Biały kołnierzyk

1
Biały
( Lata sześćdziesiąte minionego wieku)

– Dzieci, chciałabym was dzisiaj zapytać o dom, rodzinę. Może rodzicom brakuje pieniędzy? Jesteście głodne, a może wasz tatuś pije?
(cisza)
– Nie wstydźcie się, że wasza rodzina potrzebuje pomocy, być może da się jakoś temu zaradzić – troskliwe oczy nauczycielki badawczo omiatają klasę –trzydziestoosobowy tłum jednakowo ubranych dzieci. Dziewczynki w granatowych fartuszkach, chłopcy w bluzach (również granatowych) z białymi kołnierzykami.
Te kołnierzyki są ważne. Jeśli codziennie są czyściutkie, to znak, że wieczorem czyjeś troskliwe ręce piorą je i prasują, a to znaczy, że wszystko jest w porządku.
Nieświeże, rzadko prane, w połączeniu z brudnymi uszami, rękami i szyją świadczą o biedzie, alkoholizmie, jednym słowem wskazują na patologię, prawda?
Nauczycielka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jej pytania są bez sensu. W małej osiedlowej społeczności wszyscy wiedzą o sobie wszystko, ale musiała zapytać, bo takie dostała polecenie. Po co to komu? Diabli wiedzą.
– No to jak dzieci, nie bójcie się zgłosić…
Powoli podnoszą się w górę ręce. Ile ich jest? Trzy, cztery, pięć… coraz więcej i nagle…
– Nie, to nie może być prawda. - Między nimi dostrzega rękę Agnieszki, jednej z najlepszych uczennic w klasie. Dziewczynka jest zawsze czysta, długie, gęste włosy ma codziennie starannie zaplecione przez mamę w porządne warkocze ze wstążkami. I zawsze ma bielutki kołnierzyk.
Dla nikogo nie jest również tajemnicą, że ojciec Agnieszki jest jakąś „szychą”.
Nauczycielka nie pyta dalej.
*
Godzina szesnasta, a tatusia jeszcze nie ma w domu. Oczy mamy trwożliwie śledzą ruch wskazówek zegara.
Agnieszka choć mała, dużo już rozumie. Strach matki udziela się dziecku, towarzyszy jej od najmłodszych lat.
Wreszcie jest. Przed blok podjeżdża służbowa warszawa. – Idź do pokoju i nie wychodź z niego – rozkazuje zdecydowanym tonem matka.
Otwiera drzwi. W progu stoi pijany mąż, podtrzymywany przez dwóch mężczyzn, którzy wpychają go do mieszkania i szybko odchodzą.
Ojciec… brudny garnitur, rozchełstana biała koszula, krzywo zwisający krawat.
Ani matka ani córka nie wiedzą co będzie dalej. Czekają…
Krzyki, płacz, brzęk wybijanych szyb to melodia dzieciństwa Agnieszki. W dużym mieszkaniu w bloku nie ma już ani jednej szyby w drzwiach pokojowych, zostały zastąpione dyktą. Ale zawsze jeszcze można znaleźć coś do rozbicia, prawda?
Co będzie dzisiaj? Niepewność, strach, może ucieczka z domu w środku nocy, lub ulga, gdy padnie na łóżko bez awantury?
Już wiedzą, że nie mogą liczyć na niczyją pomoc. Dziewczynka żywo ma w pamięci ów wieczór, gdy dwóch milicjantów trwożnie wycofywało się z mieszkania, bełkocząc coś o „ sprawach rodzinnych, do których się nie mieszają”. Czy to nie po ich wizycie poleciała szyba w drzwiach dużego pokoju?
*
Rankiem następnego dnia pod blok podjeżdża biała warszawa. Tatuś jak zwykle nienagannie ubrany w garnitur, białą koszulę i krawat, starannie ogolony, wyrusza do swoich odpowiedzialnych obowiązków.
Agnieszka umyta i uczesana, ubiera przygotowany przez mamusię fartuszek z czyściutkim białym kołnierzykiem i idzie do szkoły.
Mamusia rozpoczyna swoją codzienną krzątaninę w domu.
Żadne z nich nie zapomina o najważniejszej części garderoby – masce na twarz.
I tylko czasami przemknie przez myśl mamie zlekceważone dawno temu ostrzeżenie: dziewczyno, ślub w maju to gwarantowane nieszczęście.
*
Dwadzieścia lat później pewna starsza kobieta powiedziała: Agnieszko, znałam twojego ojca. To był taki wspaniały, uczciwy, nieprzekupny człowiek. Pomógł wielu ludziom, mnie również.
Agnieszka ubrała twarz w uśmiech.
Ostatnio zmieniony pt 15 sty 2016, 18:01 przez ZONa, łącznie zmieniany 2 razy.
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

Re: Biały kołnierzyk

2
ZONa pisze: – Dzieci, chciałabym was dzisiaj zapytać o dom, rodzinę. Może rodzicom brakuje pieniędzy? Jesteście głodne, a może wasz tatuś pije?
(cisza)
Z tego można zrobić od razu jedną kwestię dialogową, bo to przecież jedna wypowiedź tej samej bohaterki. Jak dla mnie taka wstawka jest dziwna.
ZONa pisze: – Nie wstydźcie się, że wasza rodzina potrzebuje pomocy, być może da się jakoś temu zaradzić – troskliwe oczy nauczycielki badawczo omiatają klasę –trzydziestoosobowy tłum jednakowo ubranych dzieci. Dziewczynki w granatowych fartuszkach, chłopcy w bluzach (również granatowych) z białymi kołnierzykami.
Uważaj na myślniki w dialogach, czasem mogą zmylić czytelnika, jeżeli nagle zmieniają funkcję. Do tego, po "zatradzić" powinna być kropka. Kwestia po myślniku z dużej litery.

(również granatowych) - można napisać "o tym samym kolorze"
ZONa pisze:Nieświeże, rzadko prane, w połączeniu z brudnymi uszami, rękami i szyją świadczą o biedzie, alkoholizmie, jednym słowem wskazują na patologię, prawda?
Świadczą o alkoholizmie uczniów?
ZONa pisze: – Nie, to nie może być prawda. - Między nimi dostrzega rękę Agnieszki, jednej z najlepszych uczennic w klasie. Dziewczynka jest zawsze czysta, długie, gęste włosy ma codziennie starannie zaplecione przez mamę w porządne warkocze ze wstążkami. I zawsze ma bielutki kołnierzyk.
Skoro to mała społeczność, a jak wynika z późniejszych informacji, ojciec Agnieszki jest znaną osobistością w okolicy i notorycznie przywozi go biała warszawa, to mało prawdopodobne, by nauczycielka nie słyszała żadnych plotek itp. Chyba trochę za bardzo się zdziwiła.
ZONa pisze:Strach matki udziela się dziecku, towarzyszy jej od najmłodszych lat.
Towarzyszy matce od najmłodszych lat?
ZONa pisze:Wreszcie jest. Przed blok podjeżdża służbowa warszawa. – Idź do pokoju i nie wychodź z niego – rozkazuje zdecydowanym tonem matka.
Kwestia dialogowa powinna być od nowej linii.
ZONa pisze: Otwiera drzwi. W progu stoi pijany mąż, podtrzymywany przez dwóch mężczyzn, którzy wpychają go do mieszkania i szybko odchodzą.
Nawet "dzień dobry" nie powiedzieli? Kim oni są, to jacyś goryle z baru? Wszak dopiero koło 16.
ZONa pisze:Krzyki, płacz, brzęk wybijanych szyb to melodia dzieciństwa Agnieszki. W dużym mieszkaniu w bloku nie ma już ani jednej szyby w drzwiach pokojowych, zostały zastąpione dyktą. Ale zawsze jeszcze można znaleźć coś do rozbicia, prawda?
Są jeszcze okna, szklanki, talerze, co gościa powstrzymuje przed ich rozbijaniem?
ZONa pisze:Co będzie dzisiaj? Niepewność, strach, może ucieczka z domu w środku nocy, lub ulga, gdy padnie na łóżko bez awantury?
O kim mowa w tym opisie?

Przeczytałem, ale to nie moje klimaty. Jest trochę chaosu w opisach, czasem za dużo lania wody, a w innych miejscach niepotrzebne niedopowiedzenia. Nie załapałem przesłania (o ile było). W każdym razie, mam nadzieję, że pomogłem.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

3
Tekst kompletnie skopany konstrukcyjnie. Zbyt wiele chcesz powiedzieć na zbyt małej przestrzeni, a jeżeli już to robisz, wypadałoby się pokusić o jakieś obrazki działające na wyobraźnię. Tymczasem zapodajesz nam szantaż emocjonalny na poziomie polskich produkcji telenowelowo-sraczanych, a całość bardziej przypomina film instruktażowy pod tytułem Precz Z Alkoholem niż dobrą prozę obyczajową. Alkoholizm w polskiej (w ogóle światowej) literaturze jest tak wyeksploatowany, że aby pisać DOBRZE o tych rzeczach, trzeba być np Jerzym Pilchem.
Nie załapałem przesłania (o ile było).
Pomijając fakt, że przesłanie w literaturze to wtopa jak mniej więcej chodzenie w czarnym garniturze przy okazji innej niż pogrzeb, to chodziło chyba o pokazanie, że nie pijcie, dzieci, alkoholu.

Łapanka:
– Dzieci, chciałabym was dzisiaj zapytać o dom, rodzinę. Może rodzicom brakuje pieniędzy? Jesteście głodne, a może wasz tatuś pije?

Jest to proza realistyczna, więc podejdę realistycznie do sprawy: czy naprawdę się mówiło takie rzeczy? Bo to nie brzmi ani trochę prawdziwie. Przede wszystkim nauczycielka, która pytałaby o takie rzeczy, ten dialog zalałaby większą ilością wody. Np ze wstydu.
(cisza)
Słabo to wygląda. To nie scenariusz czy dramat, ale opowiadanie.
Dziewczynki w granatowych fartuszkach, chłopcy w bluzach (również granatowych) z białymi kołnierzykami.
Tutaj wypada zaszczycić czytelnika jakimś porównaniem, podkreślić jednakowość tych dzieci, uniformizację. Bo bez tego serwujesz tylko miałki opis.
Te kołnierzyki są ważne. Jeśli codziennie są czyściutkie, to znak, że wieczorem czyjeś troskliwe ręce piorą je i prasują, a to znaczy, że wszystko jest w porządku.
Pierwsze zdanie tego fragmentu jest fajne. Świetnie pasowałaby tutaj ironia, dowcip, podkreślenie wagi tego kołnierzyka, a to pozostaje w domyśle.
Nieświeże, rzadko prane, w połączeniu z brudnymi uszami, rękami i szyją świadczą o biedzie, alkoholizmie, jednym słowem wskazują na patologię, prawda?

Narrator jest najważniejszą osobą w tekście. Jeśli narrator jest niepewny, to czytelnik tym bardziej będzie. Trochę słabo pytać retorycznie czytelnika. Brudny kołnierzyk może zresztą świadczyć o tym, że dziecko jest brudasem, że biło się w piaskownicy pod szkołą, albo koledzy go rzucili w błoto.
W małej osiedlowej społeczności wszyscy wiedzą o sobie wszystko
Najwidoczniej nie, skoro nauczycielka pyta. Wykręcisz się pewnie, że nauczycielka jest z innego osiedla. Że uczy na Pradze, tymczasem jest z Ochoty. Ok.
Po co to komu? Diabli wiedzą.
Diabli wiedzą. Jeśli w XXI wieku używasz kalk językowych, to tylko po to żeby je łamać. Np Witkowski.
Powoli podnoszą się w górę ręce. Ile ich jest? Trzy, cztery, pięć… coraz więcej i nagle…
Wielokropki rzadko toleruję, chyba tylko u Celine'a. Fragment skopany jak metroseksualny nastolatek przez osiedlowych drechów. Nie budujesz napięcia, jedynie robisz wyliczankę, nie ma momentu kulminacji, kiedy kolejne dzieci podnoszą ręce.
– Nie, to nie może być prawda.
Tutaj już w ogóle nie wiesz o czym piszesz, czy mówi to narrator, czy nauczycielka. Jeśli narrator, to bez myślnika, jeśli nauczycielka to trzeba to jakoś zaznaczyć.
Dziewczynka jest zawsze czysta, długie, gęste włosy ma codziennie starannie zaplecione przez mamę w porządne warkocze ze wstążkami. I zawsze ma bielutki kołnierzyk.

Powtórzenia: ma, ma, mama. Za dużo tego. "A kołnierzyk zawsze bielutki". Skoro kołnierzyk w tekście staje się symbolem, to trzeba go jeszcze bardziej wyeksponować.
Nauczycielka nie pyta dalej.
Zaznaczasz, że ktoś kazał nauczycielce wypytać dzieci. A kiedy już dzieci podniosły ręce, ona nagle zamiata sprawę pod dywan? Serio?
Godzina szesnasta, a tatusia jeszcze nie ma w domu. Oczy mamy trwożliwie śledzą ruch wskazówek zegara.
Agnieszka choć mała, dużo już rozumie. Strach matki udziela się dziecku, towarzyszy jej od najmłodszych lat
Fajnie można by to pokazać: np jak siedzą we dwie i patrzą się na zegar i milczą. Jak jeden, przestraszony organizm. Więcej kreatywności w narracji potrzeba.
rozkazuje zdecydowanym tonem matka.
Prawdopodobnie ciężko byłoby rozkazać niezdecydowanym tonem. A przynajmniej się nie spotkałem, czyli masło maślane.

Ok. Dość.

Oprócz tego, że tandetnie manipulujesz emocjami (bez skutku) to opowiadasz historię jak lektor z Trudnych Spraw. W każdym razie, wolałbym raczej obejrzeć Trudne Sprawy, bo autorzy - umyślnie - częstują tandetą zyskując efekt komediowy. Aha, i w momencie gdy nadchodzi reklama, mamy punkt kulminacyjny. Tutaj nawet tego nie ma.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

4
Panie badz, przesłanie w literaturze to wtopa? Ciekawe. Może rozwinąłbyś w osobnym temacie?

Pomysł na tekst bardzo mi się podoba. Biały kołnierzyk i jego symbolika. Tematyka niebezpieczna, bo łatwo się osunąć w banał. Tu rzeczywiście są schematyczne ustępy i spore niezręczności, jak zakładanie masek, które odebrałam dosłownie, ale... pozostaje świetny biały kołnierzyk.
Napisałabym to jeszcze raz, mniej dopowiadając, nie siląc się na alegorię. Grunt masz przygotowany. Nie poddawaj się :)

5
za tej komuny, to dopiero było źle. Na szczęście od 26 lat (wolności) nie ma już patologii, biedy i pijaństwa, bo je wolny rynek pokonał
Me ne frego

6
A ja tak trochę taką małą dygresją, mam nadzieję, że nikogo nie urażę, ale unaocznia się tu ciekawa kwestia. Autorka opisuje obrazek z pewnej epoki, którą zna i to z autopsji, a która – jak widać minęła tak dokładnie – że młody człowiek nie jest w stanie zaakceptować ówczesnych realiów, nie może uwierzyć, że tak właśnie było, że oficjalnie ktoś był zobligowany zadać określone pytania, choć wszyscy łącznie z pytającym doskonale znali odpowiedź i wypadało to, no, tak sobie, właśnie tak, jak zostało przedstawione, że prosty opis uniformizacji jest absolutnie wystarczający (bo coby więcej nie powiedzieć, to byłoby tylko nadbudową). Nie zna wagi i wymowy posiadania czystego, białego kołnierzyka, nigdy nie słyszał, że za jego brak, bądź nieodpowiedni wygląd, można było być wyrzuconym z lekcji, a rodzice musieli w trybie pilnym stawić się u wychowawcy – bo nie zna tamtej hierarchii wartości i ważności, nie domyśla się, że zarzucana miałkość (a raczej oszczędność środków wyrazu) zawiera kwintesencję i prawdziwy opis relacji w dawnej szkole, że tak naprawdę się mówiło i jest to aż nadto autentyczne. I wtedy, nie było w tym nic z komedii i nikomu takie konotacje do głowy nie przychodziły Tłumaczy to więc sobie w racjonalny dla siebie sposób, zgodny z własnym obrazem świata, przenosząc jego obraz i normy w nieznaną dlań przeszłość. Nie można go za to winić. Sadzę, że to naturalne i zrozumiałe; wychował się w innym świecie. A o dzisiejszych, analogicznych paranojach i pewnych nienormalnych sytuacjach, czasem niedostrzegalnych a czasem z różnych powodów akceptowalnych (tak jak wtedy), pogadamy w kolejnych dziesięcioleciach.

7
Gorgiasz pisze:Nie można go za to winić.
Gdyby nie ton i sposób dowodzenia, nawet bym się z tobą zgodził :)

Ciekawsze jest to, że podobno literatura ma być bez przesłania. Dołączam do marzących o takim wątku i expose wyraziciela tej opinii.

W temacie: opowiadanie niezłe jako idea, bardzo słabe jako realizacja, za dużo klisz. Chociaż realia i finał dobre.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

9
Wybaczenia za off.

slavec2723:

Romek porusza kwestię wypowiedzi innego użytkownika.
badz pisze:Pomijając fakt, że przesłanie w literaturze to wtopa jak mniej więcej chodzenie w czarnym garniturze przy okazji innej niż pogrzeb(...)
Pozdrowienia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

12
Ależ się nazbierało. Chciałabym odpowiedzieć, ale zawiesza mi się komputer Spróbuję jednak stopniowo wysyłać odpowiedzi.
Namrasit- wielkie dzięki za pokazanie błędów, głównie tych logicznych. Będzie co poprawiać :)

[ Dodano: Czw 19 Lis, 2015 ]
badz - nie ogarniam, o co ci chodzi. Jesteś młodym człowiekiem i nie masz pojęcia o tamtych czasach, na szczęście.
TAK - naprawdę mówiło się takie rzeczy, TAK wyglądała szkoła i uczniowie. TAK - ktoś kazał nauczycielce zadać takie pytanie i TAK - zamiotła sprawę pod biurko, serio, serio jak mawiał pewien sympatyczny osiołek

[ Dodano: Czw 19 Lis, 2015 ]
Galla również nie zgadzam się z twierdzeniem, że przesłanie w literaturze to wtopa ;D
Gorgiasz - ta historia jest prawdziwa od początku do końca (dotyczy to również Franusia i Błękitnej sukienki - to cały czas jest ta sama historia i ci sami bohaterowie)

[ Dodano: Czw 19 Lis, 2015 ]
Romek Pawlak, slavec2723, Godhand dzięki za obecność pod tekstem.
Jacek_L dziękuję :lol:

[ Dodano: Czw 19 Lis, 2015 ]
UFF, na razie to koniec. Przepraszam za nieco nieskładną wypowiedź, ale bardzo się spieszyłam, żeby zdążyć zanim komp mi zdechnie.
Pozdrawiam :lol:
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

13
Mam pytanie do obeznanych w temacie - czy w ówczesnych czasach dykta w mieszkaniu szychy nie była obciachowa? W sensie, czy nie zdarzało się, że ojciec musiał kogoś tam zaprosić na omawianie jakichś interesów przy wódce, no i ta dykta obniżałaby jego prestiż?
Szczerze jestem ciekawa.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

14
Ciekawe pytanie. Najlepiej szukać odpowiedzi u źródła ;D .Otóż w owych czasach nic nie było "obciachowe" gdyż takie słowo nie funkcjonowało w języku potocznym. A ważne szychy omawiały interesy przy wódce w godzinach pracy w swoich gabinetach.
“ Nie ganiaj za ludźmi, bądź sobą, rób swoje i pracuj ciężko. Odpowiedni ludzie - ci, którzy pasują do Twojego życia pojawią się sami i zostaną ”

— Will Smith

15
Wiem, że to słowo nie funkcjonowało, a chodzi mi o samo zjawisko. Kontakty nieformalne są w wielu branżach podstawą sukcesu. I dziś wiele spraw na szczeblu politycznym czy biznesowym omawia się podczas polowań, gry w golfa albo obiadu.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”