Kolejny tekst napisany pod wpływem impulsu.
agonia
1.
Byłem wolny.
Jeszcze dziś rano. Nie przewidywałem tego, co miało się ze mną stać. Oni pojawili się tak nagle. Słyszałem o nich, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogą przyjść właśnie do mnie. Byłem lekkomyślny, zbyt lekkomyślny. Teraz sam nie mogę zrozumieć, dlaczego zbagatelizowałem ostrzeżenia. Pędziłem szczęśliwy i niefrasobliwy żywot, a teraz jestem więziony.
Bardzo mnie boli szyja, aż rwie, gdy przełykam. Czuję gorąco w okolicach rany, chyba krwawię, bo coś mi płynie po karku, choć może to tylko dreszcze.
Jestem zamknięty w ciemnym, ciasnym miejscu. Nie wiem, dokąd mnie wiozą, nic nie widzę. Ciemniej tu niż w pochmurną noc. Zimno mi. Cały aż drżę. To ten specyficzny rodzaj mrozu, który wciska się w oczy i przenika do szpiku kości. Mam wrażenie, że zaraz zamarznę. Na zewnątrz pada śnieg. To znaczy padał, gdy mnie zamykali, może już przestał, zresztą jakie to ma znaczenie. Trochę się boję, nie wiem, co mi zrobią.
Ale wierzę... nie! Wiem, że uda mi się uciec, wrócę w rodzime strony, znów będę szczęśliwy, lecz o wiele ostrożniejszy. Nie dam się złapać drugi raz, co to, to nie. Jak zobaczę jednego z nich, rzucę się na niego i go zranię. Pewnie się wystraszy i mnie wypuści, a jeśli nie, będę mu groził! Nauczy się, że nie ze mną takie numery!
2.
Nie wierzę. Nie mogę w to uwierzyć! Nie udało mi się. Nie zdołałem ich nawet drasnąć. Byli głusi na moje krzyki. Wrzeszczałem tak głośno, że teraz boli mnie gardło. I szyja, i nogi, i wszystko. W dodatku nadal jest mi zimno. Chociaż nie tak, jak poprzednio.
Gdzie ja jestem? Co to za miejsce? Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Zamknęli mnie w jakimś... więzieniu. Ciasno tu, ledwo się mogę podnieść czy obrócić. Ale widzę, co jest wokół mnie. Mnóstwo rzędów identycznych więzień, a w nich inni, też pozamykani. W powietrzu unosi się ostry zapach. O co w tym chodzi?
Podłoże jest dziwne, niewygodne. Bolą mnie stopy od stania na nim, nie mogę się też położyć. W ogóle nie mogę się ruszyć. Nic nie mogę zrobić. To niemożliwe! Zawsze sobie dawałem radę, teraz nie może być inaczej... Znajdę jakieś wyjście, muszę znaleźć. Nie trzymają mnie ani pozostałych bez celu, potrzebują nas do czegoś, ale nic mnie to nie obchodzi, chcę wrócić do domu.
Wszyscy są tacy cisi. Nikt nic nie mówi. Tylko stoją w bezruchu albo kręcą się w kółko w tych zamknięciach. Są zbyt przerażeni, by się zbuntować. Tak być nie może, jeszcze tamci pomyślą, że się poddaliśmy! Zacznę krzyczeć! Niech wiedzą, że jesteśmy gotowi nawet ich zabić, byle tylko wrócić na wolność! Mam rację?! No, dalej, krzyczcie razem ze mną! Chcę stąd wyjść! Chcę stąd wyjść! Chcę stąd wyjść i zrobię to, czy wam się to podoba, czy nie!
No co z wami? Nie chcecie wolności? Krzyczcie! Chcę stąd wyjść!
Nie rozumiem. Dlaczego nawet słowem się nie odezwą? Wszyscy się na mnie patrzą spode łbów, jak na dziwaka. Poddali się, tak szybko? Zawsze jest jakieś wyjście. Nie zamierzam spędzić tu reszty życia, chcę stąd wyjść...
3.
Strasznie chce mi się pić. Gardło mam zdarte od krzyczenia, strasznie mi sucho w ustach. Oblizuję spękane wargi raz po raz, ale to nic nie daje.
Ciekawe, jak długo już tu jestem, chyba nie minął jeszcze dzień. Nie wiem tego, nie widzę nieba. Nie widziałem tamtych, odkąd mnie zamknęli. Może zapomnieli o mnie... o nas? Albo wrócą dopiero, gdy znajdą kolejnego więźnia?
Kiedykolwiek to nastąpi, niech mi przyniosą wody.
4.
Strasznie mnie bolą nogi od tego stania. Może spróbuję się położyć...
Ależ tu niewygodnie! Krata wbija mi się w żebra... Jak ja mam tu żyć? Nie mam nawet gdzie się załatwić, muszę srać pod siebie, a potem po tym chodzić i kłaść się na tym. Jestem brudny, ale nie mam jak się umyć. Strasznie tu ciasno. Chcę stąd wyjść. Jestem zmęczony, ale mam ochotę pobiegać. Chyba nic by mnie w tej chwili tak nie uszczęśliwiło.
5.
Jestem głodny.
Głodny jak wilk. Albo jeszcze bardziej.
Wielokrotnie próbowałem wrzeszczeć, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Zupełnie, jakby nikogo nie obchodziło, co się ze mną dzieje. Ja cierpię. Czuję zimno, ból, głód i pragnienie. Nie wiem, które z tych doznań jest gorsze.
6.
Przyszli! Przyszli tamci! Gdy otwierali drzwi do mojego więzienia, chciałem spróbować uciec albo zabić, ale zabrakło mi sił.
Dostałem jedzenie. śmierdziało, chrzęściło w zębach, nie jestem pewien, co to było, ale ważne, że coś zjadłem, ale wciąż jestem głodny.
7.
Chcę wrócić do domu.
Wrócić do domu chcę.
Do domu chcę wrócić.
8.
Tamci co jakiś czas przynoszą jedzenie, teraz dopiero zauważyłem, że nie tylko po to przychodzą.
Widziałem, jak wzięli kilkoro z nas. Założyli im pętlę na szyję, złapali za ogony i tak wynieśli. Nie wiem, dokąd. Nie widziałem. Na twarzach moich braci malowało się cierpienie. Mnie też czeka ten sam los?
I wszystko się powtarza: przynoszą jedzenie, wynoszą kilku więźniów, przywożą kilku nowych, a potem znów przynoszą jedzenie...
9.
Już dłużej tego nie wytrzymam. Wiem, że kończy się zima, robi się cieplej, na zewnątrz rośnie trawa i kwitną kwiaty, a ja jestem zamknięty w brudnej klatce i nic nie mogę zrobić. Zaraz oszaleję. Chcę skakać, chcę biegać, chcę poczuć promienie słońca na pyszczku, chcę gonić ptaki i bawić się swoją rudą kitą, hasając wesoło na łące. Muszę się stąd wydostać. Ja nie chcę tu umrzeć! Nie chcę, nie chcę, nie chcę! Miotam się w kółko, ale nikt nie reaguje, nie mam siły krzyczeć, jak inaczej błagać o pomoc?
10.
Lis z klatki obok mojej właśnie pożera swojego towarzysza. Ten trup pachnie zupełnie jak nasze jedzenie.
Chciałbym być w tej klatce... jestem głodny...
11.
Widziałem, jak jeden z tamtych wiózł na taczce moich braci.
Wszyscy byli obdarci ze skóry.
12.
Głodny, głodny, głodny, spragniony, ból, ból, ból. Krok w prawo, krok w lewo, krok w prawo, krok w lewo, bo więcej ruchów wykonać nie mogę, krok w prawo, krok w lewo. Głodny, głodny, spragniony, ból, ból, rozpacz, rozpacz, krok w prawo, krok w lewo, krok w prawo, krok w lewo...
13.
Jak długo jeszcze? Jak długo jeszcze?
Krok w prawo, krok w lewo...
14.
Otwierają moją klatkę.
Na mojej szyi zaciska się pętla.
Wyciągają mnie z niej siłą. Boli.
Zadzierają mi kitę. Niosą, wygiętego w łuk. Każdy ich krok sprawia mi ból. Duszę się.
Wkładają mi coś do pyska. Zaciskam zęby. ,,Coś” jest zimne i twarde.
Wkładają mi coś w odbyt. Coś zaciska się na moim uchu. Słyszę jednostajne buczenie.
Słyszę, że coś mówią, ale nie rozumiem.
Nie chcę, żeby umieranie bolało.
Słyszę ciche kliknięcie.
Czuję potężne uderzenie w serce i w mózg. Krzyczę i ,,coś” wypada mi z pyska.
Umieram. Ale jeszcze daleka droga przede mną.
koniec
Tak to jest, jak winky dostanie późną porą newsletter z Vivy. Zainteresowanych zapraszam TUTAJ. Film też obejrzcie, 20 MB nie ładuje się jakoś ekstremalnie długo.
Agonia
1Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי