Zło na naszych oczach

1
Przechodziłem obok starca każdego dnia w drodze do pracy. Siedział na drewnianym stołeczku, w dłoniach przesuwał koraliki różańca. Patrzył przed siebie, nigdy w oczy przechodniów, a spokojna twarz mówiła mi, że przez całe życie mógł być dobrym człowiekiem.
Bóg zapłać za okazaną pomoc
Zdanie na kawałku wyrwanym z kartonowego pudła napisała roztrzęsiona ręka kogoś wierzącego. Czy mogłem przejść obok kogoś takiego obojętnie?
Kilka razy wrzuciłem monetę do stojącej puszki obok jego kolan, lecz zawsze miałem poczucie winy, że to za mało i powinienem zrobić więcej. Moja niska pensja i oszuści wśród potrzebujących, powstrzymywała mnie przez długi czas.
Dziś był dzień wypłaty, więc postanowiłem zrobić właśnie więcej. Przyrzekłem sobie, że w drodze powrotnej do domu podejdę do staruszka i porozmawiam z nim. Na pewno czegoś potrzebował i zapewne nie mógł kupić wszystkiego za wrzucane do puszki monety.
Był pierwszy listopada. Wiał mocny wiatr, a pochmurna aura przegoniła z chodnika większośc przechodniów. Usiadłem na ławce po drugiej stronie ulicy i obserwowałem starca.
Do żebrzącego podszedł mężczyzna. Był starszy ode mnie i dużo młodszy od człowieka w potrzebie. Stał, spoglądał na kartonik i nic nie mówił. W końcu wyjął z kieszeni podniszczonej kurtki znicz. Zapalił knot, poczekał, aż rozścielił się płomykiem i postawił bez słowa przed starcem.
- Co za bydlę! - pięść zacisnęła mi się kieszeni w poczuciu bezsilności. Nigdy tego nie zrobiłem, lecz miałem ochotę go pobić.
Jak można robić takie rzeczy drugiemu człowiekowi i co miał symbolizować ten zapalony znicz? Życzył mu śmierci? Uważał za martwego?
Do ławki na której siedziałem, podszedł mężczyzna. Był w wieku mojego ojca, choć porysowana bólem twarz, mówiła mi, że przeszedł w życiu dużo więcej. Spojrzał łagodnie w moją twarz i usiadł obok. Wyjął z kieszeni płaszcza taki sam znicz. Nie zdążyłem nic powiedzieć.
- To mój biologiczny ojciec. - Odezwał się spokojnym głosem.
- Powariowaliście z tymi zniczami? - zaprotestowałem.
- Był kiedyś księdzem. - Mężczyzna siedzący obok mnie mówił nie zwracając uwagi, czy słucham. - Wtedy był komunizm w Polsce i o tragediach, po prostu się nie mówiło. Gwałcone, molestowane dzieci — nikt o tym nie słyszał, a władze kościelne posyłały takich księży w inne rejony Polski.
- Po co te znicze? - spytałem.
- My już mu wybaczyliśmy i modlimy się za jego duszę.

Zło na naszych oczach

2
Namieszałeś tu ostro z staruszkiem i jego przewinami.
Starzy księża mieszkają w domach dla księży emerytów. Żeby być byłym księdzem, musiałby wystąpić albo zostać usuniętym ze stanu duchownego. A piszesz o przeniesieniach.
Stawiasz wręcz znak równości między księżmi dzieciatymi a księżmi pedofilami.
I stawianie znicza za życia jakoś mi nie pasuje do wybaczenia. Podobnie jak zostawienie ojca na wietrze i słocie.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Zło na naszych oczach

4
A mnie bardzo się podobało, mimo nieścisłości.
Odnoszę wrażenie że chodziło ci o ukazanie tego, że ocenia się kogoś/coś mając na ten temat nie kompletne informacje. Potem jest wielkie zdziwienie.
Bardzo dziękuję za buziaka. Był bardzo miły.
„Ludzie myślą, że ból zależy od siły kopniaka. Ale sekret nie w tym, jak mocno kopniesz, lecz gdzie”. - Neil Gaiman

Zło na naszych oczach

5
Tomek, moim zdaniem to mogłaby być Twoja najlepsza miniatura.
Mogłaby, bo gdzieś mnie złapałeś na początku i przyciagnąłeś, a potem... Potem nie zdołałeś utrzymać chwytu.
Za dużo tu rzeczy, za dużo symboli, za dużo wątków, a za mało człowieka.
Jeśli mogę sobie pomarudzić, to tu powinien być staruszek, jego syn i narrator. Nie powinno być księży, zniczy, kiepskiego finału. A najlepiej tylko staruszek i narrator. I całość rozgrywana tylko ludźmi i ich odczuciami.
Kurczę, tak dobrze się zaczynało.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Zło na naszych oczach

7
Podoba mi się (nie, to nie jest dobre słowo) co ten tekst robi. Co ze mną zrobił. Brutalnie wykopał ze strefy komfortu. Zmusił do przyjęcia perspektywy ofiary. Zmusił do poczucia przez chwilę tego, co czuje ofiara oddzielona od świata murem, zamknięta razem ze swoją krzywdą w ciasnej komórce. No więc nie, nie podoba mi się to. Ale jak to dobrze, że czasem jakiś tekst coś takiego robi!

Rozmaite zarzuty (poza pewnymi technicznymi, ale to jest w tym przypadku nieistotne, tak naprawdę) jakie po kolei miałam do tego tekstu, po głębszym zastanowieniu obalały się same. Bo tak naprawdę nie są zarzutami do tekstu, tylko dowodami na moją bezradność w obliczu krzywdy.

No bo tak: owszem, zdarzają się księża, którzy mają dzieci, choć nie powinni. Zdarzają się ludzie (bywa, że księża) którzy molestują dzieci, choć nie powinni. Zdarzają się rodzice, którzy molestują własne dzieci, choć... Ale wszystko naraz? Niemożliwe! Niewiarygodne! A jeśli jednak się zdarzyło? Jeśli jednak istnieje gdzieś ofiara, którą spotkało to wszystko naraz? Jakie ma szanse na to, że ktokolwiek jej uwierzy? Wysłucha? Co powiedzieć takiej ofierze? Jesteś promilem w statystyce, więc nie masz prawa istnieć i nie istniejesz ani ty, ani twoja historia, ani twoje cierpienie?

Wina i kara... Jaka kara? To jakby wziąć taką starą wagę i położyć na jednej szalce czarną dziurę. Nie ma takiego odważnika, który można by położyć na drugiej szalce, żeby to zrównoważyć. Nie istnieje odpowiednia kara. Nic tego nie zrównoważy.

Co ma zrobić ofiara? Wybaczyć? Myśląc po chrześcijańsku, tak. Wybaczyć dla siebie, nie dla sprawcy. Wybaczyć po to, żeby móc jakoś dalej żyć. Ale jak wybaczyć, nie usprawiedliwiając zarazem czynów, które usprawiedliwione być nie mogą?

Nie zapala się zniczy żyjącym! A co może zrobić taka ofiara, jeśli jednak istnieje? Ksiądz nie był księdzem, ojciec nie był ojcem, dzieciństwo nie było dzieciństwem, krzywda rzekomo nie istniała. A więc konsekwentnie: życie nie jest życiem, śmierć nie jest śmiercią, żywy nie jest żywy, martwy nie jest martwy, wybaczenie nie jest wybaczeniem. Wszystko jest w tym tekście konsekwentne!

Ofiara mówi tak po prostu w kilku zdaniach przechodniowi, co ją spotkało? Przecież dzieci księży milczą latami, ofiary molestowania milczą latami, ofiary swoich rodziców milczą... Ale dlaczego one milczą? Bo się wstydzą. Bo nikt im nie uwierzy. Bo to niesłychane, nieprawdopodobne, niewiarygodne! A co taka ofiara ma? Tylko prawdę. Prawdę, z którą jest sama. Prawdę, której wszyscy zaprzeczają. Dlaczego ją ukrywa? Przecież to nie ona zrobiła coś złego! Ofiara nie ma nic do ukrycia. Dlaczego więc spodziewam się, że będzie ukrywała? Dlaczego nie miałaby powiedzieć każdemu, nawet przypadkowemu przechodniowi, że było tak jak było? Nawet to prawo należy jej odebrać?

