Zacznijmy.
Anna Kowalczewska pisze: Stanęła przed szarym,
niezdobytym dotąd kolosem.
Abstrahując od zmyły (że to nie Indiana Jones tylko zwykła szafa).
W pierwszym zdaniu informujesz, że obiekt nigdy nie został zdobyty. A przecież to szafa. Bohaterka lub ktoś inny z niej korzystał. Więc informacja jest nieprawdziwa.
Zwracam przy okazji uwagę, że jest różnica pomiędzy tym, że obiekt był dotąd niezdobyty, a tym, że wygląda albo robi wrażenie dotąd niezdobytego. To drugie by miało sens, ale trzeba to oddać w tekście.
Anna Kowalczewska pisze: Nim uczyniła pierwszy krok, jeszcze raz przejrzała w głowie mapę i
upewniła się, że rzeczywiście tego potrzebuje.
Tu masz skrót myślowy. Chodzi ci o upewnienie się, że bohaterce rzeczywiście potrzebny jest ten skarb. A wyszło tak, że ona się upewnia, czy rzeczywiście potrzebuje przeglądać w głowie mapę.
Anna Kowalczewska pisze: Jej losy były od tego zależne
Formalnie to jest poprawne, ale stylistycznie nieładne.
Anna Kowalczewska pisze: Wyższe poziomy spowijała ciemność, na głowę spadły pierwsze pozostałości po starych czasach. Zwinnie odskoczyła unikając pułapki.
To trzeba ująć inaczej, bo wrażenie jest takie, że się dokonało. Że coś już spadło i ją uderzyło w głowę a tu nagle nie, bo odskoczyła.
Anna Kowalczewska pisze: Odgarnęła zwały bloków, przedarła się przez kolorowe, mącące
zmysł obłoki.
Który zmysł? Smaku? A może jednak zmysły w liczbie mnogiej?
Anna Kowalczewska pisze: By nie uderzyć w naturalne półki schyliła się i poddała kształtom
zastanej ją przestrzeni.
W pierwszej części szyk nieładny stylistycznie.
"Ją" sprawia, że to zdanie przestaje być po polsku. Jeśli już, to "przez nią".
Zastanej IMHO zbędne, bo oczywiste.
Anna Kowalczewska pisze: Kanty uwierały raniąc dotkliwie skórę.
Logika się rozmywa. Uwierać i ranić to jednak inny ciężar gatunkowy. Jak coś uwiera, to raczej nie rani.
Poza tym między orzeczeniem a imiesłowem co do zasady (są wyjątki) przecinek.
Anna Kowalczewska pisze: Miękkie macki mieszkańców chwytały i czepiały się nie chcąc wypuścić.
Sens zdania jest taki, że chwytały i czepiały SIEBIE i nie chciały wypuścić również SIEBIE.
Anna Kowalczewska pisze: Ale już go zobaczyła, skarb był ledwie na wyciągnięcie
uwięzionej ręki.
To zdanie mi się najbardziej podoba.
Używasz gotowego związku frazeologicznego. Coś jest na wyciągnięcie ręki, znaczenie oczywiste. Chcesz oddać fakt, że ręka uwięziona, rozumiem. Ale nie możesz tego mieszać z tym związkiem frazeologicznym, bo to przestaje mieć sens. Nie ma związku frazeologicznego, ze coś jest na odległość uwięzionej ręki. To by znaczyło, że praktycznie trzyma to w dłoni.
Anno, widzę pewien dryg. W budowaniu napięcia, w myśleniu fabularnym. Ale na ten moment i na przykładzie tej miniatury stwierdzam - nie panujesz nad językiem, język panuje nad Tobą. I warto poszlifować styl.