kreseczka [wulgaryzmy] [fragment powieści]

1
(nie uważam tego tekstu za jakąś wielką literaturę; zauważyłem już jednak, że komentarze forumowiczów potrafią być celne i trafne; pozwalające na spojrzenie na własny tekst z innej niż swoja własna perspektywy, chętnie więc bym się z tą opinią zapoznał, nawet jeśli będą to opinie niezwykle krytyczne).

Monika była roztrzęsiona. Co prawda, zdarzało się jej już rzucać przedmiotami w domach dopiero co poznanych mężczyzn - zawsze były to jednak obiekty małe, drobne i łatwe do zastąpienia, nieszkodliwe dla otoczenia. Coś ją bolało, niefortunnie uwierało - w środku, gdzieś między sercem a żołądkiem. Zupełnie zaskoczona przypomniała sobie, że miała już tak kiedyś. Nawet kilka razy. Przestraszona uświadomiła sobie, że muszą być to wyrzuty sumienia. Nie odczuwała ich zbyt często - jednak gdy już przyszły, były jak śnieżna kula - za jednym smutnym, budzącym wstręt wspomnieniem nadchodziło kolejne, jeszcze czarniejsze, ciemniejsze i podlejsze. W takich chwilach zawsze obiecywała sobie poprawę. Nie chciała w końcu, by nieustannie nazywano ją wariatką. Niepoczytalną i nieobliczalną. Raz nawet ktoś zadzwonił po karetkę. Podali jej leki na uspokojenie i zalecali na dziś zakończyć wieczór, udać się do domu, wypocząć w jego bezpiecznych okowach.

Monika znalazła się przy drzwiach. Otwierając je, przywitał ją widok wciągającego z kuchennego blatu kreskę Kacpra. “O… już wróciłaś, jakoś szybciej….” - ledwo wydobył z siebie zaskoczony Kacper. “Kurwa! Mówiłeś, że już nie ćpasz!” - wyrzuciła z siebie w agresywnym hauście. “Ćpasz, to takie mocne słowo. Niesprawiedliwe, uwłaczające. Ja nie ćpam. Ja po prostu wciągam kreskę!” - odpowiedział. Monika usiadła, chowając głowę w dłoniach. Była roztrzęsiona, zdenerwowana. “Mam dość. Mam cię kurwa dość! Ty chuju! Obiecałeś mi, obiecałeś, że nie będziesz więcej brać tego gówna! Nie widzisz, że niszczysz swoje życie? Nie widzisz, jak mnie to rozpierdala?! Wynoś się! Wynoś się natychmiast razem ze swoim białym proszkiem!”. Kacper słuchał jej ze spokojnym, nieco nieobecnym wzrokiem. Euforyczne i uspokajające działanie środka, który właśnie zażył, delikatnie rozchodziło się po jego ciele, powodując przyjemne mrowienie.

Nie rozumiał, o co cały ten hałas. Te krzyki. W tej krótkiej chwili życie wydawało mu się niezwykle piękne i nie chciał, aby zaburzano jego poczucie harmonii i jedności ze wszechświatem. Zachwiał się, łapiąc równowagę chwytając się ściany. “To tylko jedna kreska. Przysięgam. Nie ćpam, cały ten czas nie ćpałem. To tylko Jedna, malutka kreseczka. Nie warta twojego krzyku i złości”. Przeprowadzili dziesiątki takich rozmów. Dziesiątki malutkich, białych kresek, o które zdaniem Kacpra nie warto robić zachodu. Ale za jedną kreską zawsze podążała kolejna, aż do momentu, kiedy na ekranie bankomatu pojawiał się napis “brak środków na karcie”, kończąc tym samym trwającym dni lub tygodnie ciąg narkotykowy. Aż do następnej wypłaty. Monika nie chciała tego słuchać i nie wierzyła już, że coś w tej materii się zmieni. Kochała Kacpra i miała dość obserwowania, jak ten inteligentny i pełen potencjału człowiek stacza się na dno. Otworzyła szeroko drzwi, wskazując na nie ręką. “Wynoś się. Wypierdalaj! To koniec. Słyszysz, kurwa? Koniec. Koniec tolerowania twojej pierdolonej narkomanii. Jesteś dla mnie martwy. Wynoś się, wynoś się i nigdy nie wracaj!”.

Wypowiadane przez Monikę słowa wprawiły Kacpra w mało przyjemny nastrój. Nie rozumiał całej tej agresji, bólu, wrogości skierowanej w jego kierunku. Nie rozumiał, czym sobie na to zasłużył. Nie wiedział, dlaczego ta króciutka, biedna biała kreseczka wywołała w Monice tak żarliwą nienawiść. Chciał jedynie cieszyć się swoim błogostanem, póki jeszcze trwał. Nie miał ochoty wdawać się w kłótnie i do niczego nieprowadzące dyskusje - potrzebował ciszy. Szczęście w czystej formie przepływało przez jego ciało. Czuł je w kościach i koniuszkach swoich palców, a myślami był już w zupełnie innym miejscu. Wyobrażał sobie bezludną wyspę, uderzające o skały fale, siebie siedzącego na pniu ściętego drzewa, kontemplującego ciszę i sens istnienia. Chciał zostać sam. Wynieść się jak najdalej od pełnej gniewu i krzyku postaci stojącej w drzwiach.

Założył płaszcz, plecak i wyszedł bez słowa. Chwiejnym krokiem podążył w dół, po schodach. Opuszczając blok, spojrzał na rosnące dookoła, pokryte śniegiem drzewa; piękno ich zieleni odurzyło go i odebrało równowagę. Ratując się przed upadkiem, usiadł na stojącej obok ławce. Pomyślał, że odnalazł swoją bezludną wyspę. Odnalazł spokój i szczęście - przynajmniej na krótką chwilę, dopóki jego organizm nie wydali zażytego niedawno środka odurzającego. Potem będzie tak jak zawsze. Uczucie radosnej euforii stopniowo będzie zamieniać się w odczucie pustki i samotności, uczucia prześladujące i wlokące się zanim od kiedy tylko pamięta. Zawsze, gdy wrócą, chce uciekać - szybko jednak okazuje się, że nie ma dokąd; przed wyniszczającą dziurą wywierconą głęboko w jego sercu nie zdołały uchronić go ani rozmowy z psychoterapeutą, ani ciepło dłoni ukochanej osoby. Pomaga tylko biały, wciągany nosem proszek.

kreseczka [wulgaryzmy] [fragment powieści]

2
hellbike pisze: udać się do domu, wypocząć w jego bezpiecznych okowach.
okowy* nie nazwałabym bezpiecznymi, chociaż może niektórzy czują się bezpiecznie skuci kajdanami na przykład:)
hellbike pisze: Nie warta twojego krzyku i złości”
niewarta*
hellbike pisze: kończąc tym samym trwającym dni lub tygodnie ciąg narkotykowy.
trwający*
hellbike pisze: pokryte śniegiem drzewa; piękno ich zieleni odurzyło go i odebrało równowagę.
widać zieleń?

Przeczytałam z ciekawością:)

kreseczka [wulgaryzmy] [fragment powieści]

3
Taka kreseczka potrafi uznać plamę na obrusie za wielkie dzieło sztuki. Podobnie jest z tym tekstem, płaski jakiś. Dramatyzm oddają tylko przymiotniki, wyrazy, słowa. No, ale wygląda na szczery. To jest, ja czuje, że tekst wyraża bunt, który nie ma gdzie eksplodować. Łapanki nie robię. Brakuje jakiejś poetyckości, czy ciekawych zdań niebanalnie ujmujących rzeczywistość "pod wpływem", zdania, słowa takie jakieś nawlekane, jedno za drugie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”