[W] Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

1
Milczeli, bo tego wymagał rytuał.
Mężczyźni stali na odnodze trawiastego labiryntu, wijącego się pośród rozlewiska. Patrzyli na ciało zakotwiczone u brzegu; złote włosy i strzępy giezła oplotły łodygi roślin zakorzenionych w mulistym dnie. Być może w zniekształconej rozkładem twarzy dostrzegli znajome oblicze. Być może wiedzieli, co mogło się stać, lecz było już za późno.
Milczeli, bo nie było już o czym mówić.
Barnim wyciągnął z szuwarów długi kij i dźgnął nieboszczkę w bok raz, drugi. Stary Lasota wyjął z torby kawałki sznura; wraz z Liściem oplątali obślizgłe nadgarstki, zawiązali na nich mocne supły i wyciągnęli topielicę na pobrzeże. Prędko opasali więzami jej nogi. Oczy zalane trupim mlekiem ślepo patrzyły w niebo – nie pozna ich.
Na rozkazujący gest Koguta, Barnim z wahaniem wsparł but o głowę topielicy. Czując pod stopą twardość ludzkiej czaszki, pobladł i odwrócił wzrok w stronę szumiącego gaju. Lasota mocno trzymał sznur, jak gdyby spodziewał się oporu ze strony nieboszczki. Liść zaś patrzył obojętnie.
Kogut wyjął z torby Lasoty woreczek i wysypał susz na swoją dłoń, po czym schował mieszek z powrotem, aby wyjąć sierp. Przetarł ziołami ostrze trzykrotnie i kucnął, by wsunąć je pod napuchnięty kark.
- Zaczekajcie!! - Od strony lasu spieszył mężczyzna w burym odzieniu. Gorączkowo machał ręką, truchtał niezgrabnie ścieżyną wciśniętą między gaj i szuwary. – Zaczekajcie!! - Niepewnie, jak to nietutejszy wszedł na trawy labiryntu. Zbliżywszy się do zebranych, przetarł dłonią nalaną, rumianą twarz. - Oddajcie ją nam - wysapał.
Barnim z ulgą zdjął but z głowy topielicy. Kogut spojrzał surowo na mężczyznę, zaś stary Lasota splunął.
- Nie patrzcie tak - ciągnął przybyły. - Ptaszki nie tylko u was ćwierkają. Odwdzięczymy się za przysługę. Nie jest tajemnicą, że wasi bogowie ostatnimi czasy nie oszczędzają pól... – umilkł, dostrzegając na twarzy Koguta cień.
Mężczyźni popatrzyli jeden na drugiego, jak gdyby umieli porozumieć się jedynie myślą. Rozważali sprawę przez dłuższą chwilę, zerkając na topielicę lub na przybysza. Liść puścił sznur i odsunął się na bok. Wiatr przetoczył mgliste opary po odnogach trawiastego labiryntu. Mężczyzną o nalanej twarzy potrząsnęły dreszcze.
Kogut wskazał Lasocie kolejnych trzech gości moczarów. Zatrzymali się na tle lasu, niby cienie o bladych twarzach upiorów. Jeden z nich miał przerzucony przez ramię gruby zwój rybackich sieci. Inny zaś trzymał wypełniony czymś worek.
- To jak? – drążył mężczyzna o nalanej twarzy. – Dogadamy się? Ściągniemy z waszych ramion ciężar, nie będzie potrzeby brudzić sobie rąk, a dla nas wyjdzie z tego nieszczęścia korzyść.
Lasota nie krył niechęci wobec obcych. Zerkał spode łba i kręcił głową. Znów splunął. Kogut, jakby czytał jego myśli w skupieniu, z kamienną twarzą. W końcu pokazał przybyłemu dwa palce. Staruszek warknął pod nosem.
- Dwie beczki ryb? – upewnił się mężczyzna, a Kogut skinął głową. – Zatem mamy umowę – rzucił zadowolony i skinął ręką na trójkę czekającą pod lasem.
Dwaj mężczyźni podeszli, zerkając ponuro na zebranych. Rozłożyli sieci, chwycili sznury i wrzucili ciało w siatkę. Bez słowa szli powoli w stronę gaju, ciągnąc za sobą uwięzioną topielicę. Trzeci mężczyzna podążył za nimi, rozsypując co na ścieżce.
- Niechaj wody wam to wynagrodzą - pożegnał się jegomość i ruszył za kompanami.
- Dobrze my zrobili? - szepnął Barnim.
- Nie nasza sprawa - odparł ochrypłym głosem Kogut. - Topielica była ślepa, a żaden z nas ani słowa przy niej nie wypowiedział. Nawet, jeśli źle zatrą ślady, wróci tutaj i będzie się błąkała między Północnymi Wrzosowiskami a mokradłami.
- Straszny to zwyczaj – powiedział zasępiony Lasota – zasypywać ślady nieżywych prochami zmarłych. Liść coś o tym wie – dodał po chwili kąśliwie.
Ojciec spojrzał na syna. Liść odwrócił głowę, patrzył na pogrążony w bezruchu, zacieniony las. Barnim zaś przerzucał pytający wzrok z Lasoty na Koguta.
- Półtrupek nie dopuszcza do siebie myśli o śmierci – powiedział Liść, nie odwracając się od lasu, – która staje się nieustannie padającym na niego cieniem. Trwa na mokradłach pozbawionych słońca i wiatru. Dla półtrupka słońce zawsze świeci zbyt nisko nad horyzontem, pod płaszczem chmurnego nieba, a wiatr porusza liśćmi drzew, do których półtrupek nie jest w stanie dotrzeć. Szuka drogi powrotu, chce być jak inni - żywi w żywym świecie. Straszy i nie rozumie, dlaczego ludzie odwrócili się od niego. Zabija nieświadomie, bo życie i śmierć stały się dla niego jednym i nie widzi już różnicy.
Barnim struchlał, po czym zaczął nerwowo wycierać w trawę but, który trzymał wcześniej na głowie topielicy. Lasota uśmiechnął się na ten widok, choć nie trudno było dostrzec cień troski na jego twarzy.
- Okropne słowo, półtrupek – staruszkiem potrząsnął dreszcz. – Teraz, według syna, nie mieszkam w gaju ani puszczy, ino w lesie. Studnie są zakazane, bo ściągają zło, a wodę należy czerpać z rzek jedynie.
Liść nie odpowiedział, tylko z powagą kiwał głową. Twarz mu stężała, plecy wyprostował jak struna, wzrok uniósł ku pochmurnemu niebu.
Barnim słyszał, że Lasota jakiś czas temu przystał na prośby syna i pozwolił mu wyruszyć na nauki do miasta na północy, w pobliże Północnych Wrzosowisk. Początku licznych kłótni nie trzeba było szukać po lasach i ostępach; Liść opierał się rękami i nogami przed terminowaniem u starej wiedźmy żyjącej w widmie osady w sercu gęstwiny. Lasota mawiał, że skoro dała radę wyszkolić tak niespokojnego ducha, jak on, poradzi sobie z jego synem. Liść jednak nie dał się przekonać i wyruszył w samotną podróż na północ. Prawdą jednak było, iż wrócił odmieniony.
- Nic nie wiesz, nie rozumiesz – powiedział Liść, z wyrzutem patrząc na ojca. – Znasz jedynie nauki oszalałej staruchy, która sama jest jak półtrupek!
- Milcz! – warknął Lasota. – To ty nie wiesz, co i o kim mówisz!
Liść parsknął i wzruszył ramionami. Ruszył w stronę gaju, lecz nie szedł udeptanymi szlakami wijącymi się na trawach labiryntu. Wszedł na zakazane podmokłe grunty i nimi, mozolnie na skróty, przedzierał się do początku ścieżki wciśniętej między las i szuwary.
- Liściu! – zawołał rozgniewany Kogut.
- Zostaw – uspokoił Lasota. – Za dziesięć lat będzie już inaczej patrzył na świat, a za dwadzieścia - zrozumie.
- Co zrozumie? – spytał Barnim, lecz nie usłyszał odpowiedzi.
- Wracamy – oznajmił Kogut.
Podążając ścieżkami labiryntu, Barnim dostrzegł połyskliwą rzecz w mule. Leżała blisko brzegu, a jej kształt zazdrośnie strzegły osady. Ciepłe, skrzące światełko zatrzymało chłopaka i przykuło jego uwagę na dłużej. Już myślał o tym, by sięgnąć po świecidełko, gdy Kogut zatrzymał się i obejrzał.
- Barnim! - rzucił krótko, ostro. - Co robisz?
- Nic - odparł speszony chłopak, a gdy znów zerknął w muł, światełko zniknęło. - Nic...
- Ruszaj przodem - rozkazał Kogut, stając przy chłopaku. Z surową miną zerknął w wodę, potem popatrzył surowo na Barnima.
Rozstali się przy Trzech Brzozowych Siostrach. Kogut i Barnim zmierzali do wsi, Lasota zaś skręcił w puszczę, w której mieszkał wraz z synem. Przygarbiony i zasmucony, przyspieszył wchodząc w gąszcz, myśląc, że już zniknął kompanom z oczu. Ale Barnim to zauważył.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, tylko żują pszczoły.

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

2
Jak można dostać całe opowiadanie?

Z uwag mam niewiele. Błędów się nie dopatrzyłem, co najwyżej kilka zaimków można wyrzucić. Chciałbym poznać dalszy ciąg. Szczerze, to najlepszy tekst, jaki tu przeczytałem od bardzo dawna.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

4
Bardzo przyzwoite pisanie. Rzeczywiście, dwa oczka powyżej średniej Tuwrzucia i ten poziom pozwala nie rozdrabniać się na przyziemne łapanki. Zwraca przy tym uwagę staranność wykonania, powiedziałbym, że ani redaktor, ani korektor majątku na współpracy by nie zrobili.
Do przystawiania pieczątki "poziom druku" uprawnieni są profesjonaliści, ale nie mógłbym sobie odmówić, by nie pisnąć z kąta, iż - moim zdaniem - jest bardzo blisko.

W tak krótkim fragmencie trochę trudno się połapać w realiach świata, ale relacje między postaciami rysują się całkiem wyraźnie, a dialogi sprawiają wrażenie niewymuszonych.

Jedna rzecz tylko mnie uderza, mianowicie "labirynt traw". Tenże powtórzony został w kilku miejscach i ma status czegoś więcej, niż poetycka nazwa. Czego - nie wiem i trochę mi przeszkadzało. No, ale - takie są koszta oglądania małego wycinka.

Dobra robota.

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

5
Napisane ładnym językiem, obrazowo, przeczytałam z przyjemnością :) Jednak, jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach ;)

Ciut mi zgrzytnęła postać Barnima. Początek sugeruje, że wszystko dzieje się w gronie mężczyzn w sensie płci i wieku – jedynie Lasota od razu nazwany jest staruszkiem. Natomiast na końcu wychodzi, że Barnim to chłopiec i Kogut go traktuje z wyższości wieku. Sądzę, że można było zaznaczyć to już od początku, żeby była jasność.
Huba pisze: potrząsnęły dreszcze.
Huba pisze: staruszkiem potrząsnął dreszcz.
Przyznam, że nie spotkałam się wcześniej z takim sformułowaniem, sprawdziłam w korpusie, też nic, więc może: wstrząsnęły dreszcze, wstrząsnął dreszcz?
Huba pisze: Liść parsknął i wzruszył ramionami. Ruszył w stronę gaju, lecz nie szedł udeptanymi szlakami wijącymi się na trawach labiryntu. Wszedł na zakazane podmokłe grunty
A tu zbieg powtórzeń. Zastanawiam się też, czy szlak wije się na trawach, czy raczej w trawach, wśród traw?

Ogólnie niewiele jest na razie informacji, co do świata przedstawionego, ale odniosłam wrażenie, że mamy do czynienia z ludźmi prostymi, raczej zabobonnymi (z wyjątkiem przybyszów) i trochę zdziwiło mnie dotykanie oraz wiązanie topielicy (z opisu wychodzi, że chwilę już leży, więc pewnie doszło do maceracji, więc i wrażeń nie mieli raczej przyjemnych) jednak – jak napisałam – za mało informacji i traktuj to jako luźne spostrzeżenie :)
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

6
Dobre.
Na szczęście dopatrzyłem się jednej literówki, bo już się bałem, że jest bezbłędnie i świat w TW się wali ;)
Brawa przede wszystkim za klimat - bardzo mi się podobał.

A co mi się nie podobało?
Półtrupek mi się nie podoba, bo wprowadza groteskowość, a tu się prosi o ciężką, gęstą atmosferę.

Jakieś drobiazgi.
Niepewnie, jak to nietutejszy wszedł na trawy labiryntu.
Jeśli to są trawy labiryntu, to raczej "w" niż "na".

Trochę zbyt gładko i ładnie wypowiadają się Lasota i Liść. O ile ten drugi pobiera nauki w mieście - co jakoś rzecz tłumaczy, to staruszek wydaje się raczej być przywiązany do gęstwiny w lesie.
Trzeci mężczyzna podążył za nimi, rozsypując co na ścieżce.
Tu masz literówkę, ale to drobiazg. Moim zdaniem narrator powinien wiedzieć, co mężczyzna rozsypuje na ścieżce. Przecież wcześniej wykazał się (narrator) wiedzą na temat rytuałów i obrzędów - sugerujesz to nawet w otwierającym zdaniu.

Bardzo dobre, na wysokim poziomie.
Gratulacje.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

7
:shock: - takie oczy miałam, kiedy komentarze czytałam. Cud, że udało mi się oczęta z powrotem w oczodoły wcisnąć.
Bartosh16 pisze: Jak można dostać całe opowiadanie?
Kuźwa, sama bym chciała to opowiadanie w końcu przeczytać w całości. Fabułę mam rozpisaną tak... do połowy, więc jestem ciekawa, co z tego wyjdzie na końcu. Niestety utknęłam już na początku. Co gorsza, tak sobie Hubka wesoło siedziała i klepała w klawiaturę, z bananem na buzi, że pomysł ma, a o zapisaniu pierwszej wersji zapomniała :/ I przepadło sporo ważnych części tekstu.
Leszek Pipka pisze: Jedna rzecz tylko mnie uderza, mianowicie "labirynt traw". Tenże powtórzony został w kilku miejscach i ma status czegoś więcej, niż poetycka nazwa. Czego - nie wiem i trochę mi przeszkadzało. No, ale - takie są koszta oglądania małego wycinka.
Rzeczony labirynt narodził się stosunkowo niedawno i dopiero zapuszcza korzonki w tekście. I faktycznie, mam co do niego większe plany :twisted:
Aktegev pisze: Napisane ładnym językiem, obrazowo, przeczytałam z przyjemnością :) Jednak, jak to mówią, diabeł tkwi w szczegółach ;)

Ciut mi zgrzytnęła postać Barnima. Początek sugeruje, że wszystko dzieje się w gronie mężczyzn w sensie płci i wieku – jedynie Lasota od razu nazwany jest staruszkiem. Natomiast na końcu wychodzi, że Barnim to chłopiec i Kogut go traktuje z wyższości wieku. Sądzę, że można było zaznaczyć to już od początku, żeby była jasność.
Cieszę się niezmiernie, że czyta się moje wypociny z przyjemnością :D
@#$%^... nać. Była na początku wzmianka o wieku Barnima, to ją usunęłam. Nie wiem po jaką cholerę. Może dlatego, że młócę ten tekst od 300 lat i już czasem sama nie wiem, co czynię. Odstawiłam pisanie na dwa tygodnie, bo już błędów nie widziałam tylko tak czytałam bez użycia rozumku zadowolona, że niczego nie wyrzuciłam. I proszę, wraz potknęłam się o własne palce.

Co do potrząsania dreszczami... Mi to też nie pasuje, a czemu nie poprawiłam, nie wiem. Chyba własnie dlatego, że zafiksowałam się na innych rzeczach.

Z powtórzeniami fakt, mam problem. Tak jak z zaimkami, tylko że o wyrzucaniu nadmiaru zaimków pamiętam, a powtórzenia wyłapuję raz na 50 lat.

Świat. I tu moi Drodzy pomogliście mi najwięcej, bo jak dotąd tylko jedna osoba przeczytała wszystko, co wyklepałam. Usłyszałam, że stworzyłam obraz dość mroczny, niepokojący i starodawny - gorzej, że jedynie przez zabobony wplecione w akcję. Mordka mi się ucieszyła, iż da się coś wywnioskować, jakoś sobie wyobrazić postaci i ich relacje, otoczenie w jakim przyszło im żyć.
Godhand pisze: A co mi się nie podobało?
Półtrupek mi się nie podoba, bo wprowadza groteskowość, a tu się prosi o ciężką, gęstą atmosferę.

Jakieś drobiazgi.
Niepewnie, jak to nietutejszy wszedł na trawy labiryntu.
Jeśli to są trawy labiryntu, to raczej "w" niż "na".

Trochę zbyt gładko i ładnie wypowiadają się Lasota i Liść. O ile ten drugi pobiera nauki w mieście - co jakoś rzecz tłumaczy, to staruszek wydaje się raczej być przywiązany do gęstwiny w lesie.
Trzeci mężczyzna podążył za nimi, rozsypując co na ścieżce.
Tu masz literówkę, ale to drobiazg. Moim zdaniem narrator powinien wiedzieć, co mężczyzna rozsypuje na ścieżce. Przecież wcześniej wykazał się (narrator) wiedzą na temat rytuałów i obrzędów - sugerujesz to nawet w otwierającym zdaniu.
Z tym na trawy labiryntu może być też taka kwestia, iż sama nie wiem czemu, ale ów labirynt wyobrażam sobie jako dość płaskie kawałki terenu z lichą trawką, nijakie to to i miejscami już całkiem tonie... Nie ma tam za bardzo w co wejść.
A półtrupek to dla mnie zagadka. Przysięgam, nie wiem dlaczego i skąd, ale pasuje mi. Zwłaszcza do realiów bytowania na Północnych Wrzosowiskach, które tutaj są tylko wzmianką i może dlatego dziwacznie półtrupek wygląda w tekście.


Dziękuję bardzo za poświęcony czas i chęci. Każdy lubi przeczytać jakąś pochwałę na temat swojego tekstu, nie oszukujmy się, a i poprawiać mam co, także jestem ożywiona :D
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, tylko żują pszczoły.

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

8
Ładnie napisane, przyjemnie i bezboleśnie wprowadzające w świat. Inni już nawrzucali komplementów, to ja się będę czepiać, bo zawsze na imprezie musi być ktoś taki, kto się czepia...
Huba pisze: Mężczyźni stali na odnodze trawiastego labiryntu, wijącego się pośród rozlewiska
Poprawne, ale mi na przykład zdanie się nie podoba i nie budzi żadnych zjawisk. Labirynt się wije?
Huba pisze: Być może wiedzieli, co mogło się stać, lecz było już za późno.
Nie rozumiem. Co mogło się stać? Na co było za późno? Czy oni dopiero teraz ją zobaczyli? Czy narrator nie jest wszechwiedzący? Jeżeli wszechwiedzący, to nie być może, jeżeli nie, to dlaczego za późno?
Huba pisze: ecz było już za późno.

Milczeli, bo nie było już o czym mówić.
Powtórzenie - było, było

Potem są przygotowani do rytuału, a więc... tym bardziej mi nie pasuje to wcześnie zdanie, że może wiedzieli, co się mogło stać, ale było już za późno.
Huba pisze: Liść zaś patrzył obojętnie.
Ja bym "zaś" wyrzucił.
Huba pisze: Niepewnie, jak to nietutejszy PRZECINEK? wszedł na trawy labiryntu.
Nie znam się, interpunkcja to mój słaby punkt, ale czy tutaj nie powinien być przecinek?
Huba pisze: Liść puścił sznur i odsunął się na bok. Wiatr przetoczył mgliste opary po odnogach trawiastego labiryntu. Mężczyzną o nalanej twarzy potrząsnęły dreszcze.
Kamera pokazuje Liścia, skacze szeroką panoramą na bagna, i znowu zbliżenie na mężczyznę obok. Mi się to nie podoba.
Huba pisze: Inny zaś trzymał wypełniony czymś worek.
A tutaj już zdecydowanie bym "zaś" wyrzucił.
Huba pisze: Trzeci mężczyzna podążył za nimi, rozsypując co na ścieżce.
Chyba "coś". Poza tym dalej okazuje się, że wszyscy wiedzą, co ci rozsypują.
Huba pisze: – powiedział Liść, nie odwracając się od lasu, –
Czy tu aby na pewno przecinek?

Added in 9 minutes 7 seconds:
I jeszcze dodam, że zwykle młody wyruszający do miasta po nauki wraca sceptyczny wobec lokalnych zwyczajów, duchów itd, taka klisza - a tu pach, inaczej. To mnie, przyznam, wytrąciło. Bo jakoś tak spodziewałem się syna nabijającego się ze zwyczajów, a nie wygłaszającego mów o półtrupkach i zasadach feng shui :D
http://radomirdarmila.pl

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

9
Huba pisze: - Ruszaj przodem - rozkazał Kogut, stając przy chłopaku. Z surową miną zerknął w wodę, potem popatrzył surowo na Barnima.
Przyznam, że tylko to mi się rzuciło ;)

Czytało się świetnie, nawet jak początkowo nie pasowały mi imiona (bo się śmiesznie kojarzą, na przykład takie
dostrzegając na twarzy Koguta cień.
od razu mi przywodzi na myśl "widziałem orła cień".)
I też zainteresowana jestem co dalej.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

10
Huba pisze: Lasota uśmiechnął się na ten widok, choć nie trudno było dostrzec cień troski na jego twarzy.
nietrudno*
Huba pisze: plecy wyprostował jak struna
wyprostował plecy jak strunę albo wyprostował się jak struna.
Huba pisze: Leżała blisko brzegu, a jej kształt zazdrośnie strzegły osady.
raczej jej kształtu, kogo czego?
Huba pisze: Z surową miną zerknął w wodę, potem popatrzył surowo na Barnima.
O tym powtórzeniu już wspomniała poprzedniczka. :)
Cóż... chciałabym przeczytać ciąg dalszy, ponieważ ten pozostawia niedosyt i wiele zagadek i pytań. I o to chodzi, żeby zaciekawić czytelnika :)

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

11
Fochnąłem się samym początku o to:
Huba pisze: Milczeli, bo nie było już o czym mówić.
Wywaliłbym; niepotrzebnie odbiera to ważkość pierwszej - naprawdę dobrej, pięknie wprowadzającej w klimat (a jakże ważnej przecież w opowiadaniech!) linijce.

Naprawdę ładne to, klimatyczne, przemyślane i w ogóle NIAM! Pisz, pisz!

Jeszcze takie małe coś: ja wiem, że na pewno istnieją ludzie, którzy potrafią usiąść i z głowy tak, bez plany, napisać świetne opowiadanie, mogę tego tylko pozazdrościć. Ja muszę wiedzieć, jak opowiadanie się skończy, muszę znać zarys fabuły i większość rzeczy, które się w nim zdarzą, zanim zacznę cyzelować pierwszy akapit. Jeśli Tobie to niepotrzebne, zignoruj tę uwagę (inni piszący również!) i pisz dalej - po prostu szkoda by mi było niewymownie, gdybyś zniechęciła się przez to, że teraz utknęłaś, czyli.. nie wiesz, co dalej?

Czekam na ciąg dalszy, Hubko! <3

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

12
Też dołożę pochwałę. Dobry tekst.
Huba pisze: Topielica była ślepa, a żaden z nas ani słowa przy niej nie wypowiedział. Nawet, jeśli źle zatrą ślady, wróci tutaj i będzie się błąkała między Północnymi Wrzosowiskami a mokradłami.
Ten fragment bardzo mnie zaciekawił.

Nie potrafiłam wyobrazić sobie labiryntu. Myślałam nawet, że to jakaś metafora. Może warto dodać dokładniejszy opis?
https://www.facebook.com/marta.ryczko.pisarka
https://www.instagram.com/marta_ryczko_autorka/

Uroczysko - fragment opowiadania fantasy

14
Lubię pojawiające się w TW fantasy, mniej więcej tak jak lis kaczuszki :D Bierze się człowiek za weryfkę i lecą wióry :D
A tu niespodziewanka, miła. Nie powiem nic nowego, jest dobrze. Gładko wchodzi.
Ale trochę juchy utoczę ;) i będę się czepiał. I nie czytam uwag przedpiśców więc daruj ewentualne powtórki.
Huba pisze: nieboszczkę
Nieboszczyk - ktoś, kto jest w niebie. A to wymaga wiary w niebo.
Huba pisze: Lasota mocno trzymał sznur, jak gdyby spodziewał się oporu ze strony nieboszczki. Liść zaś patrzył obojętnie.
Tu raczej bym zamienił, stary Lasota jest (chyba) najbardziej kumaty w klocki i raczej on powinien wiedzieć że oporu nie będzie.
Huba pisze: trzech gości moczarów
trzech obcych, nieznajomych.
Huba pisze: Inny zaś trzymał wypełniony czymś worek.
Jak wypełniony to wiadomo że czymś. Sio z czymsiem.
Huba pisze: Kogut, jakby czytał jego myśli w skupieniu, z kamienną twarzą.
Tu niepotrzebny przecinek, robi wrażenie urwanego zdania.
Huba pisze: - Okropne słowo, półtrupek – staruszkiem potrząsnął dreszcz. – Teraz, według syna, nie mieszkam w gaju ani puszczy, ino w lesie. Studnie są zakazane, bo ściągają zło, a wodę należy czerpać z rzek jedynie.
Tu też mam dziwny zgrzyt, jakby Liść przyniósł z miasta wiedzę bardziej sięgającą w prawidła natury niż to czego nauczył się Lasota od babki zielarki.
I CO DALEJ???
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”