Cenię ten tekst za to, że musiałam zadać sobie te wszystkie pytania. I nie chce mi się gadać o usterkach technicznych.
Dzięki, Tomku, że to napisałeś.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Zło na naszych oczach

9
Kurczaki. tomek3000xxl, to jest dobre. Fakt, technicznie dałoby się poprawić. Więc pytanie: dlaczego tego nie zrobiłeś? Przecież to kwestia poprawienia kropek i przecinków. Poskładania tego razem i logicznie. Wrzucasz nam świeżynki, ledwie do głowy wpadną.
Nie szanujesz nas?
Napisz, odczekaj, popraw, odczekaj...
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Zło na naszych oczach

11
Przepraszam P.YONK.
Poprawki zrobiłem i wkleiłem na posta stara wersję... tą bez kropek i przecinków. Napisałem, że nie umiem poprawić, bo myślałem, że jest tu, ta nowa wersja. Posądzenie mnie o brak szacunku dla czytających jest błędne i jeszcze raz przepraszam. :ups:

Zło na naszych oczach

12
tomek3000xxl pisze: Przechodziłem obok starca każdego dnia w drodze do pracy.
Codziennie innego?
tomek3000xxl pisze: Przechodziłem obok starca każdego dnia w drodze do pracy. Siedział na drewnianym stołeczku, w dłoniach przesuwał koraliki różańca. Patrzył przed siebie, nigdy w oczy przechodniów, a spokojna twarz mówiła mi, że przez całe życie mógł być dobrym człowiekiem.
Po takim leadzie „to już wiedz, że coś się dzieje” ;)
tomek3000xxl pisze: Bóg zapłać za okazaną pomoc
Zdanie na kawałku wyrwanym z kartonowego pudła
Jakiś cudzysłów czy coś…
tomek3000xxl pisze: do stojącej puszki obok jego kolan
szyk
tomek3000xxl pisze: Zdanie na kawałku wyrwanym z kartonowego pudła napisała roztrzęsiona ręka kogoś wierzącego. Czy mogłem przejść obok kogoś takiego obojętnie?
tomek3000xxl pisze: Moja niska pensja i oszuści wśród potrzebujących, powstrzymywała mnie przez długi czas.
za dużo skrótów myślowych, zbędny chwast na dole
tomek3000xxl pisze: Na pewno czegoś potrzebował i zapewne
tomek3000xxl pisze: większośc
tomek3000xxl pisze: Przyrzekłem sobie, że w drodze powrotnej do domu podejdę do staruszka i porozmawiam z nim. […] Usiadłem na ławce po drugiej stronie ulicy i obserwowałem starca.
Widać miał jakieś opory przed zbliżeniem się :D
tomek3000xxl pisze: poczekał, aż rozścielił się płomykiem
1. aż + czas przyszły prosty
2. gdzie posłanie a gdzie płomyk
tomek3000xxl pisze: porysowana bólem twarz, mówiła mi
chwast
tomek3000xxl pisze: - Co za bydlę! - pięść zacisnęła mi się kieszeni w poczuciu bezsilności. Nigdy tego nie zrobiłem, lecz miałem ochotę go pobić.[…]
Do ławki na której siedziałem, podszedł mężczyzna. Był w wieku mojego ojca, choć porysowana bólem twarz
To w końcu się w nim zagotowało czy nie? Jest wściekły czy podziwia bólowe rysy?
tomek3000xxl pisze: Do ławki na której siedziałem, podszedł mężczyzna. Był w wieku mojego ojca, choć porysowana bólem twarz, mówiła mi, że przeszedł w życiu dużo więcej. Spojrzał łagodnie w moją twarz i usiadł obok. Wyjął z kieszeni płaszcza taki sam znicz. Nie zdążyłem nic powiedzieć.
- To mój biologiczny ojciec.
Znaczy się, ten co podszedł to ten sam co zapalił znicz?? I niby gdzie to jest napisane?

A jeśli nie, to czy to normalne, żeby jakiś obcy siadał na ławce i opowiadał historie rodzinne?
tomek3000xxl pisze: o tragediach, po prostu się nie mówiło
chwast
tomek3000xxl pisze: - My już mu wybaczyliśmy i modlimy się za jego duszę.
Ojej, Frljić, zarówno w warstwie tematycznej jak i stylistycznej. :D

Nie szokuje, nie zadziwia, nie daje do myślenia.

Added in 7 minutes 16 seconds:
Przeczytawszy komentarz Thany, myślę, że reakcja na tego rodzaju teksty w dużej mierze zależy od indywidualnej wrażliwości i stopnia zainteresowania tematem, więc… nie bierz sobie proszę moich słów za bardzo do serca. Ale technikalia popraw! ;)
Blog Wroubelka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron