Cud

1
Łazarz nie potrafił pogodzić się ze zmartwychwstaniem. Nie rozumiał, dlaczego wyrządzono mu tak wielką krzywdę i potraktowano tak podle jego własną śmierć. Bo przecież on, zostawiwszy za sobą ten padół trosk i niedoli, zwyczajnie i po ludzku, zszedł z tego świata. Zszedł w nicość, absolutny niebyt, stan idealny, w którym niczego nie potrzebował; bez bólu, wojen, cierpienia, stresu, instynktu samozachowawczego…
I wskrzeszony, powrócił. A przecież mógł trwać w niebycie i czekać na sąd ostateczny.
Od czasu, kiedy zmartwychwstał, miał problemy z pamięcią i fizjologią; jąkał się, zaczął cierpieć na artretyzm, miewał napady padaczki, sikał we śnie.
Ponadto, nie każdy patrząc w jego zapadnięte oczy, widział cud boży.
Pierdolony oszust! – Wołali ludzie za jego plecami.
Nie wiedział, co gorsze; obelgi, których mu nie szczędzono, czy sposób, w jaki bogobojni go traktowali. Patrzono nań jak na święty obrazek, szczypano i głaskano a nawet kilka osób, ku jego konsternacji, ucałowało jego stopy.
Łazarz, jakkolwiek by na problem nie spojrzeć, był między młotem a kowadłem i miał szczerze dość zamieszania, które z dnia na dzień rozkwitało wokół jego osoby.
Niechybnie, pomyślał, ktoś tu popełnił błąd w sztuce.

Cud

2
Podobało się, dobrze napisane, zwarta, wyważona kompozycja, bez zbędnego patosu (do czego mogłaby nakłaniać tematyka), a przede wszystkim ciekawy pomysł - bardzo lubię inne spojrzenie na wszelkie ustalone kanony.
A przecież mógł trwać w niebycie i czekać na sąd ostateczny.
Sąd Ostateczny raczej dużymi. I groźniej wygląda.
Patrzono nań jak na święty obrazek, szczypano i głaskano a nawet kilka osób, ku jego konsternacji, ucałowało jego stopy.
Przecinek przed „a”.

Cud

3
Nie. To taki Żywot Briana, tylko pozbawiony warstwy komediowej/ironicznej. Cóż więc zostało - chyba nic. Tyle jeśli chodzi o treść. Forma? Poprawna - tylko poprawna, bez polotu.

Added in 9 minutes 23 seconds:
ps. formę oceniałem w skali bezwzględnej, więc ocena mogła wydać się blada, ale ogólnie jest dobrze, a biorąc pod uwagę średnią forumową - bardzo dobrze i chętnie przeczytałbym coś bardziej sensownego

Cud

4
i jeszcze raz ja, bo w wieczornych, pozbawionych kawy, weryfikacjach zawsze coś umknie, więc tak:

ja pomijam zupełnie teologiczny aspekt miniatury, bo przedstawione życie Łazarza wydaje się bardzo mało prawdopodobne, lecz wykluczone nie jest, ale nie sposób pominąć realiów historycznych:
Gruszka pisze: Nie wiedział, co gorsze; obelgi, których mu nie szczędzono, czy sposób, w jaki bogobojni go traktowali. Patrzono nań jak na święty obrazek, szczypano i głaskano a nawet kilka osób, ku jego konsternacji, ucałowało jego stopy.
otóż bogobojni to tam byli wszyscy i każdy Żyd uważał się za bogobojnego, a najbardziej faryzeusze, arcykapłani i motłoch zbierający się w świątyniach, natomiast Jezusa i Jego wyznawców uważano za sekciarzy i satanistów.

problemem jest też sprawozdawczość, charakterystyczna dla szkolnych rozprawek, bo robisz proste, jak "od myślników" wyliczanki:
1. Zszedł w nicość, absolutny niebyt, stan idealny, w którym niczego nie potrzebował; bez bólu, wojen, cierpienia, stresu, instynktu samozachowawczego…
2. Od czasu, kiedy zmartwychwstał, miał problemy z pamięcią i fizjologią; jąkał się, zaczął cierpieć na artretyzm, miewał napady padaczki, sikał we śnie.
3. Patrzono nań jak na święty obrazek, szczypano i głaskano a nawet kilka osób, ku jego konsternacji, ucałowało jego stopy.

a literatura lubi obrazowanie, a nie wyliczanki - trzeba jednak przyznać, że chyba to rozumiesz, bo:
Gruszka pisze: Pierdolony oszust! – Wołali ludzie za jego plecami.
w tym miejscu obrazujesz to "scenką" - obrazujesz jednak wulgaryzmem, niepasującym tu, bo przede wszystkim mało sensownym, ale słabość tego rozwiązania polega na pojechaniu po linii najmniejszego oporu: pojechanie wulgaryzmem jest jak szpachlowanie i kredkowanie sprzedawanego auta - podziała tylko na naiwnych
a można było zamiast tego dać choćby jakąś szarpaninę czy próbę linczu, bo takie draki to była codzienność

Bułhakow w Mistrzu i Małgorzacie pisze - przy rozmowie o Jezusie Berlioza z Bezdomnym - że w te rejony, bez ryzyka skręcenia karku, może zapuszczać się tylko człowiek z potężną erudycją - tu, niestety, ewidentnie widać, że Ewangelii nie znasz, a całą wiedzę o Łazarzu wyniosłeś z salki katechetycznej i do tego też ta miniatura się nadaje - do żartów gimbazy przed religią, to ten poziom i podkręcania katechety

dlatego niech każdy, kogo nęci podobne grzebanie przy takich sprawach, niech się sto razy dobrze zastanowi, czy aby na pewno wie co robi

Cud

5
Ciekawe zagadnienie. Przywykliśmy sądzić, że wyrwanie człowieka ze stanu śmierci to coś pozytywnego, tymczasem wcale nie jest pewne, że wskrzeszony by się cieszył. Czy ktoś, kto został uwolniony od cierpień, miałby chęć znowu ich doświadczać? Powrót do życia wiązałby się z bólem fizycznym i różnego rodzaju dolegliwościami ze strony ciała. Do tego doszedłby strach, że kolejna śmierć też może zakończyć się wskrzeszeniem. :)

Można poprawić kilka drobiazgów:
Gruszka pisze: Ponadto, nie każdy patrząc w jego zapadnięte oczy, widział cud boży.
Ponadto nie każdy, patrząc w jego zapadnięte oczy, widział cud boży.
Gruszka pisze: Pierdolony oszust! – Wołali ludzie za jego plecami.
Pierdolony oszust! – wołali ludzie za jego plecami.
Gruszka pisze: Nie wiedział, co gorsze; obelgi, których mu nie szczędzono, czy sposób, w jaki bogobojni go traktowali.
W miejsce średnika dałabym dwukropek.
Gruszka pisze: Patrzono nań jak na święty obrazek, szczypano i głaskano a nawet kilka osób, ku jego konsternacji, ucałowało jego stopy.
Za dużo zaimków. Może tak: „Patrzono nań jak na święty obrazek, szczypano, głaskano, niekiedy nawet całowano w stopy”.
Gruszka pisze: Bo przecież on, zostawiwszy za sobą ten padół trosk i niedoli, zwyczajnie i po ludzku, zszedł z tego świata.
Przed wyrazem „zszedł” nie trzeba stawiać przecinka.
Gruszka pisze: miał szczerze dość zamieszania, które z dnia na dzień rozkwitało wokół jego osoby.
Czasownik „rozkwitało” tu nie pasuje, bo kojarzy się z czymś pozytywnym.

Tekst uważam za ciekawy.

Added in 18 minutes 4 seconds:
Smoke pisze: niestety, ewidentnie widać, że Ewangelii nie znasz, a całą wiedzę o Łazarzu wyniosłeś z salki katechetycznej
A gdzie w Ewangelii jest wzmianka o tym, jak wyglądało późniejsze życie Łazarza? Skoro uważasz, że jest, daj cytat.

Cud

6
J 12,1 i dalsze, m.in.: Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole.
na podstawie tego można przypuszczać, że Jezus uzdrowił jednak Łazarza skutecznie, a ten nie miał pretensji, a znając Jezusa i Jego uzdrowienia, zawsze uzdrawiał skutecznie - nawet jeśli efekt z początku był niezadowalający, to Jezus pytał czy jest ok i jeśli nie, to poprawiał,

poza tym, kamienna, zważ, że nie napisałem, iż wersja z tej miniatury jest wykluczona - napisałem jedynie, że jest mało prawdopodobna - według mnie - zupełnie nieprzekonująca (poza tym Łazarz był przyjacielem Jezusa, co wiemy z poprzedniego rozdziału, a podstaw, by jego wcześniejsze życie kreślić w tak ciemnych, jak tu, barwach - nie ma)

Cud

7
Smoke pisze: Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole.
na podstawie tego można przypuszczać, że Jezus uzdrowił jednak Łazarza skutecznie, a ten nie miał pretensji,
Wiesz, w pierwszej chwili nie miał pretensji, ale co było potem? Co działo się z nim po kilkunastu dniach, po kilku latach? Czy nie zmienił swoich uczuć? Czy wykorzystał odzyskane życie na coś pożytecznego, a może zmarnotrawił je gdzieś w Judei? O tym w Ewangelii nie ma. A dolegliwości zdrowotne i psychiczne często wychodzą na jaw w późniejszym terminie. To bardzo ciekawy temat do dyskusji.

Cud

8
wskrzeszenie czy uzdrowienia nie polegały na nadaniu supermocy i dożywotniej sprawności komandosa. tu wskrzeszenie oznaczało odroczenie śmierci np. o 30 lat i oczywistym jest - i tego nie neguję - że Łazarz w tym czasie odczuwał chłód, jeśli się nie okrył w nocy kocem, głód, jeśli nie jadł, albo mógł się skaleczyć, jeśli nie uważał, a na coś musiał umrzeć, więc mógł też chorować później - jaka tu sensacja?
kamienna pisze: Czy wykorzystał odzyskane życie na coś pożytecznego, a może zmarnotrawił je gdzieś w Judei? O tym w Ewangelii nie ma.
bo Ewangelia nie jest o Łazarzu :) ale spokojnie, są w Ewangelii opisy losów niektórych uzdrowionych i jak je znajdziesz, to zobaczysz, co zrobili z darowanym życiem ;)

Cud

9
Przede wszystkim dziękuję, że się Wam chciało pochylić nad tym kamieniem i napisać. Co do Ewangelii, nie trafione Twoje spostrzeżenie, panie Smoke. O Lazarzu krąży kilka legend; w jednej z nich zawendrowaszy na Cypr żył ponad trzydzieści lat. Stał się zgorzknialym, nigdy uśmiechniętym człowiekiem. Ale mniejsza z tym. Częściowo zgadzam się z tym, co pan Smoke napisał. Nizaprzeczalnie, Joseph Heller i Jego"Bóg wie" stał się moim motywatorem do przemyslen tego rodzaju. Gdzie uczlowieczenie pewnych zagadnień pozwala na spojrzenie na pewne kwestie z innej perspektywy. Nie koniecznie odpowiedniej i łatwej.

Cud

10
Gruszka pisze: O Lazarzu krąży kilka legend; w jednej z nich zawendrowaszy na Cypr żył ponad trzydzieści lat. Stał się zgorzknialym, nigdy uśmiechniętym człowiekiem.
a o kim nie krąży kilka legend? :mrgreen: poza tym, to również żadna sensacja dla osób znających Biblię - zdarzało się, że i prorocy gorzknieli lub robili całkiem nieciekawe dziadostwa

Cud

11
@Smoke, dokładnie. Taki też był mój zamysł, nie twierdzę, że dobrze zrozumiany i strawny. A po drugie, pisanie z sensem, cokolwiek to dla pana znaczy, jest problematyczne z założenia, jakoz, nie ma co ukrywać, pisać nie potrafię. Ponadto co wyżej napisałem, to co ma sens dla pana, niekoniecznie musi mieć dla innej osoby. Kwitujac, kuleje w słowie a już pisanie pod kogoś, zwyczajnie nie jest dla mnie.

Cud

12
btw, tak zasunąłem Żywotem Briana w ciemno jako konwencją, ale odświeżyłem go sobie i okazało się, że poruszone tu dylematy okołocudowe zostały poruszone tam, Heller Hellerem, ale tu link z ustawioną minutą (jakby coś nie ten, to puścić od minuty 14) :mrgreen:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”