Atak - fragment

1
kolejny fragment czegoś "większego" :)



21.04.2007, Sobota, godzina 10:30



- Gdzie ty łazisz? Miałaś tu być piętnaście minut temu!

Podniosłam ręce, w geście pokoju. Nie miałam ochoty się kłócić.

- Przepraszam, autobus nie przyjechał.

- Dobra, przebieraj się – Gudi rzuciła mi spodnie i kurtkę moro. Szybko zrzuciłam z siebie swoje rzeczy i z ulgą włożyłam szary mundur. Gudi stała już przy wyjściu. Wcisnęła mi w rękę granatową torbę, w której coś cicho zagrzechotało. Zbiegłyśmy na dół i wskoczyłyśmy do zaparkowanego pod klatką poloneza. Abi siedział za kierownicą. Samochód ukradł jeszcze w Warszawie, teraz tylko dokręciliśmy miejscowe tablice rejestracyjne.

Ruszyliśmy powoli. Po jakichś dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się niedaleko wieżowca prokuratury okręgowej. Tras dojazdowych z aresztu śledczego było kilka i nie mieliśmy pewności którą wybierze kierowca, dlatego też ustawiliśmy się prawie przy wjeździe na parking. Nie było siły, żeby tędy nie przejechali.

O tym, że chemik ma być dzisiaj przesłuchiwany dzisiaj, wiedzieliśmy od pewnego klawisza. Miał dług wdzięczności u Rina i właśnie przyszedł czas, żeby go spłacić. Dlatego też Rino został włączony w akcję. Ustaliliśmy z nim, że strażnik w sobotę rano weźmie służbę na wieżyczce. Gdy spostrzegnie, że prowadzą naszego więźnia do samochodu, ściągnie czapkę. Rino będzie go obserwował cały czas z dachu pobliskiej kamieniczki. Gdy zobaczy sygnał zadzwoni do Gudi. Proste. Jeśli jednak klawisz się pomyli, albo rozmyśli, zastrzelimy Bogu ducha winnych ludzi. Feliks powiedział by tylko: „ryzyko zawodowe”, ale ja nie chciałam mieć na rękach krwi niewinnych. Ale kto jest niewinny, a kto zawinił? I kim my jesteśmy w tym czarno-białym układzie? Wierzyłam, że to, co robimy jest słuszne, wierzyłam, że tak trzeba, ale gdy człowiek staje przed majestatem śmierci, przed drugim człowiekiem którego ma pozbawić życia, zaczyna mieć wątpliwości. Zaczyna się zastanawiać, jaki to wszystko ma sens. Czy nie ma innego wyjścia?

Spojrzałam po twarzach towarzyszy. Gudi nie okazywała emocji, ale wiedziałam, że jest zdenerwowana. Niektórzy uważają, że najgorszy jest pierwszy raz, ale to gówno prawda – za każdym razem jest trudniej – czułam jak żołądek ściska mi się ze strachu, ręce trzęsły mi się tak, że z odległości pięciu metrów nie trafiłaby w stodołę, a co dopiero mówić o strzelaniu precyzyjnym. No i masz – a tak się cieszyłaś, że znowu wracasz do akcji. Abi był cały czerwony i aż cały chodził. Miałam poważne wątpliwości, czy nam się uda.

Wtem zadzwonił telefon. Gudi odebrała szybko i przez chwilę słuchała kiwając głową.

- Dobra, dzięki. – powiedziała tylko i odłożyła słuchawkę. Odwróciła się do tyłu i spojrzała mi w oczy. Widziałam, że się boi.

- Jadą.

Jak na komendę sięgnęłam po torbę. Otworzyłam ją i moim oczom ukazały się trzy AK-47 i kilka zapasowych magazynków. Rozdałam broń i usłyszałam suche trzaski oznaczające, że pociski znalazły się w komorach. Założyliśmy jeszcze kominiarki i byliśmy gotowi.

Pozostawało czekać.

Nienawidzę tej ciszy przed burzą.

Zacisnęłam dłonie na kałasznikowie – ale to nie pomogło – ręce dygotały mi się jak w febrze.

Wtem, dostrzegliśmy, więzienną ciężarówkę skręcającą w główną drogę.

Zaczyna się.

- Jedź – krzyknęła Gudi.

Ruszyliśmy z piskiem opon zajeżdżając drogę transportowi. Kierowca zahamował gwałtownie i obtrąbił nas. Już miał się wychylać z okna by nas skląć, ale dostrzegł co się święci. Wrzucił wsteczny i zaczął ruszać. Razem z Abim wystawiliśmy lufy karabinków za okna i otworzyliśmy ogień. Strzelałam długimi seriami, prawie na oślep. Amunicja skończył się błyskawicznie, ale nie przestałam naciskać spustu.

Otrząsnęłam się i drżącymi rękami zaczęłam zmieniać magazynek. Gudi wyskoczyła z samochodu i ponagliła mnie wrzaskiem. Udało mi się w końcu umocować zasobnik. Szybko przeładowałam broń. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam za Gudi. W przelocie zobaczyłam co zrobiliśmy z Abim. Przednia szyba ciężarówki wyglądała jak sito. Kierowca nie przeżył. Nikt by nie mógł.

Podbiegłyśmy na tył wozu.

Uklękłam naprzeciw wyjścia i przyłożyłam kolbę do ramienia. Gudi przestrzeliła zamek i szarpnięciem otwarła drzwi.

Nie czekając ani sekundy, zaczęłam strzelać. Widziałam jak kule rozszarpują ciała dwóch policjantów. Gdy wystrzeliłam wszystkie pociski. odrzuciłam broń na bok i zaczęłam wymiotować. Za każdym razem jest gorzej. Podczas zamachu w Radomiu, nie miałam wyrzutów sumienia. To przyszło później, razem z twarzami zabitych. Widziałam, że Ci też będą mi się śnić po nocach.

Gudi wskoczyła do środka. Słyszałam, jak aresztant błaga o litość.

- Nie, proszę, ja nic nie powiem, przysięgam, ja napra...

Strzeliła. Prosto w głowę.

Moja przyjaciółka splunęła jeszcze na ciało i zeskoczyła na ziemię.

Podniosłą moją broń i zawiesiła sobie na szyi. Pomogła mi wstać i zaprowadziła mnie do naszego samochodu.

- No już, Uli. Już po wszystkim.

Wepchnęła mnie do środka i sama usiadła obok kierowcy. Abi siedział jak sparaliżowany.

Na co czekasz – wrzasnęła Gudi – Spierdalamy stąd!

Krzyk wyrwał Abiego z transu i ruszył gwałtownie.

Z oddali usłyszeliśmy syreny.
Respiciens post te, hominem memento te. Cave, ne cadas

2
- Dobra, przebieraj się. – Gudi rzuciła mi spodnie i kurtkę moro.
Kropka.


Tras dojazdowych z aresztu śledczego było kilka i nie mieliśmy pewności, którą wybierze kierowca

staje przed majestatem śmierci, przed drugim człowiekiem, którego ma pozbawić życia, zaczyna

powiedział by
łącznie.


Abi był cały czerwony i aż cały chodził.
U... Cały chodził? Oo Możesz mi zademonstrować chodzenie połową lub ćwiercią? ^^


- Dobra, dzięki. – powiedziała tylko i odłożyła słuchawkę.
Wywalaj pogrubioną kropkę.


Wtem, dostrzegliśmy, więzienną ciężarówkę skręcającą w główną drogę.
Na moje oko... Wywalaj przecinki ^^


Razem z Abim wystawiliśmy lufy karabinków za okna i otworzyliśmy ogień.
Karabinków? Czekaj, ty coś pokroju Kałasza chcesz nazywać karabinkiem? Karabinkiem?!




W przelocie zobaczyłam co zrobiliśmy z Abim.
Z tego zdania nie wynika, że kierowcą ciężarówki był Abi. Poważnie!


Gdy wystrzeliłam wszystkie pociski. odrzuciłam broń na bok i zaczęłam wymiotować.
Zamiast tej kropki w środku zdania walnij przecinek ^^


Widziałam, jak kule rozszarpują ciała dwóch policjantów.



Na co czekasz? – wrzasnęła Gudi. – Spierdalamy stąd!
Uzupełnij o pogrubione znaczki.


Krzyk wyrwał Abiego z transu i ruszył gwałtownie.
Krzyk po gwałtownym starcie wyrżnął w drzewo. Miał siedemdziesiąt promili alkoholu we krwi. Pośmiertnie przyznano mu nagrodę Guinessa.

Przepraszam, musiałem ^^



Tekst wydaje mi się dość nierealistyczny. Policjanci słysząc strzały przygotowaliby broń. Gdyby ktokolwiek otworzył drzwi - zaczęliby strzelać. Do tego... Zwykła szyba w samochodzie przewożącym więźnia? Powinna być kuloodporna. Dodatkowo - jednym strzałem rozwalić zamek w takim wozie? No darujcie.

Jeszcze te jej lęki... To jest zabójca? Takie osoby nie mają szans przeżycia w tym zawodzie, no przykro m...

I to sito z szyby... Tyle kul, to ta szyba powinna chyba rozsypać się w drobny mak. Takie ciekawe zabezpieczenie, żeby spore odłamki szkła nie pocięły kierowcy podczas wypadku.

I moment po włożeniu magazynka: "szybko przeładowałam broń". Ale ona to już zrobiła! Wkładając magazynek!





Ale muszę powiedzieć, że styl niezły...
Are you man enough to hold the gun?

3
Co do ak-47 - można go nazwać zarówno karabinkiem jak i karabinem - odsyłam chociażby do wikipedii.



Co do samego wozu i braku prawidłowego wyposażenia - czyli chociażby szyb kuloodpornych - to jest Polska (i tu sie pije :P) i co za tym idzie - sprzęt jest jeszcze z poprzedniej epoki - rzeczywiście nie powiedziałem tego i będę musiał dopisać, że mamy tu do czynienia z starą, odrapaną, zdezelowaną ciężarówką marki "Star" której całe specjalistyczne wyposażenie stanowią pancerne płyty, którymi obłożona jest "paka".



Co do tego, że szyba nie rozsypała się w proch - mówimy tu o pocisku kalibru 7,62 który przez zwykła szybę przechodzi jak przez masło, nie przekazując przeszkodzie dużej energii (dlatego też w wersji z roku 74, kaliber zmniejszono do 5,45 - nowy pocisk nie miał takiej zdolności penetracyjnej, ale - paradoksalnie - zadawał o wiele większe obrażenia)



Co do przestrzelonego zamka - ponownie przypominam, że mówimy tu o starym sprzęcie, poza tym ak47 z bliska przestrzeli szynę kolejową - zamek nie stanowiłby zatem większej przeszkody.



Co do zachowania ochrony - wyobraź sobie co czuje człowiek, który po dwudziestu latach nudnej, rutynowej służby nagle słyszy strzały? Pierwsze co robi - to zamiera - ze strachu i zaskoczenia. Gdy w końcu jest gotowy działać - jest już zwyczajnie za późno. Wypada zaznaczyć, że cała scena nie zajęła więcej niż dziewięćdziesiąt sekund.



Co do zachowania głównej bohaterki - nie jest zabójcą na zlecenie ale idealistką - bojowniczką o wolność, która wierzy, że to co robi jest słuszne, ale jednocześnie dręczą ją skrupuły i wyrzuty sumienia. Zimna zabójczyni, poza tym, że byłaby po prostu zbyt sztuczna, nie pasuje mi do ogólnej koncepcji :P



Pozdrawiam i dziękuję za poświęcony czas.

Dodane po 6 minutach:

Jeszcze jedno - wkładając magazynek - do ak 47, czy każdej innej broni - kula nie wskakuje automatycznie do komory. Trzeba go tam wprowadzić - czyli po prostu przeładować. :)



Pozdrawiam
Respiciens post te, hominem memento te. Cave, ne cadas

4
Co do wozu - nie wiedziałem, przepraszam.



Zamek - także



Szyba... Kul sie jednak w takim AK trochę mieści. Minimum trzydzieści, chyba. Przynajmniej połowa trafia. Jednak ta szyba mogłaby się rozsypać. Ale mój błąd, nie wiedziałem, że to stary sprzęt, jak w dwóch przypadkach wyżej.



Do policjantów - znów niedopowiedzenie.



Przeładowywanie - ja na ogół spotkałem się z wersją:

Przeładowywanie - włożenie magazynka.

Pozostałe czynności były nienazwane.

Czyli... Mój błąd? Chyba tak :D



<rozpływa się we mgle, uderza w coś i wrzeszczy: Kto postawił tutaj tę latarnię?!>
Are you man enough to hold the gun?

5
żeby nie było wątpliwości, kałach to karabinek, ze względu na amunicję jakiej używa (nie jest pełnowymiarowy nabój karabinowy)

Co mnie najbardziej razi to to, że akcja dzieje się w Polsce. Ja wiem, że zaraz wszyscy się odezwą, że ja się to za dużo jankeskich filmów naoglądałem i takie tam, ale robię co mogę i nie potrafię sobie wyobrazić porządnej strzelaniny w kraju nad Wisłą. U nas dziki zachód się skończył w 45 roku.

Myślę, że chciałeś pokazać jakiś szary świat i to ci się udało. Klimat jest ponury, ale ma jedynie kolor papieru toaletowego, a powinien być czarny jak smoła, przynajmniej ja tak bym widział tę opowieść. Główna bohaterka fajna, dobrze, że nie jest zimnokrwistą zabójczynią, bo takie się przejadły.

Z realiów niepokoi mnie jedno: kto strzelaby do wnętrza opancerzonego auta stojąc tuż przy drzwiach? Sam mógłby się przecież zabić odłamkami, czy rykoszetami.

Podobało się :D

6
Taki... chudy ten fragment. Mało treści. Właściwie nie wiem, o co oni tak walczą, kim był chemik (to nie powinno być napisane z dużej litery?), o so chozi, so sie sieje.



Bohaterka nie jest zła, jest niezła, ale pamiętaj, żeby nie przesadzić w drugą stronę i nie zrobić z niej ofiary losu, która sika w majtki ilekroć widzi kolor czerwony.



Najmocniejszy punkt fragmentu to raczej styl, czyta się płynnie, niektóre przemyślenia są ciekawe. Mimo to bez fajerwerków.



Odnośnie klimatu, nieźle określił to Alan: jest szaro, ale nie czarno. Tak trochę nijak, myślę, że to z powodu długości. Nie zdążyłem się wczuć, a już było po wszystkim.



Może wrzuć jeszcze jakiś fragment, gdzie w ogóle dowiemy się so sie sieje, kim był chemik, w jakich to czasach, o co trwa walka... Cokolwiek, byleby można się wypowiedzieć o fabule.



Pomysł: ?

Styl: 4-

Schematyczność: ?

Błędy: 4-



Ocena ogólna: 3+



Mimo wszystko, czytało się całkiem ciekawie.



Pozdrawiam.

Dodane po 5 minutach:

A. Podobał mi się początek. Lubię takie wejścia.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

7
Przepraszam, ale to nie jest literatura. To kac po oglądaniu idiotycznych filmów akcji.
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

8
Hem... faktycznie ponure. Gdzieś tam zabrakło znaku, gdzieś litery. W jednym miejscy niepotrzebny przecinek. Ogólnie nieźle. Choć, żeby oceniać, potrzeba większej całości. Bo pokazany fragment to tylko rozmowa i jadka (nie taka znowu cienka).
TU!... tak byłem ja!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”