Okrążenie (wspomnienie)

1
W czasie okupacji hitlerowskiej Janek też wstąpił do lokalnego oddziału Armii Krajowej, podobnie jak wielu innych młodych chłopaków z okolicznych wsi. W okresie lata przeważnie przebywali w lesie, szkoląc się i przeprowadzając krótkie akcje zbrojne lub tocząc potyczki z niemiecką żandarmerią oraz lokalnymi litewską policją i wojskiem, podległymi władzom okupacyjnym. Na zimę dowódca oddziału rozpuszczał większość partyzantów do domów.
W czasie jednego z takich letnich pobytów rejon, w którym ich partyzancki oddział stacjonował, został otoczony przez oddziały niemieckie. Nie mogli ruszyć się z obozowiska w lesie, byli odcięci od wiosek, zaopatrzenia i informacji wywiadu. Blokada trwała dłuższy czas, zapasy żywności kończyły się. Nie mogli nawet rozpalać większych ognisk, aby się ogrzać w nocy czy zjeść ciepły posiłek, gdyż codziennie nad lasem przelatywał niemiecki samolot obserwacyjny „Storch”. Wprowadzony przez dowódcę nakaz zachowywania ciszy i całkowity zakaz używania broni palnej nie pozwalał też zapolować na zwierzynę leśną czy ptactwo. Zaczęli głodować; został im tylko worek grochu i konwia bimbru. W czasie okupacji samogonu nigdy nie brakowało, był też często traktowany jako zastępcza waluta wymienna.
Uratowała ich zmyślność starszego gajowego, który był również w oddziale, a właściwie jego wieloletnia znajomość zwyczajów w przyrodzie. Zameldował się u dowódcy:
– Panie poruczniku, znam stary sposób. Może uda się coś upolować bez wystrzału. Potrzebuję tylko wiadra grochu i bimbru.
Dowódca długo się nie namyślał, nawet nie spytał o ten sposób. Nie metoda, tylko efekt się liczył. Żarcie. Żarcie dla żołnierzy! Polecił kwatermistrzowi wydać podwładnemu to, czego ten potrzebował. Gajowy wsypał groch do wiadra, zalał bimbrem i zostawił na noc. O brzasku rozsypał nasączony już groch na jednej z polan. Potem zaległ w lesie na jej skraju, wraz z kilkoma partyzantami.
– Chłopaki, tylko cicho leżta, co by nie spłoszyć.
– Co spłoszyć? – zapytał najbliższy z leżących
– Gęsi. Dzikich gęsi.
– Aaa...
– Cicho już!
Gajowy miał doświadczenie. Górą przeleciał jeden klucz gęsi, potem drugi, trzeci. Leżący już dłuższy czas partyzanci zaczęli się niecierpliwić. Gajowy nie odpuścił:
– Czekajta. Aby mieć, trza czekać.
W końcu cierpliwość została wynagrodzona. Przelatywał nad polaną kolejny klucz; prowadzący gąsior spojrzał w dół i po chwili zaczął się zniżać, a za nim wszystkie gęsi. Usiadły i z głośnym krzykiem rzuciły się łapczywie na rozsypany groch. Nawet kwadrans nie minął, kiedy wszystek pożarły, do ostatniego ziarna. Zalegający w krzakach partyzanci już chcieli wyskoczyć na polanę, ale gajowy ich wstrzymał:
– Poczekajta, jeszcze chwila.
Po następnym kwadransie gęsi zaczęły się chwiać i jedna po drugiej przewracać. Kiedy ostatni gąsior także utracił równowagę, gajowy z cicha krzyknął:
– Teraz! Za łby i ukręcać!
Ruszyła biegiem partyzancka wiara. Nie mieli dużo roboty; po kilku minutach wracali już do obozowiska, z przytroczoną do pasów zdobyczą.
Za to w obozie kucharz musiał uwijać się jak w ukropie, poganiany przez wygłodniałych akowców. Dowódca wyjątkowo pozwolił na rozpalenie małego ogniska z suchych szczap drewna, które nie dawały dymu. Gęsi, upieczone na nim, smakowały wszystkim wspaniale.To była uczta, którą każdy z partyzanckiej wiary długo wspominał.
Po kilku dniach udało się całemu oddziałowi przemknąć po cichu przez znalezioną lukę w okrążeniu i przenieść w inny kompleks lasów.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Okrążenie (wspomnienie)

2
Hardy pisze: W czasie okupacji hitlerowskiej Janek też wstąpił do lokalnego oddziału Armii Krajowej, podobnie jak wielu innych młodych chłopaków z okolicznych wsi. W okresie lata przeważnie przebywali w lesie, szkoląc się i przeprowadzając krótkie akcje zbrojne lub tocząc potyczki z niemiecką żandarmerią oraz lokalnymi litewską policją i wojskiem, podległymi władzom okupacyjnym. Na zimę dowódca oddziału rozpuszczał większość partyzantów do domów.
w beletrystyce lepiej pisać beletrystyką niż wikipedią czy sztywnym językiem popularnonaukowym - dotyczy całego textu (aż po "kompleks lasów"), tego się nie da czytać, tak się nie pisze

pomijam realia historyczne, ale na uwagę zasługuje to poganianie kucharza - czyli co? rzucili mu te gęsi pod nogi i poganiali? przeca to same wiejskie chopaki były, więc każden jeden potrafił gęś oskubać i wypatroszyć, a że, jak piszesz, piekli je nad ogniem, to wystarczyło nadziać, na jaki wycior czy coś, udziec cyc, czy skrzydełko nad ogniskiem i włala (a nawet jeśli, co zdarzało się często, oddział starał się zachować strukturę regularnej jednostki, czyli- kucharz gotuje, strzelec strzela, i rzeczywiście ciepli mu je pod nogi, przykazując: gotujta nam!, to realizm beletrystyczny nie lubi takiego realizmu <a jeśli już, to trza to nadmienić>)

podsumowywując: słaba forma, słaba treść, niewykorzystany potencjał - od momentu bimbru wiadomo było, że upiją jakiego zwierza (przyznaję, jako chłopak z miasta, iż liczyłem na niedźwiedzia :twisted: a tu gąski :mrgreen: ) - tak że nie :wink:

Okrążenie (wspomnienie)

4
Smoke pisze: w beletrystyce lepiej pisać beletrystyką niż wikipedią czy sztywnym językiem popularnonaukowym - dotyczy całego textu (aż po "kompleks lasów"), tego się nie da czytać, tak się nie pisze

pomijam realia historyczne, ale na uwagę zasługuje to poganianie kucharza - czyli co? rzucili mu te gęsi pod nogi i poganiali? przeca to same wiejskie chopaki były, więc każden jeden potrafił gęś oskubać i wypatroszyć, a że, jak piszesz, piekli je nad ogniem, to wystarczyło nadziać, na jaki wycior czy coś, udziec cyc, czy skrzydełko nad ogniskiem i włala (a nawet jeśli, co zdarzało się często, oddział starał się zachować strukturę regularnej jednostki, czyli- kucharz gotuje, strzelec strzela, i rzeczywiście ciepli mu je pod nogi, przykazując: gotujta nam!, to realizm beletrystyczny nie lubi takiego realizmu <a jeśli już, to trza to nadmienić>)

podsumowywując: słaba forma, słaba treść, niewykorzystany potencjał - od momentu bimbru wiadomo było, że upiją jakiego zwierza (przyznaję, jako chłopak z miasta, iż liczyłem na niedźwiedzia :twisted: a tu gąski :mrgreen: ) - tak że nie :wink:
Część opowiadań piszę na kanwie wspomnień (oczywiście nie własnych). Nie chcę odchodzić zbytnio od zdarzeń, chociażby wydawały się zbyt nieprawdopodobne, lub... zbyt zwykłe. Nie wstawię więc próby upicia niedźwiedzia w lasach Wileńszczyzny w połowie XX wieku, albo jeszcze lepiej - upolowania tura. Kto chce się ośmieszać, niech opisuje takie historie. Ja nie piszę fantastyki. Mniej chodziło o zwierzynę, bardziej o ukazanie pomysłowości (prawdziwej) partyzantów.

Z ogniskiem tak było - rozpalono tylko jedno, ze względu na bezpieczeństwo. To było ważniejsze, niż godzina dłużej głodu. Zgadzam się natomiast, że fragment jest słaby - brak tej pomocy przy oskubaniu ptactwa (przyjąłem, że to jest zrozumiałe. Ale w dzisiejszych czasach, gdzie dla wielkomiejskich dzieci "mleko pochodzi ze sklepu", czasem trzeba i to opisać).

Piszę mieszanym stylem - beletrystyką (wspomnienia) z wstawkami historycznymi, wyjaśniającymi. Nie wszyscy ludzie lubią czytać li tylko strzelanki, tragedie, horrory, niespodziewane zwroty akcji lub "mojaś ty, jam ci ja". Są też czytelnicy, którym odpowiada mój styl i forma przekazu "zatrzymanego w kadrze"- wspomnienia opisywane na tle szerszego tła historycznego. Bardziej dokumentalne i opisujące "minione", chociaż w formie beletrystycznej, mniej według Hitchcocka. Każde z opowiadań jest oddzielne, chociaż są łączone w dłuższy cykl, ze wspoólnym bohaterem (dlatego początki opowiadań czasem nawiązują do poprzednich). Nie zgadzam się więc z uogólniającym stwierdzeniem, że "tego się nie da czytać, tak się nie pisze". Da się czytać, gdyż mam na to potwierdzenia.

Dziękuję za komentarz. Słabszy kawałek poprawię.

Added in 1 minute 36 seconds:
brat_ruina pisze:
Hardy pisze: W końcu cierpliwość została wynagrodzona. Przelatywał nad polaną kolejny klucz; prowadzący gąsior spojrzał w dół
tadaamm...

Myszka Miki pomachała panu gąsiorowi.

Ognisko.
Brat-ruina, uważasz, że gąsior powinien spojrzeć w górę i tam, w promieniach słońca dojrzeć żarcie? Powinienem połączyć nadlatujące, świeże mięsko, z bogiem Ra i życiodajną nowiną oraz wpleść w przesłanie teleologiczne? Przerzucić pomost między starożytnością a współczesnymi ikonami, w postaci przysłowiowej Myszkki Miki?
Może i masz rację, przemyślę. Na pewno uatrakcyjni to treść i przekaz. A ta wstawka "tadaamm" będzie wspaniałym zakończeniem. Masz koncept, że ja o tym wcześniej nie pomyślałem...
Dziękuję za bardzo cenną podpowiedź :)
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Okrążenie (wspomnienie)

5
Witaj,
również miałam wrażenie, że czytam fragment wikipedii, albo jeszcze inaczej - czytam wypracowanie kogoś, kto dostał za zadanie domowe spisać wspomnienie dziadka z czasów wojny.
W dalszej kolejności miałam bohaterów za idiotów, bo choć w mojej wsi już nie zabijało się i nie przyrządzało własnego (bądź upolowanego) ptactwa, to już na wspomnienie o rozsypanym alkoholowym grochu wiedziałam, że to genialny pomysł oraz jak to się skończy. Tymczasem, jak wspomniał Smoke, są to chłopaki ze wsi i powinni się domyślić, a jestem pewna, że w tamtych czasach nawet każdy miastowy by się zorientował. Dlatego irytujące było czytanie o tym, jak wciąż dopytują i próbują się wyrywać do jeszcze nie tak pijanych gęsi.
Z drugiej strony, gajowy czekał, aż im zrobi niespodziankę, czy co? Na jego miejscu od razu powiedziałabym, jaki jest plan, tym bardziej mając w grupie tłuków, którzy gotowi są spłoszyć stado zamiast poczekać.
Jeżeli to ma być wspomnienie, powinno brzmieć bardziej gawędziarsko. Nawet te rzeczy, które mi przeszkadzały, mogłyby być bardziej wyolbrzymione, tak jakby gawędziarz próbował zainteresować publikę.
Po co jest postać Janka, który nie ma na historię najmniejszego wpływu? Robisz jakiś cykl wspomnień?

Added in 1 minute 32 seconds:
Ok, widzę, że cykl :D

Okrążenie (wspomnienie)

6
cru pisze: Witaj,
również miałam wrażenie, że czytam fragment wikipedii, albo jeszcze inaczej - czytam wypracowanie kogoś, kto dostał za zadanie domowe spisać wspomnienie dziadka z czasów wojny.
W dalszej kolejności miałam bohaterów za idiotów,
Jeżeli to ma być wspomnienie, powinno brzmieć bardziej gawędziarsko. Nawet te rzeczy, które mi przeszkadzały, mogłyby być bardziej wyolbrzymione, tak jakby gawędziarz próbował zainteresować publikę.
Po co jest postać Janka, który nie ma na historię najmniejszego wpływu? Robisz jakiś cykl wspomnień?

Added in 1 minute 32 seconds:
Ok, widzę, że cykl :D
Wstawki z "historii powszechnej" są u mnie zamierzone. Spełniają swoją rolę, gdyż opowiadania, połączone osobą bohatera/-ów, dzieją się chronologicznie, ale często z przerwami czasowymi; do tego są właśnie konsekwencją, odpryskiem "wielkiej historii". Tu obecni, na portalu, znają historię i takie "wstawki historyczne" są nużące. Ale nie dla zwykłych czytelników. O poziomie znajomości historii wśród Polaków chyba nie będziemy się spierać? Wykorzystuję więc taką drobną możliwość, jak moje opowiadania; zwłaszcza że dzieją się "na tle".

Co do Twojej uwagi o gęsiach i znajomości na wsi - tak, uważam ją za słuszną. Zmieniłem ten fragment :)

Co do postaci Janka - sama znalazłaś odpowiedź.

PS. Chyba gdzieś czytałem, że można po 2 tygodniach wstawić ten sam tekst, już z poprawkami, jeżeli autor uwzględnił merytoryczne uwagi z komentarzy. Tak właśnie, dla porównania pracy nad tekstem - przed i po poprawkach. Nie mogę jednak odnaleźć tej możliwości w regulaminach WM. Czy taka opcja istnieje, czy się pomyliłem?
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Okrążenie (wspomnienie)

7
Hardy pisze: Chyba gdzieś czytałem, że można po 2 tygodniach wstawić ten sam tekst, już z poprawkami, jeżeli autor uwzględnił merytoryczne uwagi z komentarzy. Tak właśnie, dla porównania pracy nad tekstem - przed i po poprawkach. Nie mogę jednak odnaleźć tej możliwości w regulaminach WM. Czy taka opcja istnieje, czy się pomyliłem?
Nawet szybciej

6. Częstotliwość wstawiania tekstów:

§ 1. Nie wstawiamy kilku tekstów na raz.
§ 2. Użytkownik może wstawić jeden tekst w ciągu 7 dni.
§ 3. Nie można doklejać kolejnych wątków codziennie.
§ 4. Nie można doklejać tych samych, lecz zmienionych fragmentów do danego wątku.
Wyjątek: w dziale Miniatur można pracować nad tekstem wklejając zmienione wersje w ten sam wątek, dotyczy TYLKO drabbli oraz miniatur do 1000 słów.
§ 5. Kolejne części dłuższych opowiadań wklejamy do nowego tematu, dodając link do poprzedniej części – nie jest to wymagane jednak bardzo mile widziane.
§ 6. Dodanie kolejnego fragmentu opowiadania jest równoznaczne ze wstawieniem kolejnego tekstu – wyczerpuje limit na 7 dni.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Okrążenie (wspomnienie)

8
Mieszanie w tekście konwencji literacko-beletrystycznej i popularno-naukowej nie ma sensu. Nie wiem skąd taki pomysł i czemu ma służyć? Bo rozumiem, że czemuś ma?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Okrążenie (wspomnienie)

9
Navajero pisze: Mieszanie w tekście konwencji literacko-beletrystycznej i popularno-naukowej nie ma sensu. Nie wiem skąd taki pomysł i czemu ma służyć? Bo rozumiem, że czemuś ma?
Właśnie.Jeśli mają być punktem odniesienia?
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

Okrążenie (wspomnienie)

10
ithilhin pisze:
Hardy pisze: Chyba gdzieś czytałem, że można po 2 tygodniach wstawić ten sam tekst, już z poprawkami, jeżeli autor uwzględnił merytoryczne uwagi z komentarzy. Tak właśnie, dla porównania pracy nad tekstem - przed i po poprawkach. Nie mogę jednak odnaleźć tej możliwości w regulaminach WM. Czy taka opcja istnieje, czy się pomyliłem?
Nawet szybciej

6. Częstotliwość wstawiania tekstów:
§ 4. Nie można doklejać tych samych, lecz zmienionych fragmentów do danego wątku.
Wyjątek: w dziale Miniatur można pracować nad tekstem wklejając zmienione wersje w ten sam wątek, dotyczy TYLKO drabbli oraz miniatur do 1000 słów.
Ten § 4. wcześniej nieprawidłowo odczytałem. Rozumiem, że mogę po 7 dniach ponownie. ODDZIELNIE wstawić ten sam tekst, już z poprawkami. Dzięki.

Added in 14 minutes 2 seconds:
Navajero, Aloe - w moich opowiadaniach to mieszanie ma sens. Piszę na kanwie wspomnień, które są często osadzone na tle historii (napisałem o tym w odpowiedzi do cru, powyżej). Inaczej wielu by nie zrozumiało. Przy okazji przemycam trochę historii. O ile sie nie mylę, to coś z Twojego zawodu, Navajero?
Może, zamiast rozpisywać się, wstawię dla przykładu koniec innego opowiadania. Opek to wspomnienie z dzieciństwa, kiedy nagle, w lato w naszym lasku pojawiło się radzieckie wojsko i siedziało kilkanaście dni. Zablokowało nam przejście do jeziora, ale handlowaliśmy z nimi, wymienialiśmy ich odznaki za nasze pieniądze itp. Końcówka jest umiejscowieniem i wyjaśnieniem:

"Powoli mijały kolejne dni sierpnia. Chodziliśmy dalej nad jezioro okrężną drogą. Radzieccy żołnierze na przepustce pojawili się koło naszych bloków jeszcze raz czy dwa. Nie handlowaliśmy już z nimi, aż tyle niepotrzebnych złotówek nie obciążało naszych kieszeni. Do tego nie byliśmy sknerami, daliśmy szansę zaopatrzenia się w ich wojskowe odznaki innym kolegom z okolicznych domów.
Rozpoczęła się już druga połowa sierpnia. Rankiem zebrała się nasza grupka, aby pójść nad jezioro. Ledwie wyszliśmy z podwórka, zobaczyliśmy nadbiegającego kolegę z kolejowych domów. Zamachał do nas rękami i zdyszany wykrztusił:
– Cze... eść. Wiecie?! Rosjan już nie ma! Znikli!
– Skąd wiesz?! – To była dla nas ważna wiadomość. Jeżeli to prawda, będziemy mogli wreszcie pójść nad wodę prosto przez lasek.
– Mój stary wracał w nocy z dworca i zobaczył ich, jak jechali ulicą. To rano poszedłem do lasu zobaczyć i nie ma ich! Nawet szlabanu nie ma na drodze. Wracam do domu, zjem śniadanie i pędzę do Rudnika! Cześć, zobaczymy się na plaży!! – Machnął nam ręką na pożegnanie i pobiegł dalej.
– Cześć! – odkrzyknęliśmy. Popatrzyłem na kolegów. – Fajnie. To co, idziemy wreszcie normalnie.
Poszliśmy Czarną Drogą wprost przez lasek, jeszcze niepewni czy naprawdę Rosjanie odjechali. „Kolejarz” jednak nie kłamał. Tam, gdzie poprzednio zatrzymali mnie sałdaci, nie było już nikogo. Po szlabanie zostały tylko świeżo zakopane dwie dziury w ziemi. Nareszcie bliżej na plażę! Jeszcze niedawno wydawało nam się, że prawie godzina drogi nad jezioro to jest daleko. Teraz było dużo bliżej niż jeszcze wczoraj. Przekonaliśmy się sami, że czas i odległość są naprawdę pojęciami względnymi.
Dwudziestego pierwszego sierpnia usłyszeliśmy w radiu i w telewizji, że „niezwyciężona Armia Radziecka, wraz z sojuszniczym Wojskiem Polskim oraz armiami NRD i Węgier, udzieliła bratniej pomocy narodowi czechosłowackiemu, zagrożonemu przez zachodni imperializm”. Nam jednak wiele to nie mówiło. Byliśmy podrostkami. Nikt z nas nie słyszał o obowiązującej wtedy „doktrynie Breżniewa”, o tym, że ówcześni przywódcy Związku Radzieckiego nie pozwalali innym państwom „obozu socjalizmu” na samodzielne decydowanie o swoim losie. Cieszyły nas za to odznaki, błyskotki, które tanim kosztem wyhandlowaliśmy od rosyjskich sałdatów. I oczywiście krótsza droga na plażę nad jeziorem…
Co łączyło moje dramatyczne zdarzenie w ostatnim dniu roku szkolnego z młodymi radzieckimi żołnierzami, odbywającymi obowiązkową służbę wojskową? Tylko jedno, ale za to najważniejsze – i ja, i oni, na szczęście przeżyliśmy. Ja – niosąc pomoc tonącej. Oni – niosąc „pomoc” narodom ówczesnej Czechosłowacji; dobrze, że nie wybuchły tam starcia zbrojne. Różniło nas to, że ja ratowałem nieprzymuszony, bez nakazu z góry. Oni zaś musieli wykonać rozkaz.
Czy takie porównanie jest w ogóle uzasadnione? Co ma piernik do wiatraka? Piernik ani wiatrak może nie mają punktów wspólnych, ale śmierć… śmierć nie daje wyboru. Po drugiej stronie cienia nie ma życia. Może tylko przetrwać pamięć wśród bliskich osób.
Wtedy mojej głowy nie zaprzątały takie filozoficzne myśli, mimo przydomku, nadanego przez kolegów. Co nas, ledwie opierzonych młodzieńców, mogły obchodzić sprawy dziejące się w dorosłym świecie? Wojna wybuchła? Nie. To i dobrze, mogliśmy dalej beztrosko korzystać z wakacji."


Oczywiście, można mieć różne spojrzenie i opinię na mój sposób, ale... tak założyłem i tak piszę.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Okrążenie (wspomnienie)

11
Hardy pisze:Navajero, Aloe - w moich opowiadaniach to mieszanie ma sens. Piszę na kanwie wspomnień, które są często osadzone na tle historii (napisałem o tym w odpowiedzi do cru, powyżej). Inaczej wielu by nie zrozumiało. Przy okazji przemycam trochę historii. O ile sie nie mylę, to coś z Twojego zawodu, Navajero?
Literatura z podbudową historyczna jest ok, sam tak piszę, ale nie ma tam miejsca dla wstawek w stylu popularno - naukowym, chyba, że w posłowiu ( co też robię). Po prostu przetykanie fragmentów literackich encyklopedycznymi wstawkami psuje cały efekt, czytelnik który zaczyna interesować się bohaterem i przedstawionym światem, nagle zostaje wyrwany z transu suchą, quasiencyklopedyczną notą. To nie ma sensu.
Hardy pisze:Oczywiście, można mieć różne spojrzenie i opinię na mój sposób, ale... tak założyłem i tak piszę.
A to jest argument nie do zbicia :D
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Okrążenie (wspomnienie)

12
Navajero pisze:
Hardy pisze:Navajero, Aloe - w moich opowiadaniach to mieszanie ma sens. Piszę na kanwie wspomnień, które są często osadzone na tle historii (napisałem o tym w odpowiedzi do cru, powyżej). Inaczej wielu by nie zrozumiało. Przy okazji przemycam trochę historii. O ile sie nie mylę, to coś z Twojego zawodu, Navajero?
Literatura z podbudową historyczna jest ok, sam tak piszę, ale nie ma tam miejsca dla wstawek w stylu popularno - naukowym, chyba, że w posłowiu ( co też robię). Po prostu przetykanie fragmentów literackich encyklopedycznymi wstawkami psuje cały efekt, czytelnik który zaczyna interesować się bohaterem i przedstawionym światem, nagle zostaje wyrwany z transu suchą, quasiencyklopedyczną notą. To nie ma sensu.
Hardy pisze:Oczywiście, można mieć różne spojrzenie i opinię na mój sposób, ale... tak założyłem i tak piszę.
A to jest argument nie do zbicia :D
Navajero, "wstawki" przemycam w różnej postaci, w zależności od potrzeb:
- jw.
- w wypowiedziach osób, dialogach
- w przemyśleniach narratora w pierwszej osobie, w trakcie "dziania się"
- w odnośnikach (dot. szczegółowych wyjaśnień nazw lub powiedzeń).

Jednak dzięki za uwagi, możliwe że "czytelnik zostaje wyrwany z transu". Do przemyślenia dla mnie tam, gdzie można jeszcze przemyśleć.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Okrążenie (wspomnienie)

13
Literatura z podbudową historyczna jest ok, sam tak piszę, ale nie ma tam miejsca dla wstawek w stylu popularno - naukowym, chyba, że w posłowiu ( co też robię). Po prostu przetykanie fragmentów literackich encyklopedycznymi wstawkami psuje cały efekt, czytelnik który zaczyna interesować się bohaterem i przedstawionym światem, nagle zostaje wyrwany z transu suchą, quasiencyklopedyczną notą. To nie ma sensu.
Navajero, dziękuję za odpowiedź. Istnieją przecież w powieściach wstawki historyczne. Uzupełniają wiedzę czytelnika i pozwalają pogłębić wątki.

Hardy, może tu widać bardziej przemieszanie niż wstawki. Co do poprawionego kawałka, to się nie wypowiem.Czasem lepiej napisać coś nowego niż zmieniać.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

Okrążenie (wspomnienie)

14
Aloe pisze:
Hardy, może tu widać bardziej przemieszanie niż wstawki. Co do poprawionego kawałka, to się nie wypowiem.Czasem lepiej napisać coś nowego niż zmieniać.
Aloe, podrzuciłaś dobrą myśl, (na mCzacie) - niektóre "wstawki historyczne" można umieścić jako list lub wypowiedź. Nie będzie tak... encyklopedycznie.
Raz już ją zastosowałem, w wypowiedzi starszego człeka o wyjeździe Piłsudskiego na Maderę, na wypoczynek. Ciekawa historia, połączona z historią lokalną ;)
W moim przypadku nie raz, nie dwa zastosuję jeszcze ten chwyt. Zapamiętam.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”