Odwróceni

1
vvvvSchyłkowa faza złotej polskiej jesieni, słoneczne przedpołudnie, lekki wiaterek. Stacja benzynowa światowego giganta, ruch chwilowo zerowy. Do budynku dziarskim krokiem podchodzi młody elegancik; lśniące mokasynki, cynamonowe rurki, chabrowa marynarka slim, czuprynka na żelu i triumfalna mina, jak gdyby nie kupował gazu za pięćdziesiąt, ale pakiet kontrolny całego koncernu.
vvvvGdy drzwi już się rozsunęły, Pizduś Malineczka - tak go roboczo nazwijmy - schyla się po coś, pewnie po pieniążek. Pieniążek musiał być jednak przyklejony do gumy, albo kręgosłup biedakowi strzelił, gdyż Malineczka zastygając w pokracznym skłonie przywarł prawą dłonią do ziemi, ale głowę odchylał do tyłu, jak gdyby chciał zdmuchnąć pyłek z lewego barku. Fatalna pozycja. Drzwi zdążyły się zamknąć, mijały kolejne sekundy i Malineczka zrobił się czerwony jak kombinezon zamiatającego plac nowego pracownika. Dotąd było tylko słychać miarowe szurnięcia miotły, lecz gdy zamiatacz wysunął się zza dystrybutorów, mogli wreszcie nawiązać kontakt wzrokowy. Teoretycznie.
vvvvW praktyce zaś, Malineczka musiał odczekać kolejne sekundy zanim Nowy odwrócił się w jego stronę - w tym momencie na twarzy Pizdusia gościło już poważne, nabożne wręcz skupienie, a po nim nastąpiły kolejno: pobłażliwy, acz strofujący uśmiech, męczeński grymas, a na końcu dobrotliwe, krzepiące mrugnięcie: "Damy radę!" Malineczka dostojnie wrzucił do kosza listek (który dzięki ciepłu i wilgoci jego dłoni zdążył zapewne uwierzyć w reinkarnację), sapnął i otrzepał ręce jak gdyby przeszła przez nie paleta cementu.
vvvvMimika Malineczki pracowała szybciej niż migawka w aparacie i Nowy zauważył tylko ostatnią maskę. Ukłonił się więc i uśmiechnął; rzeczywiście są jednym zespołem, hasło: "przyjazna kadra kierownicza" nie jest tylko korporacyjnym sloganem, a Alan nazywa kierownika "Pizdusiem Malineczką" z czystej zawiści, bo ten wyprzedził go w awansie.

Odwróceni

2
Smoke pisze: Schyłkowa faza złotej polskiej jesieni, słoneczne przedpołudnie, lekki wiaterek. Stacja benzynowa światowego giganta, ruch chwilowo zerowy. Do budynku dziarskim krokiem podchodzi młody elegancik; lśniące mokasynki, cynamonowe rurki, chabrowa marynarka slim, czuprynka na żelu i triumfalna mina, jak gdyby nie kupował gazu za pięćdziesiąt, ale pakiet kontrolny całego koncernu.
do tego momentu mi się podobało - dowcipne, z biglem. Później już było z górki... znaczy spad po równi pochyłej...

Walcz dalej.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Odwróceni

3
Początkiem dobrze mi się czytało, acz im dalej w las tym więcej krzaków aniżeli drzew widziałem.

„Faza” w pierwszym zdaniu, brzmi nienaturalnie, takie mam zdanie. Czy nie lepiej: Schyłek złotej polskiej jesieni…? Jakkolwiek inaczej...
„…jak kombinezon zamiatającego plac nowego pracownika... „ w oczy kole, nazbyt rubasznie w stylistyce, jak dla mnie. Chyba że, takowy był Twój zamysł.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron