- Może by wziąć kąpiel? – Pomyślał Marek siedząc rozwalony na kanapie przed telewizorem. Właśnie leciały wiadomości, które dzisiaj uważał za mało interesujące. Po całym dniu pracy był nieziemsko zmęczony, a myśl o gorącej, relaksującej kąpieli, wydała mu się ciekawą perspektywą spędzenia reszty wieczoru.
Jak pomyślał, tak zrobił.
Wszedł do łazienki, zatkał korek wanny i odkręcił kurki. Woda płynęła wartkim strumieniem, podczas gdy on zaczął się rozbierać.
Spojrzał w lustro.
- Czemu taki przystojniak jak ja nie ma jeszcze kobiety? – spytał retorycznie swoje odbicie.
– To przez tę pracę nie mam czasu na nic. Od rana do wieczora urwanie głowy z tymi papierami i telefonami, ale jak dostanę awans w końcu to się zmieni!
Patrzył na swoją sylwetkę testując różne pozy i napinając mięśnie.
- Trzeba by też znaleźć czas na siłownię, zapuściłem się trochę – mruknął.
Gdy wanna była już pełna ostrożnie dotknął wody palcami u stopy.
- Uaa! Ale wrzątek! – zasyczał.
Woda była upiornie gorąca, ale na wzór Japończyków taką właśnie najbardziej lubił. W końcu udało mu się zanurzyć ciało i oparł głowę o brzeg wanny.
Przymknął oczy.
- Chwilo trwaj! – szepnął z uśmiechem. – Brakuje tylko kobiety. – Pomyślał z goryczą.
Bąbelki piany przyjemnie pękały, a jego ciało coraz bardziej się relaksowało, gdy nagle zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Był słusznego wzrostu, a on rozpostarł się w swojej małej wannie na całą długość co było fizycznie niemożliwe.
- Cholera… - zaklął cicho skonfundowany.
Wyciągnął nogę dalej przed siebie i wciąż nie natrafiał na żaden opór. Przerażony odgarnął pianę wylewając ją na podłogę. Na przeciwnym skraju wanny, pod linią wody, była czarna wyrwa. Dziura, która zdawałoby się przechodzi przez ścianę, a dalej gdzie? Do sąsiada? Absurd! Serce zabiło mu mocniej, już chciał wyskoczyć z kąpieli, ale ciekawość była silniejsza. Przysunął się ostrożnie i zbadał tajemniczy otwór ręką. Woda była tam znacznie chłodniejsza, a jama wydawała się rozległa, nigdzie nie natrafiał na opór. Odsunął się najdalej jak mógł od tego curiosum i zgiął nogi przyciskając je do piersi. Rzecz była tak absurdalna, że aż niemożliwa do uwierzenia. W końcu zdecydował się zbadać to zjawisko do końca. Nabrał powietrza w płuca i zanurkował. Uderzył go przyjemny chłód wody, gdy osunął się w ciemną otchłań. Dookoła otaczała go ciemność, tylko za sobą widział jasne światło bijące z łazienki. Niepokój zastąpiło zaciekawienie, w końcu ile razy zdarzają się w życiu takie cuda? Po chwili kątem oka zobaczył niedaleko inne światło, delikatną poświatę. Zaintrygowany popłynął w tamtym kierunku. Opróżnił już całe powietrze z płuc, gdy w końcu udało mu się dopłynąć. Wyszedł na skalisty brzeg i stwierdził, że znajduje się w czymś w rodzaju jaskini. Na zewnątrz słyszał szum fal, a przez otwór w kamiennej ścianie wpadało światło księżyca. Kawałek dalej zobaczył mały przesmyk - wyjście na otwartą przestrzeń. Powoli, jak dziecko chcące złapać świętego Mikołaja na gorącym uczynku ruszył przed siebie. Widok zapierał dech w piersiach. Postawił nogi na miękkim, bijącym srebrnym blaskiem od dwóch księżyców piasku. Z jednej strony widział rozległe morze, a po drugiej las wcinający się aż do wody. Nad głową zobaczył coś na kształt błony podobnej do bańki mydlanej, która pulsowała i rozpościerała się wszędzie aż po horyzont co tworzyło zamkniętą kulę płynącą w przestrzeni. Tuż za nią rozpościerał się wszechświat w całej swej okazałości. Marek poczuł jakby wrócił do prawdziwego domu, odkrywał na nowo miejsca swego dzieciństwa. W sercu znalazł ukojenie i spokój. Usiadł na brzegu, przyjemnie chłodna woda obmywała mu kostki. Patrzył przed siebie, na galaktyki, gwiazdy, kolorowe skupiska pyłów i gazów.
Nagle, tuż przy brzegu, zobaczył na wpół zakopany w piasku wspaniale lśniący kamień, niczym klejnot. Odgarnął piasek i pochwycił go. Zdobycz była mała, podobna do opalu, skrzyła się barwnymi kolorami, hipnotyzowała…
***
Otworzył oczy, woda była chłodna. Zdezorientowany rozejrzał się dokoła. Po chwili wszystko sobie przypomniał i gwałtownie wyrzucił nogę przed siebie by zbadać dziurę, ale stopa boleśnie uderzyła w brzeg wanny wychlapując część wody. Zaklął.
- Ale dziwny sen. – Pomyślał. – Ale dość już tego dobrego. Czas wychodzić, przejrzę jeszcze te materiały od szefa i spać.
Wyszedł z wanny, odetkał korek i zaczął się wycierać.
Wychodząc z łazienki nie zobaczył jak do odpływu wpadał właśnie mały kamień podobny do opalu.
2
wziąść. widzę, że przegapiłeś ostatnie trendy językoznawcze, a to dopiero początek, sam drżę, by nadążaśćblacken pisze:- Może by wziąć kąpiel?
ogólnie słabe to strasznie, kulawe zdania, wyliczanka czynności jak z milicyjnego notesu, zero stylu, sto procent nudy, wraz z czasownikami po oczach biją imiesłowy, nieostry znaczeniowo bełkot (np. nieziemsko zmęczony), powtórzenia i brak stworzenia obrazu, jest jedynie suchy opis, jak sporządzana na szybko notatka
nie.
3
Po pierwsze, interpunkcja - rzucasz przecinkami, tam, gdzie ich nie powinno być, nie ma ich tam, gdzie być muszą, na przykład przed imiesłowami. Poza tym,
to potężny błąd. Powietrze z płuc można wypuścić, nie opróżnić, bo opróżnia się naczynie, pojemnik czy opakowanie z zawartości. No, i nie rozumiem, co chciałeś przekazać w tym tekście. Jaka jest jego idea, myśl przewodnia czy inna racja bytu?blacken pisze:Opróżnił już całe powietrze z płuc
Andare avanti senza voltarsi mai.
Re: Kąpiel [szort, urban fantasy]
4[quote="blacken"]- Może by wziąć kąpiel? – Pomyślał Marek siedząc rozwalony na kanapie przed telewizorem. Właśnie leciały wiadomości, które dzisiaj uważał za mało interesujące. Po całym dniu pracy był nieziemsko zmęczony, a myśl o gorącej, relaksującej kąpieli, wydała mu się ciekawą perspektywą spędzenia reszty wieczoru.
Raz - powtórzenie; dwa - logika:myśl wydała mu się dobrą perspektywą; trzy - trochę zbyt potoczny język: leciały wiadomości, rozwalony przed telewizorem, etc.
Jak pomyślał, tak zrobił.
Wszedł do łazienki, zatkał korek wanny i odkręcił kurki. Woda płynęła wartkim strumieniem, podczas gdy on zaczął się rozbierać.
Nie można "zatkać korka", co najwyżej "zatkać korkiem", przy czym "zatkać" to też kiepskie wyrażenie.
Spojrzał w lustro.
- Czemu taki przystojniak jak ja nie ma jeszcze kobiety? – spytał retorycznie swoje odbicie.
zapytał
Szczerze mówiąc, nie widzę sensu w wyłapywaniu kolejnych błędów stylistycznych, logicznych czy gramatycznych, bo tekst jako tekst jest generalnie cały do poprawki. Poza tym traktuje o niczym. Nie wiem, dlaczego został napisany.
Przy następnej okazji przede wszystkim zadbaj o sens i jakąś istotę fabuły, o logikę zdań i ich poprawność gramatyczną, o interpunkcję. I staraj się nie używać takich kolokwialnych wyrażeń.
Powodzenia
Raz - powtórzenie; dwa - logika:myśl wydała mu się dobrą perspektywą; trzy - trochę zbyt potoczny język: leciały wiadomości, rozwalony przed telewizorem, etc.
Jak pomyślał, tak zrobił.
Wszedł do łazienki, zatkał korek wanny i odkręcił kurki. Woda płynęła wartkim strumieniem, podczas gdy on zaczął się rozbierać.
Nie można "zatkać korka", co najwyżej "zatkać korkiem", przy czym "zatkać" to też kiepskie wyrażenie.
Spojrzał w lustro.
- Czemu taki przystojniak jak ja nie ma jeszcze kobiety? – spytał retorycznie swoje odbicie.
zapytał
Szczerze mówiąc, nie widzę sensu w wyłapywaniu kolejnych błędów stylistycznych, logicznych czy gramatycznych, bo tekst jako tekst jest generalnie cały do poprawki. Poza tym traktuje o niczym. Nie wiem, dlaczego został napisany.
Przy następnej okazji przede wszystkim zadbaj o sens i jakąś istotę fabuły, o logikę zdań i ich poprawność gramatyczną, o interpunkcję. I staraj się nie używać takich kolokwialnych wyrażeń.
Powodzenia
5
przecinek po "sylwetkę"blacken pisze:Patrzył na swoją sylwetkę testując różne pozy i napinając mięśnie
on, czyli jego słuszny wzrost? Może lepiej brzmiałoby: był słusznego wzrostu, ale mimo to rozłożył się w swojej małej wannie...blacken pisze: Był słusznego wzrostu, a on rozpostarł się w swojej małej wannie na całą długość co było fizycznie niemożliwe.
przecinek, po "pianę"blacken pisze:Przerażony odgarnął pianę wylewając ją na podłogę.
Z mojego punktu widzenia brakuje mi tu jakiegoś wyrazu nieufności, zawahania, lęku. Czegoś, co wprowadziłoby niepokój i jednocześnie podniosłoby wyjątkowość i absurd tego motywu.blacken pisze:Rzecz była tak absurdalna, że aż niemożliwa do uwierzenia. W końcu zdecydował się zbadać to zjawisko do końca.
przecinek po "horyzont"blacken pisze:ozpościerała się wszędzie aż po horyzont co tworzyło zamkniętą kulę płynącą w przestrzeni.
Ogólnie odnoszę wrażenie, że tekst jest krótką notką napisaną na szybko, żeby nie zgubić pomysłu, który rysuje się w głowie. Odkrycie tajemnego przejścia między wymiarami we własnej wannie wg mnie zasługuje na dłuższe trawienie rożnymi zabiegami stylistycznymi. Brakuje mi tu plastycznych opisów, może jakichś nawiązań do bohatera, do jego dzieciństwa (piszesz, że poczuł się jak w domu). Najpierw przedstawiasz bohatera, który ma zastój w życiu miłosnym (może ten opal, którego zgubił w odpływie, by to naprawił?) :wink: a po chwili już spaceruje po rajskiej plaży. Wstęp za bardzo nie nawiązuje do późniejszych zdarzeń, podobnie jak nie mówi za wiele o bohaterze. Ale z kolei nie wydał mi się on też napompowany i kartonowy.
Ogólnie tekst nie jest wcale najgorszy. Przeczytanie dłuższego fragmentu takiej narracji wcale by mnie nie zmęczyło, o ile popoprawiałbyś przecinki. Tylko ja tu widzę szkielet, coś co wymaga uzupełnienia i doprawienia. Brakuje temu charakteru.
Pozdrawiam ;D