Kremówki (miniatura)

1
Czerwony autobus. Schodki. Roztargniony krok, odbijający się od metalowej podłogi. Fotel. Szyba po lewej. Kierowca w lusterku na przeciwko. Co parę centymetrów ludzie w okularach i w koszulkach i bez koszulek też. Obie płcie. Homoseksualiści i heteroseksualiści. Czarni i biali. Ateiści i wierzący. W cokolwiek. W ten autobus także. Optymiści i pesymiści. Panomptikum osobowości. I ja. Też. Ja zmęczony, zamyślony, badający swoje niewyraźne odbicie w szkle. Kolana razem. Ręcę tradycyjnie roztrzęsione. Papieros w paczce, w kieszeni. Może dwa papierosy. Kanapki w torbie. Znoszone jeansy i zmięty t-shirt. Miętówki w ustach. Jeszcze ostatnie przygotowania. Pary ściskające się na tylnich siedzeniach i ruszamy.

Silnik trzeszczy nieznacznie, koła toczą się ze zdecydowaniem, resztki słońca wpadają przez szyby do środa. Nieco przede mną błyszczy pot na karku kierowcy. Kierowca jest otyły, ma niebieską czapeczkę, duże okulary przeciwsłonczne. Ma białą koszulę, granatowe spodnie i czarne lakierki. I trzyma kierownice. Toczymy się pod górę. Karoseria, w wielu miejsach łatana tłucze się nieznośnie. Nikt się tym jednak nie przejmuje. Wszyscy są czymś zajęci.

Dwóch murzynów po prawej. Czytają Pismo święte. Modlą się cicho. Za nimi całuje się dwóch młodych chłopców. Poznali się dzisiaj. W tym autobusie. Słyszałem jak się sobie przedstawiają. Z tyłu na pięciu fotelach ustawionych w szeregu ktoś siedzi, ktoś leży, ktoś wciąga coś przez banknot zwinięty w rulonik. Kichnięcie. Chrząknięcie. Powieki lekko opuszczone. Szczęście. Tam z tyłu. Na tych pięciu fotelach.

Za szybą, obok wciąż pędzącego autobusu wyrasta pustynia, wysypana piaskiem, przetykana kaktusami, upstrzona skorpionami i robactwem. Skorpionów i robactwa nie sposób dostrzec. Droga przecięta jest na środku żółtym pasem. Podwójnym. Toczymy się.

Sięgam do kieszeni. Kolejna miętówka. Zamiast papierosa. I obgryzanie paznokci. Denerwuję się. Zamykam oczy. Ktoś z przodu łka. Murzyni z przodu wciąż czytają Pismo święte. Wyciągnęli różańce. Chłopcy już się nie całują. śpią wtuleni w siebie. Fotele z tyłu są zupełnie spokojne.

Jedziemy. Teraz już w dół. Trochę szybciej. Kierowca ściąnął okulary. Włączył światła. Słońce zgasło. Niektórzy zasnęli. Większość patrzy tępo przed siebie. Zaciskają palce na oparaciach foteli. Wiercą się. Ktoś z przodu pali papierosa. Dym powoli wypełnia powietrze i ucieka przez szyberdach. Wciąż otwarty. W głośnikach słychać audycję radiową. Satyryczną. że żartują. Nikt się nie śmieje. Murzyni czytają Pismo święte.

Koszula kierowcy przykleja się do jego szerokich pleców. Koszula jest włożona w spodnie. Lakierków nie widać w ciemności.

Ktoś przedemną zapisuje strony w czarnym notesiku. Pisze drobno, nie jestem w stanie odcyfrować znaków. Dostrzegam tylko pojedyńcze słowa. Ostatnia wola. żałuję. Kocham. Przerażony.

Droga asfaltowa zmienia się w drogę piaszczystą. Zwalniamy. Zatrzymujemy się. Wysiadamy. Powoli.

Kierujemy się w stronę wyskokiego budynku. Solidne drzwi. Zamki. Kraty. Wchodzimy. Do dużego pokoju, z jarzeniówkami przpiętymi do sufitu. Tutaj częstują nas kremówką, raczą ciepłą herbatą lub kawą zależnie od preferencji. Jesteśmy tu tylko my. I paru facetów w mundurach. Wskazówki wędrują po tarczy zegara wiszącego na ścianie. Już czas. Dopijamy herbatę, dopijamy kawę. Wstajemy. Maszerujemy. Do przodu, w prawo, w lewo, korytarzem, pokojem. Na zewnątrz. Słońce rozpala się na horyzoncie. Powietrze jest czyste.

Stajemy pod ścianą. I choć nikt nie otwiera ust, wszyscy wiedzą dlaczego. Jesteśmy tutaj z powodu murzynów czytających Pismo święte, z powodu dwóch chłopców całujących się na niewygodnych fotelach, z powodu płaczu z przodu, z powodu szczęścia z tyłu.

Uśmiechają się do nas. żółtymi zębami. Wyciągają aparaty. Błyskają flesze. Pamiątki. Dla dzieci.

Jeszcze tylko szczegóły. Krzyżyk. Różaniec. Przekleństwa na ustach. Ramiona splecione na piersi. Przymknięte powieki. Drgające usta. Wzrok skierowany w bok. Wzrok skierowany w dół. Gorączkowe myśli. Paraliż. Zwątpienie. Rezygnacja.

Zbilża się do nas dwóch mężczyzn. Odbezpieczeją broń. Tak. Przyciskają kolby do barków. Celują. Czekają na sygnał.

Jest. Sygnał.



Wrzask. Wystrzał. Plastikowe torby.

Kawa i kremówki.

2
Przeczytałam.

Zdecydowanie przesadziłeś z ilością krótkich zdań. Tekst czyta się przez to bardzo ciężko. Jest po prostu poszatkowany. Wydaje mi się również, że za mało jasno przedstawiłeś główną idee swojej miniatury. Tak naprawdę nie do końca wynika - z tekstu - dlaczego mają być rozstrzelani, a jest to potrzebne, aby czytelnik mógł podjąć jakąś refleksje.

Popracowałabym nad tym tekstem, bo może być naprawdę dobry.



Pomysł: 4-

Styl: 3

Schematyczność: 4=

Błędy: 3+

Ogólnie: 4=



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

3
Nie przesadziłem. Krótkie zdania są jak najbardziej celowe. Tekst miał być duszny, klaustrofobiczny, ciasny i rytmiczny. Idea główna też celowo nie jest wyraziście nakreślona, czytelnik sam musi się jej domyślić i jeśli się domyśli, musi również sam wyciągnąć jakieś wnioski, zamyślić się nad tym co chciałem przekazać. Czytelnik musi współpracować, odkrywać to co celowo nie zostało napisane, a zostało podpowiedziane czy to przez atmosferę, czy to przez poszczególne wątki.



Dziękuję za opinię ;)

dance macabre

4
W opowiadaniu „Kremówki” dominuje subiektywizm. Ostentacyjny. Narrator będący zarazem bohaterem utworu nikogo nie dopuszcza do głosu. Jego relacja jest emocjonalna, co zostało uwidocznione poprzez formę językową. Krótkie wypowiedzenia (wśród nich zdają się dominować równoważniki zdań) odzwierciedlają stan psychiczny narratora. Gorączkowość, niepokój. Rozgląda się, chce jak najwięcej zobaczyć. Ciągle koncentruje się na tym, co się dzieje, na reakcjach ludzi, którzy mają świadomość, że czerwony autobus wiezie ich na egzekucję. Subiektywizm służy uwiarygodnieniu zdarzeń, podkreśla ich autentyczność. Taki zabieg jest konieczny, ponieważ zdarzenia nie są prawdziwe. Nie sposób odeprzeć wrażenia, że są one od początku do końca fikcyjne. Subiektywizm służy więc zrównoważeniu fikcji. Opisane zdarzenie nie jest prawdziwe, ale poprzez zastosowane środki językowe i dzięki narracji przekazuje ono prawdę. Jest to prawda egzystencjalna. A tekst ma charakter paraboli. Egzekucja wynika z samego faktu, że ludzie żyją i że muszą umrzeć. Przyjmują różną postawę. Niektórzy są zbuntowani, o czym świadczą okrzyki wściekłości. Inni się odurzają. Jeszcze inni modlą. Reakcje więc typowe, od niezgody do pokory. żadne jednak zachowanie nie odwlecze wyroku. Narrator sięga po ironię (tytuł, zakończenie). Opowiadanie „Kremówki” - moim zdaniem – jest współczesną wersją dance macabre. Kościotrupa zastąpił pluton egzekucyjny. Tylko śmierć zawsze traka sama.

5
Nie do końca o to chodziło. Chodziło mi raczej o aluzję do holocaustu. Pociąg, wagony zostały zastąpione przez czerwony autobus. Pasażerowie zostają wyeliminowani ponieważ nie pasują do społeczeństwa, które jest brutalne, zunifikowane i zindoktryzowane, giną za to, że mają własną twarz, że mają swoje poglądy i ideały.



Aczkolwie cieszy mnie fakt, że interpretacje są różne. Chciałem, aby tekst był polisemiczny.

6
Aluzja do holocaustu! Holocaust? Jeśli to aluzja, to bardzo zmetaforyzowana. Jeżeli aluzja, to pięknie: łamać kanon ukształtowany przez Nałkowską, Borowskiego, Krall... Można prawdę wyrazić, nie kreując dokumentu. Intrygujące byłoby zestawienie "Proszę państwa do gazu" i... "Kremówek".



Ps. Czy tekst będzie różnie odczytywany, skoro autor mówi, o czym pisze...

7
To jest delikatna aluzja do holocaustu. Cóż mnie kanony obchodzą? Szanuję i cenię wzorce Nałkowskiej czy Borowskiego, ale piszę podług siebie, nie podług kanonów. Tekst jest o czymś innym, ale aluzję można odczytać w ten sposób. Przynajmniej tak odczytało ją już kilka osób. To nie jest tekst o holocauście. To jest tekst, który może przypomnieć o tamtych wydarzeniach, szukać analogii. Chodzi o wyrzucanie ze społeczeństwa "gorszych" jednostek, nie pasujących do nowego modelu.



Każdy, wg. mnie, i tak zinterpretuje na swój sposób ;)

Dodane po 2 minutach:

Swoją drogą... Wciąż, nie wyraził Pan opini na temat tekstu ;) A byłaby ona z pewnością cenna.

8
Ależ odczytałem ten tekst, czego dowodem jest odpowiedni wpis, jako nietraktujący o holocauście i nawet aluzji nie dostrzegłem. Również łamanie kanonów mi się podoba, o czym także wcześniej napisałem. W czym zatem rzecz...



Opinii nie wyrażę, gdyż uważam, że kto sam pisze, nie ma prawa opiniować, oceniać cudzych tekstów. Tę zasadę stosuję tylko do siebie.



Ps. Czerwony autobus - tu widziałbym aluzję do... komunizmu.

9
Tak. Przepraszam, źle Pana zrozumiałem. Chciałem później zeedytować post, ale okazało się to niemożliwe, zdaje się, że na tym forum nie ma takiej możliwości ;)

10
Nie ma sprawy.



Korci mnie spojrzenie na ten tekst poprzez pryzmat owego "czerwonego autobusu"... Pozostaję przy motywie dance macabre, ale i aluzja do komunizmu może bardzo wyraźna. Oczywiście, szanuję autorską intencję, ale tekst ma swą autonomię...



Ps. Jeśli można, to ten "Pan" raczej niepotrzebny...

12
Przyznam rację Lan, że przesadziłeś z krótkimi zdaniami. Przyznam też rację Tobie, że tekst stał się przez to duszny, klaustrofobiczny i ciasny, jednak jest trochę nad wyrost. Według mnie powinna być bardziej zbliżona do kroku idących na rozstrzelanie, teraz trochę nie bardzo pod to podchodzi.

Nie przeczytałeś uważnie tego tekstu zanim go tutaj wrzuciłeś, wiesz skąd takie domysły? Mianowicie stąd, że uniknąłbyś takich błędów jak literówki, których jest pełno, np:
przpiętymi

wyskokiego

Odbezpieczeją

przedemną (osobno: przede mną)

przeciwsłonczne
Myśl przewodnia umyka przy tych zdaniach, które wdeptują ją w błoto. Serio. Dopracuj tekst pod względem technicznym, a interpretacja pójdzie łatwiej.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

13
Mam zdanie podobne do Lan i Webera.

Drobne zdania nadają opowiadaniu dziwny, rwany rytm i całość czyta się jak do taktu. Nie lubię tego.

Czytając, podobnie jak poprzednicy, dopatrzyłem się mnogości podtekstów i ukrytych znaczeń. Wspaniale, ale brakuje mi czegoś, co tłumaczyłoby egzekucję na końcu.

Ogólnie jest to kolejna pokręcona forma, za którymi nie przepadam, ale napisana dość sprawnie, nie licząc tych mikrozdań.



Pozdrowionka.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”