Anna

1
Ekran komputera stał się w ciągu kilku sekund najbardziej zbędną rzeczą w pokoju, a Didier Drogba w oczach Tomasza był żenującym kopaczem skórzanej futbolówki. Rzut karny niewykorzystany brzmiało jak wyrok sądu skazujący oskarżonego na długi wyrok. Kilkaset funtów potencjalnej wygranej, odlatywało w siną dal za sprawą nieudolnie grającej drużyny Chelsea z Londynu. Mężczyzna obstawił zwycięstwo liderów Premiere League różnicą co najmniej trzech goli, a wynik dwa do zera i ostatnie sekundy meczu powodowały nerwowe drżenie prawej ręki trzymającej między palcami tlącego się papierosa.
- Zarabia dwieście tysięcy tygodniowo i co? - skwitował nieudolny strzał jednego z europejskich gwiazdorów futbolu. Dodaj jeszcze kilka określeń, z których homofob i rasista rozdziawiliby usta w radosnym uśmiechu. Nie warto o nich wspominać, gdyż Tomasz do żadnej z tych grup nie należał i używał ich tylko czasem, chcąc pokazać, jaki jest naprawdę wkurzony.
Wstał z rozmemłanego łóżka, na którym kołdra i poduszki bez poszewek swoją pożółkłą barwą przypominały, jakim jest leniem i jak mało dba o poziom swojego życia Wrzucił niedopałek papierosa do słoika z wodą. Psiocząc pod nosem na obolałe kolana, podszedł do uchylonego okna.
Na zewnątrz listopadowy wieczór tez nie nastroił go pozytywnie do życia. Było już ciemno i zimno, a padający leniwie deszcz wyczyścił ulice Bell Street prawie do czysta.
Ile to już razy obiecywał sobie, że przestanie obstawiać te cholerne mecze. Zawsze kończyło się w taki sam sposób. Przestawał grać na kilka dni, czasem godzin lub zwykle minut, by ze zdwojona siłą znów to samo robić. Patrzył w swoje odbicie w szybie okna i uśmiechnął się krzywo, skrobiąc palcem po odstającym brzuchu. Pewnie, że zdarzało mu się wygrywać. Udowodnione jest matematycznie, że nie można cały czas przegrywać. Na niewiele się to jednak Tomaszowi zdawało. Nawet jak wygrał, to i tak zaraz potem przegrał. Przez ostatnie kilka lat był na wielkim minusie dochodzącym do trzydziestu tysięcy funtów, ale skoro był sam i nikt nie był ważny w jego życiu, więc ten stan upojenia hazardem się nie zmieniał.
- Bo jesteś debilem! - własne słowa grzmiały w uszach mężczyzny. - Urodziłeś się debilem i takim samym kretynem zdechniesz. Tylko bezmózga ameba robi to samo przez lata, choć poza wyrzucaniem pieniędzy w błoto nie przynosi to żadnego efektu.
Psioczył pod nosem przez kilka minut aż w końcu znudzony opadł bezwładnie na fotel. Zapalił kolejnego papierosa i masując naprążony triceps zastanawiał się, co dalej robić. Po kilku minutach jak narkoman sięgający bez namysłu po kolejną działkę, tak on, otworzył stronę z nadchodzącymi meczami. Mecz ligi hiszpańskiej i dwa spotkania ligi portugalskiej przyniosły oczekiwany efekt. Przegrany zakład i oczywistostość wydarzeń w tych nadchodzących przyśpieszyły bicie serca. Sięgnął do szuflady biurka. Odliczył z pliku banknotów czterdzieści funtów. Wsunął pieniądze do dresów. Nie założył skarpetek. Salon bukmacherski był zaledwie dwieście metrów od jego małego mieszkania. Zakładając prawego buta był już pewny. Drużyna Porto da radę strzelić przynajmniej pięć bramek gościom z prowincji.
Zszedł po klatce schodowej sprawdzając w kieszeni czy nie zapomniał klucza do drzwi wejściowych. Kochał te chwile, kiedy uważał się za nieomylnego w typowaniu meczów. Wszystko wtedy było takie proste i oczywiste, a nadchodząca wygrana odmieni życie na lepsze.
Wyszedł na ulicę. Szybkim krokiem ruszył do Ladbroksa — jaskini hazardu gdzie nałogowi gracze, spędzali całe dnie typując wyścigi konne, tenisa i wszystkie inne dyscypliny sportowe.
Kiedy mijał pub Bull, obrócił z niechęcią głowę na drugą stronę ulicy. Pracował w nim od kilku miesięcy, próbując zadowalać podniebienia angielskich gości. Miejsce było bardzo popularne w miasteczku, a niedobory w personelu powodowały, że każdego dnia musiał się mocno napocić smażąc steki i hamburgery. Mruknął pod nosem coś wulgarnego wspominając menadżera zamieniającego jego pracę w codzienny koszmar. Przeszedł obok sklepu Sainsbury, w którym robił zakupy. Od kilku tygodni unikał stoiska z pieczywem, próbując bez efektu, pozbyć się nadwagi. Był Polakiem i kochał pieczywo, zwłaszcza z serem. Zabójcze dla brzucha węglowodany skutecznie nie pozwalały schudnąć.
Przeszedł na drugą stronę ulicy, patrząc na logo lokalnej siłowni. Zaglądał tam czasem, testując kondycje na bieżni. Boksował też trochę z Jerrym, trenerem osobistym, ale zwykle dostawał łomot. To też nie zachęcało do odwiedzin tego miejsca.
Zatrzymał się przed salonem bukmacherskim Ladbrokes. W głowie ostatni raz przeanalizował nadchodzące mecze. Zaciągnął się Chesterfieldem, wyrzucając niedopałek na chodnik. Już miał wejść do środka, kiedy jego wzrok przykuła stojąca przy oknie wystawowym dziewczyna.
Była młoda, zbyt młoda by stać w tak paskudny wieczór samotnie na ulicy. Oparta o ścianę budynku, patrzyła martwym wzrokiem przed siebie. Ubrana jak zmęczona życiem czterdziestoletnia kobieta, trzymała ręce w kieszeniach płaszcza.
Tomek drgnął, zaintrygowany jej oczami. Jej twarz była jak diament w tym otaczającym Tomka bezbarwnym świecie. Była śliczna. Z mocno zaniedbanymi włosami i bez makijażu obudziła w chłopaku tę wrażliwszą na piękno, drugą połowę. Nie potrafił się uśmiechać w ten typowy dla przystojniaków sposób, więc tylko kiwnął jej nieznacznie głową. Liczył na to, że stanie się coś nieoczekiwanego. Nie za bardzo w wiedział co. Nie obnosił się z tym publicznie, ale uważał kobiety w jego wieku za niepotrzebne. Ekscytowały go tylko młode dziewczyny i choć czasem nazywał siebie zboczonym fiutem, to tak właśnie myślał.
Dziewczyna stała nieporuszona, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Patrzyła przed siebie jakby otaczający świat nie istniał.
Zaklął cicho, kiedy potknął się w progu wchodząc do salonu. Już od wielu lat nie mógł liczyć na zainteresowanie młodej dziewczyny. Tylko kelnerki z pubu czasem posyłały mu radosny uśmiech, ale tylko wtedy, gdy chciały dostać darmowego burgera. Odstający brzuch i nieśmiertelny dres nie mogły zrobić na nikim wrażenia.
Stanął przed maszyną, w której mógł zawierać zakłady online. W powietrzu unosił się zapach porażki i dźwięk łańcuchów hazardu. Okrzyki niezadowolenia, mocne przekleństwa i obojętna twarz pracownika salonu. Wsunął dwa banknoty dwudziestofuntowe do środka, wciskając opcję nadchodzących meczów futbolowych.
Nie mógł pozbyć się obrazu dziewczyny w swojej głowie. Coś nie pasowało. Była młoda i ładna, nawet bardzo, a takie młode ślicznotki wyglądały zawsze inaczej. A może miała kłopoty? Może nie miała gdzie spać?
Mecz futbolowe i ich końcowy wynik przestały być już tak oczywiste. Stukał bezmyslnie palcem po ekranie nie mogąc się zdecydować, co wybrać. W końcu do jego świadomości dotarło, że może lepiej dać te pieniądze tej dziewczynie. Przecież i tak nie wygra, a te kilka funtów pewnie by jej choć trochę pomogło.
Wypłacił pieniądze. Ruszył do wyjścia, kiedy srebrny, metaliczny mercedes zatrzymał się przed salonem bukmacherskim. Przez drzwi zobaczył jak dwóch mężczyzn wysiada z auta i podchodzi do dziewczyny.
Wciąż stała nieporuszona, ale w jej oczach zobaczył strach. Mężczyźni mówili do niej podniesionym głosem, jeden z nich zaczął szarpać ją za rękę.
Tomek nie miał wątpliwości, że nie chciała iść z nimi. Zaczęła cicho protestować, aż w końcu się rozpłakała. Kilka przechodzących osób nie zwróciło uwagi na to co się dzieje.
Chłopak ważył prawie sto dwadzieścia kilogramów. Nie był wysportowany i zbyt zwrotny przez otyłość. Trochę jednak potrafił boksować i stawał się lwem, kiedy widział krzywdę dziejącą się drugiemu człowiekowi. Szybko doszedł do przekonania, że dyskusja z napastnikami do niczego go nie zaprowadzi i nie pomoże dziewczynie. Stali do niego tyłem, więc miał przewagę. Zaskoczenie to duży plus w ulicznej bójce.
Cios pieśnią w tył głowy powalił większego na chodnik. Osunął się bezwładny, cicho charcząc. Podcięcie nóg drugiego i dwa uderzenia w skroń leżącego przyniosły taki sam efekt. Kątem oka Tomek, zauważył wysiadającego z samochodu trzeciego mężczyznę. Solidne drzwi mercedesa plus mocny kopniak zrobiły swoje.
- Pora się ewakuować. - patrzył na płaczącą dziewczynę. Nie zareagowała nie mogąc oderwać wzroku od poturbowanych napastników.
- Uciekamy! - krzyknął w końcu.
Złapał dziewczynę za rękę i zaczęli biec w kierunku jego mieszkania.

Rozdział 2

Zdyszani, spoceni i mokrzy od padającego deszczu zatrzymali się w końcu przed drzwiami mieszkania. Tomasz wiedział wcześniej o słabiej kondycji, ale przebiegnięcie tych kilkudziesięciu metrów pokazało mu, że nie ma żadnej kondycji. Przykucnął na kilka sekund, próbując rozpaczliwie złapać oddech. Gdzie się podziały te czasy, kiedy mógł pić całą noc, a rana zaraz po przebudzeniu szedł biegać przez godzinę.
- Tu mieszkam. - ledwo wysapał patrząc na siedzącą na schodach dziewczynę. Wciąż milczała, próbując wyrównać oddech.
Otworzył drzwi, wskazując na wnętrze mieszkania.
- Wchodzisz?
Dziewczyna ciągle milczała.
- Co z tobą! Właśnie pobiłem trzech facetów w twojej obronie, a ty nie wiesz, czy masz wejść. - normalnie, pewnie byłby to krzyk oburzenia, ale jej młoda twarz zmieniła to w normalny głos. Nie potrafił zachowywać się agresywnie w stosunku do dzieci czy nawet dorastających panienek.
- Trochę zaufania. - uśmiechnął się prawie naturalnie. - Jestem tylko otyłym facetem, który próbuje ci pomóc.
Dziewczyna odpowiedziała mu podobnym grymasem, ale podniosła się i weszła do mieszkania.
Tomek wszedł do kuchni i nalał kranówki do dwóch szklanek. Jedna z nich podał dziewczynie, a drugą sięgnął do kieszeni po papierosy. Zapalił, spoglądając na dziewczynę, która rozglądała się po pomieszczeniu.
Poszedł do pokoju, wychylając się mocno przez otwarte okno. Patrzył w kierunku salonu bukmacherskiego, ale nie zauważył i nie usłyszał nic podejrzanego. Powoli do jego świadomości zaczęło docierać, co takiego zrobił. Dreszcz niepokoju przebiegł mu po plecach. Nie wiedział kim były te oprychy, ale dopiero teraz przyszło mu do głowy, że odnalezienie jego i dziewczyny nie zajmie zbyt długo czasu. Wrócił do kuchni.
- Kim oni są? - spytał, siadając na taborecie.
Domyślał się, że nie członkami kółka różańcowego, ale jej odpowiedź wstrzymała mu oddech.
- T o policjanci, którzy zabili moją rodzinę.
- Policjanci, którzy co...? - Powtórzył za dziewczyną mechanicznie, choć dobrze wcześniej usłyszał.
Zerwał się z drewnianego stołka i chwiejnym krokiem podszedł do zlewozmywaka. Nalał zimnej znów wody do pustego kubka, wypijając wszystko jednym haustem. Po chwili nieco się uspokoił. Sięgnął po leżące na stole papierosy, ale rozmyślił się i odepchnął paczkę nerwowym ruchem od siebie.
- Zabili mamę, ojca i moją starszą siostrę, a teraz kolej na mnie.
Mężczyzna kompletnie zbaraniał. Patrzył na dziewczynę.
- Co ty pieprzysz?
Była tak spokojna, kiedy to mówiła, że Tomek nie mógł oderwać od niej wzroku. Zniknęła cała jej uroda i mógł tylko zauważyć jej pozbawioną życia twarz. Gdyby tylko istniała maszyna do cofania się w czasie. Wysłałby ten cholerny kupon, przegrałby te czterdzieści funtów i wszystko byłoby jak zawsze.
- Jacy policjanci? Skąd? - pytanie zabrzmiało tak naiwnie, że dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie. Wstała z taboretu i podeszła do lodówki. Wyciągnęła z półki na drzwiach owocowy jogurt i patrząc ciekawie na nowego znajomego odezwała się nienaturalnie spokojnym głosem.
- Z Londynu.
Miał wrażenie, że to nie może się dziać naprawdę. To tylko jakiś upiorny sen, a on się zaraz obudzi.
- Ale jak? Tym nie masz nawet dwudziestu. Jak to zabili twoją rodzinę? - Pytania rozsadzały mu czaszkę. Tyle lat prowadził spokojne i nudne życie, a teraz to.
Zapalił papierosa. Wyszedł bez słowa z kuchni. Usiadł w pokoju naprzeciw leżącego na ławie laptopa i bezwiednie patrzył jak drużyna Porto już w pierwszej połowie prowadziło cztery do zera. Jego życie przecież nie było aż takie złe. Pracował, głodny nie chodził, a czasem nawet uprawiał seks. Były to tylko co prawda prostytutki. A teraz co? Więzienie albo – co gorsza – kula w łeb, bo chciał tylko pomóc młodej dziewczynie. Dlaczego jak tylko próbował zrobić coś dobrego, to życie kopało go w tyłek, dając do zrozumienia, że nie warto być kimś wartościowym i tylko ludzie źli mają dobrze w życiu.
- Może włącz jakiś film, a potem pójdziemy spać. - usiadła obok niego na tyle blisko, że poczuł jak jej ciało dotyka jego boku. - Rano wstanę wcześnie i sobie pójdę.
Siedzieli tak bez słowa obok siebie patrząc bez większego zainteresowania, jak Jean Reno próbuje rozwikłać tajemnice morderstw w Purpurowych Rzekach. W końcu zmęczony przygniatającymi go myślami zasnął.

***

Tomasza obudził hałas śmieciarki opróżniającej kubły ze sklepów na głównej ulicy. Wstał z kanapy w pokoju gościnnym, klnąc pod nosem na Rumunów głośno rozmawiających przy oczyszczaniu miasta z odpadków poprzedniego dnia. Zamknął okno i spojrzał na śpiącą dziewczynę. Twarz mu złagodniała. Podszedł do kanapy i poprawił zsunięty koc, zastanawiając się, dlaczego nie zapytał jej o imię.
Nie miał pojęcia kim jest ta dziewczyna. Policjanci zabili jej rodziców i siostrę? Od dawna nie słyszał nic bardziej głupiego. Pewnie uciekła z domu, a teraz włóczy się po ulicach wciskając te brednie ludziom, żeby dostać kilka funtów. Zanim zasnął chciał ją przez chwilę zerżnąć i wygonić z domu, udowadniając małolacie, że świat nie jest dobry, a ludzie naiwni. Porzucił szybko tę myśl, widząc jak bezradnie rozgląda się po pokoju. Nie mogła mieć więcej niż osiemnaście lat, a on nie był potworem. Nie był od dawna. Poza tym zbyt była podobna do jego nieżyjącej córki. Kilka lat starsza, ale te włosy, zamknięte usta zbyt przypominały mu Klaudię.
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła szósta rano, a na dworze wciąż było ciemno. Nalał wody do czajnika i zapalając gaz na kuchence wachał się co ma z nią zrobić. Jeżeli mówiła prawdę, to na pewno nie zamierzał mieszać się w takie sprawy. Przepychanki z gliniarzami, ciągania po sądach. Nie, to była przeszłość, a mężczyzna nie zamierzał znów bawić się w gangstera. Przez takie właśnie życie stracił właśnie rodzinę i musiał uciekać z Polski.
Lepiej było dać jej kilka funtów i grzecznie wyprosić z domu. Zerwać tę nową znajomość jednym szarpnięciem, szybko o wszystkim zapominając.
Zalał kubek z kawą gorącą wodą. Wrócił do pokoju i siadając na kanapie spoglądał na wyłączony laptop. Był zdziwiony, że nawet nie chce sprawdzić wyników wczorajszych meczów. Może nie był aż tak uzależniony. Mała awantura pod salonem, twarz spokojnie śpiącej dziewczyny, całkowicie pozbawiła go zainteresowania hazardem.
Dziewczyna poruszyła się kilka razy i w końcu otworzyła oczy.
- Która godzina? - spytała, ziewając.
- Szósta. - odpowiedział, próbując wymyślić jak jej powiedzieć, żeby sobie poszła. - Zjesz coś?
Kiwnęła przytakująco głową. Wyjęła z ręki Tomka palącego się papierosa. Zaciągnęła się raz, krzywiąc twarz niemiłosiernie.
- Muszę umyć zęby. - wstała z kanapy i poszła do łazienki.
Podszedł do okna, spoglądając w swoje odbicie w szybie. Od kilku lat strasznie się zaniedbał. Odkąd przyjechał do Anglii, jego życie było absurdalną wegetacją. Pracował w kuchni, choć szczerze tego nienawidził. Uprawiał hazard, nie mając o nim pojęcia. Nawet bieliznę zmieniał nie częściej niż co kilka dni, uważając to za wystarczająco higieniczne.
Zauważył, że dziewczyna wyszła z łazienki i poszła do kuchni.
- Jak ty masz właściwie na imię?. - spytał stojąc w progu.
- Ania. - odpowiedziała, wyciągając z lodówki plasterki sera i szynki. Z chlebaka wyjęła bochenek krojonego chleba. Kiedy smarowała kromki masłem, Tomek zauważył kilka łez cieknących jej po policzku.
- Czemu płaczesz? - Był zły sam na siebie za to pytanie. Zaraz się rozczuli i jeszcze przygarnie biedną sierotkę.
- Codziennie tak robiłam śniadanie dla Patrycji, młodszej siostry. - obtarła mokre oczy przegubem dłoni. - A teraz ona nie żyje. I mama i tata też.
Tomasz długo patrzył na dziewczynę. Usiadł przy kuchennym stole i spytał ostrożnie.
- Aniu, jeżeli myślisz, że uwierzę w to co mówisz, to muszę cię ostrzec. - beznamiętnie mieszał łyżeczką kawę w kubku. - Kiedyś, dawno temu byłem bandziorem o bardzo złej reputacji, a takie zmyślone historie dorastających panienek nie robią na mnie większego wrażenia.
Dziewczyna skinęła głową, że go rozumie. Usiadła obok przy stole.
- Mój tata robił z nimi jakieś interesy. - rozbeczała się na dobre. - Jak wróciłam z zakupami ze sklepu, to on leżał na podłodze w kuchni z przestrzeloną głową, a mama obok niego. Kiedy to zobaczyłam, bardzo się wystraszyłam i zemdlałam, a kiedy się ocknęłam, poszłam zadzwonić po karetkę. Obok szafki, na której stał telefon leżała moja młodsza siostra.

Added in 2 minutes 22 seconds:
Przepraszam, ale zapomniałem dodać, że to fragment dla cierpliwych, których nie zmęczyło jeszcze moje pisanie. Z góry dziękuję, jeżeli pojawi się jakiś komentarz.

Added in 16 seconds:
Przepraszam, ale zapomniałem dodać, że to fragment dla cierpliwych, których nie zmęczyło jeszcze moje pisanie. Z góry dziękuję, jeżeli pojawi się jakiś komentarz.

Anna

2
Nawet mnie zaciekawiła ta historia. Po początku nie spodziewałam się, że zakończy się kryminalną sprawą. To fragment dłuższego opowiadania? Jeśli tak, to chętnie przeczytałabym jak dalej poprowadziłeś fabułę. Językowo za bardzo nie ocenię, bo nie jestem od tego specjalistą. Kilka literówek mi się w oczy rzuciło, ale oprócz tego czytało mi się w miarę dobrze.
Pozdrawiam

Anna

4
Jeśli książki to mam nadzieję, że Twoja wyobraźnia nada jej nietypowy bieg. Chodzi mi o to, że historia może być ciekawa, jeśli nie pójdziesz stereotypowo, czyli on jednak jej pomaga i walczy ze "złymi " z policji i zmienia tym samym swoje nudne życie. Dla mnie, jako czytelnika zachęcające do czytania byłoby rozwiązanie zupełnie nieoczekiwane. Takie, że powiedziałabym "łał" po zakończeniu lektury. I tego Ci życzę:)

Anna

5
Taki mam plan, choć przy założeniu, że już wszystko było... Miałem już ogólny zarys książki, ale zatrzymałem sie na 5 rozdziale, dochodząc do tego co Ty wniosku. Chciałoby się mieć taką wspaniałą wyobraźnie i wyrzucać niesamowite rozwiązania z rękawa, ale to nie takie proste. Nie mniej jednak zdaję sobie sprawę, że to mój psi obowiązek zaskakiwać czytelnika rozwojem akcji. Mam nadzieję, że coś wymyslę, bo faktycznie strzelanki, zemsta itd. nie zachęcą do czytania.

Anna

6
Podoba mi się tempo całej akcji. Czuć, że jest to zalążek powieści sesacyjnej, przez krótkie dynamiczne zdania i szybką akcję. Czasem może zbyt szybką, bo momentami mam wrażenie, że nie nadążam za twoim tokiem myślenia.
Ogólnie, uważam, że historia ma potencjał chociaż ma braki stylistyczne. Nie jestem ekspertem jeśli chodzi o styl i gramatykę ale, niestety, rzuca się tutaj w oczy sporo literówek, powtórzeń, czy też brak przecinków.

Jeśli chodzi o fabułę, to czepiłabym się pewnych nielogiczności. Na przykład, skąd Tomasz wiedział, że Anna jest Polką? Nawet nie próbował do niej mówić po angielsku. Chyba, że nie umie?

Jego charakter też wydaje mi się trochę niespójny.
tomek3000xxl pisze: Zanim zasnął chciał ją przez chwilę zerżnąć i wygonić z domu, udowadniając małolacie, że świat nie jest dobry, a ludzie naiwni.
Tym zdaniem straciłam dla niego całą sympatię, która zakiełkowała mimo jego licznych, oczywistych wad. Jeśli twoją intencją było to, żebym jej w ogóle nie miała, to w porządku :) Ale ja wolę trochę lubić głównego bohatera, żeby potem móc mu kibicować.

Strzępki informacji z przeszłości Tomasza są wrzucane dość chaotycznie. Tak jakbyś w trakcie pisania przypomniał sobie, że musisz gdzieś ująć dany fakt z jego życia i wspominasz o tym, w tym samym momencie.
tomek3000xxl pisze: Poza tym zbyt była podobna do jego nieżyjącej córki. Kilka lat starsza, ale te włosy, zamknięte usta zbyt przypominały mu Klaudię.
Trochę też nie prawdopodobne wydaje mi się, że Ania jak gdyby nigdy nic zaproponowała oglądanie filmu facetowi, który zaciągnął ją do swojego mieszkania, po tym jak właśnie pobił grupkę policjantów, którzy zabili jej rodzinę.

Ogólnie, historia zapowiada się ciekawie ale moim zdaniem wymaga jeszcze dużo pracy.

Anna

9
tomek3000xxl pisze: Mężczyzna obstawił zwycięstwo liderów Premiere League różnicą co najmniej trzech goli, a wynik dwa do zera i ostatnie sekundy meczu powodowały nerwowe drżenie prawej ręki trzymającej między palcami tlącego się papierosa.
ja się na przecinkach za bardzo nie znam, nadal to dal mnie czarna magia, ale spróbuj przeczytać sobie to zdanie na głos tak jak masz przecinki i przerwy, na końcu brakuje mi oddechu, tam musi być gdzieś przecinek ;).
Co do samej treści opowieść zaczyna się w miarę ciekawie i rozkręca się na tyle ciekawie, że zachęca do dalszego czytania, więc tutaj jak najbardziej na plus. Jednak zdarzają się literówki, i niedogrania.
tomek3000xxl pisze: Dodaj jeszcze
Dodał jeszcze...
tomek3000xxl pisze: - Zarabia dwieście tysięcy tygodniowo i co? - skwitował nieudolny strzał jednego z europejskich gwiazdorów futbolu. Dodaj jeszcze kilka określeń, z których homofob i rasista rozdziawiliby usta w radosnym uśmiechu. Nie warto o nich wspominać, gdyż Tomasz do żadnej z tych grup nie należał i używał ich tylko czasem, chcąc pokazać, jaki jest naprawdę wkurzony.
jak dla mnie sposób pokazania, jak bohater jest niezadowolony z przegranej nie wyszedł, za bardzo chciałeś ominąć wulgaryzmy i wyszło coś dziwnego, może się lekko czepiam, ale to moja opinia ;),
tomek3000xxl pisze: jakim jest leniem i jak mało dba o poziom swojego życia Wrzucił niedopałek papierosa do słoika z wodą.
kropka?
tomek3000xxl pisze: Było już ciemno i zimno, a padający leniwie deszcz wyczyścił ulice Bell Street prawie do czysta.
zdaje się, że mam rozumieć iż na ulicach ludzi nie było, chyba, że deszcz konkretnie wyczyścił ulicę z brudów? przydało by się jeszcze jedno zdanie, że to jednak chodzi o przechodniów,
tomek3000xxl pisze: Zapalił kolejnego papierosa i masując naprążony triceps zastanawiał się,
naprężony
tomek3000xxl pisze: Przegrany zakład i oczywistostość wydarzeń w tych nadchodzących przyśpieszyły bicie serca.
Coś to zdanie się pomieszało, a literówki to powinien ci wyłapać program do pisania, jakiś open office, albo nawet google dokumenty to można online bez problemów.
tomek3000xxl pisze: Nie założył skarpetek.
informacja zbędna, naprawdę, nic tekstowi nie nadaje poza objętością,
tomek3000xxl pisze: Kiedy mijał pub Bull, obrócił z niechęcią głowę na drugą stronę ulicy.
co zrobił? ja bym dodał: Kiedy mijał pub Bull, obrócił z niechęcią głowę spoglądając na drugą stronę ulicy.
tomek3000xxl pisze: Zatrzymał się przed salonem bukmacherskim Ladbrokes.
to już wiemy było wyżej i wpada w powtórzenie,
tomek3000xxl pisze: Tomek drgnął, zaintrygowany jej oczami. Jej twarz była jak diament w tym otaczającym Tomka bezbarwnym świecie. Była śliczna. Z mocno zaniedbanymi włosami i bez makijażu obudziła w chłopaku tę wrażliwszą na piękno, drugą połowę.
z mężczyzny robi się chłopak, to raz, dwa Tomek i Tomek,
tomek3000xxl pisze: Była młoda i ładna, nawet bardzo, a takie młode ślicznotki wyglądały zawsze inaczej.
to znaczy jak wyglądały?
tomek3000xxl pisze: - Tu mieszkam. - ledwo wysapał patrząc na siedzącą na schodach dziewczynę.
tomek3000xxl pisze: - Pora się ewakuować. - patrzył na płaczącą dziewczynę.
budowa dialogów, po kropce zdanie zaczynamy z dużej litery, reszty dokładnie nie znam, ale na forum jest o tym sporo informacji,
tomek3000xxl pisze: Tomasz wiedział wcześniej o słabiej kondycji, ale przebiegnięcie tych kilkudziesięciu metrów pokazało mu, że nie ma żadnej kondycji.
co wiedział o słabej kondycji?, Tomasz wiedział, że ma słabą kondycję, ale...
tomek3000xxl pisze: Gdzie się podziały te czasy, kiedy mógł pić całą noc, a rana zaraz po przebudzeniu szedł biegać przez godzinę.
rana z rana ;)
tomek3000xxl pisze: Jedna z nich podał dziewczynie,
Jedną...
tomek3000xxl pisze: Tomek wszedł do kuchni i nalał kranówki do dwóch szklanek. Jedna z nich podał dziewczynie, a drugą sięgnął do kieszeni po papierosy.
to znaczy szklanką z wodą wyciągał papierosy?
tomek3000xxl pisze: Poszedł do pokoju, wychylając się mocno przez otwarte okno.
ale jak? najpierw się wychylił i szedł? czy wszedł do pokoju przez okno?
tomek3000xxl pisze: Nalał zimnej znów wody do pustego kubka,
a wcześniej była ciepła czy jak?
tomek3000xxl pisze: Tomasza obudził hałas śmieciarki opróżniającej kubły ze sklepów na głównej ulicy. Wstał z kanapy w pokoju gościnnym, klnąc pod nosem na Rumunów głośno rozmawiających przy oczyszczaniu miasta z odpadków poprzedniego dnia.
tomek3000xxl pisze: na kuchence wachał się co ma z nią zrobić
wahał
tomek3000xxl pisze: Przez takie właśnie życie stracił właśnie rodzinę i musiał uciekać z Polski.
tomek3000xxl pisze: - Mój tata robił z nimi jakieś interesy. - rozbeczała się na dobre. - Jak wróciłam z zakupami ze sklepu, to on leżał na podłodze w kuchni z przestrzeloną głową, a mama obok niego. Kiedy to zobaczyłam, bardzo się wystraszyłam i zemdlałam, a kiedy się ocknęłam, poszłam zadzwonić po karetkę. Obok szafki, na której stał telefon leżała moja młodsza siostra.
końcówka jest drętwa, zero emocji, a płacz, nie to mnie nie przekonuje,
Miały być dwa zdania, a się rozpisałem, że hej, więc spróbuję to jakoś zamknąć, coś w tej opowieści jest, że chce się czytać, jednak sporo literówek, i błędów językowych powodują, iż samo czytanie czasem bywa męczące, tekst do mocnego zredagowania, więc sporo pracy przed tobą.
Dzięki za podzielenie się i powodzenia w kolejnych tekstach o/

Anna

10
Hej.
Dziękuję za obszerny komentarz. Tak jestem gramatycznym idiotą, który popełnia dużo błędów różnej maści. Faktycznie może nie powinienem wklejać fragmentów przed redakcją. Na moje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że chciałem usłyszeć komentarze na temat samej treści i czy czytelnika może to zainteresować.
Za kilka dni wkleję fragment po redakcji wcześniejszego tekstu i jeżeli wtedy wyjdą błędy, to zacznę się martwić.

Anna

11
Początek historii, który nam zaprezentowałeś zachęca do przeczytania dalszego ciągu :)
tomek3000xxl pisze: Za kilka dni wkleję fragment po redakcji wcześniejszego tekstu i jeżeli wtedy wyjdą błędy, to zacznę się martwić.
Myślę, że jakieś błędy na pewno się znajdą i nie ma się czym martwić, choć rozumiem w czym rzecz ;)

Anna

12
No, tu nie ma co owijać w bawełnę chłopie. Nie jest za dobrze.

O co chodzi z Tomaszem? Był bezlitosnym zbirem, który jednak zawsze rzuca się z pięściami na kogoś, "kiedy widział krzywdę dziejącą się drugiemu człowiekowi"? Gangsterem o gołębim sercu, który uciaka z Polski? Facetem, który nie gwałci dziewczyny dlatego, że się rozgląda i przypomina mu córkę? Stary, sympatia dla głównego bohatera to podstawa. Przemyśl, kim on ma być. Jeśli ma być taki, to ja nie chcę bliżej go poznawać; cholera wie, może kiedyś wyrywał zęby torturowanym kobietom? Aha, no i pozbawiasz się w ten sposób nie wywołującej obrzydzenia opcji, by między nimi doszło kiedykolwiek do seksu, miłości czy czegoś w tym stylu. Bo wiesz, córka. Której nie zgwałcił przecieź.

Anna jest miałka i nieprzekonująca. Nie będę oceniał jej inteligencji po samym fakcie, że dzwoniła po karetkę dla ludzi z przestrzelonymi głowami (okej, była w szoku), ale czepię się sposobu, w który opowiada o czymś tak traumatycznym, i tego już nie da się już na szok zgonić. No chyba, że w tak sztuczny sposób próbuje okłamać Tomasza, ale nagrody Akademii Filmowej za to nie dostanie.

Jeśli dalsza część tej historii tłumaczy, dlaczego akurat Anglia, i jest to dla fabuły ważne, okej. Ale nie tłumaczy to, skąd Tomasz wykazuje się ponadnaturalnymi zdolnościami i w Annie rozpoznaje Polkę. Jeśli Anglia nie jest kluczowym miejscem dla fabuły, przenieś to do Polski, inaczej będzie więcej takich kwiatków (szczególnie, jeśli ma to być jakaś powieść sensacyjna, którą trudno oprzeć na dialogach tylko dwóch postaci.

Jestem na nie. Wygląda to wszystko na pierwszą, nieprzyemyślaną i niezredagowaną wersję.

Anna

13
A czemu mamy od razu lubić bohatera? Ma być prawdziwy. Takich ludzi kiedyś znałem i tak ich opisuję. Był złym człowiekiem i nawet po kilkunastu latach pewne nawyki zostają. W porachunkach bandziorów stracił rodzinę, to pytam raz jeszcze... dlaczego ma być dobry.
- z tym gwałtem, to faktycznie źle, bo już mi druga osoba zwraca na to uwagę.
- muszę też pisać kiedy mówią po polsku, a kiedy po angielsku.
- większość Twoich watpliwości wyjaśnia się w kolejnych rozdziałąch.
Faktycznie wersja jest niezredgowana. Bohater też nie jest jeszcze zredagowany ale przez kolejnych 300 stron wyprowdzę faceta na prostą drogę

Anna

14
tomek3000xxl pisze: A czemu mamy od razu lubić bohatera?
Pewnie, że nie musimy darzyć sympatią bohatera. Ma wzbudzać w nas emocje, gamę różnych uczuć. Ostatnio przeczytałam książkę, w której bohaterka była postacią bardzo niejednoznaczną. Raz się ją lubiło, a raz chciałoby się wyszarpać ją ze stron książki i porządnie opieprzyć. Mnie zainteresowała Twoja opowieść, ale rozumiem, że odpowiadasz tylko na negatywne komentarze ;)

Anna

15
Faktycznie...kładę głowę pod topór, bo na poprzedni nie odpowiedziałem. Skoro Ci się podoba to mogę wysłać to co napisałem ( 65 stron)
Dziękuję za OBA komentarze.

Added in 13 minutes 21 seconds:
A może miałabyś ochotę na bitwę? Szybciej doczekam się odpowiedzi od wydawcy niż ktoś z forum będzie chciał ze mną powalczyć na słowa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron