Zakończenie "Lalki" Prusa

1
SŁOWEM WSTĘPU: Dawno, dawno temu, gdy jeszcze byłem na studiach, odrabiałem za siostrę prace domowe z języka polskiego. Trafiło mi się raz zadanie, które polegało na dopisaniu „zaginionego” zakończenia „Lalki” B. Prusa. W efekcie powstał ten króciutki tekst, który odnalazłem po latach na swoim starym laptopie, i który udało mi się przeczytać bez (większego) zażenowania. Ponieważ nie mam na razie nic świeższego, co mógłbym dać do weryfikacji, pomyślałem sobie, że go pokażę i może przekonam się, czy widać tu chociaż jakiś potencjał. Wypracowanko wrzucam tutaj w prawie niezmienionej formie – pozwoliłem sobie tylko pozamieniać parę średników na kropki i myślniki.

Tak, słyszałem o tym przedwojennym zbiorze fanfików do „Lalki”, który uchodzi obecnie za biały kruk. Ciekawe, czy i mój tekst mógłby do niego trafić? Jeśli nie, potraktujcie go chociaż jako ciekawostkę do pośmiania się.


Wokulski stał na wzgórzu nad zamkiem, napawając się widokiem swego dzieła zniszczenia. Kłęby gęstego dymu unosiły się w powietrze na tle zachodzącego słońca, kłębiąc się nad ruinami zasławskiego zamku, a wraz z nim uciekały pokłady zła, jakie od dawna kładły się cieniem na jego duszy. Z okazałej budowli pozostały jedynie zgliszcza; burząc zamek, z którym wiązały się tak liczne wspomnienia, były adorator Łęckiej raz na zawsze zniszczył swoją przeszłość, przekreślił ją i pozbył się ciężaru błędów, jakie popełnił. Po raz pierwszy od wielu już lat czuł się prawdziwie wolny. Nic go już nie łączyło z tą ziemią... i z kobietą, którą kochał.

- Farewell... – szepnął, jak wówczas, gdy żegnał się z panną Izabelą w Skierniewicach. Tym razem raz na zawsze pożegnał dawnego Stacha. Wokulski zginął przecież! Leży tam, pogrzebany w ruinach... Wśród resztek pomnika, który stał się jego grobem!

Wyrwał go z zamyślenia widok nadbiegającego od strony wsi mężczyzny – wydało mu się, że rozpoznał w nim Węgiełka. Nie chcąc pozwolić, by chłopak go dostrzegł, Wokulski wycofał się prędko do lasu i zniknął w brzozowym zagajniku.

Odtąd nikt już nie słyszał o nim w Przywiślańskim Kraju. Głosy komentujące, jak sądzono, ostatnie chwile jego życia, szybko ucichły i zapomniano o starym romantyku, co w Paryżu badał dziwne metale, na wojnie tureckiej zdobywał majątek i do największych posuwał się dziwactw, byle wkupić się w łaski kobiety, której nigdy na nim nie zależało.

W niecały rok później znane nowojorskie stowarzyszenie, skupiające najzdolniejszych inwestorów i przemysłowców wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych Ameryki, powitało w swym gronie nowego członka. Zgromadzeni w biurze kompanii Rocher&Procter z niecierpliwością oczekiwali na jego przybycie.

- Czy prawdę mówią, że ów czarodziej świata finansów jest uczonym i sprowadził się tutaj z Paryża? – zapytał swego sąsiada bankier Williamson, zarządca spółki przygotowującej grunt pod wiele okazałych projektów architektonicznych.

- Z Paryża? – zdziwił się Ben van Voorn. – Słyszałem, że nasz nowy nabytek jest byłym poddanym carskim i przyjechał tu wprost z Moskwy. Nawet jeśli działał uprzednio we Francji, zwróć pan uwagę na brzmienie jego nazwiska... Tak czy inaczej, jest to wybitny talent organizacyjny i niezmiernie się cieszę, że wreszcie będę mógł uścisnąć mu dłoń.

Drzwi biura otworzyły się nagle i oczom zgromadzonych ukazała się postać, która z całą pewnością odpowiadała ich wyobrażeniom – pełen iście arystokratycznego dostojeństwa gość wydawał się być uosobieniem siły i stanowczości.

- Najmocniej przepraszam, jeśli z mojego powodu musieli panowie czekać nieco dłużej. Nazywam się Stanisław Wokulski i czuję się zaszczycony, mogąc zasiąść w tak znakomitym towarzystwie.

Zakończenie "Lalki" Prusa

2
ostatnio wracałem do "Lalki" więc się wypowiem.
BollyBoss pisze:
Drzwi biura otworzyły się nagle i oczom zgromadzonych ukazała się postać, która z całą pewnością odpowiadała ich wyobrażeniom – pełen iście arystokratycznego dostojeństwa gość w
wiesz, akurat Wokulski nie miał w sobie nic z arystokraty. Z człowieka czynu, z człowieka żelaznej woli, i owszem. Ale z arystokraty? Przecież w "Lalce" postać księcia jest ukazana ze wszech miar krytycznie. Co biedny Wokulski miałby z nim mieć wspólnego?

Natomiast pomysł ze Stanami Zjednoczonymi mi się spodobał. Wówczas to rzeczywiście był kraj, w którym taki Wokulski mógłby się odnaleźć. Ale tutaj trzeba by było też zaprząc Iris, do pracy, ona już by Wokulskiemu wynalazła jakąś pannę Johnson, na pocieszenie.
A co do całości - poziom wypracowania, poprawnie, ale szału nie ma.
Sorry, takie mam zdanie.

Pozdrawiam.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Zakończenie "Lalki" Prusa

3
Stylistycznie i technicznie - poprawnie i w porządku, choć pierwszy akapit trochę "szkolny". Ten fragment:
BollyBoss pisze: Odtąd nikt już nie słyszał o nim w Przywiślańskim Kraju. Głosy komentujące, jak sądzono, ostatnie chwile jego życia, szybko ucichły i zapomniano o starym romantyku, co w Paryżu badał dziwne metale, na wojnie tureckiej zdobywał majątek i do największych posuwał się dziwactw, byle wkupić się w łaski kobiety, której nigdy na nim nie zależało.
bardzo ładny, aż Prusem powiało :D
Co do treści... W zasadzie też nie jest źle, Wokulski chyba rzeczywiście mógłby się odnaleźć w Stanach (o, albo nawet mógłby być traperem i poszukiwaczem złota :D ) - ale jakoś za mało jest zaskoczenia tekście. W zasadzie od razu wiadomo, kim okaże się nowy członek stowarzyszenia i szkoda, że brakło w opowiadaniu takiego końcowego szoku...
Dobra architektura nie ma narodowości.
s

Zakończenie "Lalki" Prusa

4
Dziękuję bardzo za komentarze!
slavec2723 pisze: poziom wypracowania, poprawnie, ale szału nie ma
To nieźle jak na początek. :)
Isabel pisze: Ten fragment:

BollyBoss pisze:
Source of the post Odtąd nikt już nie słyszał o nim w Przywiślańskim Kraju. Głosy komentujące, jak sądzono, ostatnie chwile jego życia, szybko ucichły i zapomniano o starym romantyku, co w Paryżu badał dziwne metale, na wojnie tureckiej zdobywał majątek i do największych posuwał się dziwactw, byle wkupić się w łaski kobiety, której nigdy na nim nie zależało.


bardzo ładny, aż Prusem powiało :D
Pamiętam, że bardzo lubiłem styl Prusa. Miałem wrażenie, że jest prosty, a jednocześnie elegancki.

Zakończenie "Lalki" Prusa

7
BollyBoss pisze: W niecały rok później znane nowojorskie stowarzyszenie, skupiające najzdolniejszych inwestorów i przemysłowców wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych Ameryki, powitało w swym gronie nowego członka.
Zdecydowanie za wcześnie. Żeby dostać się do środowiska osób znaczących w takim kraju jak USA, potrzeba więcej czasu. Wokulski był potentatem na miarę Warszawy czy może Kraju Przywiślańskiego, lecz cóż jego fortuna mogła znaczyć wobec amerykańskich przemysłowców? Gdyby ją w jakiś sposób powiększył w Rosji - wtedy tak. Ale to się nie dzieje z miesiąca na miesiąc.
Do tego piszesz w taki sposób, jakby Wokulski zaliczał się do najzdolniejszych inwestorów i przemysłowców wschodniego wybrzeża i brakowało mu tylko członkostwa w tym znanym stowarzyszeniu.
BollyBoss pisze: Drzwi biura otworzyły się nagle i oczom zgromadzonych ukazała się postać, która z całą pewnością odpowiadała ich wyobrażeniom – pełen iście arystokratycznego dostojeństwa gość wydawał się być uosobieniem siły i stanowczości.

- Najmocniej przepraszam, jeśli z mojego powodu musieli panowie czekać nieco dłużej. Nazywam się Stanisław Wokulski i czuję się zaszczycony, mogąc zasiąść w tak znakomitym towarzystwie.
A nie, tak to się nie dzieje. Potrzebna jest osoba wprowadzająca, która przedstawi nowego kandydata.

Pomysł jako całość - całkiem interesujący.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Zakończenie "Lalki" Prusa

8
Rubia pisze: Żeby dostać się do środowiska osób znaczących w takim kraju jak USA, potrzeba więcej czasu. Wokulski był potentatem na miarę Warszawy czy może Kraju Przywiślańskiego, lecz cóż jego fortuna mogła znaczyć wobec amerykańskich przemysłowców?
to akurat można ciekawie rozegrać. Fortuny w USA powstawały czasem z dnia na dzień, więc co przeszkadza uczynić z Wokulskiego wynalazcą, jakiegoś patentu? Chociażby takiego, który oparł się upływowi czasu, ale wówczas zdobył zainteresowanie. Wiemy, że w Paryżu jeździł do Geista, może rozpoczął pracę nad silnikiem spalinowym, albo co? Takim pomysłem można się bawić :)
Jako wynalazcę, można śmiało Wokulskiego wprowadzać, nawet do grona magnatów przemysłowych USA.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Zakończenie "Lalki" Prusa

9
slavec2723, oczywiście, że można się bawić. Ale żeby Wokulski zaczął się wyróżniać w środowisku amerykańskich biznesmenów, naprawdę nie wystarczy kilka miesięcy. Pięć lat, to można by jeszcze przełknąć. John Pierpont Morgan od założenia banku wraz ze wspólnikami do przejęcia go potrzebował 24 lat (1871-95). A on należy do wielkiej trójki amertykańskich przedsiębiorców swego czasu (razem z D. J. Rockefellerem i A. Carnegie'm). Tak więc - niezależnie od powodów, dla których Wokulski został tak doceniony za oceanem, potrzeba mu było trochę czasu, nie tylko dobrych pomysłów :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Zakończenie "Lalki" Prusa

10
Rubia pisze: BollyBoss pisze:
Source of the post W niecały rok później znane nowojorskie stowarzyszenie, skupiające najzdolniejszych inwestorów i przemysłowców wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych Ameryki, powitało w swym gronie nowego członka.


Zdecydowanie za wcześnie. Żeby dostać się do środowiska osób znaczących w takim kraju jak USA, potrzeba więcej czasu. Wokulski był potentatem na miarę Warszawy czy może Kraju Przywiślańskiego, lecz cóż jego fortuna mogła znaczyć wobec amerykańskich przemysłowców? Gdyby ją w jakiś sposób powiększył w Rosji - wtedy tak. Ale to się nie dzieje z miesiąca na miesiąc.
Do tego piszesz w taki sposób, jakby Wokulski zaliczał się do najzdolniejszych inwestorów i przemysłowców wschodniego wybrzeża i brakowało mu tylko członkostwa w tym znanym stowarzyszeniu.

BollyBoss pisze:
Source of the post Drzwi biura otworzyły się nagle i oczom zgromadzonych ukazała się postać, która z całą pewnością odpowiadała ich wyobrażeniom – pełen iście arystokratycznego dostojeństwa gość wydawał się być uosobieniem siły i stanowczości.

- Najmocniej przepraszam, jeśli z mojego powodu musieli panowie czekać nieco dłużej. Nazywam się Stanisław Wokulski i czuję się zaszczycony, mogąc zasiąść w tak znakomitym towarzystwie.


A nie, tak to się nie dzieje. Potrzebna jest osoba wprowadzająca, która przedstawi nowego kandydata.
Cóż, dobrze pamiętam, że pisałem to niemal dosłownie na kolanie, bo siostra wyskoczyła z tym zadaniem późno w nocy, gdy już kładłem się spać, i dlatego nie miałem czasu, żeby zrobić solidny research. Gdybym miał to pisać teraz, i to na poważnie, a nie tylko pod kątem pracy domowej, na pewno dałbym Wokulskiemu więcej czasu na wybicie się, a i poczytał trochę, jak takie stowarzyszenia w ogóle działały. Na razie jednak nie myślę się na coś takiego porywać, za wysokie progi na moje nogi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”