świat Sardezji
Bardzo poważny początek
Wysokie wzgórza porośnięte bujną trawą, gęste lasy i błotniste tereny – wszystko wskazywało na to, że Tedi znalazł się nie w tym świecie co chciał. Nie było tu strzelistych budowli, o których słyszał, próżno znaleźć także tunele, o których się tyle nasłuchał, nie mówiąc już o podniebnych pojazdach.. To nie mogła być Sardezja.
Parę kroków, kilka obliczeń i wszystko powinno się okazać. Czyżby przyrządy się myliły?
Najwyraźniej tak – uparcie wskazują Sardezję. Musi przejść jeszcze parę kroków, bo tutaj, w tym właśnie miejscu, może istnieć jakieś pole magnetyczne i stąd te zakłócenia. Inaczej być nie może. Zresztą myśli o pomyłce Tedi nie przyjmował do wiadomości. Co to, to nie. Tedi nigdy nie przyjmował złych myśli do siebie; pozornie się nie przejmował, ale teraz było inaczej, bo kolejne pomiary wskazywały uparcie to samo - Sardezja, punkt 0-52RD. - Nie może być! – wrzasnął Tedi. - W tym właśnie miejscu powinna znajdować się baza sił powietrznych, a nie gołe pola! No może nie zupełnie gołe, a porośniętego jakimś trawskiem. Przeszedł jeszcze parę kroków, wyjął okulary obserwacyjne mając nadzieję, że za ich pomocą dostrzeże coś, co da mu jakiś znak. Wciąż to samo. Gołe pola, lasy i trawska. żywej duszy. Przyrządom nie można już ufać, chyba, że wpadł w dziurę czasową - pomyślał przez chwile, lecz szybko odrzucił tę myśl, była zbyt okropna. Musi być twardy, nie może się załamywać. Wystarczy, że wróci do statku a potem do domu. Wszyko będzie dobrze. Sam się pocieszył i skierował w kierunku swojego K-33. Słońce grzało mocno. Było mu gorąco, a ciepły, porywisty wiatr dokuczał jak nigdy. Kabina dała ukojenie. Tutaj czuł się nadzwyczaj bezpiecznie. Zerknął raz jeszcze na pozycjomierz mając ostatnią nadzieje, że raptem ukaże się nazwa miejsca, w którym rzeczywiście jest, a on odkryje błąd, a ściślej mówiąc powód zbłądzenia, naprawi go i wszyko będzie dobrze. Lecz wyświetlacz uparcie wskazywał Sardezje punkt 0-52RD! Głupota, szepnął i przymknął piekące oczy. Stwierdził, że nim nawiąże połączenie z bazą musi odpocząć, a przede wszystkim ochłonąć. Nie może pokazać nerwów, przecież nie powie, że wylądował w Sardezji, skoro w niej nie jest, nie powie też, że nie jest w Sardezji, bo przyrządy mówią, że jest. Co ma wiec powiedzieć? Już raz posądzono go o pomyłkę. Pomylił się to fakt, ale wtedy to on zawinił. Teraz było zupełnie inaczej. Co ma wiec zrobić? Musi się zastanowić. Przemyśli na spokojnie wszyko, nie może działać impulsywnie. Może jak się prześpi wszystko okaże się prostsze, otworzy oczy a przed nimi wyrośnie baza sił powietrznych do której zmierzał? Powieki ciążyły, a on myślał tylko o jednym: musi zamknąć luk, musi go zamknąć na wypadek gdyby ktoś, albo coś…
Początek się skończył
a ładne dziewczę tańczyło przed Tedim. Miało niebieskie oczy, alabastrową cerę i lekko odstające uszy, które tylko dodawały mu gracji, no i oczywiście cudne nogi. Na te nogi Tedi mógłby patrzeć i patrzeć. Ale dziewczę nie dawało mu patrzeć. Podeszło do niego, zatkało mu oczy dłonią i rzekło:
- Tedy, ty obleśny stworze.
Tedi jednym szybkim gestem oderwał jej dłoń ze swoich oczu i popatrzył po sobie. Rzeczywiście był obleśny, ale nie na tyle by go pchnęła mówiąc:
-Tedi, idź się umyj!
Czy śmierdział? Nie wiedział.
Tedy, idź się umyj – powtórzyła. - Nalej sobie płynu do kąpieli i wypluskuj jak się należy. świeże ubrania leżą na szafce, dezodoranty za szkłem - mówiąc to wskazała mu kierunek. Tedi nie zastanawiał się długo. Poszedł tam gdzie kazała; nalał do wanny płynu, odkręcił kurki i wszedł w pieniącą się wodę. Pluskał się i pluskał i nawet nie zastanawiał kim jest słodka dziewczyna, dlaczego zna jego imię, skoro on jej nie zna i czemu kazała mu się wymyć i to w dodatku w damskim płynie do kąpieli. Mniejsza z tym, bo teraz Tedi czuł się dobrze, wokół pachniało fiołkami, a woda była tak miła i ciepła, że nie chciał jej opuszczać. Potem przez chwilę zastanawiał się gdzie jest, kim jest i co tu robi, to znaczy wiedział, w jakiś sposób, że jest Tedim, że zabłądził i chyba śni, a skoro śni to zaraz prawdopodobnie się obudzi, wtedy, kiedy zacznie się dziać coś miłego, bo zawsze tak było. Piękny sen pryskał, a jego chciał szlag trafić. Korzystał więc z przyjemności póki można było i czekał na jeszcze większe przyjemności, bo być może…
- Puk, puk!
- Kto tam?
- Hipopotam.
- Wejść!
Tedi spodziewał się jej, czyli pięknej niebieskookiej dziewczyny o długich smukłych, co dopiero wydepilowanych nogach, ale o dziwo wszedł hipopotam, hipopotam, ale rozmiarów mini-mini.
- Hej, obleśny stworze – rzekło to coś, co hipopotamem było a mówiło jak kobieta. - To dziwne, że mnie wpuszczasz do łazienki, ale widzę, że jesteś zakryty pianą, więc moja obecność nie ma tu nic do rzeczy. Udawaj, że mnie nie ma, wykremuję się tylko, zapomniałam wklepać przeciwzmarszczkowy, a wiadomo przecież, że lepiej zapobiegać niż leczyć, hi hi.
Tak też zrobiła, a raczej zrobił hipopotam, poszedł do lustra, wyjął z szafki jakaś tubkę i zaczął nakładać sobie pod oczy to co tam było, a potem rozsmarowywać i wklepywać.
- Wiesz, trzeba dobrze wklepać, by weszło w skórę głęboko. Tam czyhają prawdziwe niebezpieczeństwa, wolne rodniki. Wiesz, że wolne rodniki to prawdziwe świństwo?
Nie wiedział i nie chciał wiedzieć. Patrzył na hipopotama szczebioczącego jak dziewczyna i oczom nie wierzył. No tak, to musi być sen, pomyślał Tedi i odetchnął z ulgą, dobrze, że to tylko sen – szepnął sam do siebie.
- Co? To nie sen, ty obleśny stworze, nie marz se, tylko myj szybkiej to swoje śmierdzące dupsko. Wydezrodoruj się i wklep w ciało to cudeńko. – Mówiąc to wyjęła z szafki jakąś tubkę i położyła na brzegu wanny. - To balsam aloesowy – mrugnęła i ukazała prawy ząbek w całej okazałości. Tedy rozdziawił usta i o mało co nie udławił się wodą w którą zaczął się zagłębiać w obawie, że hipopotam przygniecie go sobą.
- Nie bój się, zazwyczaj kąpię się sama. Lubię mieć luz – powiedziała; odwróciła się na pięcie i wyszła. - Miłego wklepywania – rzuciła na wychodne.
- Kurka, kogut, kaczka, czy rybka?
- A kurczaczka nie ma?
- Niestety.
- No to kurka.
- Leśna czy kurnikowa?
- A która lepsza?
- Ta i ta dobra.
- A co pani poleca?
- Kurnikowa jest dziś wyjątkowo dobra!
- To niech będzie kurnkiowa. Dawaj pani!
- Kulturalnie nie łaska?
- Proszę kurnikową kurkę.
- Już się robi!
- Ach, Tedi, ty wiesz jak ty ładnie wyglądasz z serwetką na kolanach.
Tedi zerknął na serwetkę i uśmiechnął się pod nosem. Hipopotam nie był już hipopotamem a piękną niebiesko-oko -długo-nogą dziewczyną pachnąco-zachęcającą. Teraz mógł się przejrzeć jej miejscom - oczom i podoczom, w które tak niedawno wklepywała przeciwzmarszczowy. Rzeczywiście nie maiła zmarszczek, Tedi zebrał się na odwagę i jej o tym powiedział.
- No wiesz, kwasy owocowe robią swoje, kreatyna i takie inne, używam tylko wypróbowanych i ekskluzywnych. - Trzepnęła głową a Tedi zwrócił uwagę na jej włosy.
- Blond farbowany? - rzekł niewiele się zastanawiając.
- Mężczyźni wola blondynki.
- To fakt.
- Ja z natury jestem ciemna, troszkę wyjaśniłam.
No tak wyjaśniła Tediemu wszystko, nawet to jak depiluje nogi, mówiła, że używa do tego wosku, ale tylko naturalnego, o balsamach do ciała też wszystko powiedziała i o odżywkach do rzęs. Rzeczywiście maiła wyjątkowo długie.
- Rozpieszczam je – powiedziała i puściła oko.
Tymczasem kurka zbliżała się do Tediego, pachniała i parowała ciepłem piekarnikowym.
- Jak widzę już się zrobiła - rzekł Tedi.
- No tak, no tak - rzuciła kelnerka kurkę mu przed nos.
- Jedzta, pijta i pierdzta!
- Pani jest niekulturalna.
- Pan też był, odbiłam się. A co nie można?
- Można, można. Do woli niech się pani raz jeszcze odbije.
- Hep.
- No bez przesady.
- Ależ pan jest…
- Jaki?
- Zresztą mniejsza z tym jedzta, tylko uważajta na ości.
- Przecież to kurka.
- No tak, kurka, ale po przejściach.
- To znaczy.
- Ubój ościami rybnymi, takie teraz metody. Jedzta i nie narzekajta, smak ościstość wynagradza. Kurka palce lizać.
Rzeczywiście była palce lizać. Tedi wylizał wszystkie dziesięć, głośno przy tym mlaskając.
C.d.n., chyba.
2
Nawet fajnie się czyta - pomijając brak przecinków w wielu miejscach, tekst lekki i zgrabny. Uśmiechnąłem się kilka razy, a ostatnio odczuwam deficyt humoru, więc tym większy plus.
Bardzo lubię balansowanie na granicy absurdu i nie mam nic przeciwko jej przekraczaniu. :wink: Czytelnik nie wie, co go spotka w następnym akapicie. Tak trzymać!
Ale c.d.n. musi nastąpić, inaczej zmarnujesz całkiem dobry pomysł.
Bardzo lubię balansowanie na granicy absurdu i nie mam nic przeciwko jej przekraczaniu. :wink: Czytelnik nie wie, co go spotka w następnym akapicie. Tak trzymać!
Ale c.d.n. musi nastąpić, inaczej zmarnujesz całkiem dobry pomysł.
3
Wiesz co charakteryzuje Twój tekst według mnie? Chaos, kompletny nieład, wręcz absurdalny. Ja tego nie kupuję. Wiem, że takie rzeczy się podobają, ale ja jestem mudżahedinem w dodatku tradycjonalistą. Wolę raczej poważne teksty, tak więc zupełnie nie sugeruj się moim zdaniem gdyż jest to wypowiedź człowieka, który nie lubi takich tego typu tekstów.
Mówiłem już, że straszny tu chaos? Chyba tak. Sprecyzuję to. Nie tyle chaos co nieład, motasz w głowie czytelnikowi, Gdybym był bardziej rozchwiany emocjonalnie i psychicznie pomyślałbym...dziwne rzeczy. Ale nie o tym.
Ten bardzo poważny wątek wcale nie jest taki poważny. Widać to na pierwszy rzut oka, nawet po przeczytaniu pierwszego zdania. Czasem dziwnie mi się czytało Twoje zdania. Czegoś mi w nich brakowało.
Ogólnie tekst do mnie nie trafił. Jednak jak mówiłem na początku nie zwracaj zbyt dużej uwagi na moje słowa.
Pozdro.
Mówiłem już, że straszny tu chaos? Chyba tak. Sprecyzuję to. Nie tyle chaos co nieład, motasz w głowie czytelnikowi, Gdybym był bardziej rozchwiany emocjonalnie i psychicznie pomyślałbym...dziwne rzeczy. Ale nie o tym.
Ten bardzo poważny wątek wcale nie jest taki poważny. Widać to na pierwszy rzut oka, nawet po przeczytaniu pierwszego zdania. Czasem dziwnie mi się czytało Twoje zdania. Czegoś mi w nich brakowało.
Ogólnie tekst do mnie nie trafił. Jednak jak mówiłem na początku nie zwracaj zbyt dużej uwagi na moje słowa.
Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
5
Faktycznie tekst jest dziwny.
Pierwszy akapit za cholerę nie pasuje mi do reszty, więc nie mam pojęcia czym jest twoje opowiadanie.
Tak w ogóle nie podałeś gatunku, za co należy ci się worn, ale zaczekam jeszcze chwilkę, żebyś naprawił swój błąd.
Podejrzewam jednak, że miała to być jakaś... no nie wiem co.
Nie podobało mi się, bo kompletnie było bez sensu. Nie wiem, co chciałeś przekazać ani jak powinienem był odbierać ten tekst.
Dlatego wstrzymam się od oceny, ale jakby co to dla mnie było źle, wręcz na odwał i niedbale.
Pierwszy akapit za cholerę nie pasuje mi do reszty, więc nie mam pojęcia czym jest twoje opowiadanie.
Tak w ogóle nie podałeś gatunku, za co należy ci się worn, ale zaczekam jeszcze chwilkę, żebyś naprawił swój błąd.
Podejrzewam jednak, że miała to być jakaś... no nie wiem co.
Nie podobało mi się, bo kompletnie było bez sensu. Nie wiem, co chciałeś przekazać ani jak powinienem był odbierać ten tekst.
Dlatego wstrzymam się od oceny, ale jakby co to dla mnie było źle, wręcz na odwał i niedbale.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
6
Do Webera jeszcze raz, bo wczoraj na szybko pisałam odpowiedź.
Napisałeś:
"Czasem dziwnie mi się czytało Twoje zdania. Czegoś mi w nich brakowało."
Czy mógłbyś sprecyzować czego brakuje ci w moich zdaniach. Nie stylistyczne, odwrócony szyk, czy co? przecinki, to wiem, bo Jacek mi o tym powiedział, co jeszcze?
Jaśniej i dobitniej do mnie gadać - jak mi powiesz co brakuje to postaram się poprawić.
Napisałeś:
"Wiesz co charakteryzuje Twój tekst według mnie? Chaos, kompletny nieład, wręcz absurdalny"
No bo miało być absurdalnie. Nie napisałam, że mój tekst to grotesko-absurdeska albo coś na jej podobieństwo. Mój błąd.
Napisałeś:
"Mówiłem już, że straszny tu chaos? Chyba tak. Sprecyzuję to. Nie tyle chaos co nieład, motasz w głowie czytelnikowi, Gdybym był bardziej rozchwiany emocjonalnie i psychicznie pomyślałbym...dziwne rzeczy. Ale nie o tym."
Bo ja celowo motałam. Taki był cel. Czytelnik ma nie wiedzieć co będzie dalej.
Napisałeś:
"Ten bardzo poważny wątek wcale nie jest taki poważny."
Bo ten poważny wątek miał być poważny na niby.
I sroki za te braki w określaniu tekstu.
To jest tekst, który można by nazywać grotesko-absurdeską SF.
Aha, wiem już jak się pisze aha. A to dzięki wam.
Napisałeś:
"Czasem dziwnie mi się czytało Twoje zdania. Czegoś mi w nich brakowało."
Czy mógłbyś sprecyzować czego brakuje ci w moich zdaniach. Nie stylistyczne, odwrócony szyk, czy co? przecinki, to wiem, bo Jacek mi o tym powiedział, co jeszcze?
Jaśniej i dobitniej do mnie gadać - jak mi powiesz co brakuje to postaram się poprawić.
Napisałeś:
"Wiesz co charakteryzuje Twój tekst według mnie? Chaos, kompletny nieład, wręcz absurdalny"
No bo miało być absurdalnie. Nie napisałam, że mój tekst to grotesko-absurdeska albo coś na jej podobieństwo. Mój błąd.
Napisałeś:
"Mówiłem już, że straszny tu chaos? Chyba tak. Sprecyzuję to. Nie tyle chaos co nieład, motasz w głowie czytelnikowi, Gdybym był bardziej rozchwiany emocjonalnie i psychicznie pomyślałbym...dziwne rzeczy. Ale nie o tym."
Bo ja celowo motałam. Taki był cel. Czytelnik ma nie wiedzieć co będzie dalej.
Napisałeś:
"Ten bardzo poważny wątek wcale nie jest taki poważny."
Bo ten poważny wątek miał być poważny na niby.
I sroki za te braki w określaniu tekstu.
To jest tekst, który można by nazywać grotesko-absurdeską SF.
Aha, wiem już jak się pisze aha. A to dzięki wam.
8
"Czasem dziwnie mi się czytało Twoje zdania. Czegoś mi w nich brakowało."
Czy mógłbyś sprecyzować czego brakuje ci w moich zdaniach. Nie stylistyczne, odwrócony szyk, czy co? przecinki, to wiem, bo Jacek mi o tym powiedział, co jeszcze?
Jaśniej i dobitniej do mnie gadać - jak mi powiesz co brakuje to postaram się poprawić.
Nie chodzi o sprawy techniczne, zaimki czy choćby przecinki. Chociaż jak wiesz ich nadmiar lub niedobór często utrudnia czytanie. One tak bardzo na mnie nie działały. Bardziej doszukiwałbym się winy w tym, że ja osobiście napisałbym te zdania inaczej, idąc dalej, patrzę też przez pryzmat autorów, których poważam i ich sposób budowania zdań też jest zupełnie inny od Twojego. Nie jest to błąd, broń Boże. Jeśli tak to odczytałeś to wiedz, że tak nie myślę.
Powtórzę swoje poprzednie słowa:
Jednak jak mówiłem na początku nie zwracaj zbyt dużej uwagi na moje słowa.
Pozdrawiam.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.