Miniaturka napisana wczoraj we współpracy z playlistą. Zastanawiałem się czy tutaj wrzucać, bo zdaje sobie sprawę, że pomysł nie porywa, ale postanowiłem, że jednak każda uwaga będzie przydatna. Tak więc smacznego:
1.
15.09.2007r.
Godz. 18:24
Jonasz z energią godną Jamesa Browna uderzał pałeczkami perkusyjnymi w powietrze.
(And I’m the world’s forgotten boy…)
Zdobył te dwa drewniane patyki. Kosztowały go całe 10 złotych (co równało się całemu tygodniowi zbierania puszek). Liverpool 7A, wciąż nieskalane brzegiem hi-hata. Pierwszy krok miał już za sobą, brakowało tylko perkusji.
Ale teraz to nie miało znaczenia, bo przecież I’m the world’s forgotten boy, the one who’s… i Jonasz masakrował pałeczkami powietrze przed sobą, o tak, niszczył atomy, miliony atomów i wiedział, po prostu był pewny, że w przyszłości, może za rok, może dwa, będzie siedział za zestawem bębnów w towarzystwie przyjaciół i stanie się nową legendą rocka.
Królem muzyki.
… the one who’s searchin’, searchin’ to DESTROY!
ćwiczył tak na powietrzu od dwóch lat, umiał to i owo, a co najważniejsze – pomysły, w jego mniemaniu świeże i innowacyjne, domagały się realizacji. Wiedział, że musi się udać. Miał trójkę przyjaciół, którzy dysponowali tym samym talentem i zapałem. Razem tworzyli coś w rodzaju organizmu,
(searchin’, searchin’ to DESTROY!, a pałeczki miażdżyły powietrze, o tak)
który oddychał muzyką, jadł muzykę, którą popijał muzyką, po to by wydalić muzykę i znaleźć w żołądku miejsce na więcej muzyki. Konstruowali system doskonały, a chłopiec z zamiłowaniem niszczył atomy powietrza, bo przecież od sławy dzieliła ich tylko perkusja, a później pójdzie z górki…
Jonasz załkawszy łzami szczęścia, miotał pałeczkami, rozkoszując się każdym pojedynczym dźwiękiem pełnym energii…
And I’m the world’s forgotten boy
The one who’s searchin’, searchin’ to DESTROY!
2.
15.09.2007r.
Godz. 18:24
Piotrek powolnym, znudzonym krokiem podszedł do lodówki, by po chwili – z miną wyrażającą głębokie nieszczęście trzynastolatka – robić sobie kanapkę.
Kroił chleb, mając przed oczami Wróbla, pieprzonego Wróbla, który zawsze i wszędzie, wszędzie i zawsze, musi go znaleźć, uderzyć, wyśmiać, poniżyć…
- O kurwa! – wrzasnął swoim przechodzącym spore zmiany głosem i wsadził zakrwawiony kciuk do buzi, ssąc nerwowo. Powstrzymawszy łzy – bo przecież był już mężczyzną – pobiegł do mamy.
- Mamo, skaleczyłem się nożem – jęknął, lecz kobieta już stała w salonie ze srogim wzrokiem.
- Jak ty się wyrażasz? Co miało znaczyć to brzydkie słowo?! – Zbliżyła się do Piotrka i stalowym uściskiem złapała go pod ramieniem.
- Ale ja się skaleczyłem! – zapłakał chłopiec (mimo, że przecież był już mężczyzną).
- Czeka cię poważna rozmowa z ojcem!
3.
15.09.2007r.
Godz. 18:24
I wszedłem w nią, a Suzie Glaire, moja Suzie, jęknęła, tak jak jęczała zawsze. Rozkosznie, pociągająco, obłędnie. Od ośmiu lat.
Więc wyszedłem i wszedłem w nią znów, by ponownie rozpłynąć się w tym głosie, cudownym głosie, tak niepodobnym do tego, który teraz wypływał z głośników na biurku.
I’m a man
I’m a goddess
(jęk)
I’m a man
Jej Prawie – Do – Diaska – Białe – Włosy (bo Suzie tak na nie mówiła, bardzo chciała mieć maksymalnie jasne włosy) weszły mi do ust i cieszyłem się jak dziecko, tak jak zawsze. Od ośmiu lat.
I’m a virgin
I’m a man
(jęk)
I’m a blue movie
I’m man
I opuszki palców były łaskotane przez sutki drobnych, jasnych piersi, a jęk rozsadzał mój mózg, jej dotyk deptał myśli.
I’m a bitch
(westchnięcie)
I’m a man
I’m a geisha
Ciało Suzie, mojej Suzie i jęk, głos, i jeszcze raz, i znów, wejść, wyjść, tak jak zawsze. Od ośmiu lat. Z moją kochaną Suzie.
I’m a man
(jęk)
I’m a little girl
(westchnięcie)
I'm a man
Jęki stają się coraz częstsze, dopingują moje szczęście i to skutkuje, niczym wrzask z tysiąca gardeł zapalonych kibiców na piłkarza. I zapach, dotyk, głos oraz obraz kumulują się po to, by ogromną falą uderzeniową rozejść się po fizyczno-psychicznej płaszczyźnie mojego ja.
And we’ll make love together.
Od ośmiu lat.
(Dwa okrzyki rozkoszy złączone w…
4.
15.09.2007r.
Godz. 18:24
W skąpanym porannym blaskiem słońca pokoju, stało radio oświetlone promieniem, przez który przelatywały drobinki kurzu. Z odbiornika leciała muzyka.
Well if you want to make me cry
That won't be so hard to do
Oprócz dźwięków piosenki, pokój gościły rytmiczne trzaski, jakby gałęzi łamanych pod podeszwą butów. Przybrudzoną podłogę oświetloną przez słoneczny blask ozdabiały purpurowe plamy. Trzask i nowe kleksy dołączały do pozostałych. Trzask i niektóre łączyły się w większe.
Each night I ask the stars up above
Why must I be a teenager in love?
Grigorij z zapałem uderzył w skruszony kokos na podłodze, który zareagował wypluciem czerwonego mleka. Jego szkolny mundurek (liceum w Moskwie, o tak, nienawidził tej pierdolonej budy) ozdobiły purpurowe plamy.
Why must I be a teenager in love?
Grigorij uderzył znów, metalową rurką od odkurzacza, którą znalazł w zadbanej szafie. Czerwony kleks spotkał się z przykurzonym drewnem krzesła, na którym wisiał widocznie zużyty kondom.
Why must I be a teenager in love?
W skąpanym porannym blaskiem pokoju jednego z moteli Moskwy, leciała muzyka. Wśród milionów lawirujących drobinek kurzu, klęczący Grigorij Lejew - z wczuciem godnym Johna Frusciante podczas gry na gitarze – masakrował głowę szesnastoletniej Ani Liszewskiej. Metalowa rurka opętana przez nienawiść i miłość z impetem leciała w dół, by po chwili wznieść się górę. Purpurowe plamy spływały po gładkiej powierzchni.
Why must I be a teenager in love?
5.
15.09.2007r.
Godz. 18:24
Rafał energicznie uderzał w kierownicę swego chevroleta, w rytm Rage Against The Machine.
- O TAK, WE’RE THE RENEGADES OF FUNK! WE’RE THE RENEGADES OF FUNK! – ryknął razem z Zackiem de la Roche, a jego głos rozpłynął się gdzieś wśród pustkowi Teksasu. – WE’RE THE RENEGADES OF FUNK!
Wolność, pomyślał. Wolność, to jest to. Ekstaza.
Dłonie bębniły rytm, noga zawzięcie dociskała pedał gazu i mknął, nie patrząc na strzałeczkę informującą, że jego podekscytowane ciało przemieszcza się z prędkością ponad stu mil na godzinę.
Wolność.
I śmiał się, a powietrze wędrowało pomiędzy kosmykami długich włosów. Ryk silnika stawał się coraz głośniejszy, lecz Zack de la Roche z głośników nie poddawał się. Razem z przyjaciółmi przekazywał Rafałowi energię, głośniej i głośniej. Silniej i silniej, i już nawet pustkowia Teksasu nie potrafiły zagłuszyć tej melodii, nie zdołały ujarzmić istnej potęgi.
Silnik furkotał, a Rafał śmiał się i nie wiedział, że płacze, bo łzy radości zaraz wysychały. Czuł tylko wolność, rozpychającą się w zatłoczonym pokoju wariujących uczuć.
- WE’RE THE RENEGADES OF FUNK! WE’RE THE RENEGADES OF FUNK!
-20.
15.09.2007r.
Godz. 18:25
Koniec świata zakradł się nagle i bezgłośnie, niczym skrytobójca przyczajony w mroku. Jego sztylety nie odbijały blasku świec, a stopy nie natrafiały na skrzypiące deski. Płytki, spokojny oddech okazał się jedynym dźwiękiem, jaki wydawał wśród blokowisk Wyszkowa, drzew Alaski, piramid Egiptu. Opanowane ciało od wielu lat przewijało się w cieniach (nocach) Ziemi. Wreszcie zaatakowało, nagle i bezgłośnie, niczym zimny morderca, z wybitnym wyrachowaniem, jak mistrz. Jak skrytobójca.
2
Bardzo smaczne ćwiczenie. Naprawdę przyjemnie się czyta, szczególnie końcówkę. No i warto znać przynajmniej jeden z tych kawałków...
"No matter how hard you try, you can't stop us now!"
Bardzo satysfakcjonujące, też zastanawiam się dlaczego... Ale to chyba wena po prostu. Weny nie można nie doceniać.
Tak się kończy pisanie wtedy, kiedy naprawdę mamy na to ochotę. Jak dla mnie - śliczne.
EDIT:__________
Nie wiem, czy takie małe ćwiczenie zostanie zaakceptowane, ale jak dla mnie to tekst do "the best of".
"No matter how hard you try, you can't stop us now!"
Bardzo satysfakcjonujące, też zastanawiam się dlaczego... Ale to chyba wena po prostu. Weny nie można nie doceniać.
Tak się kończy pisanie wtedy, kiedy naprawdę mamy na to ochotę. Jak dla mnie - śliczne.
EDIT:__________
Nie wiem, czy takie małe ćwiczenie zostanie zaakceptowane, ale jak dla mnie to tekst do "the best of".
3
Komentarz napisałem wczoraj po pracy, jednak nie mogłem go wkleić z powodu braku neta. Robię to teraz nie zmieniając go z czystego lenistwa.
.............................................................
Nie wiem. Za oknem panuje mrok, w pokoju światło laptopa odbija się od ściany, a przed nim siedzę ja czytając ten tekst. I nie wiem. Naprawdę nie wiem.
Słucham sobie soundtracku z "300" i się zastanawiam. Tak to dobre słowo. Zastanawiam się co myślę o tym tekście. Myślę wiele. Ile jednak napisać?
Jednak nie, przyjemności później. Teraz obowiązki.
Mnie bardzo pasuje druga wersja tłumaczenia tego jakże zawiłego słowa. O tak, wrzucanie ćwiczebnych tekstów tutaj równa się porządnej chłoście.
Szkoda, że nie mogę tego zrobić. Czyli naprawdę nie ma teraz czasu na przyjemności. Patren ty to potrafisz odebrać człowiekowi radość z życia.
Dobra, ale wracając do początku wątku czy jak wolisz mojej oracji. Tekst nie jest zły, stylistycznie jest bardzo dobry, jednak jak sam stwierdziłeś pomysł nie porywa. Z początku wydawało mi się jakbyś uciął w najlepszym momencie, powiedziawszy sobie – "Koniec ćwiczeń, czas wziąć się za pisanie!" – tak właśnie pomyślałem. W sumie to nadal tak myślę.
Poza tym jednym zdaniem wspomnianym wcześniej nie drgnąłem nawet o milimetr. Jednak dla niego jestem w stanie zrobić wiele.
Nie, nie skoczę do Wisły aby wyłowić malinową mambę.
Przyznam, że nie znam kilku z wymienionych przez ciebie piosenek. Nie poruszam się po tej stronie rzeki. Nie ciągnie mnie tam.
Wrócę jednak jeszcze na chwilę do tekstu, bo chyba zaczynam odbiegać. Nie ocenię tego po staremu. Dam tylko jedną cyferkę i to wystarczy, mnie na pewno, nie wiem jak tobie. Jednak zważywszy, że jest ciemno za oknem, a herbata wystygła to wiem, że mi wybaczysz. Myślę nawet, że mnie poprzesz.
Uwag nie mam. Chociaż wróć – wciśnij przycisk "rewind" znajdujący się nad moją głową. Czekam na tekst, w którym pomysł mnie porwie jak huragan albo chociaż zadepcze mnie jak moje Reeboki chodniki. Styl jednak niech się nie zmienia – na gorsze – bo jest bardzo dobry jak już rzekłem.
Rano jak się obudzę to przemyślę co za bzdury powypisywałem powyżej i odpowiem na propozycję Nine'a o wklejenie tekstu do "the best of".
Póki co masz u mnie 5.
.....................................................................
Wciąż nie wiem. Może później.
.............................................................
Nie wiem. Za oknem panuje mrok, w pokoju światło laptopa odbija się od ściany, a przed nim siedzę ja czytając ten tekst. I nie wiem. Naprawdę nie wiem.
Słucham sobie soundtracku z "300" i się zastanawiam. Tak to dobre słowo. Zastanawiam się co myślę o tym tekście. Myślę wiele. Ile jednak napisać?
To zdanie powoduje we mnie mentalny wzwód, więcej takich i osiągnę szczyt.Jego sztylety nie odbijały blasku świec, a stopy nie natrafiały na skrzypiące deski.
Jednak nie, przyjemności później. Teraz obowiązki.
ćwiczyć się
1. «doskonalić się w czymś przez ćwiczenie»
2. «chłostać samego siebie»
Mnie bardzo pasuje druga wersja tłumaczenia tego jakże zawiłego słowa. O tak, wrzucanie ćwiczebnych tekstów tutaj równa się porządnej chłoście.
Szkoda, że nie mogę tego zrobić. Czyli naprawdę nie ma teraz czasu na przyjemności. Patren ty to potrafisz odebrać człowiekowi radość z życia.
Dobra, ale wracając do początku wątku czy jak wolisz mojej oracji. Tekst nie jest zły, stylistycznie jest bardzo dobry, jednak jak sam stwierdziłeś pomysł nie porywa. Z początku wydawało mi się jakbyś uciął w najlepszym momencie, powiedziawszy sobie – "Koniec ćwiczeń, czas wziąć się za pisanie!" – tak właśnie pomyślałem. W sumie to nadal tak myślę.
Poza tym jednym zdaniem wspomnianym wcześniej nie drgnąłem nawet o milimetr. Jednak dla niego jestem w stanie zrobić wiele.
Nie, nie skoczę do Wisły aby wyłowić malinową mambę.
Przyznam, że nie znam kilku z wymienionych przez ciebie piosenek. Nie poruszam się po tej stronie rzeki. Nie ciągnie mnie tam.
Wrócę jednak jeszcze na chwilę do tekstu, bo chyba zaczynam odbiegać. Nie ocenię tego po staremu. Dam tylko jedną cyferkę i to wystarczy, mnie na pewno, nie wiem jak tobie. Jednak zważywszy, że jest ciemno za oknem, a herbata wystygła to wiem, że mi wybaczysz. Myślę nawet, że mnie poprzesz.
Uwag nie mam. Chociaż wróć – wciśnij przycisk "rewind" znajdujący się nad moją głową. Czekam na tekst, w którym pomysł mnie porwie jak huragan albo chociaż zadepcze mnie jak moje Reeboki chodniki. Styl jednak niech się nie zmienia – na gorsze – bo jest bardzo dobry jak już rzekłem.
Rano jak się obudzę to przemyślę co za bzdury powypisywałem powyżej i odpowiem na propozycję Nine'a o wklejenie tekstu do "the best of".
Póki co masz u mnie 5.
.....................................................................
Wciąż nie wiem. Może później.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
5
Mnie się podobał, naprawdę. Zresztą, już Ci to napisałam (jak wrócisz, wejdziesz, przeczytasz i będziesz się pławił w glorii sławy i chwały. Czyli nudno i trywialnie).
Mmm. Pomysł - znany (to napisał Weber). Styl - pychotka, jak kawior na porządnej grzance z masłem (szczerze? Nie jadłam - wolę grzanki z mozzarellą i pomidorami pelati - ale takie jest ponoć klasyczne podanie kawioru. "Eitai, osiągnęłaś szczyt wiedzy kulinarnej. To co, "Naked Chef" w wersji damskiej?" - stwierdził głos w mojej głowie. Zgadza się. Słyszę głosy.). To też napisał Weber i Nine. A całość?... "Uwaga, ona pisze coś własnego! Ludziska, chodźta i zobaczta!".
Nie wiem, Papryczko (oho, zaczynam się robić poufała. źle. Mam być weryfikatorską żyletą, to, jak się pomarszczę jak ta brzoskwinia, zostanę przyjęta z honorami do gwardii, która ma oczy nad emblematem). Podobała mi się Twoja ironia, widoczna w końcu opowiadania i zaznaczeniu "rozdziałów" (tak, Patren, bądź moim mistrzem. Nie, dobra, rozpędziłam się. Cofam to.), ale... Nie mam pojęcia dlaczego, mój mózg przez cały okres czytania myślał o:
a. filmie "Amelia" - scena, gdy Amelia myśli, ile par uprawia seks, gdy ona siedzi na dachu (podobny klimat Twojego opowiadania, konstrukcja, nie wiem...)
b. Gosi - dziewczynie noszącej glany do lekkiej hippisowskiej sukienki
c. RHCP - bo pierwsza piosenka to Red Hoci, albo jestem mandarynem
Mmm. Pomysł - znany (to napisał Weber). Styl - pychotka, jak kawior na porządnej grzance z masłem (szczerze? Nie jadłam - wolę grzanki z mozzarellą i pomidorami pelati - ale takie jest ponoć klasyczne podanie kawioru. "Eitai, osiągnęłaś szczyt wiedzy kulinarnej. To co, "Naked Chef" w wersji damskiej?" - stwierdził głos w mojej głowie. Zgadza się. Słyszę głosy.). To też napisał Weber i Nine. A całość?... "Uwaga, ona pisze coś własnego! Ludziska, chodźta i zobaczta!".
Nie wiem, Papryczko (oho, zaczynam się robić poufała. źle. Mam być weryfikatorską żyletą, to, jak się pomarszczę jak ta brzoskwinia, zostanę przyjęta z honorami do gwardii, która ma oczy nad emblematem). Podobała mi się Twoja ironia, widoczna w końcu opowiadania i zaznaczeniu "rozdziałów" (tak, Patren, bądź moim mistrzem. Nie, dobra, rozpędziłam się. Cofam to.), ale... Nie mam pojęcia dlaczego, mój mózg przez cały okres czytania myślał o:
a. filmie "Amelia" - scena, gdy Amelia myśli, ile par uprawia seks, gdy ona siedzi na dachu (podobny klimat Twojego opowiadania, konstrukcja, nie wiem...)
b. Gosi - dziewczynie noszącej glany do lekkiej hippisowskiej sukienki
c. RHCP - bo pierwsza piosenka to Red Hoci, albo jestem mandarynem
6
Patren, Patren, Patren...
powtarzając za Weberem... myślę.
Wydaje mi się, że zawarłeś w tym tekście dokładnie to, co powinno w nim być, i tak jak powinno być, a jednocześnie czegoś mi tu brakuje. jednak jesli jest to ćwiczenie, to wyszło bardzo dobrze. (tu chciałabym dodać, że najfajniejsza jest koncepcja)
oby tak dalej z dobrym, porywającym pomysłem
--------------
P.S. do Nine zwłaszcza: rekomendujcie teksty do najlepszych... w odpowiednim dziale, proszę
powtarzając za Weberem... myślę.
Wydaje mi się, że zawarłeś w tym tekście dokładnie to, co powinno w nim być, i tak jak powinno być, a jednocześnie czegoś mi tu brakuje. jednak jesli jest to ćwiczenie, to wyszło bardzo dobrze. (tu chciałabym dodać, że najfajniejsza jest koncepcja)
oby tak dalej z dobrym, porywającym pomysłem
--------------
P.S. do Nine zwłaszcza: rekomendujcie teksty do najlepszych... w odpowiednim dziale, proszę
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
7
[Patren robi wielkie oczy]
Dziękuję, nie spodziewałem się takich pozytywnych opinii.
Co do tego czy to ćwiczenie. Raczej tak, tyle że punktem sprawczym nie była myśl "ale bym sobie napisał ćwiczebną miniaturkę, zaraz tak zrobię", tylko raczej pomysł, który kołatał się w głowie i domagał się wypuszczenia na wolność. No dobra, nie na wolność, na ograniczoną cyberprzestrzenią połać ziemi.
Jeszcze raz dzięki.
W sumie tak miało być. Coś się kończy, coś się zaczyna (bez sapkowskowych skojarzeń), koniec świata nie czeka na idealny moment.
Nie rozumiem co w tym zdaniu jest aż tak "łał", ale cieszę się, że Ci się podoba.
Ooooo... :(
Zapamiętam, sir!
Chyba tak.
Cieszę się, że zostało to zauważone i docenione.
[idzie płakać]
Nie oglądałem.
Nie traktuję tego jako wadę.
(skojarzenia z tym, nie doboru ubrań pani Gosi).
Poza tym miłość do takiej muzyki wcale nie oznacza dziewczyny w glanach do lekkiej hippisowskiej sukienki.
[Zdziwione oczy]
Cóż, tak, to Red Hoci, tyle że jeden z B-Side'ów, więc dziwię się, że taki rozpoznawalny (co prawda grali go na koncertach). Czyżbyś lubiła? :>
Poza tym "Teenager in love" też jest Red Hotów, co prawda cover, ale właśnie o niego mi chodziło.
Może ciągu dalszego.
Zapamiętam po raz drugi!
Jeszcze raz wielkie dzięki za opinie i uwagi.
{Pieniądze wyślę na podane adresy, zgodnie z umową}
Pozdrawiam.
Dziękuję, nie spodziewałem się takich pozytywnych opinii.
Co do tego czy to ćwiczenie. Raczej tak, tyle że punktem sprawczym nie była myśl "ale bym sobie napisał ćwiczebną miniaturkę, zaraz tak zrobię", tylko raczej pomysł, który kołatał się w głowie i domagał się wypuszczenia na wolność. No dobra, nie na wolność, na ograniczoną cyberprzestrzenią połać ziemi.

Nie wiem, czy takie małe ćwiczenie zostanie zaakceptowane, ale jak dla mnie to tekst do "the best of".
Jeszcze raz dzięki.
Z początku wydawało mi się jakbyś uciął w najlepszym momencie, powiedziawszy sobie – "Koniec ćwiczeń, czas wziąć się za pisanie!" – tak właśnie pomyślałem. W sumie to nadal tak myślę.
W sumie tak miało być. Coś się kończy, coś się zaczyna (bez sapkowskowych skojarzeń), koniec świata nie czeka na idealny moment.
Poza tym jednym zdaniem wspomnianym wcześniej nie drgnąłem nawet o milimetr. Jednak dla niego jestem w stanie zrobić wiele.
Nie rozumiem co w tym zdaniu jest aż tak "łał", ale cieszę się, że Ci się podoba.

Nie, nie skoczę do Wisły aby wyłowić malinową mambę.
Ooooo... :(
Czekam na tekst, w którym pomysł mnie porwie jak huragan albo chociaż zadepcze mnie jak moje Reeboki chodniki.
Zapamiętam, sir!
Może za dużo tych cytatów?
Dobra, pewnie czepiam się na siłę.
Chyba tak.

Podobała mi się Twoja ironia, widoczna w końcu opowiadania i zaznaczeniu "rozdziałów"
Cieszę się, że zostało to zauważone i docenione.
tak, Patren, bądź moim mistrzem. Nie, dobra, rozpędziłam się. Cofam to.)
[idzie płakać]
a. filmie "Amelia" - scena, gdy Amelia myśli, ile par uprawia seks, gdy ona siedzi na dachu (podobny klimat Twojego opowiadania, konstrukcja, nie wiem...)
Nie oglądałem.
b. Gosi - dziewczynie noszącej glany do lekkiej hippisowskiej sukienki
Nie traktuję tego jako wadę.

Poza tym miłość do takiej muzyki wcale nie oznacza dziewczyny w glanach do lekkiej hippisowskiej sukienki.
c. RHCP - bo pierwsza piosenka to Red Hoci, albo jestem mandarynem
[Zdziwione oczy]
Cóż, tak, to Red Hoci, tyle że jeden z B-Side'ów, więc dziwię się, że taki rozpoznawalny (co prawda grali go na koncertach). Czyżbyś lubiła? :>
Poza tym "Teenager in love" też jest Red Hotów, co prawda cover, ale właśnie o niego mi chodziło.
Wydaje mi się, że zawarłeś w tym tekście dokładnie to, co powinno w nim być, i tak jak powinno być, a jednocześnie czegoś mi tu brakuje.
Może ciągu dalszego.

oby tak dalej z dobrym, porywającym pomysłem
Zapamiętam po raz drugi!
Jeszcze raz wielkie dzięki za opinie i uwagi.
{Pieniądze wyślę na podane adresy, zgodnie z umową}
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
8
Matko, nie rozumiem, dlaczego większość ludzi wstawia mi emot " :> ", kiedy słyszy, że ja wbrew pozorom nawet wiem, co oznacza skrót "RHCP". I <palec Boży w lekko reklamowym charakterze> rock to rodzaj takiej muzyki!Patren pisze:c. RHCP - bo pierwsza piosenka to Red Hoci, albo jestem mandarynem
[Zdziwione oczy]
Cóż, tak, to Red Hoci, tyle że jeden z B-Side'ów, więc dziwię się, że taki rozpoznawalny (co prawda grali go na koncertach). Czyżbyś lubiła? :>
"Nie..." <głos w mózgu Eitai zamilkł, zszokowany>
Co, nie wyglądam?
"Oczywiście, że wyglądasz, kochanie. Pustki bez wyglądu znane z postów sześćdziesięciunastu zawsze wyglądają full rockowo".
A do Gosi - nie ulegam stereotypom. Znam panią Gosię, bardzo ją cenię, a po prostu mi się przypomniała. Bo w tej kiecce była jak Twoje opowiadanie - taka... pełna kontrastów?
I jeszcze coś - SZANOWNI PAńSTWO SłUCHAJąCY WSZELKICH ODMIAN MUZYKI "CIężKIEJ"! NIE UWAżAM WAS ZA POMIOTY SZATANA. A NAWET JEśLI NIMI JESTEśCIE, NIE MARTWCIE SIę, BO TO OZNACZA, żE SIę SPOTKAMY W DRODZE Z TEGO PADOłU łEZ.
O, czyżby to zabrzmiało tak, że poczułam się urażona?
A do koncertu - w Gorzowie nie byłam, niestety, chociaż podobno fani uczucia mieli mieszane, ale to nie ten temat, więc wreszcie milczę, bo powypisywałam głupoty, których już się wstydzę.
Dodane po 11 minutach:
Jeszcze coś - to miał być Chorzów. Sorry, te dwie miejscowości mi się mylą. Pronunciation rzecz trudna.
9
źle mnie zrozumiałaś.
Search and Destroy jest B-Sidem, który jest raczej rzadki, nie ma go na żadnej płycie i znany jest raczej z klipów koncertowych.
Stąd zdziwienie, nie z tego, że słuchasz muzyki cięższej. Nawet tak podejrzewałem, bo bardzo często ludzie tak inteligentni jak Ty gustują w dobrej muzyce.
(Tu Patren dodaje, że dobra muzyka to taka której słucha on sam, albo jest dobra, a on jej jeszcze nie zna. Bo tak. :])
Cholercia, to się chyba nie zobaczymy. :(
Co do koncertu to moje wrażenia opisałem już w "Muzyce" w Red Hotowym temacie, nie będę się więc powtarzał.
Tak więc przepraszam za nieporozumienie.
PS. :>?
Search and Destroy jest B-Sidem, który jest raczej rzadki, nie ma go na żadnej płycie i znany jest raczej z klipów koncertowych.

Stąd zdziwienie, nie z tego, że słuchasz muzyki cięższej. Nawet tak podejrzewałem, bo bardzo często ludzie tak inteligentni jak Ty gustują w dobrej muzyce.

SZANOWNI PAńSTWO SłUCHAJąCY WSZELKICH ODMIAN MUZYKI "CIężKIEJ"! NIE UWAżAM WAS ZA POMIOTY SZATANA. A NAWET JEśLI NIMI JESTEśCIE, NIE MARTWCIE SIę, BO TO OZNACZA, żE SIę SPOTKAMY W DRODZE Z TEGO PADOłU łEZ.
Cholercia, to się chyba nie zobaczymy. :(
Co do koncertu to moje wrażenia opisałem już w "Muzyce" w Red Hotowym temacie, nie będę się więc powtarzał.
Tak więc przepraszam za nieporozumienie.
PS. :>?
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"