo się podobało. Gratuluję.
Pozdrawiam.
świetny. Już dawno nie czytałem na forum, czegoś co by mi się tak podobało. Co prawda tekstów z perspektyywy zwierząt/roślin jest sporo, ale Twoje Motyle były naprawdę przekonujące i dobre. Bardzo ciekawie pokazałaś ich podział na grupy, życie, problemy, Plan Eteralny. Zakończenie historii Forone na +, chociaż jak na mój gust, mogłoby być jakieś... Wyraźniejsze? Bardziej zaakcentowane? Zakończenie historii Ramali też niezłe. Idealnie pokazuje ulotność życia i uczuć.
Styl: 4+
Czytało się bardzo przyjemnie. Widać, że nie urwałaś się z gałęzi (tudzież Dzikiego Wybuchu), że już trochę siedzisz w tej pokręconej Krainie Pisarstwa, gdzie czynsz płaci się za zdrowy rozsądek. Dialogi zawierały w sobie życie, opisy ani nie za długie, ani nie za krótkie, jak najbardziej obrazowe. Nieźle nakreślone charaktery postaci. Odpowiednio rozwijana akcja. Nie mam się do czego przyczepić! ;( [idzie walić się po głowie gumowym kurczakiem]
Schematyczność: 5
że co?
Błędy: 3+
Trochę interpunkcji. Nie będę wypisywał konkretnych przykładów, wystarczy, że podam w czym tkwi problem i sama będziesz mogła to poprawić:
"Imiesłów zakończony na -ąc, -łszy, -wszy — bez względu na to, jak interpretujemy jego funkcję w zdaniu — w zasadzie oddziela się przecinkiem wraz z ewentualnymi jego określeniami od poprzedzającej go lub następującej po nim reszty zdania lub wydziela się go przecinkami, jeśli jest wtrącony w zdanie"
Czyli ogólnie zdania z imiesłowami w roli głównej. Oprócz tego:
kto chciałby usiąść na liściach.
- Jak minęła podróż? - spytała Ramali, gdy usiadł na liściu.
i usiadła na jego ulubionym liściu. Jako jego pierwsza samica otrzymała specjalne pozwolenie na przebywaniu w wyższych partiach drzewa. Reszta samic bądź inne osobniki miały do dyspozycji pień i jego okolice
perspektywa, więc ważniejszA, nie ważniejszEUważam, że perspektywa zrodzenia nowego motyla esencji ognia jest ważniejsze niż terytorium.
pamiętasz przecinekPamiętasz ile wieków motyle z esencji wody czekały na Zmiennoskrzydłego?
- Czarnoksiężnicy - parsknęła jego partnerka. - Nasłuchałeś się opowieści Iferisa o jego kontaktach wśród tych niebezpiecznych istot i od razu musiałeś pójść w jego ślady!
Po "nastąpi" jakiś znak interpunkcyjnyWybuch nastąpi Jestem tego pewien tak, jak tego, że jestem Iskrą!
Przyznam jednak, że przy pierwszym czytaniu w ogóle nie zwróciłem uwagi na te błędy, zbyt pochłonęła mnie lektura.
Ocena ogólna: 4+
Przede wszystkim tekst ma w sobie to magiczne, nieokiełznane coś, co niektórzy zwykli nazywać "jajami" (np. ja). Ma jaja, ma duszę, widać, że się wczułaś. Fabuła razem ze stylem współgra idealnie, błędów trochę było, ale one są do poprawienia. Może inni dostrzegą jakieś mankamenty, mi jednak bardzo się podobało. Gratuluję.

Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
3
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak pozytywnej opinii.
A teraz małe wyjaśnienie:
Ludzie nie przejmują się martwym motylem. Mają za dużo spraw na głowie i większość nie poświęca nawet chwili na kontemplacje o śmierci jakiegoś małego stworzonka. Niektórzy nawet nie przejmują się śmiercią drugiego człowieka. Także motyle z Planu Eteralnego mają swoje własne sprawy, a śmierć jest tam na porządku dziennym (mimo tego, że mogą dożyć bardzo podeszłego wieku).
Co do powtórzeń to nikt ich do tej pory nie zauważył. Następnym razem podkreślę wszystkie "jego" na czerwono. To chyba jedyny sposób, aby je zauważyć i wyeliminować ich nadmiar.
Ach, tak. To tam miałam wstawić tą przeklętą kropkę :wink: !
że z perspektywy zwierząt to tak, ale roślin... Jak dotąd na takie teksty (dobre) nie trafiłam.
Dziękuję za ocenę! To o imiesłowach już wzięłam sobie do serca i zaczęłam poprawiać wszystkie moje teksty pod kątem tej rady.
Pozdrawiam!
A teraz małe wyjaśnienie:
Zakończenie historii Forone na +, chociaż jak na mój gust, mogłoby być jakieś... Wyraźniejsze? Bardziej zaakcentowane?
Ludzie nie przejmują się martwym motylem. Mają za dużo spraw na głowie i większość nie poświęca nawet chwili na kontemplacje o śmierci jakiegoś małego stworzonka. Niektórzy nawet nie przejmują się śmiercią drugiego człowieka. Także motyle z Planu Eteralnego mają swoje własne sprawy, a śmierć jest tam na porządku dziennym (mimo tego, że mogą dożyć bardzo podeszłego wieku).
Co do powtórzeń to nikt ich do tej pory nie zauważył. Następnym razem podkreślę wszystkie "jego" na czerwono. To chyba jedyny sposób, aby je zauważyć i wyeliminować ich nadmiar.
Po "nastąpi" jakiś znak interpunkcyjny
Ach, tak. To tam miałam wstawić tą przeklętą kropkę :wink: !
Co prawda tekstów z perspektyywy zwierząt/roślin jest sporo
że z perspektywy zwierząt to tak, ale roślin... Jak dotąd na takie teksty (dobre) nie trafiłam.
Dziękuję za ocenę! To o imiesłowach już wzięłam sobie do serca i zaczęłam poprawiać wszystkie moje teksty pod kątem tej rady.
Pozdrawiam!
4
Podoba mi się narracja. Przedstawiasz całkiem nowy ( ogromny plus!) świat, przy czym nie traktujesz czytelnika jak głąba. Na początku ciężko mi się czytało, ze wzgędu na zagęszczenie "naukowych" pojęć, ale szybko się przyzwyczaiłam.
Dialogi są bardzo ładnie skrojone - naturalne, nic na siłę. Sylwetki motyli również.
O błędach napisał Patren, więc nie będę się powtarzać. Na szczęście są to drobiazgi, które z łatwością wytępisz.
Magiczna opwieść - tak bym podsumowała Twoją pracę. Pełna uroku i bardzo subtelna. Gratulacje.
Dialogi są bardzo ładnie skrojone - naturalne, nic na siłę. Sylwetki motyli również.
O błędach napisał Patren, więc nie będę się powtarzać. Na szczęście są to drobiazgi, które z łatwością wytępisz.
Magiczna opwieść - tak bym podsumowała Twoją pracę. Pełna uroku i bardzo subtelna. Gratulacje.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens