No dobra, napisałem kruciaka. Lejcie, tylko żeby siniaki nie zostały:)
Wychodzę z fabryki, niesiony tłumem spieszących się do swoich spraw ludzi. Na bramie natrętna myśl, że coś zostawiłem, eksploduje niepokojem. Cholera, tylko co? Pospiesznie macam kieszenie. Telefon, portfel, klucze, Święta Trójca jest. Identyfikator w garści, bez niego się nie odbiję, papierochy też w bezpiecznym pobliżu. I gdzie? W szafce, w szatni, coś na hali? Nie, nie. Zatrzymuje się. Kurczę, jak nie teraz, to nigdy, zza bramy nie opłaca się wracać. Spoglądam w niebo wypatrując oświecenia. A, mam. Osiem godzin życia. Dzięki, bardzo śmieszne.
Czytnik piszczy cicho, gdy przystawiam do niego plastik identyfikatora. Otwarta bramka wypluwa mnie w ciemną gardziel ulicy.
Fajrant
4Nie czuję się specjalistą, ale wypowiem swoje zdanie.
Widzę to tak:
Ale nie pasuje mi "eksploduje", zamieniłbym na coś bardziej łagodnego, np:
"Na bramie znienacka/nagle pojawia się natrętna myśl, że coś zostawiłem."
Moim zdaniem tak mocne słowo jak "eksplozja" lepiej zostawić do czegoś bardziej dynamicznego, wybuch, ew. "eksplozja" bólu, bo bohater np. dostał w głowę, uderzył się itd. Uważam, że stosowanie za wszelką cenę słów o bardzo silnym wydźwięku powoduje, że całe zdanie staje się, jakby to powiedzieć - przesadzone, przejaskrawione, karykaturalne.
Wykrzyknik na końcu dałbym, by zaakcentować poczucie ulgi bohatera.
i jeszcze to "jak nie teraz, to nigdy"... Przesadny dramatyzm.
Kurczaka zamieniłbym, np. na "cholerę".
Brakuje mi żywej, zaskakującej puenty. I dobrze by było, gdyby przy takim rozpisaniu, była ona w ostatnim akapicie.
Rozumiem, że każdemu zdarza się coś zapomnieć lub są sytuacje, w których mamy to silne odczucie - że coś, że ktoś, że coś... Ale całość wydaje mi się źle przedstawiona i pisana trochę na siłę. Powinno być: wstęp, rozwinięcie (może być jakaś akcja), puenta - ta pod sam koniec. I koniecznie zaskakująca. A tutaj nie zostałem niczym zaskoczony.
DAF, proponuję następny tekst zacząć pisać od końca. Najpierw finał - ostatnie zdanie lub dwa, coś, co mogłoby zaskoczyć samego Ciebie. A potem dosztukować drogę do tego finału. Wstęp i rozwinięcie. I finał. Ale bez plucia i gardzieli - no, chyba, że to będzie krater wulkanu z lawą. :wink:
Widzę to tak:
"Na bramie natrętna myśl eksploduje niepokojem, że coś zostawiłem."
Ale nie pasuje mi "eksploduje", zamieniłbym na coś bardziej łagodnego, np:
"Na bramie znienacka/nagle pojawia się natrętna myśl, że coś zostawiłem."
Moim zdaniem tak mocne słowo jak "eksplozja" lepiej zostawić do czegoś bardziej dynamicznego, wybuch, ew. "eksplozja" bólu, bo bohater np. dostał w głowę, uderzył się itd. Uważam, że stosowanie za wszelką cenę słów o bardzo silnym wydźwięku powoduje, że całe zdanie staje się, jakby to powiedzieć - przesadzone, przejaskrawione, karykaturalne.
Narracja pierwszoosobowa, ale mimo tego, nie odpowiada mi ten kolokwializm. Zamieniłbym, np. na "sprawdzam kieszenie".
"Telefon, portfel, klucze - Święta Trójca jest!"
Wykrzyknik na końcu dałbym, by zaakcentować poczucie ulgi bohatera.
Przed "papierochami" dałbym kropkę. "Papierochy" ujdą, ale to "bezpieczne pobliże"?... Dziwnie to brzmi. Sprecyzowałbym, opisał inaczej.
To "i gdzie" jest hmm, takie puste. Dodałbym coś, przypomniał, że bohater ciągle zastanawia się nad czymś.
Kurczę, ale mi to nie pasuje

Kurczaka zamieniłbym, np. na "cholerę".

A dlaczego się nie opłaca?
Nie rozumiem tych czterech zdań, przy czym odnoszę wrażenie, że to ma być puenta utworu.
Uważam, że określenie "identyfikator" byłoby wystarczające.
Przesadzone. Prościej proszę...

Brakuje mi żywej, zaskakującej puenty. I dobrze by było, gdyby przy takim rozpisaniu, była ona w ostatnim akapicie.
Rozumiem, że każdemu zdarza się coś zapomnieć lub są sytuacje, w których mamy to silne odczucie - że coś, że ktoś, że coś... Ale całość wydaje mi się źle przedstawiona i pisana trochę na siłę. Powinno być: wstęp, rozwinięcie (może być jakaś akcja), puenta - ta pod sam koniec. I koniecznie zaskakująca. A tutaj nie zostałem niczym zaskoczony.
DAF, proponuję następny tekst zacząć pisać od końca. Najpierw finał - ostatnie zdanie lub dwa, coś, co mogłoby zaskoczyć samego Ciebie. A potem dosztukować drogę do tego finału. Wstęp i rozwinięcie. I finał. Ale bez plucia i gardzieli - no, chyba, że to będzie krater wulkanu z lawą. :wink:
Fajrant
5Samemu o sobie nie wypada, fakt.G.P. pisze: Nie czuję się specjalistą
Wyjątkowo sprawnie Ci to wychodzi. Masz celne i cenne uwagi. Śledzę je nie tylko pod swoimi tekstami.
Można pokombinować z pointą, dobrze jest jak jest na końcu, ale być nie musi.G.P. pisze: Brakuje mi żywej, zaskakującej puenty. I dobrze by było, gdyby przy takim rozpisaniu, była ona w ostatnim akapicie.
Koniecznie - niekoniecznie, z tym też różnie.G.P. pisze:Powinno być: wstęp, rozwinięcie (może być jakaś akcja), puenta - ta pod sam koniec. I koniecznie zaskakująca.
To jest klucz, bo gdy ma się dobrą pointę to już ma się cały tekst, bo ten napiszę się sam - pióro samo poniesie;)) tak zazwyczaj jest w poezji.G.P. pisze: proponuję następny tekst zacząć pisać od końca.
Kurde wdaję się w polemiki jak bym był Bóg wie jakim drabblistą

Fajrant
7Na początku myślałam, że tekst jest podobny w założeniu do filmu "In Time", ale nie. Nie mogę też napisać, że tekst jest dobry, bo nie jest. Ciekawy też nieszczególnie. Ale przywołał mi wspomnienie wielkiego bilbordu - Czy wyłączyłeś żelazko i zakręciłeś kran? Koszmarna sprawa, szczególnie gdy jest się w pośpiechu.
Fajrant
8Hmm, chciałbym tu nieco rozszerzyć moją wypowiedź w tej kwestii.
Uważam, że finał miniatury/drabbla, im bardziej oddalony od zakończenia utworu, tym mniejszy ma wydźwięk, bo osłabiany jest przez następujące po nim zdania. Odczuwam wrażenie, że w powyższym utworze właśnie coś takiego się dzieje, a dodatkowo efekt „dystansu” wzmacnia zastosowany akapit, do tego jeszcze wyodrębniony - moim zdaniem powoduje to pewien „czytelniczy luz” na sam koniec utworu, a to osłabia zakończenie. Inna sytuacja by była, gdyby ów akapit dawał coś więcej, niż zwykła treść.
Dlatego sądzę, że finał im bliżej końca, tym lepsze wywiera wrażenie, bo działa jak „odcisk” w umyśle czytelnika.
Warto jeszcze wspomnieć, że dobrze by było, gdyby puenta była jasna, bardziej bezpośrednia, niż w powyższym tekście.
Tutaj mamy do czynienia z małą formą literacką, która wymaga pewnego wyczucia, bo możliwości manipulacji zdaniami w tak krótkim utworze są ograniczone. Dlatego zasugerowałem rozpoczęcie pisania od samego zakończenia stanowiącego zwieńczenie tekstu, a skwitowanie tej metody przez Ruinę, że „to klucz” - jest bardzo trafione i warte zapamiętania.
Szkoda, Ruina, że nie rozwinąłeś myśli, bo z chęcią poznam Twój szerszy punk widzenia w tym aspekcie.
A może to zrobisz?... :wink:
Jeśli masz coś do powiedzenia, to polemizuj - rób to tym bardziej, jeżeli uważasz, że mylę się ja lub mylą się inni.
Polemizuj. Przekonuj.
gebilis, a mógłbyś coś więcej, bo dla mnie jest ona niejasna...
DAF, Ciebie też zachęcam do wypowiedzi, a przede wszystkim do dalszego pisania! Trzeba się wprawiać, poprawiać.
Fajrant
9Nie czuję się pewnie w takich dyskusjach, wypowiem się - przez pryzmat swoich przyszłych maniaków:)G.P. pisze: Szkoda, Ruina, że nie rozwinąłeś myśli, bo z chęcią poznam Twój szerszy punk widzenia w tym aspekcie.
A może to zrobisz?... :wink:
DAF, receptą na sukces jest dystans, do tego co się pisze i do samego siebie. Zawsze można wrócić do słabszego tekstu po czasie z lepszym warsztatem i go poprawić:)
Howk.
Fajrant
11Nie no, chłopaki, spokojnie, bo mam wrażenie, że za chwilę ktoś mnie przytuli i poda chusteczkę. Tekst posiada swoją wewnętrzną logikę, a pointa jest tam, gdzie powinna być (czyli tam, gdzie chciałem żeby się znalazła). Ja taki całkiem głupi nie jestem, tekst poległ na innym polu.
Dzięki wszystkim za komentarze. Pokrótce odniosę się do kilu spraw:
Aloe, pośpiesznie/pospiesznie, gdzieś czytałem, że obie formy są poprawne, ale nic sobie uciąć nie dam. Ktoś mądry może się odezwie.
G.P., "eksploduje", prawda, wydumane, ale "nagle" to straszna taniocha. Drugi raz nie napisałbym tego ani tak, ani tak. Większości poprawek mam ochotę przyklasnąć.
Plucie i gardziel nie wydają mi się jakoś strasznie przesadzone. A wulkan nie pluje, tylko z siebie wyrzuca
Dobra, to wszystko. No, chyba, że mi się jeszcze coś przypomni:)
No właśnie. Po raz kolejny dostałem lekcję, aby pisać wprost co leży na wątrobie. Zastanawiałem się, czy tak postawiona pointa będzie czytelna i teraz wiem, że nie jest:) Bardzo pouczająca lekcja. Do tego wydaje mi się, że kilkoma ruchami można by postawić tekst na nogi, ale pal go sześc.
Dzięki wszystkim za komentarze. Pokrótce odniosę się do kilu spraw:
Aloe, pośpiesznie/pospiesznie, gdzieś czytałem, że obie formy są poprawne, ale nic sobie uciąć nie dam. Ktoś mądry może się odezwie.
G.P., "eksploduje", prawda, wydumane, ale "nagle" to straszna taniocha. Drugi raz nie napisałbym tego ani tak, ani tak. Większości poprawek mam ochotę przyklasnąć.
Chyba nie palisz:) Pożyczyłem to sformowanie bodajże od Nabokova, moim zdaniem idealnie wyczerpuje temat:)G.P. pisze:Przed "papierochami" dałbym kropkę. "Papierochy" ujdą, ale to "bezpieczne pobliże"?... Dziwnie to brzmi. Sprecyzowałbym, opisał inaczej.
Tu jest podobna sytuacja jak z pointą, choć to mnie akurat dziwi, dlaczego tego nie rozumiesz. Gdyby było inaczej, ostatni akapit nie wydałby się zbędny, ale trudno, moja wina, poległem jako autor.G.P. pisze:A dlaczego się nie opłaca?
Plucie i gardziel nie wydają mi się jakoś strasznie przesadzone. A wulkan nie pluje, tylko z siebie wyrzuca

Dobra, to wszystko. No, chyba, że mi się jeszcze coś przypomni:)
Fajrant
12Cóż, to nie moja sprawa - ale jak autor chce dogodzić wielu, nie dogodzi nikomu.
DAF powinieneś być bardziej pewny tego co piszesz i krytyka powinna być dla ciebie tym, co podnosi twój warsztat, a nie obniża. G.P. skrytykował najlepszy fragment a ty (z łezką w oku) mu przytakujesz... cóż twoja wola, jednak wydawać by się mogło, że autor wie co i po co pisze. Ale to moje zdanie

Added in 59 seconds:
Te cytowanie - jakaś makabra. :(
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz