<p> (Poniższe opowiadanie napisałem wiele lat temu, ale — niestety — nie zostało ono dobrze przyjęte na jednym z literackich portali. Być może nie trafiłem odpowiednio w temat. Być może opowiadanie było zbyt "mocne" dla co poniektórych czytelników. Hmmm. Sam nie wiem. Pomimo wszystko postanowiłem zaryzykować raz jeszcze i... No cóż, krytyka jest mile widziana.)</p>
Zatoka Wspomnień
WWWUjęty w wąski prostokąt kawałek nieba, raził oczy jaskrawym błękitem. Poniżej, szeroka płaszczyzna wody skrzyła się w blasku ostrego słońca. Okalające zatokę wzgórza górowały nad okolicą. Rozciągnięte u ich podnóży i pnące się w górę miasto tętniło normalnym życiem. Naprzeciw, kilkadziesiąt stóp od niewielkiego okna, kwitły czerwone kwiaty. Nieopodal, zielony pióropusz samotnej palmy kołysał się majestatycznie na wietrze. Przesiąknięte delikatnym zapachem soli powietrze, drażniło nozdrza. Machinalnie wciągnął zapach do płuc i przymknął na chwilę oczy. Wzburzone myśli uniosły go ponad widoczne za oknem wzgórza i poszybowały prosto na spinający wybrzeże most. Lądując miękko na wąskim chodniku, rozejrzał się powoli dokoła siebie. Pomalowane na pomarańczowo-ceglany kolor wysokie kolumny i potężne przęsła, przytłaczały go swoim ogromem. Przesuwający się wokół turyści z zaciekawieniem spoglądali na położone w oddali miasto. Raz po raz błyskały malutkie flesze. Tuż za nim sunął nieprzerwany sznur samochodów.
WWW— Zrobisz nam zdjęcie? — zapytała z uroczym uśmiechem, wskazując ręką na siebie i koleżankę.
Wiejący od oceanu wiatr, rozwiewał jej jasne włosy. Lekko zielone oczy spoglądały na niego z zaciekawieniem.
WWW— Nie ma sprawy — odparł po polsku, patrząc odrobinę za długo w ekran komórki.
WWW— Skąd wiedziałeś, że jestem z Polski!? — spytała wyraźnie zaskoczona, odbierając od niego swój telefon.
WWW— Słyszałem jak rozmawiałaś z koleżanką.
WWW— Mieszkasz tu? — skinęła głową za siebie.
WWW— San Francisco jest dla mnie trochę za drogie. Oakland bardziej mi teraz pasuje.
Uśmiechnęła się po raz kolejny i podała mu dłoń.
WWW— Jestem Agnieszka, a to moja koleżanka, Urszula.
WWWOśmielony jej bezpośredniością poprosił ją o numer telefonu.
WWW— W ciągu tygodnia jestem zajęta, ale soboty mam wolne — odparła, podając mu małą karteczkę z numerem.
Poruszył głową ze zrozumieniem i machając ręką na pożegnanie, ruszył powoli przed siebie. Niespełna tydzień później zadzwonił do niej z prostym pytaniem:
WWW— Masz ochotę na kino?
Przyjęła zaproszenie bez większych problemów. Kolejne spotkania były już tylko magicznym wspomnieniem. Któregoś dnia zadał sobie nawet pytanie: „Czyżby to była właśnie ona?” Spoglądając w zielony blask jej lekko zmrużonych oczu, często zastanawiał się nad tym, czy aby przypadkiem nie jest to zwykłe zauroczenie. I taki stan rzeczy trwał do momentu, kiedy zabrakło jej nagle czasu.
WWWWewnętrzny skowyt chwycił go raptem za gardło i potrząnął głębią jego nieukojonej duszy. Wypuszczając zaciągnięte przed chwilą powietrze, po raz kolejny spojrzał na mieniącą się w słońcu zatokę. Jaskrawe kolory wyciszały skołatane od wielu już lat nerwy i przynosiły chwilowe ukojenie. Dobiegające z sąsiednich pomieszczeń i korytarza hałasy, sprawiały nieomal że surrealistyczne wrażenie. Dopiero po chwili ściszone szepty i wulgarne przekleństwa, sprowadziły go z powrotem na ziemię.
WWW— Hej! *Maricón! Czas na robienie druta! — usłyszał nagle za sobą. Odruchowo zacisnął dłonie, a całym ciałem szarpnął dreszcz obrzydzenia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że żądań Flaco i jego kolegi nie jest w stanie uniknąć. Regularnie wybijane przez pierwsze miesiące zęby, przygotowały go do tej roli nieomal że idealnie.
WWW— Albo obciągasz mnie i mojemu kumplowi Pedro druta, albo dajesz dupy każdemu — poinformował go na samym początku Flaco, ściskając go mocno za jądra.
WWWZapatrzony przed siebie, powtórnie odleciał myślami do tego dnia, kiedy wszystko uległo gwałtownej zmianie. I kiedy to jej kurewskie postępowanie skończyło się raz na zawsze. A przecież prosił i błagał ją wiele razy, aby wróciła do niego. Jak mogła zostawić go dla takiego mięczaka? Jak!? Gdyby koleś był rzeczywiście prawdziwym facetem, to może darowałby mu wtedy życie. Lecz ten chuj, nic tylko skomlał i prosił o litość, kiedy poczuł nóż na gardle. Agnieszka leżała już martwa na schodach, z szeroko rozchylonymi ustami. Czerwona krew brudziła pomalowane na biało ściany.
WWWKiedy wchodził po raz pierwszy w mury San Quentin, zaprzysiągł sobie, że łatwo się nie da. Nie jedno próbowano już przecież z nim robić, kiedy siedział w areszcie śledczym. Jednak to co zastał na miejscu, przeszło wszelkie jego oczekiwania.
WWW— No co jest kurwa? Ile będziemy czekać? — zasyczał za plecami Flaco i złapał go mocno za kołnierz. Odruchowo wtulił głowę w ramiona i po raz ostatni spojrzał w okno swojej celi. Skrząca się przejaskrawionymi kolorami zatoka, sprawiała wrażenie niezgłębionej oazy spokoju. Odciągnięty brutalnie od okna, osunął się powoli na kolana.
KONIEC
* Maricón [Slang] (Czyt. Marikon). Pogardliwie 'pedał' w języku Hiszpańskim.
Zatoka Wspomnień
1
Ostatnio zmieniony ndz 06 wrz 2015, 13:13 przez Emigre, łącznie zmieniany 2 razy.