Wyprawa po skarb

1
Stanęła przed szarym, niezdobytym dotąd kolosem. Nim uczyniła pierwszy krok, jeszcze raz przejrzała w głowie mapę i upewniła się, że rzeczywiście tego potrzebuje. Jej losy były od tego zależne, więc tak naprawdę nie miała wyboru. Dla dodania sobie otuchy zacisnęła dłonie w pięści i przekroczyła wrota.
Wyższe poziomy spowijała ciemność, na głowę spadły pierwsze pozostałości po starych czasach. Zwinnie odskoczyła unikając pułapki. Przestrzeń wypełnił huk, a ona brnęła dalej. Odgarnęła zwały bloków, przedarła się przez kolorowe, mącące zmysł obłoki. By nie uderzyć w naturalne półki schyliła się i poddała kształtom zastanej ją przestrzeni. Kanty uwierały raniąc dotkliwie skórę. Miękkie macki mieszkańców chwytały i czepiały się nie chcąc wypuścić.
Ale już go zobaczyła, skarb był ledwie na wyciągnięcie uwięzionej ręki. Bohaterka, odnajdując w najgłębszych zakamarkach serca siłę swych przodków, zakrzyknęła. Wyswobodziła ramię, ostatkiem sił i dosłownie końcami palców chwyciła zdobycz. I czym prędzej się wycofała. Ciężko dysząc zamknęła za sobą szafę. A kolorowa bluzka, niczym najcenniejsze trofeum, dumnie wypełniała jej dłoń.

Wyprawa po skarb

2
Ogólnie zabawne.
Anna Kowalczewska pisze: Odgarnęła zwały bloków, przedarła się przez kolorowe, mącące zmysł obłoki.
To
Anna Kowalczewska pisze: poddała kształtom zastanej ją przestrzeni
Wut?
Anna Kowalczewska pisze: Kanty uwierały raniąc dotkliwie skórę.
Od uwierania do ranienia daleka droga. Może po prostu "raniły"?
Anna Kowalczewska pisze: Ciężko dysząc zamknęła za sobą szafę.
Nieno, trochę rozmachu. Garderobę!
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Wyprawa po skarb

3
Zacznijmy.
Anna Kowalczewska pisze: Stanęła przed szarym, niezdobytym dotąd kolosem.
Abstrahując od zmyły (że to nie Indiana Jones tylko zwykła szafa).
W pierwszym zdaniu informujesz, że obiekt nigdy nie został zdobyty. A przecież to szafa. Bohaterka lub ktoś inny z niej korzystał. Więc informacja jest nieprawdziwa.
Zwracam przy okazji uwagę, że jest różnica pomiędzy tym, że obiekt był dotąd niezdobyty, a tym, że wygląda albo robi wrażenie dotąd niezdobytego. To drugie by miało sens, ale trzeba to oddać w tekście.
Anna Kowalczewska pisze: Nim uczyniła pierwszy krok, jeszcze raz przejrzała w głowie mapę i upewniła się, że rzeczywiście tego potrzebuje.
Tu masz skrót myślowy. Chodzi ci o upewnienie się, że bohaterce rzeczywiście potrzebny jest ten skarb. A wyszło tak, że ona się upewnia, czy rzeczywiście potrzebuje przeglądać w głowie mapę.
Anna Kowalczewska pisze: Jej losy były od tego zależne
Formalnie to jest poprawne, ale stylistycznie nieładne.
Anna Kowalczewska pisze: Wyższe poziomy spowijała ciemność, na głowę spadły pierwsze pozostałości po starych czasach. Zwinnie odskoczyła unikając pułapki.
To trzeba ująć inaczej, bo wrażenie jest takie, że się dokonało. Że coś już spadło i ją uderzyło w głowę a tu nagle nie, bo odskoczyła.
Anna Kowalczewska pisze: Odgarnęła zwały bloków, przedarła się przez kolorowe, mącące zmysł obłoki.
Który zmysł? Smaku? A może jednak zmysły w liczbie mnogiej?
Anna Kowalczewska pisze: By nie uderzyć w naturalne półki schyliła się i poddała kształtom zastanej przestrzeni.
W pierwszej części szyk nieładny stylistycznie.
"Ją" sprawia, że to zdanie przestaje być po polsku. Jeśli już, to "przez nią".
Zastanej IMHO zbędne, bo oczywiste.
Anna Kowalczewska pisze: Kanty uwierały raniąc dotkliwie skórę.
Logika się rozmywa. Uwierać i ranić to jednak inny ciężar gatunkowy. Jak coś uwiera, to raczej nie rani.
Poza tym między orzeczeniem a imiesłowem co do zasady (są wyjątki) przecinek.
Anna Kowalczewska pisze: Miękkie macki mieszkańców chwytały i czepiały się nie chcąc wypuścić.
Sens zdania jest taki, że chwytały i czepiały SIEBIE i nie chciały wypuścić również SIEBIE.
Anna Kowalczewska pisze: Ale już go zobaczyła, skarb był ledwie na wyciągnięcie uwięzionej ręki.
To zdanie mi się najbardziej podoba.
Używasz gotowego związku frazeologicznego. Coś jest na wyciągnięcie ręki, znaczenie oczywiste. Chcesz oddać fakt, że ręka uwięziona, rozumiem. Ale nie możesz tego mieszać z tym związkiem frazeologicznym, bo to przestaje mieć sens. Nie ma związku frazeologicznego, ze coś jest na odległość uwięzionej ręki. To by znaczyło, że praktycznie trzyma to w dłoni.

Anno, widzę pewien dryg. W budowaniu napięcia, w myśleniu fabularnym. Ale na ten moment i na przykładzie tej miniatury stwierdzam - nie panujesz nad językiem, język panuje nad Tobą. I warto poszlifować styl.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

Wyprawa po skarb

4
Bardzo Wam dziękuję za opinie i rady :)
Misieq79 pisze: Ogólnie zabawne.
Dziękuję.
Misieq79 pisze: Anna Kowalczewska pisze:
poddała kształtom zastanej ją przestrzeni

Wut?
Kruger pisze: W pierwszej części szyk nieładny stylistycznie.
"Ją" sprawia, że to zdanie przestaje być po polsku. Jeśli już, to "przez nią".
Zastanej IMHO zbędne, bo oczywiste.
Misieq79 kiedy kobitka weszła tam gdzie weszła, jej ciało zaczęło mieć styczność ze wspomnianymi kształtami otoczenia. A skóra musiała się z tym zmierzyć. No i... wyszło właśnie tak :mrgreen:
Kruger, dziękuję.
Misieq79 pisze: Nieno, trochę rozmachu. Garderobę!
Byłoby to nader kuszące, ale celowo użyłam określenia szafa. Skojarzyło mi się to z olbrzymim "klocem" na pół ściany. Czymś masywnym, kanciatym. Solidnym. A garderoba jest "ą-ę", taka jakaś uporządkowana i delikatna...
Kruger pisze: W pierwszym zdaniu informujesz, że obiekt nigdy nie został zdobyty. A przecież to szafa. Bohaterka lub ktoś inny z niej korzystał. Więc informacja jest nieprawdziwa.
Zwracam przy okazji uwagę, że jest różnica pomiędzy tym, że obiekt był dotąd niezdobyty, a tym, że wygląda albo robi wrażenie dotąd niezdobytego. To drugie by miało sens, ale trzeba to oddać w tekście.
Prawda.
Kruger pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Wyższe poziomy spowijała ciemność, na głowę spadły pierwsze pozostałości po starych czasach. Zwinnie odskoczyła unikając pułapki.

To trzeba ująć inaczej, bo wrażenie jest takie, że się dokonało. Że coś już spadło i ją uderzyło w głowę a tu nagle nie, bo odskoczyła.
W takim razie może: "na głowę zaczęły spadać pierwsze pozostałości po starych czasach"?
Kruger pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Odgarnęła zwały bloków, przedarła się przez kolorowe, mącące zmysł obłoki.

Który zmysł? Smaku? A może jednak zmysły w liczbie mnogiej?
Tak, "y" uciekło. Znaczy, nie zauważyłam, że zrobiłam literówkę. :hm:
Kruger pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Miękkie macki mieszkańców chwytały i czepiały się nie chcąc wypuścić.

Sens zdania jest taki, że chwytały i czepiały SIEBIE i nie chciały wypuścić również SIEBIE.
Wiem, mam problem z zaimkami. Ten błąd niestety popełniam dosyć często, ale dopiero teraz i przy ostatnim opowiadaniu zdałam sobie z tego sprawę. Problem zlokalizowany, można nad nim popracować.
Kruger pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Ale już go zobaczyła, skarb był ledwie na wyciągnięcie uwięzionej ręki.

To zdanie mi się najbardziej podoba.
Używasz gotowego związku frazeologicznego. Coś jest na wyciągnięcie ręki, znaczenie oczywiste. Chcesz oddać fakt, że ręka uwięziona, rozumiem. Ale nie możesz tego mieszać z tym związkiem frazeologicznym, bo to przestaje mieć sens. Nie ma związku frazeologicznego, ze coś jest na odległość uwięzionej ręki. To by znaczyło, że praktycznie trzyma to w dłoni.
O, tego nie wiedziałam. Dzięki, następnym razem (mam nadzieję) uważniej będę się nimi posługiwać.
Kruger pisze: Anno, widzę pewien dryg. W budowaniu napięcia, w myśleniu fabularnym. Ale na ten moment i na przykładzie tej miniatury stwierdzam - nie panujesz nad językiem, język panuje nad Tobą. I warto poszlifować styl.
Heh, duma zabolała, ale solidny kop motywacyjny jest. Dzięki wielkie :)

Wyprawa po skarb

6
Anna Kowalczewska pisze: Heh, duma zabolała, ale solidny kop motywacyjny jest. Dzięki wielkie
Dobre podejście.
Nie łam się. Styl można wyćwiczyć. Nad językiem można przejąć panowanie. Tylko ćwiczyć trzeba. Myśleć przy pisaniu. Myśleć zwłaszcza po pisaniu, bo tekst wymaga przepracowania przez autora (chyba, że się już jest fachurą). Pomaga głośne czytanie i zostawienie tekstu by odleżał.
Na niedawnym spotkaniu Weryfikatorian jednym z dominujących tematów było porównywanie przez każdego, jak pisał, gdy zaczynał i jak pisze teraz.
W zasadzie tylko mnie ten problem nie dotyczy, bo ja od razu pisałem genialnie... dobra, ta ściema nie przejdzie :mrgreen: . Ja też to znam. Jak sobie wyciągnę jakiś tekścik sprzed 10 lat to zęby od razu bolą :)
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

Wyprawa po skarb

7
Kruger pisze: Jak sobie wyciągnę jakiś tekścik sprzed 10 lat to zęby od razu bolą
A wrzuć :D Precedens jest, B16 i mła zamieścilismy kiedyś starocie - bez korekty, takie jakie były.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Wyprawa po skarb

9
Czarna Emma pisze: Podoba mi sie nastrój tego tekstu. Jest w nim uczucie - coś jakby niepokój, lęk. I to jest fajne.
Dziękuję :)
Zwodzisia Trąbisia pisze: czemu szafa zdaje się być górą? Czy bohaterka jest "niziołkiem"?
Sama mam szafę, która zajmuje całą ścianę i sięga pod sufit. Okej, ustawione na niej klamoty sprawiają to wrażenie :mrgreen: Niemniej jednak, gdy stanę przed nią czuję się malutka, a zapewniam, że do"niziołków" nie należę ;) Dlaczego więc nie zaszaleć i nie sprawić by mebel ten urósł aż pod autostradę dla chmur? 8)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”