Nikt [psychologia]

1
-Cześć.

-O! Cześć.

-Kim jesteś?

-Nikim.

-Nikim? A kto to?

-To ktoś między kimś, a kimś innym.

-A gdzie jesteśmy?

-Ja jestem nigdzie.

-Czy to gdzieś między jednym miejscem, a drugim?

-Dokładnie. Tam właśnie jestem.

-Tylko ty? Ja też jestem tu, gdzie ty. Czyli ja też jestem nigdzie, prawda?

-Nie.

-Jak to nie? Gdzie więc jestem?

-Gdzieś.

-To znaczy? Gdzie to dokładnie jest?

-To gdzieś między jednym miejscem, a drugim.

-Czyli nigdzie!

-Nie.

-Jak to? Przecież przed chwilą powiedziałeś, że nigdzie to gdzieś między jednym a drugim i powiedziałeś, że ja tam jestem.

-Nie, ty nie jesteś nigdzie, tylko gdzieś. Przemieszczasz się, odbijasz od różnych miejsc, ale nie jesteś w nich. Jesteś gdzieś, gdzieś między jednym miejscem, a drugim. Czyli wszędzie.

-A ty się nie odbijasz i nie przemieszczasz?

-Nie, ja po prostu jestem.

-Czemu się zdziwiłeś na mój widok?

-Bo dawno nikogo tu nie było.

-To są tu też inni? Ja nikogo nie spotkałem.

-Zawsze przychodzicie sami. Jeszcze nigdy nie przyszło dwóch naraz.

-A kto tu ostatnio był?

-Ten, kto był tu ostatnio, przyszedł jako ktoś.

-A kto to jest ktoś? I skoro jedynie przyszedł jako ktoś, to jako kto wyszedł?

-Za dużo pytań.

-Kto to jest ktoś?

-To ktoś między kimś, a kimś innym. Ale nie jest nikim. Odbija się między kimś, a kimś innym, żeby trafić do kogoś jeszcze innego, ale nie jest nikim. Jest każdym.

-A ten ktoś, kto był tu ostatnio. Jako kto wyszedł?

-Jako Wiara.

-A kto to?

-To ktoś, kto wierzy.

-W co?

-We wszystko.

-W które wszystko?

-W ludzi, boga, nadzieję, miłość, wolność. We wszystko.

-A można wyjść jako ktoś inny, niż wiara?

-Oczywiście.

-Na przykład?

-Jako nadzieja lub miłość. Ale można też wyjść jako ich połączenie. Jeśli połączysz dużo miłości i dodasz trochę nadziei oraz wiary, wyjdzie ci mąż. Albo żona. A jak dasz za mało miłości i połączysz z dużą dawką nadziei, wyjdzie ci kochanek. Albo kochanka.

-A można wyjść jako nikt?

-Nie.

-Dlaczego?

-Gdyby ktoś został nikim, byłby taki sam jak ja. A wtedy już byłby kimś, bo miałby w sobie coś ze mnie. I nie byłoby nikogo.

-Czyli jesteś jedynym nikim?

-Tak.

-A jeśli umrzesz? Wtedy już wszyscy będą kimś?

-Zniknę dopiero, gdy pojawi się inny nikt. Wtedy przestanę istnieć.

-Mówiłeś, że nie ma osoby, która może zostać nikim.

-Mówiłem, że nie może stąd wyjść. Bo wtedy byłoby nas dwóch. Kiedy ja znikam, zostaje jeden.

-Tak po prostu znikniesz?

-Tak.

-Nie boisz się?

-Nie.

-Dlaczego?

-Bo nie ma czego.

-A co się stanie z nikim?

-Zostanie.

-Tutaj?

-Nie tutaj. Tutaj jesteś ty.

-Czyli nigdzie?

-Tak.

-Po co tu jestem?

-żeby zostać kimś.

-A czemu mam zostawać kimś?

-Tego też masz się tu dowiedzieć.

-Każdy tutaj trafia?

-Nie każdy. Ale większość.

-I każdy kimś zostaje?

-Nie każdy. Ale większość.

-Ale to nie ma sensu. żeby wejść jako ktoś i wyjść jako ktoś. W końcu i tak zostaje się kimś. Jest inne wyjście?

-Można zostać nikim.

-Czy ktoś już został nikim?

-Ja. Przede mną było jeszcze pięciu.

-To niewielu.

-Bo niewielu może zostać nikim.

-A co jeśli chcę zostać wiarą?

-Wtedy musisz mi powiedzieć, czym jest bóg.

-Chcę zostać wiarą.

-W takim razie powiedz mi, czym jest bóg.

-Nie wiem. Czy to dobra odpowiedź?

-Nie ma złych odpowiedzi. Możesz jeszcze coś dodać, jeśli chcesz.

-Jeśli nie wiem, to jak mogę cokolwiek dodać?

-Mnie nie pytaj. Spytaj tych, co tak robią.

-A czy ty kiedyś ich o to pytałeś?

-Ja nie zadaję pytań.

-Ale przecież niedawno to zrobiłeś.

-Ja ci tylko powiedziałem, co masz robić. Nie zadałem pytania. Ja nie zadaję pytań.

-Ty tylko na nie odpowiadasz, tak?

-Nie.

-Więc co robisz?

-Pomagam odnaleźć odpowiedź, ale jej nie udzielam.

-Dlaczego?

-Bo mogę mówić tylko za siebie. Mogę mówić o swoich odpowiedziach, ale nie udzielę odpowiedzi innym. Muszą ją sami znaleźć.

-Ale przecież odpowiadasz mi na pytania.

-Mówię ci tylko o tym, co jest wspólne dla nas wszystkich i nie podlega dyskusji. Tutaj nie ma moich i twoich odpowiedzi.

-Co jeśli chcę być nadzieją?

-Wtedy musisz mi powiedzieć, czym jest oczekiwanie.

-Chcę być nadzieją.

-Powiedz mi więc, czym jest oczekiwanie.

-Nie wiem. Czy to także twoja odpowiedź?

-Ja nie mam odpowiedzi.

-Powiedziałeś przecież, że je masz.

-Powiedziałem tylko, że mogę o nich mówić. To, że mogę o nich mówić tylko to, że ich nie mam, to co innego.

-Co jeśli chcę istnieć jako miłość?

-Wtedy musisz mi powiedzieć, czym jest związek.

-Chcę istnieć jako miłość.

-Opowiedz mi wobec tego, czym jest związek.

-Nie wiem. Czy ktoś tak odpowiedział?

-Nie.

-Wiesz, dlaczego?

-Bo nie takie były ich odpowiedzi.

-I w zależności od tych odpowiedzi zostają kimś?

-Tak.

-A ja kim mogę zostać?

-Musisz najpierw powiedzieć mi jeszcze jedną rzecz.

-Jaką?

-Powiedz, kim jest nikt.

-Trudno powiedzieć.

-Bo nic nie jest łatwe.

-Nikt to ktoś między kimś, a kimś innym. Jest nikim, ponieważ nie istnieje. Czy to dobra odpowiedź?

-Nie ma złych odpowiedzi.

-Czy już wiesz, kim zostanę?

-Ja nic nie wiem.

-Jak Sokrates?

-Niezupełnie.

-Dlaczego?

-Bo on wiedział, że nic nie wie, a mimo to starał się dowiedzieć. Ja nic nie wiem i to akceptuję. Bo i tak niczego się nie dowiem.

-A ja się czegoś dowiem?

-Nie.

-Dlaczego?

-Bo jesteś nikim.

-Czyli nie istnieję?

-Nikt nigdy nie powiedział, że istniejesz jako ty.

-Ale ja istnieję. I istniałem.

-Istniałeś, ale jako kto inny, nie jako ty. Bo ty jako ty nie istniejesz.

-A kim jestem jako ja?

-Prawdą.

-Czyli prawda nie istnieje?

-Tak.

-I do nikogo nie należy?

-Dokładnie.

-Zostanę tutaj?

-Tak.

-I to wszystko?

-Tak.

-Myślisz, że sobie poradzę? Nie wiem, co mam robić.

-Dlatego jesteś nikim. Dasz sobie radę.

-Znikniesz?

-Tak. Już znikam. żegnaj.

-żegnaj.



***



-Cześć.

-Cześć.

-Kim jesteś?

-Nikim.

-Nikim? A kto to?

-To ktoś między kimś, a kimś innym.
Tylko ludzie odbiegający od normalności mają szansę być zapamiętanymi przez historię

2
Nie mam pojęcia, co powiedzieć/napisać. Ten tekst nic mi nie przekazał, niczym mnie nie zauroczył. Z formą czystego dialogu jest tak: albo pomysł i wykonanie są świetne, albo są bezsensowne i kiepskie.
Wakaru pisze:-Jako nadzieja lub miłość. Ale można też wyjść jako ich połączenie. Jeśli połączysz dużo miłości i dodasz trochę nadziei oraz wiary, wyjdzie ci mąż. Albo żona. A jak dasz za mało miłości i połączysz z dużą dawką nadziei, wyjdzie ci kochanek. Albo kochanka.
Ta myśl mi się spodobała... właściwie to jedyna błyskotliwa rzecz w "Nikim". Nie wiem, może jestem zaspany i mam ciężki łeb, ale ów dialog jest dla mnie bezsensowną paplaniną, tekstem literackim, który nie stanowi jakiejkolwiek pożywki intelektualnej/rozrywkowej. Wakaru, napisz coś normalnego bo na temat tego... cholera wie, co powiedzieć. Po prostu: nie podoba mi się.

3
Problem z tym tekstem polega na tym, że nikt nie szuka pointy tam, gdzie ona jest, natomiast wyłapuje ją wszędzie dookoła. Zastanawiam się, czy to wina czytelników, czy moja. Coraz bardziej skłaniam się do drugiej myśli.



W tekście jawnie napisałem najważniejszą myśl.



Radzę przeczytać dwa razy, to pomaga w kontekście rozumienia całego tekstu. I dobrze byłoby to przeczytać to, będąc w nieco lepszej kondycji.



Chcąc się obronić - uważam, że można z tego tekstu wynieść o wiele więcej.
Tylko ludzie odbiegający od normalności mają szansę być zapamiętanymi przez historię

4
Czyżby chodziło o to, że nikt nie zna odpowiedzi, a ktoś chociażby stara się jej znaleźć, stara się odpowiedzieć na pytanie?



Cóż, przeczytałam ten tekst tylko raz i dość szybko. Nie lubię tekstów, w których nie ma żadnych opisów ani czegokolwiek poza dialogami, ale ten mi się nawet podobał. Dobrze, że odpowiedzi nikogo zaznaczyłeś kursywą, lepiej się czyta.

5
Nie odpowiem na razie, jaki jest sens pracy. Mogę poradzić potencjalnym czytelnikom, aby przeczytali tekst dwukrotnie, zadając sobie przy drugim czytaniu pytanie: "Kim jest nikt?" i "Jaki jest nikt?"
Tylko ludzie odbiegający od normalności mają szansę być zapamiętanymi przez historię

6
Mnie tekst bardzo się podoba. Nie zauroczył niesamowitym warsztatem, ale to przecież nie jest konieczne. Pochopne stwierdzenie, że nie ma tu wartości jest jasnym błędem, ponieważ nawet przez zauważenie braku wartości przedstawia się jakąś wartość.



Ciekawe, miłe i przyjemne. Skonstruowane na tyle dobrze, że dialog ładnie się zaczął, rozbudował i sfinalizował pod koniec. Czego więcej chcieć tu od formy?



Jasno interpretując, nie używając półsłówek i niedopowiedzeń: taki nikt to jak dla mnie wybór, stopień przejściowy między kimś i kimś innym. Symbol przełomu, pierwiastek każdego z nas, a jednocześnie coś, czego pojąc nie możemy. Rzekłbym: Bóg-nieświadomość.



Tyle ode mnie

Pozdrawiam

Leiner



PS. Nie przejmuj się tak bardzo krytyką, to tylko zdanie drugiego człowieka, nie Twój błąd. Wierz mi.
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...

7
Wiesz, nie obraź się, ale dla mnie wydaje się to lekkim bełkotem.

Od czasu do czasu wydaje mi się, że popełniasz nie tyle błędy logiczne, co błędne wnioski, ale to tylko moje zdanie więc nie będę go rozwijał. Jest możliwość, że to ja popełniam błędy, nawet duża, bo jestem kimś, jestem człowiekiem.

Nie zmienia to faktu, że tekst niesie wątpliwe dla mnie przesłanie. W sumie to można ich znaleźć wiele, ile jest czytelników tyle znaczeń. Sam zobaczysz. Chwilami może się nawet zdziwisz, że ktoś znalazł taki czy nie inny sens w Twoim tekście.

Nie trafiła do mnie budowa. Nie czepiam się dialogów, powiedzmy, że pewien rodzaj sztuczności dobrze im robi, ale przyznam, że czasem się gubiłem w tym co kto mówi. Musiałem wracać kawałek wcześniej żeby się upewnić. Może to wina za małej ilości kawy dzisiaj.

Widzę tutaj śladowe ilości ontologii, ale jakieś takie rozmyte.

Z kilkoma wnioskami mógłbym lekko polemizować, ale nie o to chodzi żebym zbijał Twoje argumenty i kazał myśleć jak ja. Takie rzeczy tylko w Erze.

Mnie sie ni podobało, ale nie przejmuj się moją opinią, mnie się mało co podoba.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

8
Adam Leiner - dziękuję za przychylną opinię, jestem wdzięczny za okazane zainteresowanie.



Weber - zauważyłem, że niewiele rzeczy Ci się podoba, przy czym nie prezentujesz tego, jak według Ciebie można byłoby naprawić pewne błędy. To bardzo by pomogło. Co do tego, co kto mówi - specjalnie siedziałem nad tym tekstem i wklejałem kursywę, żeby tego problemu nie było.



Opowiadanie, choć krótkie, jest wielobiegunowe, zasadniczo w niemal w każdym pojedynczym fragmencie tej wymiany zdań można odnaleźć pewne przełożenie na świat rzeczywisty. Przynajmniej mi i wielu innym tak się wydaje. Muszę przyznać, że nie było to moje założenie, ale cieszę się, że tak wyszło.



Pozdrawiam wszystkich czytelników :)
Tylko ludzie odbiegający od normalności mają szansę być zapamiętanymi przez historię

9
Wakaru pisze:
Weber - zauważyłem, że niewiele rzeczy Ci się podoba, przy czym nie prezentujesz tego, jak według Ciebie można byłoby naprawić pewne błędy. To bardzo by pomogło. Co do tego, co kto mówi - specjalnie siedziałem nad tym tekstem i wklejałem kursywę, żeby tego problemu nie było.
Wiesz dlaczego tego nie robie? Ponieważ oznaczało, by to ingerencję w pomysł, który jest wyłącznie sprawą autora. Ja nie mam takiego prawa, by pokazywać, co "powinien" zmienić w samej historii, ponieważ oznaczałoby to, że tekst przestaje być jego. Staje się częściowo mój.

Dodatkowo Twój tekst staje się trudniejszy w próbie poprawienia go dla mnie, gdyż jest pisany żywym językiem czyli samym dialogiem. Cóż z tego, że miejscami zdaje się być sztuczny o lekko moralizatorskim tonie?

Ale nie o tym jednak będę.



Wiesz, muszę się usprawiedliwić. Tekst czytałem w notatniku, a w nim nie wyświetliła się kursywa, nie zwracałem też większej uwagi na komentarze innych, więc nie spostrzegłem, że zastosowałeś coś takiego.

Jednak teraz zobaczyłem w czym tkwi niejako błąd, który może powodować pogubienie się w dialogach. Mimo, że piszesz na przemian słowa "nikogo" i "przybysza", to w pewnym momencie obaj zaczynają mówić podobnym językiem. Na początku widać przepaść między nimi, tą pewność u "nikogo" i jej brak u "przybysza", ten drugi mówi prosto na początku, a gdzieś w środku zmienia się to lekko. Z jednej strony to dobrze, bo widać zmianę w "nikogo", ale powoduje lekkie zamieszanie gdy się nie posiada kursywy. Nie zmieniaj tego jednak, wątpię żeby było wiele osób czytających teksty w notatniku.

Mógłbym się więcej wypowiedzieć o samym pomyśle, ale wymaga to polemiki, a na to się nie godzę.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

10
nie wiem za bardzo co powiedzieć. Tekst mi się raczej nie podobał - ale był całkiem dobry. Porządnie napisany, ale - przynajmniej do mnie - nie przemawia. Nie jestem w stanie powiedzieć ci dlaczego. Po prostu argumentacja "Nikogo" jakoś do mnie nie pasuje. Natomiast jeśli chodzi o formę widać, że przeprowadziłeś to co miałeś przeprowadzić. Widać początek, środek i koniec - więc, jak zauważył Adam, czego chcieć więcej.



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”