rozmowa przy stole wprawka

1
Smoke, wedle twego życzenia - by nie popaść w dalsze błądzenie, daję ci pod ocenę. Starałam się jak mogłam; w nawiasach ewentualne zamienniki. Nie wiem czy podążam dobrą drogą, dlatego tu ten fragment.
Pierwsza do stołu zasiadła młoda brunetka, o ujmujących, delikatnych dołeczkach, które pojawiały się na twarzy przy każdym jej uśmiechu, Karolina. A że ta uśmiechała się często, dołeczki prawie nie znikały z jej twarzy, co urodzie dziewczyny dodawało delikatności i potwierdzał to każdy, kto miał z nią do czynienia. Tuż po niej, po przeciwnej stronie usadowiła się z przeciągłym westchnieniem Barbara.
- Wyobraź sobie, że obiegłam połowę sklepów w mieście i tak nigdzie nie znalazłam szala w tym cudownym szmaragdowym odcieniu, który widziałam u twojej koleżanki…
- Ależ mamo, nie znajdziesz takiego drugiego szala, jaki nosi Pati… - Synowa (Karolina) spojrzała z przepraszającym uśmiechem na teściową. – Patrycja sama farbuje i maluje swoje stroje, więc możliwość, że trafisz na taki sam kolor w ubraniach Pati i sklepowych jest raczej niemożliwa.
- Och, a tak mi się ten szal spodobał, że zamierzałam pokazać się w nim na najbliższym spotkaniu z moimi przyjaciółkami. Już widziałam zazdrość w ich oczach, a ty taki pech…
- O jakim pechu mówisz kochanie? – Do stołu zbliżył się Zbigniew i nie czekając na odpowiedź żony zawołał – Daniel, synu pośpiesz się. Zgłodniałem!
Po chwili przy stole siadł także (Daniel), młody blondyn, tak podobny do matki, że tej trudno by było wyprzeć się potomka. Choć młodzieniec postawę odziedziczył po ojcu, to jednak jasne, blond włosy, lekko zwichrzone, oprawa oczu i ich kolor nieodmiennie upodabniały go do matki.
- O czym rozmawiacie, kochanie?
- O Pati – Karolina spojrzała z delikatnym uśmiechem na męża. – A raczej o jej szalu.
- Eee, te wasze babskie pogawędki – Zbigniew (ojciec Daniela) jak zwykle nie owijał swych myśli. – Dałybyście już temu spokój. Spójrzcie lepiej na stół. Co tu nam Monika naustawiała. A, powiedzcie mi, gdzie właściwie jest Monika, dlaczego nie usiadła z nami do stołu?
- Zeszły na chwilę z Pati do piwnicy. Poprosiłam je by zniosły część zapasów. Gdyby zostawić je w kuchni mogły by się popsuć.. – Barbara powoli nałożyła sobie na talerz kawałek ryby po grecku, starając się by warzywa na tym kawałku leżące nie zsunęły się z niego w nieodpowiednim momencie. Jednak rybka przykryta pomarańczową pierzynką spokojnie spoczęła na talerzu. Kobieta (Barbara) zadowolona z efektu, niezbyt uważnie wsłuchiwała się w
- Daj spokój, moja droga. Ty jak nie o jedzeniu to o fatałaszkach. A ja chciałem – tu mężczyzna, dla lepszego efektu zawiesił głos, czekając, aż wszyscy siedzący przy stole skupią uwagę na nim a nie na potrawach – chciałem – powtórzył – powiedzieć wam nowinę.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

rozmowa przy stole wprawka

2
dobra, a teraz wstaw ten fragment za miesiąc. w międzyczasie:
- przerób go na dwie wersje - pierwsza jak ta, a druga, jakby był ze środka powieści - czyli postacie są już dawno określone i nie będzie żadnych określeń typu: wiotka lisica czy coś :P
- policz ile razy używasz imion i określeń osób i zredukuj wartość o 20%
- zastanów się nad kluczowym (w sensie negatywnym, niestety) rzeczownikiem i czasownikiem z tego tekstu - mianowicie: stół i siadali - wyeliminuj to, niech w tekście pojawi się to po razie tylko (i to nie przez proste zastosowanie synonimów)
- cholera, znów `mężczyzna`, `kobieta` - do wyeliminowania w całości,
- więcej interakcji (typu wyprostuj się/ spieprzaj dziadu- to w myślach/ jedz bo stygnie/ nie chcesz dokładki itp itd
- :)

rozmowa przy stole wprawka

4
tylko Ty nie napisz zaś tego w godzinę a potem nie czekaj miesiąca :twisted: masz przez miesiąc redagować

był Balzak, Flaubert, musi też więc być - a jakże - Smoke :mrgreen:

przypomnij sobie Klątwę balistyczną:
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 33&t=18301

pisząc i redagując tę miniaturkę około 40 razy zajrzałem do słowników online, z dziesięć razy do papierowych i raz do polsko-chińskiego :shock: = w tekście nie ma cienia przypadkowości
przykładowo, dobry kwadrans zajęło mi rozważanie kwestii czy zostawić dźwiękonaśladowcze:
apodyktycznym wrzaskiem zagłuszyła szum porannego szczytu
czy może lepiej będzie:
apodyktycznym wrzaskiem zagłuszyła zgiełk porannego szczytu

takie rzeczy zajmują mój redakcyjny czas, dlatego teraz rozumiesz, że nie mam pobłażania dla beztroskiego drewna sto razy cięższego kalibru :twisted:

poprawiaj :roll:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”