Znajduje się tam wiadukt – przejście dla pieszych ze znakomitą, najcudowniejszą na świecie akustyką, nad którym przerzucona jest droga. Ów zakątek Londynu zdobi pomnik Misia – okazały, grubiutki i cały intensywnie czerwony. Mijające go tłumy turystów chcą ujrzeć Little Venice zapewne.
I teraz… wyobraź sobie siebie, jak stoisz z instrumentem i się straszliwie, ale to straszliwie pocisz ze strachu, gdyż za chwilę to ty będziesz w zasięgu uwagi przechodniów, w jej centrum, ty będziesz Miśkiem. I będziesz purpurowy jak on. Starszej pani wypadł z ust żelek – nasmarowałem smyczek kalafonią; jakieś dziecko zapłakało – nastroiłem się; ktoś się w kimś zakochał, a ktoś odkochał i go rzucił – skoncentrowałem się. Może jesteś następny w kolejce do odrzucenia i wzgardy? Jeśli się nie spodobasz, to kto wie? Teraz wszystko odbierasz spotęgowane do niebotycznych rozmiarów, słyszysz dookolnie na granicy forte, a nawet fortissimo, widzisz w jakby zwolnionym tempie, rzekłbyś: w ritenuto.
No i zaczynasz swój performance. Muzyka płynie. I co z tego, że piękna. Nikt większej uwagi nie zwraca na buskera. Busking to jedna z najtrudniejszych sztuk. Musisz naprawdę bardzo się starać, by zostać zauważonym i zdobyć serca słuchaczy. A tam – serca! Wystarczy zdobyć parę miedziaków do futerału.
Twoje przeżycia zdają się być zupełnie nieistotne, są czymś niewspółmiernym i na wyrost. Są jak słoneczne dni-dziczki, składające się na drugie, nikomu niepotrzebne lato; jak wybujała nadmiernie winorośl, której nikt w ogrodzie mieć nie chce, albo jak nigdy niekoszona trawa na ziemi niczyjej.
A Paddington tymczasem stoi i się rozbrajająco uśmiecha; twe strachy ma za nic. Za chwilę ożyje i sam zacznie grać, zamiast ciebie (to znaczy: zamiast mnie). Krasy niedźwiadek z violą w kolorze plasterka miodu – oto widomy obraz wyolbrzymionych lęków. Małe to to, ładne, purpurowe… a wredne.
**************************************************************************************
Coś dłuższego tym razem (zgodnie z życzeniem). Przyjemnej lektury! M
