
No i rzecz jasna jak zawsze: Miłej lektury!
Tonący w ciemnościach
19 Lutego, godz. 22:34 WWWPo wybuchu w luku torpedowym okręt osiadł na dnie. Przedziały A i B zalane całkowicie. W przedziale C duży przeciek, musieliśmy zamknąć. Ktoś tam został, wali we właz, żeby go wypuścić, ale nie jesteśmy w stanie, cholerny luk ani drgnie. Ciśnienie zrobiło swoje. Siedzimy na mostku, są ze mną Podlewski, Fronczek, Nowocień, Grochal. Razem pięć osób. Reszta nie żyje, pewności nie mam, ale mieli małe szanse. Nam się powiodło, byliśmy na mostku w trakcie zdarzenia.
Nowocień znalazł skrzynkę z prowiantem. Wiemy, że pomoc może nadejść najszybciej jutro, więc na razie oszczędzamy żywność. Mam jeszcze światło, więc piszę.
Godz. 22:45
WWWWalenie we właz coraz słabsze, uwięziony musiał się zmęczyć. Wciąż próbujemy otworzyć przejście, bezskutecznie. Nie wiemy w jakim tempie zalewany jest przedział C. Wszyscy źli i przerażeni. Morale niskie. Głębokościomierz pokazuje zanurzenie poniżej 250 m. Cud, że żyjemy, jednak Bóg istnieje. Reszta przyrządów nie działa.
Godz. 22:50
WWWWalenie ustało.
20 Lutego, godz. 04:08
WWWW przedziale D znajduje się skafander głębinowy „Vakarian”, posiadający własny system napędowy umożliwiający wynurzanie się bez pomocy z zewnątrz. Wcześniej używaliśmy go tylko w czasie testów, miał służyć do napraw na głębokości. Wszyscy myślimy o tym samym, ale nikt nie mówi tego na głos.
Godz. 06:15
WWWCoś zaczęło walić, jednak tym razem w kadłub okrętu. Z zewnątrz. Nie wiemy co to, może prąd morski albo jakaś duża ryba. Raczej prąd, walenie zbyt jednostajne. Jemy pierwsze śniadanie od wybuchu. Grochal wyraża nadzieję, że wkrótce ktoś nam pomoże. Trzymamy się tej myśli. Nowocień każe zapisać mi w dzienniku, że bardzo kocha swoją żonę, co też czynię. Podlewski z Fronczkiem mówią, że niepotrzebnie, pomoc nadejdzie i sam będzie mógł jej to powiedzieć. Nadal słychać dudnienie.
Godz. 10:24
WWWCoś ociera się o kadłub, okręt wyraźnie się kołysze. Zgasły światła. Milczymy. Jeżeli coś się wydarzy, będę pisał po ciemku.
Godz. 10:50
WWWDziwny dźwięk z zewnątrz. Przypomina narastający pomruk. Trwa przez około minutę, ciągle przybiera na sile, nagle się urywa. Okręt się trzęsie. Światła nadal brak.
Godz. 16:50
WWWOd około sześciu godzin cisza. Znowu mamy światło. Fronczek rzuca pomysł zerknięcie przez peryskop. Przypominamy mu po raz któryś, że nic nie zobaczy. Na tej głębokości panują prawdziwie kosmiczne ciemności. Chichocze jak opętany. Niepokoimy się o kolegę.
Godz. 20:40
WWWZnowu To ociera się o kadłub. Znowu ciemność. Milczymy wszyscy poza Fronczkiem. Biedak jest wyczerpany psychicznie, ciągle mówi coś o przebudzonym lewiatanie. Grochal stara się dodać mu otuchy. Bezskutecznie. Cóż, to dobry chłopak, świetny inżynier, ale psycholog marny. Podlewski sugeruje wyjście w „Vakarianie” na zewnątrz i sprawdzenie przyczyny tych wszystkich dźwięków. Pomysł dobry. Chętnych brak.
WWWCzekamy więc.
Godz. 21:45
WWWTEN SKURWYSYN FRONCZEK SPOJRZAŁ PRZEZ PERYSKOP. Potem mu kompletnie odwaliło, poderżnął reszcie gardła w czasie snu. Miałem szczęście, obudziłem się w momencie, kiedy dobierał się do mnie. Udało mi się rozbroić drania. Oszalał kompletnie, bredził coś o podwodnym mieście pełnym czarnych granitów i o lewiatanie. Zabiłem go. Jestem ranny w rękę, nic strasznego. Próbowałem pomóc Nowocieniowi, twardo trzymał się życia. Niestety...
Godz. 22:34
WWWZgasły światła.
Idę do „Vakariana”, spróbuję wyjść na powierzchnię. Ciągle słyszę ten pomruk. Nie wiem co mnie czeka na zewnątrz, ale spróbuję. Jest zbyt ciemno, ale wciąż próbuję pisać po omacku. Chyba nie ma szans, 10-20 procent. Mam nadzieję, że ktoś to jednak przeczyta. Pozdrowienia dla wszystkich, nie trzeba rozpaczać. Grodlewski.