„ ...a duch, kędy chce, tchnie.”
Ogród był niedaleko od domu Nagiego Ducha, lecz zanim usiadł na drewnianej ławeczce, spojrzał na rozłożyste drzewo czereśniowe, które poprzedzało przejście przez ogrodową furtkę, zobaczył kawałek zarośniętego trawą pola, a kolory kwiatów na rabatce rozjątrzyły się jak bożo apteczny neon. Żółtość krokusów i czerwoność róż i tulipanów wyciągnęły się do niego kiwając tylko, aby spojrzał przez te nieograniczone możliwości, dzieląc jego na dwie żywe barwy. Skąd ten zapach? – pomyślał Duch - On przyszedł z cmentarza do którego było znacznie dalej niż do ogrodu, uzmysłowił sobie szybko. To tam widziano go po raz ostatni i jedyny, gdy błąkał się nagi wśród tłumu podczas święta tylko z pozoru żywych. Zapamiętany przez tych, co oglądali go jak zjawę, a wspominany przez tych, co zdali sobie sprawę, do jakich krańców mogą być posunięte: ludzki strach i desperacja. Był szalony, bo wiedział, że jest nagi. Poznał nagość jak białą, śmiertelnie słoną kość, zapisaną w spojrzeniach wiernych, przybyłych i słuchających cmentarnych kazań, z głośników na wysokiej ambonie. W ten sposób, Nagi Duch stał się tym, co wiedzą ludzie mówiąc, że coś jest świętej pamięci, acz bezimiennej.
Park z drugiej strony ruchliwej arterii przywoływał pamięć znajomych zakątków wczesnego dzieciństwa, tu można było zaczerpnąć oddechu wśród bukowych, tłustych liści, rudych wiewiórek i ćwierkania melodii ptaków. Stąd można byłoby wyruszyć po prostu „na lody”, zabierając na drogę garść okruszków buczyny, wydobyć się z głębi natury, gdyby nie straż Nagiego Ducha paraliżująca i zmykająca banalne pomysły w pudełkach pamięci.
Pamiętamy! - szumiały drzewa wspominając wydarzenie z cmentarza, tam nadal błąka się On i tarza w malignie odwagi, strachu i obłędu. O tym wczoraj szumiały wierzby, a dziś szeleszczą buki i złote jesiony. Dawno to było - chichrają brzozy z białości.
Gdzie jest twój dom Duchu? Szczerze pytają dzieci, które przenigdy go nie poznają. Tam gdzie usiądę, tam nabieram mocy, w każdym miejscu tężeję, a widzą mnie dopiero, gdy odejdę, mówiąc: niemowa i krocząc dalej sznureczkiem gęsich kroków. Dokąd ich podróż prowadzi tego sami nie wiedzą i w tym sensie podobni są do mnie, ale duch pracuje i nogi oszczędza jak bezdomny, chroniąc także swoje prywatne światło. To mój dom, myśli duch, gdy widzi odbicie płomienia na szybie i mój jest zapach siarki ze spalonej zapałki. Suchy słoiczek znajduje się w rogu podokiennika, a w nim czerń zwęglonego drewna małych patyczków. W momencie trzasków drzwi i zamków, i gniecionych chodników, niemy głaz zatrzymuje myśli. Zaciągnąłem się do roboty, to praca mego serca, płuc i głowy, gdy brakuje rozmowy o tym, kto za ludzką postacią stoi i w lewej ręce mamoną trzęsie.
Skończysz bez tlenu nasz nagi bracie, my celu nie znamy i chcemy by cię zabrali i zakopali z głową ponad ziemią. Jesionka nie dla ciebie skoro żyjesz i oddychasz przez zbędną skórę, Przebijasz gwoździem nadgarstek, żeby jeszcze poczuć ziemską prawdę, tatuujesz innych i kropla po kropli impregnujesz ślady własnych nerwów pod naskórkiem innych obcych ciał.
Myjesz okna chorym kreaturom i pokazujesz wolną prawicę zaopatrzoną w cztery palce. Czyżby dłoń bez kciuka jest dla ciebie symbolem kalekiej małpy? Wyjdziesz z nami, gdy zdołasz wyciągnąć połknięty miecz samoobrony. To Ciebie przystrojony rycerz na postumencie klepnął mieczem w ramię, obróciłeś się, lecz on już tylko stał nieruchomo, właśnie ta dusza na ramieniu daje o sobie znać w najmniej dostrojonych momentach. Wróciłeś pełen uniesienia pod cień wysokiego postumentu, niemego znawcy, historyka scen, aby ostatni grosz oddać na jadło. Właśnie Tobie zlecono naukę nie dając nawet kapitału na bilet, a teraz, gdy wracasz z osiągnięciem, stajesz się dla nich jeszcze bardziej nieznośny. Ta wieść, z którą zawsze wracałeś pochłonięta zostawała przez głuchość odbioru i brak popierającego odparcia.
A teraz siedzisz samotnie na ławce w ogrodzie, patrzysz na kolory i czujesz zapach zniczy z oddalonego cmentarza i gdyby nie to skupienie, kazaliby Ci łupać kamienie, a ty bezwolny uderzałbyś coraz silniej, patrząc ze łzami w oczach jak pięknie jest niszczyć
2
Pierwsze zdanie skutecznie zniechęca - zwłaszcza ten ogród, będący, siedzący i patrzący - do dalszego czytania. Bożo apteczny neon wydaje się co najmniej niejasny; chodzi o wrażenie, które przywołuje apteka, raczej jej neon, zapowiedź boskiego/Bożego działania? Żadne inne wytłumaczenie nie przychodzi mi do głowy, ale i to nie brzmi przekonująco - nie widać jakiegokolwiek połączenia z kwiatami na rabatce.
Z tekstem jest słabo zwłaszcza na poziomie najniżej technicznym, niedostatek przecinków przywołuje myśl o pewnej niechlujności. Wprowadza to chaos, nieczystość jakby, a już sam tekst jest gęsty i "nieoddychający". Łatwo się zgubić, łatwo zrezygnować z czytania.
Ale całość jest nieklarowna.
"Go" powoduje niejasność; chodzi o dom czy Ducha?
I przed "obcych" - ewentualny przecinek. Zależy od tego, czy ciała są i inne, i obce, czy obce metodą inną.
Wstrzymam się od wypowiadania na temat treści, jej w żaden sposób nie odczułam. Początkowo - tekst odepchnął mnie po pierwszym zdaniu. Ale nie jest zupełnie zły, tylko - przede wszystkim - niedopracowany, a to wrażenie "z powierzchni" zniechęca do brnięcia głębiej.
Powodzenia i przepraszam - bo ogólnie jestem niemądra, sobie tak tylko pozoruję.
Z tekstem jest słabo zwłaszcza na poziomie najniżej technicznym, niedostatek przecinków przywołuje myśl o pewnej niechlujności. Wprowadza to chaos, nieczystość jakby, a już sam tekst jest gęsty i "nieoddychający". Łatwo się zgubić, łatwo zrezygnować z czytania.
Pomijając już nawet zmianę podmiotu, początek tekstu jest średni, niemelodyjny i sprawia wrażenia nieniosącego żadnej informacji. Zresztą - chyba nie musi niczego wysoce istotnego nieść; ale powinien wyglądać dobrze przynajmniej z perspektywy poetyckości. Wygląda źle.major sedes pisze:Ogród był niedaleko od domu Nagiego Ducha, lecz zanim usiadł na drewnianej ławeczce, spojrzał na rozłożyste drzewo czereśniowe, które poprzedzało przejście przez ogrodową furtkę, zobaczył kawałek zarośniętego trawą pola, a kolory kwiatów na rabatce rozjątrzyły się jak bożo apteczny neon.
Brzmi słabo. Nie brzmi. Podwójne "i" niszczy zdanie, można by temu zapobiec.major sedes pisze:Żółtość krokusów i czerwoność róż i tulipanów wyciągnęły się do niego
Po "niego" - konieczny przecinek.major sedes pisze: wyciągnęły się do niego kiwając tylko,
Jeśli się nie mylę, powinno to wyglądać tak, żeby zachować konsekwencję: Skąd ten zapach? – pomyślał Duch. - On przyszedł z cmentarza, do którego było znacznie dalej niż do ogrodu - uzmysłowił sobie szybko.major sedes pisze:Skąd ten zapach? – pomyślał Duch - On przyszedł z cmentarza do którego było znacznie dalej niż do ogrodu, uzmysłowił sobie szybko.
Ale całość jest nieklarowna.
"Zjawę" i "sprawę" brzmi zbyt podobnie. Radziłabym przebudować.major sedes pisze:Zapamiętany przez tych, co oglądali go jak zjawę, a wspominany przez tych, co zdali sobie sprawę,
Powtórzenie.major sedes pisze:mogą być posunięte: ludzki strach i desperacja. Był szalony, bo wiedział, że jest nagi.
Nagość jak kość czy jako kość? Jestem chyba dziwnie otępiała, ale nie potrafię zrozumieć, o co chodzi.major sedes pisze:Poznał nagość jak białą, śmiertelnie słoną kość, zapisaną w spojrzeniach wiernych, przybyłych i słuchających cmentarnych kazań, z głośników na wysokiej ambonie.
To też słabo skonstruowane, niedobitne ani niepłynne. Nadmiar niejasności, wciąż "to" i "coś". Poza tym - interpunkcja. "W ten sposób Nagi Duch stał się tym, co wiedzą ludzie, mówiąc, że coś jest świętej pamięci, acz bezimiennej."major sedes pisze:W ten sposób, Nagi Duch stał się tym, co wiedzą ludzie mówiąc, że coś jest świętej pamięci, acz bezimiennej.
Przecinek przed "wspominając".major sedes pisze:Pamiętamy! - szumiały drzewa wspominając wydarzenie z cmentarza, tam nadal błąka się On i tarza w malignie odwagi, strachu i obłędu.
To zdanie natomiast jest ładne, spokojne i niemal urzekające, prawie - klimatyczne.major sedes pisze:O tym wczoraj szumiały wierzby, a dziś szeleszczą buki i złote jesiony.
Brzozy chichrają z białości? Próbowałam zrozumieć, nie wyszło mi.major sedes pisze:Dawno to było - chichrają brzozy z białości.
"Gdzie jest twój dom, Duchu? - szczerze pytają dzieci, które przenigdy go nie poznają."major sedes pisze:Gdzie jest twój dom Duchu? Szczerze pytają dzieci, które przenigdy go nie poznają.
"Go" powoduje niejasność; chodzi o dom czy Ducha?
Przecinek przed "tego".major sedes pisze:Dokąd ich podróż prowadzi tego sami nie wiedzą i w tym sensie podobni są do mnie
"Skończysz bez tlenu, nasz nagi bracie, my celu nie znamy i chcemy, by cię zabrali i zakopali z głową ponad ziemią. Jesionka nie dla ciebie, skoro żyjesz i oddychasz przez zbędną skórę. Przebijasz gwoździem nadgarstek, żeby jeszcze poczuć ziemską prawdę, tatuujesz innych i kropla po kropli impregnujesz ślady własnych nerwów pod naskórkiem innych obcych ciał."major sedes pisze:Skończysz bez tlenu nasz nagi bracie, my celu nie znamy i chcemy by cię zabrali i zakopali z głową ponad ziemią. Jesionka nie dla ciebie skoro żyjesz i oddychasz przez zbędną skórę, Przebijasz gwoździem nadgarstek, żeby jeszcze poczuć ziemską prawdę, tatuujesz innych i kropla po kropli impregnujesz ślady własnych nerwów pod naskórkiem innych obcych ciał.
I przed "obcych" - ewentualny przecinek. Zależy od tego, czy ciała są i inne, i obce, czy obce metodą inną.
Wydaje mi się, że "czyżby" narzuca stosowanie czasu przeszłego. Więc - chyba - nie "jest", ale "była".major sedes pisze: Czyżby dłoń bez kciuka jest dla ciebie symbolem kalekiej małpy?
Przecinek przed "nie dając".major sedes pisze:Właśnie Tobie zlecono naukę nie dając nawet kapitału na bilet
Przecinek przed "pochłonięta".major sedes pisze: Ta wieść, z którą zawsze wracałeś pochłonięta zostawała przez głuchość odbioru i brak popierającego odparcia.
Niepotrzebny rym.major sedes pisze:gdyby nie to skupienie, kazaliby Ci łupać kamienie
Brakuje chyba kropki na końcu i przecinka przed "jak".major sedes pisze: a ty bezwolny uderzałbyś coraz silniej, patrząc ze łzami w oczach jak pięknie jest niszczyć
Przecinek przed "i mój".major sedes pisze: To mój dom, myśli duch, gdy widzi odbicie płomienia na szybie i mój jest zapach siarki ze spalonej zapałki.
Wstrzymam się od wypowiadania na temat treści, jej w żaden sposób nie odczułam. Początkowo - tekst odepchnął mnie po pierwszym zdaniu. Ale nie jest zupełnie zły, tylko - przede wszystkim - niedopracowany, a to wrażenie "z powierzchni" zniechęca do brnięcia głębiej.
Powodzenia i przepraszam - bo ogólnie jestem niemądra, sobie tak tylko pozoruję.