@zsv23, wszyscy chwalą to ja pokrytykuję.
Najpierw ogólnie. Tekst nie spełnia wymogów formalnych, choć spełnia limit znaków, nie jest opowiadaniem (czyli formą zamkniętą) a tak stoi w regulaminie. Wiem, że na Wery akurat w tym zakresie nie ma zamordyzmu, jeśli żaden Weryfikator nie odrzucił tego tekstu z działu, to nie ma problemu formalnego, ale pozostaje problem ocenny. O ile w dziale w dziale dużych opowiadań i fragmentów powieści te fragmenty są o tyle dopuszczalne, że stanowią na tyle duża próbkę tekstu by móc umożliwić choćby weryfikację warsztatu, o tyle w miniaturach taki fragment jest tak naprawdę za mały by powiedzieć cokolwiek sensownego. Dlatego powinno być całe opowiadanie, małe ale zamknięte.
Co do tego co wstawiłeś. No właśnie, jest małe, tej ulotnej chwili brakuje kontekstu, to raz.
zsv23 pisze: go, czując
pod dłonią galaretowatą warstewkę tłuszczu w dolnej części pleców.
Nadopis, to nie ma znaczenia czy piszesz nad, pod czy kantem dłonie, do wywalenia. "Czując dłonią" - i wszystko jasne.
zsv23 pisze: Przy rozmowie z ojcem mój głos zmienia się, zawsze wraca ten przestraszony chłopczyk, obojętnie ile bym nie miał lat,
a mam już dwójkę z przodu.
A kto rozmawia? Bo to wygląda jakby narrator był obecny przy rozmowie ojca z kimś, tak sugeruje związek frazeologiczny. A więc albo "podczas rozmowy" albo jeszcze lepiej "gdy rozmawiam z ojcem".
Druga rzecz, dwójka z przodu trąca naiwnością. Dwójka z przodu to symbol jakiejś dojrzałości, dorosłości i dystansu od dzieciństwa? Nie, wręcz przeciwnie. Zresztą uważam, że nie sam wiek jest w tym decydujący, a etap życia (praca, małżeństwo, problemy, kłopoty a najważniejsze dzieci - bycie za kogoś odpowiedzialnym). Przy czym faktycznie przeważnie wiek bardziej zaawansowany ten etap życia daje a wiek z dwójką z przodu przeważnie nie.
Konkretnie mnie to razi, bo z przodu mam czwórkę, odpowiedni etap (że tak powiem) a sytuację jakoś podobną do narratora - ojciec nieco despotyczny, z którym nawet dziś (z czwórką z przodu!) nie umiem rozmawiać, postawić się itp. Dlatego oczekiwanie narratora dwudziestoparoletniego, że będzie taki zdystansowany, odbieram śmiesznie.
zsv23 pisze: Stoimy po przeciwnych stronach
barykady z kłopotliwym uśmieszkiem (...)
To jest jakiś zwerbalizowany konflikt czy nie? Kontekst tego krótkiego fragmentu sugeruje, że nie, więc nazywanie tego wprost "stoimy po przeciwnych stronach barykady" jest nieprawdziwe.
Może miałeś na myśli bardziej:
Stoimy naprzeciw siebie
jakby po przeciwnych stronach barykady z kłopotliwym uśmieszkiem (...).
To by bardziej sugerowało, ze konfliktu czy kłótni nie ma ALE jest coś, co jednak dzieli, nienazwane, trudne.
zsv23 pisze: Te dwa słowa znów nie chcą wyjść.
Nie, poważnie, jakie słynne dwa słowa? Musze się domyślać? Mam parę propozycji:
- Kocham Polskę!
- Jesteś brzydki.
- Nie przejdziecie!
- Do ataku!
Dobra, już nie drwię. "Kocham cię" to nie są
słynne słowa. A to że, nie chcą wyjść brzmi nieliteracko. Masz narratora pierwszoosobowego, niech mówi o sobie, niech podkreśla swoje reakcje i uczucia, to się przysłuży całej scenie:
Tych dwóch słów nie umiem wymówić (powiedzieć).
Cała scenka jest krótka i źle pomieszana odczuciami narratora.
zsv23 pisze:1. Stare psy mają takie oczy. Zapadnięte, zgasłe, trochę smutne. Takie same ma teraz mój ojciec.
2. Obejmuję go, czując pod dłonią galaretowatą warstewkę tłuszczu w dolnej części pleców.
3. Stał się miękki, słaby, nie zostało w nim już praktycznie nic z tego despoty, którego malowała moja nastoletnia wyobraźnia.
4. Mamroczemy kilka zwyczajowych nieśmiałych słów pożegnania.
5. Przy rozmowie z ojcem mój głos zmienia się, zawsze wraca ten przestraszony chłopczyk, obojętnie ile bym nie miał lat, a mam już dwójkę z przodu.
6. Stoimy po przeciwnych stronach barykady z kłopotliwym uśmieszkiem, ręka muska rękę, delikatnie, jakby na próbę.
7. Te słynne dwa słowa znów nie chcą wyjść.
Przyjrzyjmy się strukturze.
Porównanie psich oczu do oczu ojca (1) płynnie przechodzi w opis galarety (2), potem w refleksję o tym jak się ojciec zmienił z despoty w słabeusza (3). Potem się żegnają (4). Do tego momentu jest OK.
I nagle wskakuje (5) refleksja o własnym zachowaniu podczas rozmowy z ojcem. Mamrotanie słów na pożegnanie = refleksja o rozmowie. To wymamrotane to rozmowa? Nie bardzo. To tutaj nie pasuje. Za to (5) świetnie by pasowało po (3) - ojciec pamiętany jako despota, teraz miękki i słaby a mimo to ja rozmawiając z nim znów się zmieniam w chłopczyka, choć jestem dorosły.
Dalej jest OK.
Czyli podsumowując, struktura trochę nie pasuje, dwa zdania trzeba zamienić.