Oddźwięk a nie rozdźwięk mile widziany, mój wewnętrzny krytyk podpowiada, że dosyć sympatycznie wyszło, a jak wypadło?
„Gubdyr”
O szesnastej było już po zmierzchu, to ponagla, goni się do domu jakby miał spłonąć, gdybyś się spóźnił. Więc szybko, śpieszę się i nie patrzę na nikogo, zresztą w tym mroku to...już gnomy chodzą, a nie ludzie. Cztery schodki, drzwi i jestem na klatce, zapalam światło, kolejny krok, już klucze wyjmuję i nagle, kątem oka dostrzegam coś...zwolniłem...refleksja...zawieszam wzrok na błyszczącym, okrągłym, przedmiocie, myślę: to puszka piwa! Lecz przez usta wychodzi jedynie poetyckie „o?!”. Na czwartym schodku blisko poręczy milczy i się uśmiecha. Podszedłem bliżej i niedowierzająco podnoszę, czuję, że waży, dotykam i chłód przenika palce, podnoszę, wniosek: jest grawitacja i rzeczywistość, ale jak to?
Zabrałem piwo i wszedłem do mieszkania. Patrzę na „znajdę”, oceniam: do spożycia przydatne, pojemność anormalna: pięćsetpięćdziesiąt mililitrów; marka: Gubdyr; kraj pochodzenia: Rydbugia. Część górna w kolorze żółtym i z wieńczącym napisem: „Teraz pięćdziesiąt mililitrów gratis plus Flog”.
W domu słychać gwar głosów o różnych wysokościach natężeń. Odbieram tylko poszczególne słowa- hasła: czajnik, czajnik, woda, ścisz, herbatkę, późno już, itp. gdyż skupiony jestem na niesamowitym znalezisku. Wtedy wyszedłem niedostrzeżony właśnie po piwo i znalazłem drugie na schodowej klatce jak bonus – artefakt w grze strategicznej dla mózgowców. Ktoś zapomniał piwa? Ale jak to możliwe? Żeby tutaj? Niemal pod drzwiami. Pewnie któryś z sąsiadów, a może nie, przecież nie wiem. Wokół piwa świat stał się tajemnicą, rzeczywistość otoczyła atmosfera mroku, żeby uwierzyć należało je otworzyć. W tym celu udałem się do cichego kąta i zamknąłem za sobą drzwi. Pociągnąłem za zawleczkę usłyszałem syk i trochę piany przelało się, poczułem aromat, wziąłem szybkiego łyka i... zwolniłem....refleksja....dostrzegam przed oczyma kształt jakby z chmury oparów zrobiony i ten głos niczym z głębi jakiejś tuby: Witaj zdobywco! Gratulacje, wygrałeś w promocji: „kup jedne wygraj kolejne”.
- Kim jesteś? – zapytałem.
- Jestem Flog, dżinn promocyjny, mieszczę się w wygranych puszkach.
- Jakie jest twoje zadanie Dżinie? – zapytałem z uśmiechem wesołego stwora, zdziwiony jego przeznaczeniem.
- Przekazuję ci, że za zawleczkę z tej puszki otrzymasz kolejne piwo w wybranych punktach sprzedaży.
- Aha – zrozumiałem – i co jeszcze możesz zrobić?
- Odpowiem na jedno pytanie, jeśli je zadasz i zniknę – powiedział Dżinn.
- Więc powiedz, kto podstawił puszkę tego piwa?
- Otóż było to tak: znajoma sąsiadki przyszła do niej, aby pożyczyć pieniądze, a że nie chciała pokazywać się z piwem, zostawiła je na schodach; kiedy ty przechodziłeś ona była wewnątrz. Rozumiesz już. Wolała nie ujawniać, że pożycza na alkohol. Trafiłeś w dobry moment – kończył swój wywód coraz bardziej niewidzialny.
Dżinn rozszedł się po wnętrzu pokoju,( bo istniała także zewnętrzność zwana wszechświatem) zniknął niczym mgła, niewiadomo gdzie i dokąd. Piwa Gubdyr było tylko trochę ponad pół litra, resztę pojemności zawierała promocja, czyli miejsce na wszechwiedzącego przybysza- ducha, jednak po opróżnieniu puszki tajemniczy kraj zawładnął moją wyobraźnią w sposób, w jaki dorośli tęsknią za dzieciństwem. Rydbugia zaczęła bujać, a ja znowu budowałem szałasy, robiłem łuki z leszczyny, wołałem: tato, mamo, słońce zachodzi! Beztrosko jak bohater baśni wyrwałem zawleczkę z puszki i poszedłem niepostrzeżenie po kolejne, to niezauważalne bycie sprawia, że wyodrębniam się z życia. W sklepie przy kasie zwolniłem, przecież kolejka... pomyślałem: pytań mam jeszcze wiele... refleksja i ....położyłem zawleczkę na ladzie, mówiąc: mam wygraną, jednego Gubdyra proszę.
Gubdyr
2Takie głosy słyszysz takie?major sedes pisze: mój wewnętrzny krytyk podpowiada, że dosyć sympatycznie wyszło
Róznią się nasi wewnętrzni kryrycy:)
Jakby gdybyśmajor sedes pisze:O szesnastej było już po zmierzchu, to ponagla, goni się do domu jakby miał spłonąć, gdybyś się spóźnił.
Proponuję wolniej się śpieszyć, szczególnie przy pisaniu.major sedes pisze:Więc szybko, śpieszę się
Niżej jest więcej poezjimajor sedes pisze:poetyckie „o?!”
major sedes pisze:blisko poręczy milczy
To możesz w pionie napisać i do bieli z tym:)major sedes pisze:niedowierzająco podnoszę, czuję, że waży, dotykam i chłód przenika palce, podnoszę, wniosek:
major sedes pisze:W domu słychać gwar głosów
major sedes pisze:o różnych wysokościach natężeń.
Więcej spostrzeżeń...major sedes pisze: Wtedy wyszedłem niedostrzeżony właśnie po piwo i
major sedes pisze:i poszedłem niepostrzeżenie po kolejne
Onieśmielasz metaforami.major sedes pisze: – artefakt w grze strategicznej dla mózgowców.
Pierwszy wers piosenki, pociągnij to, może być niezłe.major sedes pisze:Wokół piwa świat
Poezja:)major sedes pisze:rzeczywistość otoczyła atmosfera mroku
Mistrz Yoda:)major sedes pisze:trochę piany przelało się,
łemy i czterokropkimajor sedes pisze: poczułem aromat, wziąłem szybkiego łyka i... zwolniłem....
Poezja:)major sedes pisze:dostrzegam przed oczyma kształt jakby z chmury oparów zrobiony
Może nawet z jakiejś pustej puszki;)major sedes pisze:i ten głos niczym z głębi jakiejś tuby
major sedes pisze:Witaj zdobywco! Gratulacje, wygrałeś w promocji: „kup jedne wygraj kolejne”.
Rozmowa z piwnym Dżinem to katastrofa.major sedes pisze:- Jakie jest twoje zadanie Dżinie? – zapytałem z uśmiechem wesołego stwora, zdziwiony jego przeznaczeniem.
Dżin gawędziarz.major sedes pisze:- Więc powiedz, kto podstawił puszkę tego piwa?
- Otóż było to tak: znajoma sąsiadki przyszła do niej, aby pożyczyć pieniądze, a że nie chciała pokazywać się z piwem, zostawiła je na schodach; kiedy ty przechodziłeś ona była wewnątrz. Rozumiesz już. Wolała nie ujawniać, że pożycza na alkohol. Trafiłeś w dobry moment
major sedes pisze:Dżinn rozszedł się po wnętrzu pokoju
Moja dziesięcioletnia córka też ma takie refleksje.major sedes pisze:( bo istniała także zewnętrzność zwana wszechświatem)
Poezja:)major sedes pisze: zniknął niczym mgła
Jedyny fragment, który mogę pochwalić w tym miniaku.major sedes pisze: Rydbugia zaczęła bujać, a ja znowu budowałem szałasy, robiłem łuki z leszczyny, wołałem:
major sedes pisze: Beztrosko jak bohater baśni wyrwałem zawleczkę z puszki i
Sedes, proponuję Ci żebyś czytał kilka razy to co piszesz, na głos. Dużo tego nie ma, więc się nie namęczysz.
Przeczytaj też wnikliwie, ze zrozumieniem, wcześniejsze uwagi pod Twoimi tekstami.
Powodzenia w następnych:)
Gubdyr
3Już mi mówiłeś, Ruina, żebym wyciągał wnioski. Na razie nic nie wyciągnąłem, ale wytłumaczenie znam, bo zobacz: świniaka jak się rozbierze to można zjeść coś dobrego, kobietę jak się rozbierze to.. też można skonsumować coś dobrego, natomiast jak ktoś rozłoży tekst na drobne to jest to tak jakby jedno dziecko rozrzucało klocki, a drugie musiało sprzątać.
Tekst napisałem raczej jednym ciągiem niepofragmentowanym, i na takim poziomie, że pomysł/ motyw się utrzymał i dźwiga całą resztę. Dzięki za uwagi. Przyjmuję, że rozmowa z Dżinnem nie musiała być taka sztywna, dobry dialog mógł wnieść coś jeszcze, klimat jakiś.
Tekst napisałem raczej jednym ciągiem niepofragmentowanym, i na takim poziomie, że pomysł/ motyw się utrzymał i dźwiga całą resztę. Dzięki za uwagi. Przyjmuję, że rozmowa z Dżinnem nie musiała być taka sztywna, dobry dialog mógł wnieść coś jeszcze, klimat jakiś.
Gubdyr
4Sprawnie się czytało, choć ten promocyjny dżin to trochę chyba nie domagał.
Zastanawia mnie też, kto zostawia puszkę na klatce. Z szybko zapadającego zmroku wnioskuję, że to zima, ludzie poubierani to taką puszę każdy ma gdzie schować. Po co igrać z losem i rzecz tak cenną na pastwę owianej złą sławą okolicy zostawiać
.
Zastanawia mnie też, kto zostawia puszkę na klatce. Z szybko zapadającego zmroku wnioskuję, że to zima, ludzie poubierani to taką puszę każdy ma gdzie schować. Po co igrać z losem i rzecz tak cenną na pastwę owianej złą sławą okolicy zostawiać

Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie