A po Kalipso, pani ciemności, z wyspy Ogygia, nie wziąłem do łoża żadnej innej: boginki, nimfy, czy zwykłej ziemianki. Pozwoliłem, by nieco utemperowała mój charakter. To prawie nic, za ofiarowaną nieśmiertelność. Musiałem zyskać więcej czasu, aby jakoś uporządkować swoje sprawy; Kirke i Penelopa domagały się coraz wyższych alimentów.
Telemach jest już dużym chłopcem, bardzo wymagającym, wstydzi się swojego starego smartphona. Przecież wszyscy moi zalotnicy mają już te, no wiesz... najnowszej generacji. Chyba rozumiesz, jak on się czuje? - Donosiła moja ślubna, w coraz bardziej natarczywych SMS-ach.
A Kirke, szalona, delikatna i namiętna nimfa Kirke! Po powiciu naszego syna, Telegonosa, już nie była – niestety – taka wiotka, rozumiecie; cellulit, rozstępy, rozregulowane hormony i... te sprawy. Ona, nie ograniczała się do SMS-ów - jednak Penelopa miała więcej klasy – uparta Kirke, dzień w dzień, jakby nie miała nic do roboty, wisiała na telefonie - pampersy coraz droższe, a mały sika jak koń. Wydaje ci się, że na mojej niewielkiej wysepce, można je tanio kupić? Po tym nieszczęsnym Ajaixicie szaleje inflacja - wywrzaskiwała, jak pierwsza lepsza przekupka.
Jak to, po porodzie, potrafią się zmienić, zadziwiające?
Alimenty! Ich wysokość i częstotliwość spędzały sen z powiek. Ale bezsenne noce były upojne. Każdej z nich, moja temperamentna bogini, odkrywała i uczyła mnie nowych odmian miłości. A myślałem, że w tej materii wiem już wszystko - wolniej, głębiej, celebruj, terra incognita, amat victoria curam - szeptała, nie wiedzieć czemu, po łacinie. Nawet ciąża nie była przeszkodą w naszej miłosnej ekwilibrystyce.
Dziwne jest to, że dzisiaj, mało kto pamięta naszych synów: Nausitusa i Nausinusa. A przecież, świat bez ich wynalazków i odkryć byłby kaleki.
Nausitus, to prapraprzodek kapitana Nemo, twórca pierwszej łodzi podwodnej, ojciec chrzestny tych wszystkich: Nautilusów, Turtleyów, Hunleyów i innych U-Bootów.
Nausinus zaś, genialny, a wymazany z podręczników do matematyki, trygonometryczny goniometra - jego to: sinus i cosinus.
Z nich jestem dumny!
Jakoś wiązałem koniec z końcem. Do czasu, kiedy pewnego poranka otrzymałem e-maila:
W związku z poniesionymi, a bardzo wysokimi kosztami dwóch przyjęć weselnych, żądamy niezwłocznego uiszczenia załączonych faktur. Ponieważ, nie dostaliśmy obowiązkowych (w tych okolicznościach) prezentów, równocześnie domagamy się przeniesienia na nas praw własności do wyspy Ogygis.
Z poważaniem
Telemach i Telegonos
No nie! Tego było już za wiele! Nie byłem, nie jestem bezgrzeszny, ale żeby dwaj przyrodni bracia żenili się z moimi byłymi, a swoimi macochami - Telemach z Kikre, a Telegonos z Penelopą - taka krzyżówka, to coś chyba nie halo!
Nie na darmo, mój dziadek, Autolykos, syn Hermesa, nadał mi imię - Odyseusz, czyli Gniewny. Dosyć tego dobrego!
Kiedy, z wymówką w oczach spojrzałem w kierunku Olimpu, kątem oka zauważyłem, że planetoida trojańska, nr (1143)1930 BH, jest wolna.
Przeniosłem się tam, z tą - diabła wartą - nieśmiertelnością.
Homer? I ta cała jego Odyseja? To tylko misternie utkana konfabulacja.
ApoKalipso – niech wali się świat!
Spowiedź Odysa
2O rany, bogowie Olimpu i ludzkie problemy. Wcześniej Penelopa, teraz Odys... W obu wersjach psychologiczny rys postaci. Wisienką na torcie jest przestawienie mitologii, we współczesnym wydaniu. Z pomysłem, z pazurem i z puszczeniem oka do czytelnika.
Wielkie :clap:
Pozdrawiam.
Wielkie :clap:
Pozdrawiam.
Spowiedź Odysa
3A to niespodzianka, już myślałam, że Weryfikatorianów (stąd ta cisza
) także obowiązuje tajemnica spowiedzi.
A tak na serio, elka, Ty nie tylko złożyłaś wizytę pod tą miniaturką, ale także powiązałaś ją z Penelopą, którą przewrotnie wysłałam do Australii.
Tak, to taki dwugłos: z punktu widzenia kobiety i mężczyzny. Damie oddałam słowo wiązane, panu coś bardziej, że tak powiem - “męskiego”. Chociaż nie do końca, bo Odys (ba, taki homerowski mucho) wylawszy swoje “żale” udał się na niebieski firmament.
Tak, lubię bawić się różnymi mitologiami; znając je, czasami w nich mieszam, a porównując, bywa że nadaję im nieco inne znaczenie. Czy to profanacja? Czy też chęć odkrycia kolejnych, często nieoczywistych den?
Dziękuję i pozdrawiam
n

A tak na serio, elka, Ty nie tylko złożyłaś wizytę pod tą miniaturką, ale także powiązałaś ją z Penelopą, którą przewrotnie wysłałam do Australii.
Za czujność i zrozumienie moich intencji bardzo dziękuję.
Tak, to taki dwugłos: z punktu widzenia kobiety i mężczyzny. Damie oddałam słowo wiązane, panu coś bardziej, że tak powiem - “męskiego”. Chociaż nie do końca, bo Odys (ba, taki homerowski mucho) wylawszy swoje “żale” udał się na niebieski firmament.
Tak, lubię bawić się różnymi mitologiami; znając je, czasami w nich mieszam, a porównując, bywa że nadaję im nieco inne znaczenie. Czy to profanacja? Czy też chęć odkrycia kolejnych, często nieoczywistych den?
Tu także masz rację, ta Odysowa spowiedź, to taki żarcik, troszkę prześmiewczy, w przeciwieństwie do całkiem poważnie oraz nostalgicznie psychologizującej Penelopy.
Dziękuję i pozdrawiam
n
Spowiedź Odysa
4Po pierwsze: wyrwać te małe chwaściki zaokrąglone. Rozpleniły się niemiłosiernie. Szczególnie rażące są, gdy wtarabaniają się między podmiot a orzeczenie.
(najdalej można dojść do łac. masculus)
Wiesz, nebbia, ciekawy eksperyment z tym dodawaniem współczesnych, przyziemnych szczegółów do biografii greckich bogów. Niemniej, nie sprawił, że wybuchnąłem śmiechem
może to dlatego, że nigdy nie byłem dobry z mitologii!
smartfona / smartphone'a (pierwsze chyba dużo lepsze)
Macho, to z hiszpańskiego, nie z angielszczyzny

Wiesz, nebbia, ciekawy eksperyment z tym dodawaniem współczesnych, przyziemnych szczegółów do biografii greckich bogów. Niemniej, nie sprawił, że wybuchnąłem śmiechem

Spowiedź Odysa
5W tekście aż pięciokrotnie wymieniłam imię tej czarodziejki, córki Heliosa. Niestety (co prawda, to prawda) w ostatnim popełniłam literówkę. Dziękuję za jej wyłapanie. Smartfon – tu też zgoda, tak zapisany lepiej wygląda. Te dwa uchybienia poprawię. Ale nie przemawia do mnie to, że “mucho” zapisany ma być po angielsku, albo łacinie. (Po hiszpańsku wybrzmiewa dokładnie tak... jak chciałam). Przecież cały ten “wywód” jest swoistym żartem; zabawą mitologiczno-jezykową, na dodatek jakby osadzoną we współczesności (czy stąd ta angielszczyzna?).
Wroubelku, jak to w mitologizującej bajce, IMO język powinien mieć odpowiedni stopień “wybarwnienia”.
Niemniej, będę wdzięczna za konkretne wskazanie:
n
Wroubelku, jak to w mitologizującej bajce, IMO język powinien mieć odpowiedni stopień “wybarwnienia”.
Niemniej, będę wdzięczna za konkretne wskazanie:
Pozdrawiam
n
Spowiedź Odysa
6Ale nie ma takiego słowa po polsku „mucho” (o ile nie masz na myśli wołacza od „mucha”). A po hiszpańsku „mucho” znaczy „wiele” i wymawia się [muczio]… Maczo pisze się „macho” 
Jeśli chodzi o przecinki, to jest tego z 50% za dużo. Spróbuj najpierw wyrzucić te spomiędzy podmiotów i orzeczeń, coś w stylu „Ja, jestem wróbelkiem”.
Zaraz coś napiszę na ten świetny komentarz o pomniku Mickiewicza w innym wątku, za który dziękuję!
Added in 7 minutes 54 seconds:
To samo:

Jeśli chodzi o przecinki, to jest tego z 50% za dużo. Spróbuj najpierw wyrzucić te spomiędzy podmiotów i orzeczeń, coś w stylu „Ja, jestem wróbelkiem”.
Zaraz coś napiszę na ten świetny komentarz o pomniku Mickiewicza w innym wątku, za który dziękuję!

Added in 7 minutes 54 seconds:
Lepiej myślniki lub dwukropek: „Nausinus zaś: ” lub „Nausinus zaś — genialny a wymazany z podręczników do matematyki trygonometryczny goniometra”. Przed „a” jest przecinek tylko wtedy, gdy „a” wprowadza zdanie składowe podrzędne, a tutaj „a” pełni funkcję „i”. „Zdrowy a piękny”, „genialny a zapomniany” etc.
To samo:
Spowiedź Odysa
7Bardzo dziękuję, człowiek uczy się przez całe życie - i to jest dobre.
Pozdrawiam
n
Added in 25 minutes 24 seconds:
jeszcze jedno: nobody`s perfekt, a już z pewnością nie ja

Pozdrawiam
n
Added in 25 minutes 24 seconds:
jeszcze jedno: nobody`s perfekt, a już z pewnością nie ja

Spowiedź Odysa
8Z jednej strony - gładko się Twoje opowiadanie czyta, chociaż interpunkcję stosujesz w nim dość fantazyjną. I jak to u Ciebie - niczym rodzynki w cieście tkwią w nim różne erudycyjne detale. Z drugiej strony - miałam wrażenie, że czytam rozdział z "Balladyn i romansów" Karpowicza, usunięty, gdyż autorowi nie pasował do ogólnej koncepcji (Odys porzuca Ziemię, podczas gdy bogowie Karpowicza na nią się przesiedlają). No i właśnie: nie jestem pewna, czy to można uznać za komplement... Chyba że traktujemy "Spowiedź" jako tekst stricte ćwiczeniowy, dla szlifowania warsztatu.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Spowiedź Odysa
9Rubia pisze: Z jednej strony - gładko się Twoje opowiadanie czyta, chociaż interpunkcję stosujesz w nim dość fantazyjną. I jak to u Ciebie - niczym rodzynki w cieście tkwią w nim różne erudycyjne detale. Z drugiej strony - miałam wrażenie, że czytam rozdział z "Balladyn i romansów" Karpowicza, usunięty, gdyż autorowi nie pasował do ogólnej koncepcji (Odys porzuca Ziemię, podczas gdy bogowie Karpowicza na nią się przesiedlają). No i właśnie: nie jestem pewna, czy to można uznać za komplement...
Ja też nie wiem, z Karpowicza czytałam tylko “Sońkę”. “”Balladyn i romansów” nie znam. Może - zaintrygowana - sięgnę po tę książkę. “Interpunkcyjna fantazja” to chyba moja pięta achillesowa, bo pomimo czytania reguł stosowania, jakoś tak odporna jestem na tę wiedzę.
A rodzynki? Lubię je - nie tylko mi smakują, ale także sprawiają frajdę.
Dziękuję za słowo i pozdrawiam
n
Spowiedź Odysa
10Sięgnij. "Balladyny..." są zupełnie inne niz "Sońka", a w części drugiej, dotyczącej bogów i ich spraw, bazują na dokładnie tym samym koncepcie, co Twoja "Spowiedź". Najwyraźniej pewne pomysły krążą w powietrzu...

Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.