III - rodzice, dziewczyny i dzieci

1
Skrzypienie huśtawki ucichło, obudziłem się z blizną, przypominająca tatuaż tylko wszyty głęboko w serce. Nic mnie nie śledzi, nikt nie podsłuchuje, a jednak mam coś za uszami.

Jest coś w tym z ambicji, samodoskonalenia się, dążenia do bycia lepszą osobą, kiedy świat ma cię w czterech literach, wystawił ci czerwona kartkę i oczekuje ze będziesz takim samym Kowalskim jak każdy inny. Szkoła, studia, uczyłem się, nie pomogło. Nauczyciele też. Zamiast pomóc w budowie charakteru, skupiali się na budowaniu własnego ego.

Piszczenie zagłuszyło spokojny klimat, który panował w lesie, zwierzęta rozproszyły się, starając uciec od źródła hałasu. Jakiś myśliwy widocznie próbował wyciągnąć je ze swoich kryjówek. Staram się zbliżyć do źródła dźwięku. To dziwne- stwierdziłem - dźwięk zdawał się dochodzić ze wszystkich stron. Spojrzałem w górę, czy na drzewach nie ma małego radyjka, przez który wydostawał by się pisk. Nic, tylko gołe gałęzie. Miałem dość

Las zaczął oddalać się wraz z ruchem kół, kierunek, spokój.

Przejechałem obok rodziny, ojciec pokazywał dziecku swój sposób życia a ono, po części zmęczone, znudzone, robiło śmieszne miny i udawało że słucha co mężczyzna ma mu do powiedzenia.

Rodzice już tacy są, chcą dla dziecka szczęścia, tego, czego im samym brakuje,
byle by uszczęśliwić, nie ważne że na siłę.

Przerzedłem przez tą samą szkołę życia. Urodziłem się pełen energii, chęci przeżycia każdego dnia na nowo w inny sposób, widocznie nie pasowało to moim rodzicom, bo zaczęli zmieniać mnie w ich własne odbicie.

Radość pękła jak bańka mydlana a teraz ciągle mi mało, brakuje mi, wystarczającej ilości wrażeń, osoby którą byłem na początku.

Mijam szpital, kościół dla niewierzących. Mam tam kolegę, Chirurg, dwadzieścia lat, kolor skóry biały. Czasami wpadam do niego, gramy na konsoli, rano budzimy się po nieprzespanej nocy, taki kac, tylko, bez alkoholu. Procenty liczymy w godzinach.

Nie widziałem go od tygodnia. Przegrał ze mną w grand theft auto V i milczy. Obraził się ?

Wyciągnąłem komórkę i wykręciłem numer. Skrzynka pocztowa, zostaw wiadomość po sygnale biiipp. Oddychasz jeszcze , czy wyparowałeś po ostatnim kacu ?

Dziewczyny trzymały się za ręce, ludzie śmiali się, lesbijki.

Stały się tematem plotek. Kompleksy uderzyły im do głowy,

juz nie patrzą na siebie, w swoje odbicie w lustrze, źrenice oczu, nawzajem. Rozmawiają, ale brakuje w nich odwagi żeby poczuć życie w drugiej osobie.

"All the lonely people", kolega jednak o mnie nie zapomniał.

Złapałem komórkę, Odbieram.



- Co tak późno ?

- Myślałem że lubisz niespodzianki.

- Pakuj się, jedziemy ?

- Dokąd ?

- Do pustego baku.



Rude pola pszenicy ciągnęły się obok autostrady, razem ze swoim psem siedziałem na przyczepie. Nigdy mnie jakoś nie ciągnęło do siedzenia za kierownicą czy obok kierowcy.

Nie lubię dużo gadać a siedząc z przodu musiałbym podtrzymywać rozmowę, słuchanie wychodziło mi znacznie łatwiej, szczególnie ciekawych opowieści. Zenek rozmawiał ze swoim kolegą. Wydarzenia dnia mijały się z fikcją a ja czekałem, słuchając jak rozwinie się opowieść. Wpadł w przerębel, znalazł się kilka stóp pod wodą, prawie zamarzł - brzmiały ostatnie słowa Zenka. Ale jak się wydostał - zapytałem,

kiedy widzisz przed sobą uciekające sekundy życia, bierzesz nogi za pas i robisz co się da, by uciec przed śmiercią, uratował go zdrowy rozsadek, uspokoił się i złapał krę, chlapał nogami aż dopłynął do brzegu,

dla takich historii warto milczeć.

Włącz radio, dawaj Zenek, na co czekasz wtórował mu kolega. Jechaliśmy tak w rytmie muzyki, rock, potem blues, Zenek nie ma ulubionych stacji, skacze, po czym popadnie, jak coś wpadnie mu w ucho to słucha, nie zawiodłem się jeszcze na jego guście.

- Chcecie skoczyć na plaże ?
- Nie, zbiera się na deszcz, chcesz zmoknąć ?
- Dawaj


Zjazd na plaże za trzy, dwie, dotykamy stopami piasku.

Położyliśmy się na kocu.

- Czas się opalić — zażartowałem
- Spójrz na te dziewczyny ? - Zenek poderwał się z koca
- Nie mogę, bo zepsuję sobie opaleniznę. - odpowiedziałem spokojnym głosem.

Dwie dziewczyny przeszły obok nas, Zenek zbliżył się do jednej z nich, zapytał co robią, czy mają ochotę na skok ze spadochronem i został spławiony.

- I co nie mówiłem żebyś dał sobie spokój

- Pierdzielisz, jak nie spróbujesz to nigdy się nie przekonasz


Coś w tym jest, że jeśli nie wyjdziesz poza swoje otoczenie,
to utkniesz w nim już na zawsze.

III - rodzice, dziewczyny i dzieci

2
Ja nie wiem, co jest w Twoim pisaniu, że ono mi tak odpowiada. Jeszcze nie wiem, ale się dowiem :-)Może to, że potrafisz mnie i rozczulić i rozśmieszyć, i kurczę...w tak krótkim tekście...To tylko spekulacje, jeszcze nie wiem, jak jest...hehe
kiedy widzisz przed sobą uciekające sekundy życia, bierzesz nogi za pas i robisz co się da, by uciec przed śmiercią, uratował go zdrowy rozsadek, uspokoił się i złapał krę, chlapał nogami aż dopłynął do brzegu,

dla takich historii warto milczeć.
Ha Ha Ha ... BOSKIE!
Coś w tym jest, że jeśli nie wyjdziesz poza swoje otoczenie,
to utkniesz w nim już na zawsze.
Dygresja na końcu, tak bardzo dygresyjna, jest cholernie na miejscu.
Pisz, pisz, pisz...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron