Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

1
Nie jest to może zbyt wielki powód do dumy, ale odkąd pamiętam, kochałam podsłuchiwać. Kiedy byłam młodsza, bardzo często jeździłam na różne obozy i kolonie, co wiązało się z koniecznością spędzenia kilku lub nawet kilkunastu godzin godzin w autokarze. Pamiętam, że potrafiłam przez całą podróż słuchać toczących się wokół mnie rozmów. Na moich uszach zawsze znajdowały się wyłączone słuchawki, dzięki którym mogłam udawać, że wcale nie jestem młodocianym szpiclem, a jedynie delikatnie aspołeczną melomanką.
W autokarach ludzie zachowują się odrobinę inaczej niż na co dzień – wszechogarniający chaos powoduje, że czujemy się pewniej, bardziej anonimowo. Obok siedzi najlepszy kumpel, być może twoi przyjaciele okupują też miejsca przed wami, czemu więc mielibyście krępować się przed rozmawianiem o prywatnych sprawach? Przecież w tym rozgardiaszu i tak nikt nic nie usłyszy.
W ciągu wielu lat usłyszałam dziesiątki rozmów – większość z nich nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ot, zwykłe rodzinne anegdotki czy przyjacielskie sprzeczki. Kilka z nich pamiętam jednak do dziś.
Na przykład wyjazd do Zakopanego, gdzieś w 2016 roku, kiedy usiadłam tuż za grupką młodych kucy. Czterech nastolatków zajęło miejsca po dwóch stronach autobusu, więc ich rozmowa była doskonale słyszalna.
– Panowie, mówię wam, Korwin to jest zbyt uczciwy na polityka – mówił pryszczaty blondyn w okularach. – On się w tańcu nie pierdoli. I dlatego ma niskie poparcie. Bo ludzie wolą głosować na tych starych komuchów.
– Ludzie to idioci – wtórował mu wysoki, czarnowłosy chłopak. – Nie widzą, ile fiskus im zabiera. Jakby każdy dostawał te cztery tysiaki na rękę i potem musiał iść do skarbówki, i oddać tej urzędniczej gnidzie te tysiąc trzysta…
– Wtedy by się może zbuntowali – dodawał niski okularnik o piskliwym głosie. – Ale na razie… na razie mamy siedemset tysięcy mądrych. Trzeba teraz tylko obudzić resztę.
– Ej, chłopaki – przerwał im łysy, umięśniony nastolatek. – Wiecie jak pisze się postkomunizm? Razem! - zaśmiał się głośno z własnego żartu.
Oczywiście fanatyków z lewej też spotkałam – droga do Bułgarii, rok 2019. Był to moment, w którym przebojowo na polską scenę polityczną wdarła się Wiosna Roberta Biedronia. Typowe, lewicowo-populistyczne ugrupowanie, obiecujące gruszki na wierzbach i przyciągające przede wszystkim młodych wyborców.
A autobusie były takie dwie. Chyba Ania i Kamila, nie pamiętam dokładnie. Siedziały tuż przede mną.
– Słyszałaś o Mundialu Kobiet? – zaczęła Ania.
– Coś tam słyszałam – odpowiedziała Kamila. – Chyba wczoraj Francuzki grały z Amerykankami, nie?
– No – potwierdziła dziewczyna. – Ale ja nie o tym. Słyszałaś, że Messi zarabia więcej niż wszystkie najlepsze piłkarki na świecie? Dwa razy.
– O ty… serio? To przecież niesprawiedliwe.
– Bardzo niesprawiedliwe – powiedziała Ania. – Przecież one robią to samo co mężczyźni. Powinny zarabiać tyle samo.
Ania i Kamila potrafiły, jakimś znanym tylko sobie sposobem, zrzucić każdy problem tego świata na karb patriarchatu i męskiego seksizmu. Podczas długiej podróży nasłuchałam się całej masy lewicowego bełkotu.
Bywały jednak i takie konwersacje, których śmieszność nie wynikała z fanatyzmu politycznego zaangażowanych osób:
– Kurwa – klął siedzący przede mną chłopak. – Facebook zablokował mi post.
– Za co? – dopytywał się jego kolega.
– Napisałem w ogłoszeniu: „Prawy pedał w rowerze jest obluzowany”…
Nauczyciele, korzystając z wakacyjnej przerwy, bardzo często jeżdżą na różnorakie obozy i kolonie, by dorobić sobie do skromnej pensji, a i przy okazji zobaczyć trochę świata. Ich rozmowy od zawsze wydawały mi się szczególnie interesujące. Niestety, udało mi się taką podsłuchać tylko raz, podczas wyjazdu do Włoch:
– Grzesiek, mówię ci, teraz to już nie ma prawdziwych kobiet – mówił łysy, na oko pięćdziesięcioletni wuefista, zajmując pierwszy fotel przy wejściu. – Gdzie ty teraz znajdziesz taką porządną?
– Nie wiem – drugi nauczyciel, chyba polonista, usiadł obok niego. – Teraz wszystkie to takie zdziry.
– A pamiętasz tę Kaśkę?
– Którą?
– No, tę stażystkę. Co potem spieprzyła do firmy, bo powiedziała, że za taką pensję nie będzie robić.
– Aaa, tę Kaśkę… no to co z nią?
– Podobno zdradziła męża. Tak słyszałem.
– Szkoda chłopa – polonista zdjął okulary i zaczął je czyścić. – Wydawał się całkiem miły.
– Ano. Takie życie.
Milczał przez moment, po czym wypalił:
– Grzesiu, wziąłeś to, o co cię prosiłem?
Polonista spojrzał na niego z dezaprobatą.
– Marek, młodzież patrzy.
– A w dupie mam młodzież. Nie moralizuj mi tutaj – wskazał palcem za siebie. – Oni na pewno mają tam coś schowane po walizkach. Co, gówniarze mogą, a my nie?
– Marek…
– Co „Marek”, co „Marek”... Dobra, to już na miejscu do sklepu skoczę.
Najgorzej jest natomiast usiąść na samym końcu. Tam możesz trafić na najgorszy sort człowieka – nastolatków, którzy puszczają na głośnikach jakiś gówniany pop. Samo to dałoby się jeszcze wytrzymać, główny problem polega jednak na tym, że oni do tych pioseneczek ś p i e w a j ą. Jeśli w ogóle to wycie może nazwać śpiewem.
Autokary to jeżdżące skarbnice ludzkich historii. Historii, które tylko czekają, aż ktoś wyciągnie je na światło dzienne i należycie opisze. W środkach masowej komunikacji znajdziemy materiał na niejedną książkę i niejedno opowiadanie – wystarczy tylko po niego sięgnąć.

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

2
Pomysł niezły. Wytłumaczenie zachowania ludzi w czasie podróży do mnie przemawia.
Autokary to jeżdżące skarbnice ludzkich historii. Historii, które tylko czekają, aż ktoś wyciągnie je na światło dzienne i należycie opisze. W środkach masowej komunikacji znajdziemy materiał na niejedną książkę i niejedno opowiadanie – wystarczy tylko po niego sięgnąć.
To prawda. Dlaczego więc Ty tego nie zrobiłeś?

Nie, nie chodzi mi o to, dlaczego nie napisałeś książki o ludziach z autokaru. Chodzi mi o to, dlaczego nie umieściłeś w tej miniaturce żywych, interesujących, wiarygodnych obrazków, a zamiast tego wybrałeś klisze i jeden dowcip tak stary, jak polityka poprawności politycznej na Facebooku.

Z wszystkich zamieszczonych w tekście dialogów tylko rozmowa nauczycieli nie wieje sztampą i bolesnym uproszczeniem, choć w jej przypadku zastanawiam się, co chciałeś pokazać. Mam wrażenie, że miało chodzić o hipokryzję, ale naprawdę nie rozumiem relacji między oceną czyjegoś prowadzenia się a publicznym piciem. Zniszczenie rodziny a dziabnięcie sobie grzdyla przy nastolatkach to naprawdę nie ten sam kaliber.

Co do języka - mam wrażenie, że jest poprawnie, ale drętwo. Wypracowaniowo. Zastanawiam się, kim ma być narratorka. Piszesz "gdy byłam młodsza", a nie "gdy byłam młoda". To wskazuje, że od wieku, w którym jeździ się na obozy i kolonie narratorkę być może dzieli zaledwie kilka lat, zatem to jeszcze bardzo młoda osoba i jak najbardziej może mieć sztywny, szkolny, niewyrobiony styl. Pytanie tylko, czy taki był zamysł.

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

3
(1) Początek zaciekawia. Zwykle podejmuję decyzję, czy czytać dalej, czy nie, po pierwszych dwóch-trzech akapitach (w przypadku szczególnych gniotów, po jednym), u ciebie pierwsze akapity pozwoliły podjąć decyzję: czytać.

(2) Językowo poprawnie, chociaż miejscami chropowato. Można by było skrócić (początkowe akapity z trzech do dwóch, na przykład), można by poprawić rytm, ale to już miejscami kwestia indywidualnego gustu.

(3) Najpoważniejszy zarzut podała już MargotNoir: po interesującym dość początku, pojawia się zestaw klisz, satyra na grupy, które stereotypowo się wyśmiewa na internecie. Są korwiniści, feministki i hipokryci. Oraz g*ny pop.

Jako wprawka - może być, chociaż dałoby się podszlifować, ale tego ja już nie umiem, poza pokazaniem "tu mi coś nie gra". Jako pełnoprawne opko - nie.

Tzn z tym rytmem: pierwsze zdanie super. I drugie osobno też niezłe. Ale razem dwa pod rząd długie zdania, a w drugim: bardzo często zamiast często, urzędowe "wiązało się z koniecznością spędzenia"... To nie jest błąd, ani nie jest rażące, ale jest właśnie takie... poprawne.
http://radomirdarmila.pl

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

4
MargotNoir pisze:
Z wszystkich zamieszczonych w tekście dialogów tylko rozmowa nauczycieli nie wieje sztampą i bolesnym uproszczeniem, choć w jej przypadku zastanawiam się, co chciałeś pokazać. Mam wrażenie, że miało chodzić o hipokryzję, ale naprawdę nie rozumiem relacji między oceną czyjegoś prowadzenia się a publicznym piciem. Zniszczenie rodziny a dziabnięcie sobie grzdyla przy nastolatkach to naprawdę nie ten sam kaliber.
Wszystkie wymienione w tym opowiadaniu historie przydarzyły się albo samemu autorowi, albo zostały zasłyszane z drugiej lub trzeciej ręki.

Dialog pomiędzy nauczycielami wcale nie miał służyć pokazania czyjejkolwiek hipokryzji - po prostu przekazuję dalej zasłyszaną historię. W moim opowiadaniu nie ma żadnej moralizatorskiej wartości, sam ten tekst traktuję jedynie jako wprawkę przed... CZYMŚ.

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

5
No dobrze, w prawdziwym życiu też się może zdarzyć, że ktoś się poślizgnie na skórce od banana i nabije sobie piękną, fioletową śliwę, ale to nie znaczy, że taka scena w filmie/serialu nie jest po prostu ogranym gagiem.

Ale jeśli wprawka - OK. Jak już pisałam, forma nie jest zła.

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

6
Początek jest bardzo dobry. Udało Ci się kupić moje zainteresowanie. Jednak potem niestety jest gorzej.
mati212 pisze:
W ciągu wielu lat usłyszałam dziesiątki rozmów – większość z nich nie wyróżniała się niczym szczególnym. Ot, zwykłe rodzinne anegdotki czy przyjacielskie sprzeczki. Kilka z nich pamiętam jednak do dziś.
I przytaczasz dialogi o których normalnie powinno się zapomnieć podczas pierwszej przerwy na sikanie albo posiłek. Natychmiast tracisz moje zaufanie i całkiem niezły pomysł wygląda tylko jak pretekst do wklejenia paru internetowych dowcipów. Bo jak mam niby uwierzyć, że właśnie TE rozmowy były najciekawszymi na przestrzeni kilku lat ?
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

9
Czy ja wiem czy małym realizm? Moim zdaniem tę rozmowy są aż za bardzo typowe i często słyszy się coś w tym guście (może poza rozmową nauczycieli). Generalnie niezłe, ale moim zdaniem warto byłoby trochę bardziej pobawić się tym pomysłem.

Pieśn pochwalna ku czci Autokarów

12
Przyciągnął mnie tytuł (po przeczytaniu miniatury, zastanawiam się nad zasadnością tej wielkiej litery w "Autokarach"). Wstęp niezwykle obiecujący, niestety treść mnie rozczarowała. Sama lubię wyłapywać strzępki rozmów - na ulicy, w autobusach, to faktycznie kopalnia tematów. Tutaj jednak chyba wybrałeś kilka ostatnich z listy. Trochę szkoda świetnego pomysłu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron